Prowokacja „Dziennika Polskiego”: szpitale na klęczkach przed starostami

Udostępnij:
Aby dostać się na wizytę do specjalisty, trzeba umawiać się nawet z rocznym wyprzedzeniem. Pacjenci z Małopolski, chorujący na serce, w tym roku szans na wizytę u kardiologa nie mają. Wolne terminy są dopiero w przyszłym roku. Chyba, że się jest starostą.
-Udowodniliśmy, że starostowie mogą zostać przyjęci „od ręki“. Choć wcale tego nie żądają! – pisze „Dziennik Polski”.

-Zadzwoniłam do szpitali: w Oświęcimiu, Wadowicach, Olkuszu i Chrzanowie. Przedstawiałam się jako sekretarka starosty (powiaty są organami założycielskimi czterech szpitali powiatowych). Zapytałam, czy dałoby się zapisać szefa do kardiologa. Termin miał być jak najszybszy – relacjonuje dziennikarka krakowskiego pisma.

Józef Krawczyk, starosta oświęcimski, mógłby przyjść na badania kilka godzin po naszym telefonie. -Jedyne wytłumaczenie jest takie, że recepcjonistka miała świadomość jak stresująca jest praca samorządowca i stwierdziła, że potrzebna jest natychmiastowa pomoc - śmieje się Józef Krawczyk.

-Chwilę po rozmowie w sprawie wizyty starosty, spróbowaliśmy umówić wizytę na „babcię, która źle się czuje“. Dowiedzieliśmy się, że kardiolodzy do końca sierpnia są na urlopie, i nawet w razie pilnego przypadku nie ma szans na rejestrację. Na pierwszą wizytę w zwykłym przypadku szansa najwcześniej jest w przyszłym roku – pisze „Dziennik Polski”.

W Olkuszu starosta Jerzy Kwaśniewski ma wizytę 23 sierpnia o godz. 11. -Niech będzie trochę wcześniej, zrobimy podstawowe badania - wyjaśniła gazecie pani z recepcji. Dla zwykłego śmiertelnika w olkuski m szpitalu pierwszy wolny termin to 2 września, bo ktoś zrezygnował. -Kolejne terminy są na przyszły rok – pisze gazeta.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.