Posłowie, uważajcie, bo... rezydent przyjdzie i Was "adoptuje"!
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 08.03.2016
Źródło: Krystian Lurka
Zdeterminowani przedstawiciele Porozumienia Rezydentów postawili sobie za cel spotkać się ze wszystkimi posłami partii rządzącej i wytłumaczyć im swoją katastrofalną sytuację finansową. Są na dobrej drodze, żeby to zrealizować. Rozmawiali już niemal z 60 politykami. Troje z nich spytaliśmy o to, czy zgadzają się z rezydentami i czy są w stanie im pomóc.
Porozumienie Rezydentów swoją akcję wdzięcznie nazwało „Adoptuj posła”. Młodzi medycy od połowy lutego spotykają się z politykami we wszystkich częściach kraju. Mówią o wynagrodzeniach i relacji pensji do płacy minimalnej i średniej krajowej, a także wysokim poziomie frustracji młodych lekarzy i ryzyku masowych wyjazdów do pracy poza Polskę. Stwierdzają też, że chcieliby, żeby kwestia ich wynagrodzeń uregulowana została przez Radę Ministrów przy okazji nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty.
- Organizacja walczy o godne warunki pracy i konkurencyjność odbywania specjalizacji w Unii Europejskiej, żeby zachęcić młodych lekarzy do pozostawania i rozwoju naukowego w Polsce - mówi Damian Patecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów i wyjaśnia: - Lekarz, najczęściej w wieku 26-36 lat, za swoją ciężką pracę otrzymuje netto 2200 złotych z funduszu pracy. Jest to tak zwana rezydentura świadczona przez Ministerstwo Zdrowia. Biorąc pod uwagę fakt, że jest praktycznie darmowym pracownikiem dla szpitala, często wykorzystuje się go do dodatkowych zadań, co wykracza poza zakres jego obowiązków i uniemożliwia realizowanie programu specjalizacyjnego.
Jak mówi Damian Patecki, do wtorku (8 marca) przedstawiciele porozumienia spotkali się już prawie z 60 posłami. Przewodniczący zapowiada jednocześnie, że następnych 120 spotkań jest już zaplanowanych.
- Okazuje się, że bardzo często posłowie nie wiedzą jak wygląda szkolenie lekarzy w Polsce oraz jak źle wypadają ich warunki pracy w porównaniu z krajami na zachodzie - przyznaje, a na pytanie czy jest zadowolony z dotychczasowych rezultatów akcji, odpowiada: - Tak, ale poczekajmy na efekty.
Przeprowadzając akcję rezydenci liczą, że postulaty z 2006 roku - obecnego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, który wtedy był prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej - zostaną wprowadzone w życie. Dziesięć lat temu Konstanty Radziwiłł postulował płace w wysokości dwóch średnich krajowych dla rezydentów i trzech średnich krajowych dla specjalistów na etacie brutto. Młodzi podkreślają, że tak czy inaczej większa płaca to większy podatek dochodowy, a także większy zwrot do budżetu gdy pieniądze te wydadzą na szkolenia, podręczniki, utrzymanie siebie i swoich rodzin.
Rezydenci "adoptowali" już między innymi: Ryszarda Bartosika, Gabrielę Masłowską, Bernadetę Krynicką, Józefę Szczurek-Żelazko, Tadeusza Dziubę, Włodzimierza Bernackiego, Jacka Falfusa, Andrzeja Smirnowa, Edwarda Siarkę i Annę Czech.
Spytaliśmy troje z nich o komentarz po spotkaniu z przedstawicielami Porozumienia Rezydentów.
Ryszard Bartosik z Prawa i Sprawiedliwości stwierdził: - Jestem pozytywnie zaskoczony spotkaniem z rezydentami. Przedstawili skomplikowane problemy związane z ochroną zdrowia i z finansami, w taki sposób, którego trudno byłoby nie zrozumieć. Są dobrze przygotowani i mają niezaprzeczalne argumenty. Przystępnie wytłumaczyli mi zagadnienia, z którymi nie spotykam się na co dzień. Trudno odmówić im racji. Mnie jako osobę nie związaną blisko z systemem ochrony zdrowia zainteresowali sprawą, między innymi zmianami w ustawie, wynagrodzeniu i problemem braku pracy dla rezydentów. Porozmawiam o kłopocie z naszymi członkami komisji zdrowia. To, co robią rezydenci to wielka robota.
Gabriela Masłowska z PiS i członek sejmowej komisji zdrowia skomentowała: - O spotkaniu z przedstawicielami Porozumienia Rezydentów mogę powiedzieć: pozytywne, grzeczne i merytoryczne. Panie, z którymi się spotkałam w sposób rzeczowy wyliczały swoje problemy posługując się przy tym grafikami. Gratuluję tego, że środowisko rezydentów potrafiło się zorganizować i w taki sposób.
- Problem środowiska znam, ale nie zdawałam sobie, że mówimy o tak niskim wynagrodzeniu rezydentów. Nie stać nas na to, żeby wykształceni przez nas specjaliści leczy za granicą. Nie może być również tak, że młodzi lekarze za spędzanie dziennie w pracy ośmiu godzin miesięcznie zarabiają dwa tysiące złotych. Musimy z tym skończyć.
- Argumentacja rezydentów przekonuje mnie. Musimy się z tym zmierzyć. Postaram się zmobilizować partyjnych kolegów do jeszcze głębszej dyskusji.
