Kolejna śmierć noworodka
Redaktor: Kamila Gębska
Data: 17.09.2014
Źródło: JM
W szpitalu w Choszcznie w woj. zachodniopomorskim po 20 godzinach porodu urodziło się dziecko z poważnym niedotlenieniem i sepsą. Przewiezione do szpitala w Szczecinie-Zdroju zmarło po 8 godzinach. Rodzice obwiniają choszcznowskich lekarzy o nieumyślne spowodowanie śmierci noworodka.
Sprawa została zgłoszona do prokuratury przez rodziców dziecka i dyrekcję szpitala, która chce się dowiedzieć, co tak naprawdę doprowadziło noworodka do takiego stanu. Poród trwał bardzo długo, żaden z prowadzących poród lekarzy nie zdecydował się na cesarskie cięcie. Lekarz prowadzący ciążę został zwolniony z pracy - ciążę prowadził prywatnie, a w szpitalu był ordynatorem oddziału ginekologiczno-położniczego.
- Zdania na temat tego porodu wśród moich lekarzy są podzielone - mówi nam Joanna Kmetyk, dyr. szpitala w Choszcznie. - Liczę na to, że sprawę wyjaśni postępowanie prokuratorskie, sekcja zwłok noworodka i szczegółowa analiza tego zdarzenia. Natomiast ordynatora zwolniłam od razu ze względu na to, że jeszcze w trakcie prowadzenia tej ciąży w prywatnym gabinecie robił to nienależycie. Na moją decyzję złożyły się jeszcze inne dyscyplinarne uwagi do tego lekarza - wyjaśnia Kmetyk.
Ministerstwo Zdrowia w związku z napływającymi z wielu szpitali w Polsce informacjami, gdzie dochodziło do zgonów noworodków zleciło kontrole oddziałów ginekologiczno-położniczych wszystkich placówek w Polsce. Taka kontrola miała również miejsce w szpitalu w Choszcznie.
- Nie stwierdzono u nas żadnych zaniedbań - twierdzi dyr. Kmetyk. - Tym bardziej zależy mi na wyjaśnieniu tego tragicznego zdarzenia.
Potwierdza to zachodniopomorski oddział NFZ.
- W związku z tym, że przeprowadzona w czerwcu kontrola zlecona przez MZ nie wykazała żadnych nieprawidłowości, a prokuratura przejęła wszystkie dokumenty w tej sprawie, zachodniopomorski oddział nie podejmuje na razie żadnych działań - informuje Małgorzata Koszur, rzecznik zachodniopomorskiego NFZ.
Pozostaje wiele pytań, dlaczego do tego typu zdarzeń dochodzi coraz częściej. Kto ponosi odpowiedzialność - niespójny system, bo przecież kontrole nie wykazały zagrożenia. A może to tylko i aż czynnik ludzki. Czy brak centralnej bazy zdarzeń niepożądanych...
Prawdopodobnie odpowiedzi na te pytania nie będzie, bo żadna kontrola ani ekspert nie są w stanie przeprowadzić tak szczegółowej analizy, która pozwoliłaby na eliminację wszystkich zagrożeń. Pewnym natomiast jest to, że w obliczu tak wielu tego typu zdarzeń, w każdym szpitalu, niezależnie od tego, czy był tam kontrolny bicz, czy też wciąż wisi, należy analizować dokładnie te przypadki, w których się nie udało, aby udawało się w innych miejscach.
- Zdania na temat tego porodu wśród moich lekarzy są podzielone - mówi nam Joanna Kmetyk, dyr. szpitala w Choszcznie. - Liczę na to, że sprawę wyjaśni postępowanie prokuratorskie, sekcja zwłok noworodka i szczegółowa analiza tego zdarzenia. Natomiast ordynatora zwolniłam od razu ze względu na to, że jeszcze w trakcie prowadzenia tej ciąży w prywatnym gabinecie robił to nienależycie. Na moją decyzję złożyły się jeszcze inne dyscyplinarne uwagi do tego lekarza - wyjaśnia Kmetyk.
Ministerstwo Zdrowia w związku z napływającymi z wielu szpitali w Polsce informacjami, gdzie dochodziło do zgonów noworodków zleciło kontrole oddziałów ginekologiczno-położniczych wszystkich placówek w Polsce. Taka kontrola miała również miejsce w szpitalu w Choszcznie.
- Nie stwierdzono u nas żadnych zaniedbań - twierdzi dyr. Kmetyk. - Tym bardziej zależy mi na wyjaśnieniu tego tragicznego zdarzenia.
Potwierdza to zachodniopomorski oddział NFZ.
- W związku z tym, że przeprowadzona w czerwcu kontrola zlecona przez MZ nie wykazała żadnych nieprawidłowości, a prokuratura przejęła wszystkie dokumenty w tej sprawie, zachodniopomorski oddział nie podejmuje na razie żadnych działań - informuje Małgorzata Koszur, rzecznik zachodniopomorskiego NFZ.
Pozostaje wiele pytań, dlaczego do tego typu zdarzeń dochodzi coraz częściej. Kto ponosi odpowiedzialność - niespójny system, bo przecież kontrole nie wykazały zagrożenia. A może to tylko i aż czynnik ludzki. Czy brak centralnej bazy zdarzeń niepożądanych...
Prawdopodobnie odpowiedzi na te pytania nie będzie, bo żadna kontrola ani ekspert nie są w stanie przeprowadzić tak szczegółowej analizy, która pozwoliłaby na eliminację wszystkich zagrożeń. Pewnym natomiast jest to, że w obliczu tak wielu tego typu zdarzeń, w każdym szpitalu, niezależnie od tego, czy był tam kontrolny bicz, czy też wciąż wisi, należy analizować dokładnie te przypadki, w których się nie udało, aby udawało się w innych miejscach.