iStock
Lekarski wyścig
– Lekarz może zarabiać 60–80 tys. zł miesięcznie, ale niech pracuje tylko w jednym miejscu, a nie, że dorabia gdzie indziej. To nie może być wyścig – stwierdził prezes PiS Jarosław Kaczyński. Korespondencyjnie zgodził się z nim przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel. Dlaczego więc medycy nie zarabiają 10–14-krotności przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce?
24 lipca podczas spotkania z mieszkańcami Konina prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił o zarobkach doktorów.
– Lekarz może zarabiać naprawdę bardzo dużo. Nie mam nic przeciwko temu – stwierdził wtedy Kaczyński, przyznając, że „nie chce nikogo denerwować, ale może to być 60, a nawet 80 tys. miesięcznie”. – Niektórych to może oburzyć, ale niech nawet tak będzie – podkreślił Kaczyński, podając jednak jeden warunek wysokich wynagrodzeń.
– Niech lekarz pracuje tylko w tym jednym miejscu, a nie, że jest ciężko zmęczony, bo zaraz dorabia więcej gdzie indziej. To nie może być wyścig – stwierdził prezes Kaczyński.
Wypowiedź prezesa Kaczyńskiego skomentował przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel – odniósł się do niej w liście otwartym.
– Z satysfakcją przyjmujemy fakt, że zdaniem prezesa PiS lekarze powinni zarabiać nawet 60–80 tys. miesięcznie, czyli 10–14-krotność przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Stwierdził pan, że jest potrzeba, aby lekarze nie łączyli pracy w publicznej ochronie zdrowia z pracą w praktyce prywatnej. Zgadzamy się. Zdziwił nas jednak fakt, że nie zauważył pan – i nie odniósł się do tego – że podobny postulat jest zgłaszany od lat przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, największy związek zawodowy lekarzy i jedyny uznany przez sąd za reprezentatywny dla zawodu lekarza – napisał przewodniczący Bukiel, podkreślając, że „OZZL zgłasza od lat postulat, aby lekarze pracowali w jednym miejscu pracy, uważając, że jego realizacja będzie z korzyścią dla pacjentów, lekarzy i systemu jako całości”. – Lekarze będą angażować się ze wszystkich sił w jednym miejscu, dzięki czemu pacjenci będą lepiej dopatrzeni, liczba błędów lekarskich powstałych wskutek zmęczenia, pośpiechu i braku dokładności zmniejszy się, zniknie też pokusa i możliwość wykorzystywania zasobów publicznych do celów prywatnych – wyjaśnił.
Bukiel przytoczył też wyniki badania sondażowego przeprowadzonego na przełomie lutego i marca 2020 r.
– Wynikało z niego, że 84 proc. lekarzy jest gotowych do pracy w jednym miejscu, w publicznej ochronie zdrowia, jeżeli ich wynagrodzenia będą odpowiednie, a za odpowiednie uznali kwotę 15 tys. zł netto, co – nawet uwzględniając inflację – stanowi dużo mniej niż kwota 60–80 tys., o której mówił pan prezes – podkreślił Bukiel.
Dlaczego zatem lekarze się „ścigają”?
– Wyniki badania z postulatem wprowadzenia odpowiedniego wynagradzania lekarzy za pracę „na wyłączność” zostały przesłane ministrowi zdrowia Adamowi Niedzielskiemu. Niestety, zostały zlekceważone. W zamian minister zdecydował, że lekarze w publicznej ochronie zdrowia mają mieć wskaźnik płacy minimalnej w relacji do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce w wysokości 1,45 – w stosunku do 1,58, jaki faktycznie mieli w szpitalach w roku 2018. Minister Niedzielski wycenił zatem pracę lekarza specjalisty 7–10 razy niżej, niż zrobił to prezes PiS Jarosław Kaczyński. Trudno dociec, jaka jest przyczyna takiej rozbieżności między praktycznymi działaniami ministra zdrowia i premiera RP a tezami głoszonymi przez prezesa partii tworzącej rząd – stwierdził przewodniczący Bukiel.
