Mętna woda refundacji

Udostępnij:
Mimo że teoretycznie mają dostęp do najnowszych osiągnięć medycyny, polscy lekarze korzystają z nich znacznie rzadziej niż ich zagraniczni koledzy. Problemem nie jest jednak brak wiedzy czy woli specjalistów, lecz nieefektywny sposób wypracowywania decyzji o przyznaniu leku. Obecne rozwiązanie w postaci puli terapii niestandardowych oznacza, że zgoda na leczenie chorego za każdym razem wymaga indywidualnej aprobaty dyrektorów oddziałów wojewódzkich NFZ.
Nie ma również klarownej procedury wpisywania najważniejszych terapii niestandardowych do katalogu świadczeń gwarantowanych, o czym dobrze wiedzą chorzy na przewlekłą białaczkę limfocytową (CLL), najczęściej diagnozowany typ białaczki w społeczeństwach Europy Zachodniej i Ameryki Północnej (ok. 30 proc. wszystkich białaczek). W Polsce CLL stanowi najczęstszy typ chłoniaka (27 proc. limfoproliferacji). Wiek stanowi najważniejszy czynnik ryzyka i nie określono dotychczas czynników środowiskowych, których unikanie pozwoliłoby zmniejszyć ryzyko zachorowania na CLL. Duża część pacjentów to osoby starsze, przez lata opłacające składki na ZUS, często mocno schorowane. „Po latach pracy i płacenia podatków oczekujemy po prostu możliwości leczenia się w sytuacji zagrożenia życia. Bez odpowiedniego leczenia nie da się opierać chorobie w nieskończoność” – mówi Tomasz Górecki.

Raz tak, raz nie
Tomasz Górecki ma 66 lat. Na przewlekłą białaczkę limfocytową choruje od 2007 r. Mimo starań lekarza prowadzącego, do dzisiaj nie został poddany terapii wytypowanej przez specjalistów. – Po latach leczenia standardową chemioterapią, stan mojego zdrowia znowu się pogarsza. Są chwile naprawdę trudne, gdyż pojawiają się wciąż nowe dolegliwości, których przy innym podejściu decydentów mogłoby nie być – mówi z bólem pacjent.

Tomasz Górecki został zakwalifikowany do leczenia bendamustyną, która – mimo pozytywnej rekomendacji polskiej Agencji Oceny Technologii Medycznych oraz licznych, zagranicznych badań klinicznych potwierdzających jej skuteczność – nie została wpisana do katalogu świadczeń gwarantowanych. Znajduje się w puli tzw. terapii niestandardowych, których przyznawanie jest w dużej mierze uznaniowe i angażujące osoby nie znające sytuacji pacjenta. Zgody te wydawane są indywidualnie, co bardzo bulwersuje pacjentów. - Jak urzędnik może decydować o przyznaniu komuś leczenia lub odmowie? - komentuje Marlena Sikorska, żona pacjenta chorego na szpiczaka mnogiego. - Zdobycie leków, które mogły uratować mężowi życie, graniczyło z cudem. W wypadku tak poważnych chorób nowotworowych jak białaczka limfocytowa czy szpiczak liczy się każdy dzień – tłumaczy. – Kiedy tylko dowiedziałam się o skomplikowanych i trwających miesiącami procedurach, postanowiłam działać na własną rękę. Po bendamustynę pojechałam aż do Berlina, gdzie za lek zapłaciłam z własnej kieszeni. Nie wiem, jak radzą sobie inni chorzy, zwłaszcza niezamożni. Przeszłam drogę przez mękę, żeby ratować męża. Tym, którym się to nie udaje, odbierana jest nie tylko nadzieja, ale także życie najbliższej osoby. Tak dłużej nie może być.

Konstytucja
Chorzy są zdania, że taka polityka podważa konstytucyjne prawo do uzyskiwania godziwej opieki medycznej i powoduje, że decyzja o życiu lub śmierci chorego może być zwyczajnie uznaniowa. Co więcej, uzyskanie zgody na leczenie jest szalenie trudne, bo przecież zgoda na finansowanie terapii oznacza zabranie pieniędzy przeznaczonych na inne procedury. Tomasz Górecki mówi wprost: - Każdy dzień zwłoki w otrzymaniu leku wybranego przez lekarza to koszmar, bo następnego dnia można nie dożyć. Przecież to lekarz zna pacjenta i historię choroby – urzędnik to zwykły biurokrata. Kiedy skończą mu się argumenty, zawsze może powiedzieć: nie, bo nie!

Ze strony Ministerstwa Zdrowia od dawna padają obietnice odejścia od terapii niestandardowych, na rzecz świadczeń gwarantowanych, jak katalog chemioterapii lub program lekowy. Włączenie leku do katalogu chemioterapii czyli przesunięcie go z listy terapii niestandardowych znacząco zwiększa szanse skutecznego leczenia nowotworu. Wynika to z możliwości natychmiastowego wdrożenia terapii i leczenia pacjenta według wcześniej zaplanowanego schematu. Takiej gwarancji nie daje chemioterapia niestandardowa, gdyż średni czas oczekiwania na zgodę NFZ wynosi od 2 tygodni do 2 miesięcy.

Pełny tekst Filipa Godeckiego ukaże się w najbliższym numerze Menedżera Zdrowia
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.