Mapy potrzeb zdrowotnych: kto ma rysik, ten ma władzę

Udostępnij:
Ministerstwo Zdrowia forsuje pomysł tworzenia tzw. map potrzeb zdrowotnych. Według nich w przyszłości zawierane będą kontrakty z NFZ. – Mapy to dobry pomysł. Ale jak wypadku wszystkich pomysłów istnieje niebezpieczeństwo, że mapy staną się narzędziem nacisku rozmaitych lobby – przestrzegają eksperci.
Rządowy projekt ma już swoją oficjalną nazwę:

''Poprawa jakości zarządzania w ochronie zdrowia poprzez wsparcie procesu tworzenia regionalnych map potrzeb zdrowotnych, jako narzędzia usprawniającego procesy zarządcze w systemie ochrony zdrowia - szkolenia z zakresu szacowania potrzeb zdrowotnych''.

Projekt zakłada m.in.: udział uczestników w warsztatach uczących opracowania modelu prognostycznego w zakresie kontraktowania usług medycznych i planowania inwestycyjnego czy opracowania modelu prognostycznego w obszarze wybranych grup chorób. Szkolenia będą też dotyczyły wykorzystania modeli prognostycznych oraz map potrzeb zdrowotnych w zarządzaniu.

Co się stanie, gdy zakończą się szkolenia?
Nowo upieczeni analitycy przystąpią do „rysowania” map. I od razu, na wstępie poddani zostaną olbrzymiej presji. Bo ile dziś walka konkurencyjna o punkty i pieniądze z kontraktów toczy się na korytarzach i w gabinetach regionalnych oddziałów NFZ – o tyle w przyszłości uczestnicy gry rynkowej starać się będą dotrzeć do analityków.

W ich rękach skupi się olbrzymia władza. Odpowiedzialni będą przecież i za prognozowanie potrzeb (co przełoży się na planowanie wydatków) i wcielanie planów w życie (a więc i wydatki). Kto będzie w ręku trzymał przysłowiowy rysik do nakreślania map – ten będzie miał władzę. Co zrobić, by taką władze kontrolować? By nie ulegała naciskom czy to marszałka wojewódzkiego, czy to starosty – czy zawiadującego szpitalami klinicznego uniwersytetu medycznego?

- Niebezpieczeństwo istnieje. Moim zdaniem proces „rysowania” map trzeba w jak największym stopniu upublicznić – mówi Adam Kozierkiewicz, ekspert rynku medycznego. – Oczywiście nie mam na myśli upublicznia procesu zbierania danych, te są obiektywne. Ale rzeczywiście, gdy proces dojdzie do etapu interpretacji i wyciągania wniosków: na pewno pojawi się obszar niezgody, kontrowersje – dodaje.

Zdaniem Kozierkiewicza na tym etapie trzeba włączyć do debaty jak najszerszą grupę zainteresowanych.
– Nie wyobrażam sobie, by mapy mogły powstać bez szerokiej dyskusji z udziałem zainteresowanych partnerów i podmiotów – konkluduje ekspert.

Ministerstwo Zdrowia ma jeszcze jeden pomysł na ograniczenie władzy analityków – „rysowników” map. Efekt ich prac ma być weryfikowany i opiniowany przez Narodowy Instytut Ochrony Zdrowia – Państwowy Zakład Higieny. –Jesteśmy do tego przygotowani, mamy dobrą orientację, wiele możemy ocenić, poprawić, zweryfikować. Ale oczywiście nie jesteśmy w stanie zupełnie wyręczyć w tworzeniu map lokalnych społeczności. Zajmiemy się oceną merytoryczną, ale ostateczne decyzje o tym jak wdrażać w życie konkretne programy muszą pozostać na szczeblu lokalnych, liczyć się musi głos konkretnego samorządu – mówi Krzysztof Kuszewski, kierownik Zakładu Organizacji i Ekonomiki Ochrony Zdrowia oraz Szpitalnictwa PZH.

Ministerstwo Zdrowia uważa, że "dzięki opracowaniu narzędzi prognostycznych poprawią się: jakość zarządzania zasobami ochrony zdrowia, planowanie świadczeń na poziomie centralnym i regionalnym oraz dostosowanie ich do potrzeb świadczeniobiorców". Jak zatem działać będzie nowy system? Mechanizmy tak scentralizowanych systemów zarządzania obnażył onegdaj nieżyjący już prof. Michał Kulesza, twórca polskiej reformy samorządowej. Jego zdaniem nawet w systemach centralistycznych i tak rządzą lokalne koła, regionalne grupy interesów, a czasem i sitwy. Tyle, że w systemie samorządowym te grupy nacisku szukają wsparcia i zabiegają o decyzję u posiadających mandat z wyboru radnych, burmistrzów, prezydentów miast. W systemie centralistycznym to nie ma sensu, wsparcia szukają w bezpośrednio w centrali. W wypadku map potrzeb – w Ministerstwie Zdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.