Pacjenci lobbują firmy farmaceutyczne?

Udostępnij:
Firmy farmaceutyczne finansują działania statutowe organizacji pacjenckich lub konkretne organizowane przez nie akcje. Dostają one średnio 10-20 tys. zł., ale są też darowizny dochodzące nawet do 100 tys. – informuje „Gazeta Prawna”.
„Bayer w 2013 r. przez pół roku wsparł 18 akcji, wydając na to 145 tys. zł. GlaxoSmithKline przeznaczył w trzy miesiące dwukrotnie więcej, bo 315 tys. zł na 13 akcji. Ale z kolei firma Merck w 2012 r. (ostatni dostępny raport) przeznaczyła 50 tys. zł i to tylko dla jednego stowarzyszenia. Sporo pieniędzy wydaje Novartis: ponad pół miliona na 30 akcji w 2012 r., i Celgen: ponad 860 tys. zł na cały rok na 14 akcji (z czego jedna kosztowała go blisko 300 tys. zł). Obie firmy są producentami drogich leków onkologicznych” – czytamy w GP.

Pieniądze firmy przekazują w formie darowizn, a przeznaczają je dla organizacji zrzeszających pacjentów leczonych ich lekami. Politycy oskarżają pacjentów o lobbowanie na rzecz koncernów, przekonują także, że chorzy będąc często w dramatycznych sytuacjach zdrowotnych, dają się łatwo zmanipulować.

Stanisław Maćkowiak z Federacji Polskich Pacjentów mówi, że wynika to z tego, iż w Polsce nie ma innego finansowania organizacji pacjenckich, a też wiadomo, że firmy farmaceutyczne nie są organizacjami charytatywnymi, więc jest logiczne, że chodzi im o zarobek. Maćkowiak zaprzecza jednak, że to pacjenci są lobbystami tych firm.

– Pacjenci nie lobbują na rzecz firm, tylko leków, które mogą im uratować życie – tłumaczy Maćkowiak.
Podaje także przykład Holandii, gdzie powstająca organizacja, gdy tylko uzyska status prawny, jest od razu finansowana z publicznych źródeł, a tylko niektóre akcje są finansowane zewnętrznie.

Samym pacjentom zarzucić raczej lobbingu nie można, bo chorzy w naszym kraju nie mają praktycznie żadnego wpływu na politykę refundacyjną państwa.

Podobnego zdania jest Roman Sadżuga, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Szpiczaka, który twierdzi, że firmy nie wywierają żadnych nacisków, przekazując pieniądze. Natomiast uważa, że finansowanie przez koncerny farmaceutyczne działalności stowarzyszeń i organizacji powinno należeć do ich obowiązków, gdyż - jak mówi Gazecie Prawnej - „żyją z naszych pacjentów i ich chorób”.

Nie jest jednak wykluczana teza, że niebezpieczeństwo wywierania wpływu na pacjenta istnieje i dlatego konieczne jest, by finansowanie było jawne. Firmy powinny stawiać na przejrzystość.

„Zmiany rozpoczęły się w USA, gdzie lekarze są zobowiązani do ujawniania, z jaką firmą współpracują. Zaś Europejska Federacja Przemysłu i Stowarzyszeń Farmaceutycznych zastanawia się nad zakazem przekazywania przedmiotów znakowanych logotypem konkretnego produktu” – informuje GP.

Przykładem jest w Polsce Infarma, która wprowadziła kodeks dobrych praktyk przemysłu farmaceutycznego. Koncern GlaxoSmithKline też głośno zadeklarował, że chce skończyć ze sponsorowaniem wyjazdów lekarzy na kongresy zagraniczne. Na stronie firmy napisano, że nie będzie ona nakłaniać do promowania produktów koncernu.

Deklaracje to już na pewno dużo, jednakże podejrzewanie o lobbing samych pacjentów i ich przedstawicieli, chociaż jest to wielce prawdopodobne, może być poczytane za ucieczkę polityków od podstawowych problemów – opóźnień we wprowadzaniu koniecznych zmian, rzetelnej informacji wynikającej z ustawy refundacyjnej i wreszcie zastanowienia się nad możliwymi formami finansowania organizacji pozarządowych.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.