E-nałóg też jest nałogiem

Udostępnij:
Ministerstwo Zdrowia zapowiada zmianę przepisów dotyczących e-papierosów. Mają one być zakazane w miejscach publicznych i nie będą sprzedawane nieletnim. Zakaz też obejmie ich reklamowanie.
- Minister Radziewicz-Winnicki już ma prawie gotowy projekt - mówi Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia. - Przepisy te powinny trafić do konsultacji społecznych jeszcze jesienią tego roku, prawdopodobnie na przełomie października i listopada - dodaje.

Wiceminister Radziewicz-Winnicki powołał się na sierpniowy raport WHO, w którym jest wezwanie do wprowadzenia zakazu palenia e-papierosów w miejscach publicznych, reklamowania ich i sprzedawania nieletnim.

- Całkowicie nie da się ich zakazać - opiniuje prof. Jacek Jassem, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. - Natomiast jeśli zmiana ustawy pójdzie w tych trzech wymienionych kierunkach, to już będzie to postęp. Dalszą drogą powinno być wprowadzenie kontroli tych wyrobów - dodaje.

Prof. Jassem wielokrotnie wypowiadał się na temat e-palenia. Twierdził, że nie ma dowodów na to, że e-papierosy pomagają w rzuceniu nałogu.

Podobnego zdania są terapeuci uzależnień, którzy wręcz przestrzegają, że nie można leczyć nałogu substancją, która go powoduje. Uzależnienie, to nie tylko substancja, ale też szereg uwarunkowań psychologicznych - gesty, przyzwyczajenia i wszystkie czynności, które towarzyszą osobie uzależnionej w trakcie, gdy działa choroba. To także tzw. "wyzwalacze", którymi dla palaczy może być kształt papierosa, pudełko, dym ulatniający się z e-papierosa.

- To tak, jakby alkoholika, który pił całe życie wódkę, próbować wyleczyć poprzez zastąpienie jej piwem - mówi Tomasz, terapeuta uzależnień, niepijący alkoholik. - Ktoś, kto chce zaleczyć nałóg, bo tego nie da się wyleczyć, bo uzależnienie jest jak rak. Można przerwać postęp choroby, ale całkowicie nie można się jej pozbyć. Uzależnionym jest się już do końca życia. W e-papierosach jest przecież nikotyna, a więc nie trzeba być nawet lekarzem, żeby wiedzieć, że to jest trucizna - dodaje.

Unijna dyrektywa tytoniowa nie traktuje e-papierosów jako wyrobów tytoniowych, a jako konsumpcyjne. Co prawda są ograniczone specjalnymi restrykcjami, ale każdy kraj członkowski decyduje o tym, jakie zakazy wprowadzi. Na razie też problem stanowi zakaz sprzedaży nieletnim, bo młodzież bez problemu może je nabyć za pośrednictwem internetu.

Światowa Organizacja Zdrowia w swoim raporcie skorzystała z małego wybiegu - ogłosiła, aby zakazać do czasu, kiedy ponad wszelką wątpliwość nie będzie udowodnione, że wydychana z e-papierosa para nie jest szkodliwa dla osób trzecich.

Kontrowersji wokół tych produktów jest wiele, podobne były w przypadku tzw. dopalaczy. Przepisy powinny jasno i precyzyjnie określić ich dostępność i ograniczenia. Zwłaszcza, gdy chodzi o dzieci i młodzież. Dla niektórych nieletnich, to tzw. pierwszy dymek - może i nie szkodzi, jak tradycyjny papieros, ale z pewnością nie jest pomocny w rzucenia palenia, bo jest zaproszeniem do nałogu.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.