Lekarska rutyna boli w gabinecie ginekologicznym

Udostępnij:
O tym, że badanie ginekologiczne nie powinno boleć, o rutynie w codziennej praktyce lekarskiej i błędach diagnostycznych, które mogą okaleczać ciało i duszę pacjentki – mówi dr Beata Wróbel, ginekolog położnik, seksuolog z Centrum Medycyny Seksualnej w Dąbrowie Górniczej.
– Jakie błędy najczęściej popełniają lekarze ginekolodzy w ramach praktyki lekarskiej?
– Moim zdaniem błędem podstawowym, czy mówiąc delikatniej zaniedbaniem, jest brak świadomości, że kobieta ma seksualność. Wielu lekarzy nie bierze pod uwagę tego, że kobieta przychodząc do ginekologa poddawana jest badaniu, które jest najintymniejszym, jakie istnieje. To szczególny rodzaj auskultacji. Gdy nie bierze się tego pod uwagę, nie pamięta, przeprowadza się badanie ginekologiczne bez wrażliwości. Jeśli do tego używa się określeń nieeleganckich, by nie powiedzieć wulgarnych, bezpośrednio wpływa to na sferę psycho-seksualną kobiety, niekiedy trwale ją uszkadzając. W konsekwencji rzutuje to na samoocenę kobiety w kontekście seksualności, ale i stosunku do swojego ciała, m.in. dbania o nie z punktu widzenia ginekologii. Kobieta, która zostanie potraktowana w taki sposób zaczyna unikać regularnych wizyt, obserwacji swojego ciała, stosowania profilaktyki, jak i zdrowego podejścia do swojej seksualności w realizacji potrzeb seksualnych. Bywa niestety tak, że pacjentki badane są ginekologicznie w brutalny sposób, co sprawia im ból. W ekstremalnych przypadkach może przekładać się to nawet utratą przytomności podczas badania czy po wyjściu z gabinetu.

– A może nie da się uniknąć tego, by badanie ginekologiczne nie bolało? Albo też lekarze ginekolodzy nie są uwrażliwiani w toku studiów, praktyk, że powinno być ono bezbolesne.
– Badanie ginekologiczne nie ma prawa boleć. Jednocześnie zgodzę się z twierdzeniem, że lekarze nie są na to uwrażliwiani. Być może narażę się niektórym kolegom i koleżankom i posunę się nieco dalej – obawiam się, że wielu lekarzy nie chce się uwrażliwić w kwestii seksualności kobiety. Da się to wyczuć chociażby podczas rozmów środowiska, kiedy wymieniamy się uwagami na temat różnych przypadków z naszej praktyki. Można to wyłapać chociażby z opowiadania, w jaki sposób dany lekarz bada pacjentkę. Z czego to wynika? Sądzę, że my, jako społeczeństwo – nie tylko grupa lekarzy– nie jesteśmy najlepiej nastawieni do seksualności kobiet. Zaczynając od tego, w jaki sposób rozmawia się z dziewczynkami, które są w okresie pokwitania, ich dorastania, potem zdrowia seksualnego czy potrzeb seksualnych. Z uwagi na to, że od 17 lat jestem także seksuologiem mam do czynienia z kobietami, które mają za sobą takie złe doświadczenia, co przekłada się na ich problemy. Gdyby nie praca z takimi kobietami nie miałabym tak głębokiej świadomości zła, które jak podkreślam część lekarzy ginekologów czyni kobietom. W każdej grupie zawodowej są osoby, które do pracy podchodzą z poświęceniem, zrozumieniem, empatią, a inni po prostu robią swoje.

– Jak Pani sądzi, dlaczego lekarze, którzy przeprowadzając badanie ginekologiczne sprawiają kobiecie ból, nie biorą pod uwagę tego, że mogą także okaleczyć jej psychikę. A może to wina nie lekarza, a tego, że na jedną pacjentkę ma średnio 15-20 minut, w trakcie których trzeba zbadać, porozmawiać i wypełnić dokumentacje itp.
– To bardziej skomplikowane. By to wytłumaczyć zacznę od tego, że badanie ginekologiczne wykonywane jest na strefie wykonawczej dla czynności seksualnej kobiety. Zatem nikt poza partnerem seksualnym i lekarzem ginekologiem podczas badania, nie ma tam dostępu. Trzeba też pamiętać, że nasza seksualność zależy od mózgu, ale narządem wykonawczym jest srom, pochwa, krocze i ich okolica. Ginekolog w ramach swojej pracy dotyka tych stref kilkanaście czy kilkadziesiąt razy dziennie u różnych kobiet. Dla wielu jest to schemat – „proszę się rozebrać i usiąść na fotelu”. Sądzę, że to rutyna, jak i pewne cechy charakterologiczne lekarza sprawiają, że badanie ginekologiczne może boleć fizycznie, psychicznie, choć nie powinno. Ważnym jest, by każdy lekarz ginekolog pamiętał o tym, że sposób w jaki przeprowadza badanie ginekologiczne rzutuje na doświadczenia seksualne pacjentki. To nie jest kwestia czasu jaki się ma na przyjęcie jednej pacjentki, tylko uwrażliwienia.