Bernadeta Krynicka z PiS i członek sejmowej komisji zdrowia powiedziała:
- Rezydenci mają rację. Wiem jak sytuacja wygląda, bo pracując w szpitalu miałam kontakt z rezydentami. Za mało zarabiają. Dzisiejsze stawki to stawki głodowe. Potrzebna jest reforma. I w grę oczywiście wchodzą pieniądze. W tym budżecie już ich nie znajdziemy, ale planując kolejny jest na to szansa.
- Podczas środowej (9 marca) komisji sejmowej postaram się porozmawiać o sprawie rezydentów z ministrem zdrowia.
- Organizacja walczy o godne warunki pracy i konkurencyjność odbywania specjalizacji w Unii Europejskiej, żeby zachęcić młodych lekarzy do pozostawania i rozwoju naukowego w Polsce - mówi Damian Patecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów i wyjaśnia: - Lekarz, najczęściej w wieku 26-36 lat, za swoją ciężką pracę otrzymuje netto 2200 złotych z funduszu pracy. Jest to tak zwana rezydentura świadczona przez Ministerstwo Zdrowia. Biorąc pod uwagę fakt, że jest praktycznie darmowym pracownikiem dla szpitala, często wykorzystuje się go do dodatkowych zadań, co wykracza poza zakres jego obowiązków i uniemożliwia realizowanie programu specjalizacyjnego.
Jak mówi Damian Patecki, do wtorku (8 marca) przedstawiciele porozumienia spotkali się już prawie z 60 posłami. Przewodniczący zapowiada jednocześnie, że następnych 120 spotkań jest już zaplanowanych.
- Okazuje się, że bardzo często posłowie nie wiedzą jak wygląda szkolenie lekarzy w Polsce oraz jak źle wypadają ich warunki pracy w porównaniu z krajami na zachodzie - przyznaje, a na pytanie czy jest zadowolony z dotychczasowych rezultatów akcji, odpowiada: - Tak, ale poczekajmy na efekty.
Przeprowadzając akcję rezydenci liczą, że postulaty z 2006 roku - obecnego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, który wtedy był prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej - zostaną wprowadzone w życie. Dziesięć lat temu Konstanty Radziwiłł postulował płace w wysokości dwóch średnich krajowych dla rezydentów i trzech średnich krajowych dla specjalistów na etacie brutto. Młodzi podkreślają, że tak czy inaczej większa płaca to większy podatek dochodowy, a także większy zwrot do budżetu gdy pieniądze te wydadzą na szkolenia, podręczniki, utrzymanie siebie i swoich rodzin.
Rezydenci "adoptowali" już między innymi: Ryszarda Bartosika, Gabrielę Masłowską, Bernadetę Krynicką, Józefę Szczurek-Żelazko, Tadeusza Dziubę, Włodzimierza Bernackiego, Jacka Falfusa, Andrzeja Smirnowa, Edwarda Siarkę i Annę Czech.
Spytaliśmy troje z nich o komentarz po spotkaniu z przedstawicielami Porozumienia Rezydentów.
Ryszard Bartosik z Prawa i Sprawiedliwości stwierdził: - Jestem pozytywnie zaskoczony spotkaniem z rezydentami. Przedstawili skomplikowane problemy związane z ochroną zdrowia i z finansami, w taki sposób, którego trudno byłoby nie zrozumieć. Są dobrze przygotowani i mają niezaprzeczalne argumenty. Przystępnie wytłumaczyli mi zagadnienia, z którymi nie spotykam się na co dzień. Trudno odmówić im racji. Mnie jako osobę nie związaną blisko z systemem ochrony zdrowia zainteresowali sprawą, między innymi zmianami w ustawie, wynagrodzeniu i problemem braku pracy dla rezydentów. Porozmawiam o kłopocie z naszymi członkami komisji zdrowia. To, co robią rezydenci to wielka robota.
Gabriela Masłowska z PiS i członek sejmowej komisji zdrowia skomentowała: - O spotkaniu z przedstawicielami Porozumienia Rezydentów mogę powiedzieć: pozytywne, grzeczne i merytoryczne. Panie, z którymi się spotkałam w sposób rzeczowy wyliczały swoje problemy posługując się przy tym grafikami. Gratuluję tego, że środowisko rezydentów potrafiło się zorganizować i w taki sposób.
- Problem środowiska znam, ale nie zdawałam sobie, że mówimy o tak niskim wynagrodzeniu rezydentów. Nie stać nas na to, żeby wykształceni przez nas specjaliści leczy za granicą. Nie może być również tak, że młodzi lekarze za spędzanie dziennie w pracy ośmiu godzin miesięcznie zarabiają dwa tysiące złotych. Musimy z tym skończyć.
- Argumentacja rezydentów przekonuje mnie. Musimy się z tym zmierzyć. Postaram się zmobilizować partyjnych kolegów do jeszcze głębszej dyskusji.
Bernadeta Krynicka z PiS i członek sejmowej komisji zdrowia powiedziała:
- Rezydenci mają rację. Wiem jak sytuacja wygląda, bo pracując w szpitalu miałam kontakt z rezydentami. Za mało zarabiają. Dzisiejsze stawki to stawki głodowe. Potrzebna jest reforma. I w grę oczywiście wchodzą pieniądze. W tym budżecie już ich nie znajdziemy, ale planując kolejny jest na to szansa.
- Podczas środowej (9 marca) komisji sejmowej postaram się porozmawiać o sprawie rezydentów z ministrem zdrowia.