Jak poradzić sobie ze zdrowotnym spamem w internecie
Autor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 05.03.2019
Źródło: BL
Tagi: | Ewa Borek, Jacek Krajewski |
Liczba bzdur wypisywanych na temat profilaktyki i leczenia chorób może przerazić. I w tej kwestii od czasów Stańczyka zmieniło się tylko... narzędzie rozsiewania plotek. Jak z tym walczyć?
Z badań CBOS wynika, że 90 proc. Polaków zażywało przynajmniej jeden lek lub suplement diety, którego tak naprawdę nie potrzebowało. Przy utrudnionym dostępie do lekarzy jesteśmy szczególnie podatni na reklamy leków i suplementów – obiecujących na wyrost „załatwienie” niemal wszystkich problemów zdrowotnych.
Internet pełen jest też dobrych rad, udzielanych często w dobrej wierze, ale wbrew wiedzy medycznej. W tym zakresie niewiele się zmieniło od czasów Stańczyka. - Najwięcej jest lekarzów na świecie, ot jeśli nie wierzycie wasz mość, pokażę ich stu w Krakowie, w przeciągu trzech dni – obiecywał ongiś.
Jak opisuje jego biograf, nazajutrz obwiązał sobie twarz i narzekał na „opuchniętą gębę”. - Aż tu każdy dyktuje mu lekarstwo najpewniejsze od bólu zębów, co kto tylko umiał. Stańczyk miał kałamarz u pasa i kartę i spisywał doradców, tak ich już długi rejestr nazbierał.
Internet jest doskonałym narzędziem i pracę, która ongiś zajęła Stańczykowi trzy dni, dziś można wykonać w kilka godzin. Tylko jak oddzielić ziarno od plew?
Ewa Borek, prezes fundacji My Pacjenci:
Dostęp do lekarzy mamy ograniczony. Z resztą to zrozumiałe i to ogólnoświatowy trend, nie warto z byle wydarzeniem zdrowotnym chodzić do lekarza, skoro można pomóc sobie samemu. Problemem jest jednak dostęp do zweryfikowanej i autoryzowanej wiedzy medycznej. I tu mam wrażenie, że państwo abdykowało w roli podmiotu, który taką informację miałby zapewnić.
Tymczasem – jak pisaliśmy w naszym raporcie - doświadczenia innych krajów europejskich w zakresie rozwoju nowoczesnych Technologii Informacyjnych i Komunikacyjnych (ICT – Information and Communication Technology) wskazują, że są one w stanie poprawić dostęp do informacji, wzmocnić kompetencje zdrowotne i usprawnić działanie systemu ochrony zdrowia. Moim zdaniem dobrym przykładem do naśladowania jest brytyjski portal NHS Choice.
Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego:
- Oczywiście nie chciałbym, by z każdym bólem pacjenci zgłaszali się do lekarza. Tak nie powinno być. Jednak przeraża mnie skala wydatków na samoleczenie w Polsce. Na same suplementy wydajemy około 4 mld zł. Ta skala wskazuje, że Polacy nie trzymają się fundamentalnych zasad samoleczenia. Jedną z nich jest to, że pomóc sobie samemu można tylko doraźnie. Przy przedłużających się dolegliwościach należy skonsultować się z lekarzem.
Odnoszę też wrażenie, że w Polsce szwankuje system wsparcia lekarzy. Przy wielu schorzeniach porady może udzielić pielęgniarka czy farmaceuta. I szczególnie w tym drugim wypadku nie wykorzystujemy w pełni potencjału, jaki mamy.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Internet pełen jest też dobrych rad, udzielanych często w dobrej wierze, ale wbrew wiedzy medycznej. W tym zakresie niewiele się zmieniło od czasów Stańczyka. - Najwięcej jest lekarzów na świecie, ot jeśli nie wierzycie wasz mość, pokażę ich stu w Krakowie, w przeciągu trzech dni – obiecywał ongiś.
Jak opisuje jego biograf, nazajutrz obwiązał sobie twarz i narzekał na „opuchniętą gębę”. - Aż tu każdy dyktuje mu lekarstwo najpewniejsze od bólu zębów, co kto tylko umiał. Stańczyk miał kałamarz u pasa i kartę i spisywał doradców, tak ich już długi rejestr nazbierał.
Internet jest doskonałym narzędziem i pracę, która ongiś zajęła Stańczykowi trzy dni, dziś można wykonać w kilka godzin. Tylko jak oddzielić ziarno od plew?
Ewa Borek, prezes fundacji My Pacjenci:
Dostęp do lekarzy mamy ograniczony. Z resztą to zrozumiałe i to ogólnoświatowy trend, nie warto z byle wydarzeniem zdrowotnym chodzić do lekarza, skoro można pomóc sobie samemu. Problemem jest jednak dostęp do zweryfikowanej i autoryzowanej wiedzy medycznej. I tu mam wrażenie, że państwo abdykowało w roli podmiotu, który taką informację miałby zapewnić.
Tymczasem – jak pisaliśmy w naszym raporcie - doświadczenia innych krajów europejskich w zakresie rozwoju nowoczesnych Technologii Informacyjnych i Komunikacyjnych (ICT – Information and Communication Technology) wskazują, że są one w stanie poprawić dostęp do informacji, wzmocnić kompetencje zdrowotne i usprawnić działanie systemu ochrony zdrowia. Moim zdaniem dobrym przykładem do naśladowania jest brytyjski portal NHS Choice.
Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego:
- Oczywiście nie chciałbym, by z każdym bólem pacjenci zgłaszali się do lekarza. Tak nie powinno być. Jednak przeraża mnie skala wydatków na samoleczenie w Polsce. Na same suplementy wydajemy około 4 mld zł. Ta skala wskazuje, że Polacy nie trzymają się fundamentalnych zasad samoleczenia. Jedną z nich jest to, że pomóc sobie samemu można tylko doraźnie. Przy przedłużających się dolegliwościach należy skonsultować się z lekarzem.
Odnoszę też wrażenie, że w Polsce szwankuje system wsparcia lekarzy. Przy wielu schorzeniach porady może udzielić pielęgniarka czy farmaceuta. I szczególnie w tym drugim wypadku nie wykorzystujemy w pełni potencjału, jaki mamy.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski