Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Pakulski pyta, czy instytuty są w ogóle potrzebne
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 19.02.2018
Tagi: | Marcin Pakulski, instytut, instytuty |
– Warto się zastanowić, czy właściwa jest rola instytutów i czy poszczególne zakresy działalności, to jest leczenie, szkolenie i prace badawcze, są odpowiednio zdefiniowane. Mam wątpliwości – przyznał Marcin Pakulski w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia".
Marcin Pakulski, ekspert w zakresie systemu ochrony zdrowia:
– Trudna sytuacja finansowa instytutów medycznych jest kolejnym potwierdzeniem błędnego założenia funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej w Polsce na poziomie leczenia szpitalnego. Pierwszy zarzut dotyczy forsowanej tezy o szpitalach publicznych, które mogą działać „bez zysku”. Okazuje się, że mimo ponadprzeciętnej pomocy państwa instytuty generują potężne długi mogące zaburzyć ich bieżącą działalność. Stan finansów instytutów jest wynikiem sumy innych niekorzystnych zjawisk w systemie. Warto się zastanowić, czy właściwie została opisana rola instytutów i czy poszczególne zakresy działalności, to jest leczenie, szkolenie i prace badawcze, są odpowiednio zdefiniowane. Mam wątpliwości. A w zasadzie mam pewność, że nie można tych trzech zakresów robić dobrze tymi samymi zasobami. Budżet instytutu powinien być podzielony na trzy odrębne obszary, to jest terapia, szkolenia i badania naukowe.
Pierwszy obszar w głównej mierze jest finansowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. I na tym chciałbym się skupić. Od pewnego czasu narasta we mnie przekonanie o braku możliwości stworzenia jednolitego sposobu finansowania dla instytutów, szpitali specjalistycznych, monoprofilowych i podstawowych, powiatowych. Próby pogodzenia różnych specyfik działalności tych placówek kończą się niepowodzeniem. Przy czym problemem jest zarówno adekwatna wycena świadczeń zwłaszcza tych wysokospecjalistycznych jak i sposób finansowania. Rzecz jasna hipotetycznie może okazać się, że w części instytutów nie wykonuje się zakładanej liczby zabiegów o najwyższym poziomie skomplikowania i trudności. Może stanowić inny problem. Zakładając, że odsetek pacjentów ciężkich, w przypadku których proces diagnostyczno-terapeutyczny jest złożony i często długotrwały, jest większy niż w innych szpitalach, nie można stosować wycen za procedury mających wiele cech uśrednienia. Ryczałt w przypadku tego typu szpitali nie jest dobrym rozwiązaniem.
Zadanie szkoleniowe instytutów, jak i szpitali klinicznych powinno odbywać się w ramach odrębnego budżetu finansowanego wprost z budżetu państwa. W obecnej sytuacji mamy do czynienia ze swoistym „zespołem podkradania” jak klasycznych zespołach chorobowych gdzie zasoby wypracowane przez działalność medyczną transferowane są nie na jej rozwój ale na np. działalność dydaktyczną lub odwrotnie
I wreszcie działalność naukowa, która powinna być precyzyjnie rozliczana również w ramach budżetów wewnętrznych. W żadnej mierze nie jest zasadnym finansowanie tej działalności poza dedykowanymi grantami.
Na koniec pytanie dość przewrotne. Czy instytuty medyczne w obecnym kształcie są jeszcze potrzebne? Czy o możliwości wykonywania szczególnie specjalistycznych procedur nie powinna decydować monitorowana i regulowana przez Ministerstwo Zdrowia akredytacja dostępna dla tych podmiotów, które ją spełnią? Podobnie jak to jest z dydaktyką jak i badaniami naukowymi.
Przeczytaj także: "1 203 286 467 złotych długu, czyli instytuty to kolosy na glinianych nogach", "Profesor Opolski: To, że w 2016 rok aż trzynaście instytutów miało straty, powinno martwić" i "Czy ministerstwo planuje oddłużyć instytuty? Milena Kruszewska odpowiada".
Materiały o instytutach pochodzą z "Menedżera Zdrowia" numer 1/2018. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
– Trudna sytuacja finansowa instytutów medycznych jest kolejnym potwierdzeniem błędnego założenia funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej w Polsce na poziomie leczenia szpitalnego. Pierwszy zarzut dotyczy forsowanej tezy o szpitalach publicznych, które mogą działać „bez zysku”. Okazuje się, że mimo ponadprzeciętnej pomocy państwa instytuty generują potężne długi mogące zaburzyć ich bieżącą działalność. Stan finansów instytutów jest wynikiem sumy innych niekorzystnych zjawisk w systemie. Warto się zastanowić, czy właściwie została opisana rola instytutów i czy poszczególne zakresy działalności, to jest leczenie, szkolenie i prace badawcze, są odpowiednio zdefiniowane. Mam wątpliwości. A w zasadzie mam pewność, że nie można tych trzech zakresów robić dobrze tymi samymi zasobami. Budżet instytutu powinien być podzielony na trzy odrębne obszary, to jest terapia, szkolenia i badania naukowe.
Pierwszy obszar w głównej mierze jest finansowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. I na tym chciałbym się skupić. Od pewnego czasu narasta we mnie przekonanie o braku możliwości stworzenia jednolitego sposobu finansowania dla instytutów, szpitali specjalistycznych, monoprofilowych i podstawowych, powiatowych. Próby pogodzenia różnych specyfik działalności tych placówek kończą się niepowodzeniem. Przy czym problemem jest zarówno adekwatna wycena świadczeń zwłaszcza tych wysokospecjalistycznych jak i sposób finansowania. Rzecz jasna hipotetycznie może okazać się, że w części instytutów nie wykonuje się zakładanej liczby zabiegów o najwyższym poziomie skomplikowania i trudności. Może stanowić inny problem. Zakładając, że odsetek pacjentów ciężkich, w przypadku których proces diagnostyczno-terapeutyczny jest złożony i często długotrwały, jest większy niż w innych szpitalach, nie można stosować wycen za procedury mających wiele cech uśrednienia. Ryczałt w przypadku tego typu szpitali nie jest dobrym rozwiązaniem.
Zadanie szkoleniowe instytutów, jak i szpitali klinicznych powinno odbywać się w ramach odrębnego budżetu finansowanego wprost z budżetu państwa. W obecnej sytuacji mamy do czynienia ze swoistym „zespołem podkradania” jak klasycznych zespołach chorobowych gdzie zasoby wypracowane przez działalność medyczną transferowane są nie na jej rozwój ale na np. działalność dydaktyczną lub odwrotnie
I wreszcie działalność naukowa, która powinna być precyzyjnie rozliczana również w ramach budżetów wewnętrznych. W żadnej mierze nie jest zasadnym finansowanie tej działalności poza dedykowanymi grantami.
Na koniec pytanie dość przewrotne. Czy instytuty medyczne w obecnym kształcie są jeszcze potrzebne? Czy o możliwości wykonywania szczególnie specjalistycznych procedur nie powinna decydować monitorowana i regulowana przez Ministerstwo Zdrowia akredytacja dostępna dla tych podmiotów, które ją spełnią? Podobnie jak to jest z dydaktyką jak i badaniami naukowymi.
Przeczytaj także: "1 203 286 467 złotych długu, czyli instytuty to kolosy na glinianych nogach", "Profesor Opolski: To, że w 2016 rok aż trzynaście instytutów miało straty, powinno martwić" i "Czy ministerstwo planuje oddłużyć instytuty? Milena Kruszewska odpowiada".
Materiały o instytutach pochodzą z "Menedżera Zdrowia" numer 1/2018. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.