Partia Korwin-Mikkego apeluje: zlikwidujmy szpitale publiczne

Udostępnij:
Kongres Nowej Prawicy, partia która przebojem wdziera się na scenę polityczną (wygrane wybory do Europarlamentu, duże szanse na sukces w wyborach do Sejmu i współtworzenie rządu) – ogłosiła swój program wyborczy w ochronie zdrowia. Żąda likwidacji szpitali publicznych. Jednym z doradców partii jest Andrzej Sośnierz, b. prezes NFZ.
– W służbę zdrowia trzeba wbić osinowy kołek. Będziemy mieli dobrych i tanich lekarzy. Dlaczego nie mamy państwowych weterynarzy, a jednak oni dobrze funkcjonują? Trzeba to przenieść na inne dziedziny – mówi Janusz Korwin – Mikke w jednym z programowych wystąpień na własnej stronie internetowej.

Znalazło to odzwierciedlenie w pierwszym, na razie skromnym zarysie programu wyborczego Kongresu Nowej Prawicy. W programie tym partia zapowiada, że dążyć będzie do „zlikwidowania szpitali publicznych”. W oficjalnych dokumentach zdanie to nie znalazło rozwinięcia. Poprosiliśmy o nie sztab wyborczy Janusza Korwin-Mikkego.

- Dlaczego zlikwidować publiczną służbę zdrowia? Bo państwo wciska się na siłę w rolę pośrednika między lekarzem a pacjentem. Nie dość, że się wciska i pobiera za to słoną prowizję, to jeszcze psuje relacje szpital – pacjent czy lekarz – pacjent, robi złą robotę – mówi Tomasz Sommer, jeden z najbliższych współpracowników Korwin-Mikkego.

Zdaniem Sommera zanim państwo zaczęło ingerować w ochronę zdrowia jedyną barierą w dostępie do usług medycznych były pieniądze.

– Gdy zaczęła się ingerencja państwa pieniądze wcale nie przestały być barierą. A obok tej tradycyjnej przeszkody pojawiła się nowa: dostęp do układu, do decydenta, do kogoś, kto pomoże uzyskać świadczenie poza kolejką liczoną w latach – mówi Sommer.

KNP chce, by w Polsce obowiązywały dobrowolne ubezpieczenia medyczne. Jak chce dojść nowego, prywatnego modelu ochrony zdrowia?

– Po prostu likwidując obowiązujące po dziś bariery uniemożliwiające prywatyzację – mówi Sommer. – Pamiętam jak pod koniec lat 80. ubiegłego wieku PZPR straszył nas, że gdy dopuścimy do prywatyzacji piekarni pieczywo będzie tak drogie, że na jego zakup stać będzie tylko najbogatszych. Nic takiego się nie stało. Podobnie dziś nie zabraknie tych, którzy będą straszyć, że gdy sprywatyzujemy szpitale leczyć będą tylko najbogatszych. Nic takiego się nie stanie. Trzeba tylko czytelnych reguł gry i likwidacji barier dla chętnych inwestorów – konkluduje.

Jednym z doradców Kongresu Nowej Prawicy w sprawach ochrony zdrowia jest Andrzej Sośnierz, b. prezes NFZ.
– Nie jest to funkcja oficjalna, ale rzeczywiście o sprawach ochrony zdrowia często rozmawiam z Januszem Korwin – Mikke – mówi sam zainteresowany w rozmowie z termedia.pl.

Co Andrzej Sośnierz sądzi o pomyśle likwidacji szpitali publicznych i zastąpienia ich prywatnymi?

– To nie jest zły pomysł. Zadania publiczne wcale nie muszą być realizowane przez podmioty publiczne. Mogą je wypełniać podmioty prywatne, czego dowody w ochronie zdrowia mamy w wielu europejskich krajach. Ta koncepcja jest mi bliska – mówi b. prezes NFZ. Podkreśla jednak: - Oczywiście nie może być mowy o prywatyzacji na siłę. Tak gdzie szpitale publiczne radzą sobie dobrze, wypełniają swoją rolę właściwie i nie popadają w długi: po co prywatyzować? Ale gdy nie radzą sobie: prywatyzacja, sprzedaż ma sens. Oczywiście nie za tzw. symboliczną złotówkę, ale za uczciwą cenę.

Obserwatorzy sceny politycznej zauważają, że jednym z prawdopodobnych wariantów przyszłego rządu jest gabinet oparty o sojusz między PiS Jarosława Kaczyńskiego i KNP Janusza Korwin – Mikkego. Jeśli taki rząd rzeczywiście by powstał: źle to wróży polskiej ochronie zdrowia. PiS chce upaństwowienia ochrony zdrowia – KNP bezwarunkowej prywatyzacji. I o ile można sobie wyobrazić, ze obie partie dojdą do porozumienia w innych sprawach – w kwestii zdrowia to wykluczone. Przy takiej koalicji czekać nas będą wieczne targi i awantury o przyszłość szpitali i przychodni.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.