Nowe normy zatrudnienia pielęgniarek niebezpieczne dla pacjentów

Udostępnij:
- Normy, które staną się obowiązkowe od kwietnia, są nie do przyjęcia. Są niekorzystne przede wszystkim dla naszych pacjentów - o sytuacji pielęgniarek rozmawiamy z Lucyną Dargiewicz, przewodniczącą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Od 1 kwietnia zacznie obowiązywać rozporządzenie dające możliwość dobrowolnego decydowania dyrektorom szpitali o liczbie zatrudnionych pielęgniarek. Praktycznie może to ograniczyć ich liczbę do minimum. Stwarza to zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów.

Te normy, które staną się obowiązkowe od kwietnia, są nie do przyjęcia. Są niekorzystne przede wszystkim dla naszych pacjentów. Po pierwsze, jest zła kategoryzacja pacjentów, która nie pozwala na elastyczność. Pozwala natomiast dyrektorom szpitali na drastyczne zmniejszenie liczby pielęgniarek. Pielęgniarka będzie zmuszona decydować, który pacjent ma być obsłużony w pierwszej kolejności. Powinien decydować o tym stan zdrowia chorego, ale w sytuacji, kiedy na oddziale będzie jedna pielęgniarka, a pacjentów 40, to podjęcie decyzji może okazać się niewykonalne.

A jak to przedkłada się na jakość?
To właśnie jakość powinna być bezwzględnie kontrolowana przez NFZ, bo w takich wypadkach, o których wspomniałam, trudno mówić o wykonaniu pracy, nie mówiąc już o odpowiedzialnym zajęciu się pacjentem, a przecież chodzi nie tylko o jakość, ale przede wszystkim o zdrowie i życie człowieka. To rozporządzenie jest nieludzkie, bo stwarzane będą sytuacje zagrożenia zarówno dla pacjenta, jak i dla samych pielęgniarek. Zmniejszając ich liczbę, która już dziś jest za mała i dochodzi do takich tragedii, jak np. we włocławskim szpitalu, nie ma szans na normalną, odpowiedzialną pracę. Do tego dochodzą jeszcze sytuacje, gdy nakłada się na pracownika zadania ponad jego możliwości.

Jakie prace wykonuje pielęgniarka na oddziale, które są niezgodne z zakresem jej obowiązków?
O tym, co powinna robić pielęgniarka, mówi rozporządzenie i ustawa, natomiast w praktyce jest tak, że pielęgniarce zleca się wszelkie możliwe zadania, począwszy od obowiązków sprzątających, a kończąc na zastępowaniu lekarzy. Związek zawodowy będzie występował do NFZ o to, by zobowiązał placówki medyczne do informowania pacjentów o tym, ile godzin w pracy przebywa pielęgniarka, która ma się nimi opiekować, czy jest to 5., a może 26. godzina jej pracy. System, który dopuszcza, że można pracować na umowę o pracę, po czym podejmować pracę na umowę kontraktową, następnie przyjmować inną formę zatrudnienia i praktycznie przez kilka dni przebywać w pracy, jest niebezpieczny dla samej pielęgniarki i dla pacjenta. Nie ma nic wspólnego z ochroną zdrowia.

Jakie jeszcze zapisy w rozporządzeniu o normach obsad pielęgniarek są niewłaściwe?
Rozporządzenie daje dyrektorom szpitali możliwość decydowania dobrowolnie o obsadzie personelu, a i tak już korzystają z możliwego minimum. A jest to zadanie dla NFZ, który kontraktuje usługi i powinien sprawdzać wykonanie i jakość tych usług.

Mówiła pani o tym, że pielęgniarki są przemęczone, że wykonują niemalże niewolniczą pracę, że jest ich za mało, a będzie jeszcze mniej.
Średnia wieku pielęgniarek w Polsce to 46-56 lat, są to kobiety z wieloletnim stażem, często schorowane, głównie cierpiące na dolegliwości kręgosłupa. Pacjentów jest zbyt wielu w przeliczeniu na pielęgniarkę, dochodzi do tego obciążenie psychiczne, ciągły stres, który jest wpisany w ten zawód, ale to nie oznacza, że należy go potęgować. Poza tym, jak można człowieka zmuszać do bylejakości, bo tak to wygląda, gdy obcina się czas, który ma być poświęcony dla pacjenta.

- W jaki sposób związek zamierza walczyć o poprawę jakości i komfortu pracy?
Próbowaliśmy na wiele różnych sposobów, choćby nawet przy tworzeniu tego rozporządzenia – przecież my się z nim nie zgodziliśmy. Pracowaliśmy w zespołach przez dwa lata, aby przygotować raport o stanie pielęgniarstwa, by było rzetelne odniesienie dla ustawodawców. Raport złożyliśmy pod koniec ubiegłego roku, nikt go nawet nie przejrzał, nie jest podpisany przez ministra zdrowia, a więc jako dokument nie istnieje i nie może być podany do publicznej wiadomości. Z ministrem Arłukowiczem próbujemy się spotkać od września ubiegłego roku, ale nie ma dla nas czasu.

Co zamierzacie w tej sytuacji zrobić?
W tej chwili łączymy się z europejskimi organizacjami związkowymi, aby wspólnie forsować zmiany poprzez apelowanie do Parlamentu Europejskiego. Skoro w kraju nikt nas nie słucha, to może jeśli proponowane przez nas normy staną się obowiązującymi w Europie, nasz rząd zostanie zmuszony do ich wprowadzania. To na razie jedna z nielicznych szans na zmuszenie do egzekwowania naszych praw. Nie jest też wykluczona eskalacja akcji protestacyjnych. Jeśli to się nie zmieni, konsekwencje wprowadzenia takich przepisów, jakie proponuje się obecnie, mogą być tragiczne, także ekonomicznie je odczujemy, bo kiedy dojdzie do zaniedbań i zdarzeń niepożądanych, pojawią się dodatkowe koszty związane choćby z leczeniem powikłań.

Projektu o stanie pielęgniarstwa w Polsce, który został opracowany przez zespół współpracujący z Ministerstwem Zdrowia, nie czytał i nie brał pod uwagę nikt. Formalnie ten dokument nie istnieje, bo minister nie znajduje czasu, żeby go podpisać. Pielęgniarki zgłaszały uwagi do rozporządzenia o normach zatrudnienia, wskazywały na konieczność zmian, bo w ich ocenie stosowanie wytycznych tego rozporządzenia zagraża bezpieczeństwu pacjentów. Nie wzięto jednak tego pod uwagę. Pracę zespołów, które złożyły propozycję zmian, zlekceważono. Narzucono autorytatywnie normy, których nie poddano konsultacji. Czy grozi nam systemowy terroryzm?

Pielęgniarek i tak jest za mało, pracują ponad swoje możliwości, często zmuszane są do wykonywania prac niezgodnych z ich kwalifikacjami. Średnia wieku pielęgniarek w naszym kraju wynosi od 46 do 56 lat. Pensja zasadnicza netto średnio to 1600 zł. W niektórych szpitalach na każdą pielęgniarkę przypada kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu pacjentów.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.