Dyrektywa transgraniczna - sejmowe decydujące starcie w środę

Udostępnij:
W środę w Sejmie decydujące starcie w sprawie wprowadzenia dyrektywy transgranicznej w Polsce, posiedzenie specjalnej podkomisji powołanej w tej sprawie. Opozycja zarzuca rządowi celowe opóźnianie prac i zapowiada - na rządzie nie zostawimy suchej nitki. Strona rządowa zapowiada nie tylko dyskusję, ale i głosowania.
– Siedem miesięcy po terminie, a my dalej nie mamy odpowiednich przepisów implementujących dyrektywę. Za to brniemy w proceduralnych sporach – mówi serwisowi termedia.pl Tomasz Latos, przewodniczący Komisji Zdrowia.

– Przegłosujemy konkretne zapisy – odpowiada także w rozmowie z nami Elżbieta Radziszewska, przewodnicząca podkomisji rozpatrującej sprawę dyrektywy.

Przypomnijmy, kraje członkowskie UE miały czas na wdrożenie dyrektywy do 25 października 2013 r. W dyrektywie chodzi o to, by pacjent, który nie może w rozsądnym terminie doczekać się świadczenia we własnym kraju, zyskał uprawo do uzyskania niezbędnej pomocy w dowolnym kraju Unii Europejskiej.
Polak mający kłopot z dostępem do pomocy okulistycznej we własnym kraju, mógłby jej szukać w Czechach, Niemczech, na Litwie. Po jej uzyskaniu miałby prawo żądać refundacji za udzieloną pomoc od krajowego ubezpieczyciela, w wypadku Polaków – od NFZ.

- Dyrektywa mogłaby też pomóc polskim szpitalom i przychodniom pozyskać zagranicznych pacjentów, o ile na czas powstałyby krajowe przepisy implementujące europejskie przepisy – uważa Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali.

Mimo tego ministerstwo zdrowia wyjątkowo opieszale opracowywało przepisy wdrażające nowe przepisy. Minęło siedem miesięcy, a przepisy nadal nie są gotowe. Ostatecznie przyjął je rząd i odesłał do dalszych prac w Sejmie.

Na dodatek rząd zgodził się przy tym, by do nowego prawa dołożono zapis utrudniający Polakom korzystania z dobrodziejstw dyrektywy - dziwaczne ograniczenie budżetowe. Kwotę środków przeznaczanych dla Polaków na zwrot kosztów leczenia za granicą metodami dowolnymi „dekretować” w budżecie na konkretną kwotę, np. 200 mln zł. rocznie. Coby się miało dziać, gdyby roszczeń było więcej? Ministerstwo uznawałoby roszczenie, ale po wypłatę odsyłałoby do kolejki – na przyszłe lata, do przyszłych budżetów. Kwestionowało to nawet Rządowe Centrum Legislacyjne.

Sprawą zajęła się specjalna podkomisja Komisji Zdrowia. W środę zaplanowano jej kolejne, decydujące posiedzenie.
– Będziemy ostro upominać się nie tylko o przyspieszenie prac, ale i o usunięcie szkodliwych dla pacjentów zapisów projektowanej ustawy – mówi Tomasz Latos, przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia. – Opieszałość, złe zapisy szkodzą nie tylko pacjentom i szpitalom, ale i mogą zaszkodzić budżetowi państwa. Bo złe, niezgodne z duchem i literą dyrektywy przepisy będzie można zaskarżyć przed sądem i wygrać. A to oznacza dodatkową stratę dla budżetu – dodaje.

Bo państwo pacjentowi tak i tak zwrócić będzie musiało poniesione wydatki wraz z odsetkami. Dodatkowo budżet obciążą niemałe koszty sądowe.

Z zarzutem opieszałości nie zgadza się Elżbieta Radziszewska, przewodnicząca specjalnej podkomisji sejmowej, pracującej nad implementacją dyrektywy transgranicznej.
– Moja podkomisja ma czas do 15 lipca, i tego terminu dotrzyma – mówi. I zapowiada - Na środowym posiedzeniu przystąpimy do głosowania konkretnych zapisów ustawy. Poprzednie posiedzenia poświęciliśmy debatom i dyskusjom, każdy miał możność zgłoszenia swojego stanowiska. Pora na decyzje – dodaje.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.