OZZL w liście zaproponował prezesowi PiS spotkanie, aby wyjaśnić, jakie jest stanowisko lekarzy w tej sprawie.
Przeczytaj także: „Lekarz może zarabiać 80 tys. miesięcznie, ale…”.
– Lekarz może zarabiać naprawdę bardzo dużo. Nie mam nic przeciwko temu – stwierdził wtedy Kaczyński, przyznając, że „nie chce nikogo denerwować, ale może to być 60, a nawet 80 tys. miesięcznie”. – Niektórych to może oburzyć, ale niech nawet tak będzie – podkreślił Kaczyński, podając jednak jeden warunek wysokich wynagrodzeń.
– Niech lekarz pracuje tylko w tym jednym miejscu, a nie, że jest ciężko zmęczony, bo zaraz dorabia więcej gdzie indziej. To nie może być wyścig – stwierdził prezes Kaczyński.
Wypowiedź prezesa Kaczyńskiego skomentował przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel – odniósł się do niej w liście otwartym.
– Z satysfakcją przyjmujemy fakt, że zdaniem prezesa PiS lekarze powinni zarabiać nawet 60–80 tys. miesięcznie, czyli 10–14-krotność przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Stwierdził pan, że jest potrzeba, aby lekarze nie łączyli pracy w publicznej ochronie zdrowia z pracą w praktyce prywatnej. Zgadzamy się. Zdziwił nas jednak fakt, że nie zauważył pan – i nie odniósł się do tego – że podobny postulat jest zgłaszany od lat przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, największy związek zawodowy lekarzy i jedyny uznany przez sąd za reprezentatywny dla zawodu lekarza – napisał przewodniczący Bukiel, podkreślając, że „OZZL zgłasza od lat postulat, aby lekarze pracowali w jednym miejscu pracy, uważając, że jego realizacja będzie z korzyścią dla pacjentów, lekarzy i systemu jako całości”. – Lekarze będą angażować się ze wszystkich sił w jednym miejscu, dzięki czemu pacjenci będą lepiej dopatrzeni, liczba błędów lekarskich powstałych wskutek zmęczenia, pośpiechu i braku dokładności zmniejszy się, zniknie też pokusa i możliwość wykorzystywania zasobów publicznych do celów prywatnych – wyjaśnił.
Bukiel przytoczył też wyniki badania sondażowego przeprowadzonego na przełomie lutego i marca 2020 r.
– Wynikało z niego, że 84 proc. lekarzy jest gotowych do pracy w jednym miejscu, w publicznej ochronie zdrowia, jeżeli ich wynagrodzenia będą odpowiednie, a za odpowiednie uznali kwotę 15 tys. zł netto, co – nawet uwzględniając inflację – stanowi dużo mniej niż kwota 60–80 tys., o której mówił pan prezes – podkreślił Bukiel.
Dlaczego zatem lekarze się „ścigają”?
– Wyniki badania z postulatem wprowadzenia odpowiedniego wynagradzania lekarzy za pracę „na wyłączność” zostały przesłane ministrowi zdrowia Adamowi Niedzielskiemu. Niestety, zostały zlekceważone. W zamian minister zdecydował, że lekarze w publicznej ochronie zdrowia mają mieć wskaźnik płacy minimalnej w relacji do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce w wysokości 1,45 – w stosunku do 1,58, jaki faktycznie mieli w szpitalach w roku 2018. Minister Niedzielski wycenił zatem pracę lekarza specjalisty 7–10 razy niżej, niż zrobił to prezes PiS Jarosław Kaczyński. Trudno dociec, jaka jest przyczyna takiej rozbieżności między praktycznymi działaniami ministra zdrowia i premiera RP a tezami głoszonymi przez prezesa partii tworzącej rząd – stwierdził przewodniczący Bukiel.
OZZL w liście zaproponował prezesowi PiS spotkanie, aby wyjaśnić, jakie jest stanowisko lekarzy w tej sprawie.
Przeczytaj także: „Lekarz może zarabiać 80 tys. miesięcznie, ale…”.