– Czy lekarze ginekolodzy, którzy nie są także seksuologami radzą sobie z przypadłością braku możliwości rozpoczęcia współżycia?
– Najczęściej nie radzą sobie. Oczywiście nie każdy ginekolog musi być też seksuologiem, choć dziedziny te bardzo wiele łączy. Jednak bardzo istotnym jest, by lekarze ginekolodzy chcieli pytać pacjentki także o sferę seksualną. Szczególnie, gdy przychodzi do niech młoda kobieta, która nie uświadamia sobie, że kwestia bolesnych współżyć czy lęk, blokada przed podjęciem kontaktu seksualnego jest problemem, który podlega leczeniu. Często nie wiedzą, że są do tego narzędzia i metody, tak jak leczy się typowe przypadłości kobiece. Podstawę stanowi to, że nie mówi się o fizjologii, seksualności.

– W kontekście błędów diagnostycznych ginekologów, dla których seksualność kobiety jest wymysłem ostatnich lat, często dochodzi do nieuzasadnionego okaleczania kobiet poprzez wycinanie błon dziewiczych. Jak duża jest to skala?
– Nie ma w tej materii danych. Niemniej tak się dzieje. Kiedy? Najczęściej wtedy, kiedy pary nie mogą podjąć współżycia, mimo wielu prób i kobieta idzie go ginekologa. Bywa niestety, że by usunąć problem, wycina się błonę dziewiczą. Dotyczy to pochwic – zaciśnięcia 1/3 zewnętrznych, okrężnych mięśni pochwy przez co z powodu bólu nie ma możliwości wprowadzenia członka do pochwy i w mniejszym stopniu - bolesnego współżycia. Wycięcie błony dziewiczej kobiecie, która ma 30, 40 lat w sposób drastyczny uszkadza jej psychikę. Nie pomaga w podjęciu współżycia seksualnego, tylko jeszcze bardziej pogłębia problem.

– W takich przypadkach podstawę powinna stanowić terapia, koncentrująca się na zdiagnozowaniu problemu i wyeliminowaniu go. Ten najczęściej tkwi w psychice. Zatem wycinanie błony dziewiczej, to błąd diagnostyczny ginekologów?
– Oczywiście, że jest to błąd. Podstawę stanowi leczenie pochwicy, a nie mechaniczne działania okaleczające. Uczestniczyłam w dwóch procesach sądowych moich pacjentek, które przyszły do mnie, jako do seksuologa, ponieważ nie było efektów po zabiegu operacyjnym wycięcia błony dziewiczej. Tzn. wciąż nie mogły podjąć współżycia seksualnego i niestety ich małżeństwa się rozpadły. Dla przykładu, na zachodzie w leczeniu pochwicy, bolesnych współżyć i bolesnych zespołów miednicy małej uczestniczy ginekolog, psycholog i fizjoterapeuta. Ginekolodzy rozmawiają z psychologami prowadząc daną pacjentkę m.in. o jej emocjach, psychoseksualności, psychofizyczności.

– Zespół bólowy miednicy małej, to nowe zjawisko w kontekście czynności seksualnych? Czy w Polsce potrafimy pomóc pacjentkom, które na niego cierpią?
– W Polsce lekarze ginekolodzy wiedzą czym jest zespół miednicy małej, często jednak nie wiedzą o tym, że nieorganiczne czynniki, czyli psychiczne mogą powodować występowanie tego zespołu. Pierwsze prace na ten temat ukazały się na zachodzie w roku 2013. Leczyć powinni go ginekolodzy we współpracy z neurologami ,do których zgłaszają się pacjentki z bólami okolicy lędźwiowej czy krzyżowej, rehabilitantami, fizjoterapeutami, seksuologami. Niestety w Polsce daleko nam jeszcze do takiego postępowania. Jednocześnie diagnostyka zespołu bólowego miednicy małej z punku widzenia czynności seksualnej w naszym kraju nie istnieje. Mam nadzieje, że ulegnie to zmianie. Na razie jeśli się go leczy, to m.in. z wykorzystaniem psychoterapii, ćwiczeń, które rozluźniają zblokowane zespoły mięśniowe. Podstawę stanowi zniwelowanie obawy przed bólem w trakcie współżycia oraz wyedukowanie w tym zakresie pacjentki – poprzez m.in. nauczenie wsłuchiwania się w swoje ciało, w swoją seksualność i potrzeby.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.