Maciek Jaźwiecki/Agencja Wyborcza.pl

Minister o odwołaniu konsultanta krajowego do spraw ginekologii i położnictwa

Udostępnij:

– Kroplą, która przelała czarę, była sugestia prof. Krzysztofa Czajkowskiego, by liczbę porodów, jakie podczas specjalizacji musi odebrać przyszły ginekolog-położnik, zmniejszyć ze 100 do 50. Dla mnie to był sygnał, że pan konsultant nie stawia na pierwszym miejscu bezpieczeństwa kobiet i dzieci – ocenia minister zdrowia Izabela Leszczyna, mówiąc o odwołaniu byłego już konsultanta.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”, wyjaśnia, dlaczego odwołała konsultanta krajowego do spraw ginekologii i położnictwa prof. Krzysztofa Czajkowskiego.

– Zaczęło się od wytycznych dotyczących aborcji, które miał opracować zespół pod kierownictwem profesora. Zespół powołał jeszcze minister zdrowia Adam Niedzielski po tym, jak jedna z kobiet w ciąży zmarła w szpitalu. Zakończenie prac było przesuwane i nawet ostateczna data, bezpieczna dla Prawa i Sprawiedliwości, bo już po wyborach, czyli 15 listopada, nie została dotrzymana. Gdy objęłam tekę ministra zdrowia, poprosiłam o przyspieszenie prac. Materiał, jaki dostałam, de facto wprowadzał zasady, których nie ma w przepisach ustawy. Wynikało z niego pośrednio na przykład, że aby podjąć decyzję o przerwaniu ciąży, celowe jest konsylium lekarskie. Takiego przepisu nie ma w ustawie z 1993 r. o planowaniu rodziny. Obiecaliśmy przestrzegać praw kobiet, a przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo kobiety, której zdrowie lub życie są zagrożone, a wytyczne tego nie ułatwiały – odpowiada minister Leszczyna.

– Mimo że znakomita większość ekspertów – ginekologów-położników, neonatologów, perinatologów – wypowiadała się pozytywnie o wprowadzeniu ustawy o antykoncepcji awaryjnej, pan konsultant w żaden sposób mnie w tym procesie nie wsparł – wyjaśnia szefowa resortu, przyznając, że nie poszło o kwestie światopoglądowe.

– Konsultant krajowy ma obowiązek kierować się medycyną opartą na dowodach. W pewnym stopniu jest także urzędnikiem państwowym i wsparciem dla ministra zdrowia w kształtowaniu systemu ochrony zdrowia, szczególnie w zakresie swojej specjalizacji. Jednak kroplą, która przelała czarę, była sugestia prof. Czajkowskiego, by liczbę porodów, jakie w ramach specjalizacji musi odebrać przyszły ginekolog-położnik, zmniejszyć ze 100 do 50. Dla mnie to był sygnał, że pan konsultant nie stawia na pierwszym miejscu bezpieczeństwa kobiet i dzieci – podsumowuje w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.

Przeczytaj także: „Wytyczne w sprawie procedury przerwania ciąży – stanowisko NRL”.

Menedzer Zdrowia facebook

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.