Jak przywiązać lekarzy do Polski stypendiami
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 10.02.2017
Źródło: BL
Jarosław Gowin ogłosił, że resort szkolnictwa wyższego pracuje nad projektem, który zlikwiduje bezpłatne studia lekarskie. Pozostałyby jedynie płatne i stypendia. Ministerstwo Zdrowia już zgłosiło, że projekt mogłoby poprzeć. Ma to być sposób na to, by kończących w Polsce studia lekarzy związać z naszym krajem.
W jaki sposób? Większości młodych Polaków nie stać na pokrycie czesnego na studiach medycznych z własnej kieszeni. Dziś wynosi on około 40 tysięcy złotych rocznie. Państwo, być może także prywatne podmioty fundowałyby zatem stypendia. Bezzwrotne – gdyby lekarz pozostał w Polsce i w swoim fachu. Zwrotne – gdyby pracy lekarza w Polsce nie podjął. O komentarz poprosiliśmy ekspertów.
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Pomysł godny poparcia. Funkcjonuje na całym świecie i doskonale się sprawdza. Zarobki lekarzy są na zachodzie Europy - czy też w poszczególnych krajach spoza Unii - tak wysokie, że lekarz wcale nie byłby przecież zmuszony do pozostania w Polsce, o ile nasze szpitale nie zaoferują mu odpowiedniego wynagrodzenia. Miałby z czego spłacać. Ale rzeczywiście obowiązek tej spłaty byłby argumentem za pozostaniem w kraju. Przy przyznawaniu stypendiów można by też dodatkowo sprawdzać predyspozycje lekarza do wykonywania zawodu. Dziś o przyjęciu na studia decyduje wynik osiągnięty na maturze, a to trochę mało, system rekrutacji należałoby poprawić.
Są i obawy: co z tymi, którzy po ukończeniu studiów z dyplomem lekarskim w kieszeni podejmują prace badaczy, pracowników laboratoriów farmaceutycznych inne potrzebne zajęcia? Uważam, że takie wybory powinny zwalniać z obowiązku spłaty stypendium.
Zenon Wasilewski, ekspert do spraw prawa medycznego i członek BCC:
- Co do zasady idea nie jest zła. Wiele krajów broni się w ten sposób przed ucieczką fachowców za granicę i aż dziw bierze, że w Polsce takich środków obrony jeszcze nie podjęliśmy. Po dopracowywaniu szczegółów zasada stałaby się jakąś przeszkodą w wyjazdach lekarzy za granicę. Ale tylko przeszkodą. Kluczem jest właściwe wynagradzanie lekarzy pracujących w Polsce. O ile będą niskie, żaden system stypendialny nie pomoże. Wielu przecież przekalkuluję: opłaca się wyjechać i spłacić.
Zwracam przy tym uwagę na jedną zasadę: prawo nie może działać wstecz. A jeśli tak - stypendia dotyczyć mogą jedynie przyszłych studentów. Co z kolei oznacza, że pierwszych efektów spodziewać się możemy za siedem – osiem lat.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Pomysł godny poparcia. Funkcjonuje na całym świecie i doskonale się sprawdza. Zarobki lekarzy są na zachodzie Europy - czy też w poszczególnych krajach spoza Unii - tak wysokie, że lekarz wcale nie byłby przecież zmuszony do pozostania w Polsce, o ile nasze szpitale nie zaoferują mu odpowiedniego wynagrodzenia. Miałby z czego spłacać. Ale rzeczywiście obowiązek tej spłaty byłby argumentem za pozostaniem w kraju. Przy przyznawaniu stypendiów można by też dodatkowo sprawdzać predyspozycje lekarza do wykonywania zawodu. Dziś o przyjęciu na studia decyduje wynik osiągnięty na maturze, a to trochę mało, system rekrutacji należałoby poprawić.
Są i obawy: co z tymi, którzy po ukończeniu studiów z dyplomem lekarskim w kieszeni podejmują prace badaczy, pracowników laboratoriów farmaceutycznych inne potrzebne zajęcia? Uważam, że takie wybory powinny zwalniać z obowiązku spłaty stypendium.
Zenon Wasilewski, ekspert do spraw prawa medycznego i członek BCC:
- Co do zasady idea nie jest zła. Wiele krajów broni się w ten sposób przed ucieczką fachowców za granicę i aż dziw bierze, że w Polsce takich środków obrony jeszcze nie podjęliśmy. Po dopracowywaniu szczegółów zasada stałaby się jakąś przeszkodą w wyjazdach lekarzy za granicę. Ale tylko przeszkodą. Kluczem jest właściwe wynagradzanie lekarzy pracujących w Polsce. O ile będą niskie, żaden system stypendialny nie pomoże. Wielu przecież przekalkuluję: opłaca się wyjechać i spłacić.
Zwracam przy tym uwagę na jedną zasadę: prawo nie może działać wstecz. A jeśli tak - stypendia dotyczyć mogą jedynie przyszłych studentów. Co z kolei oznacza, że pierwszych efektów spodziewać się możemy za siedem – osiem lat.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski