Radziwiłł w sprawie "Atramu": Nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek odbyło się niezgodnie z procedurami
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 13.09.2016
Źródło: KL, RMF
Tagi: | Konstanty Radziwiłł, Atram |
Minister zdrowia skomentował zamieszanie wokół wycofanego z obrotu leku "Atram" i fakt, że prokuratura z Wałbrzycha bada sprawę śmierci mężczyzny, który zażył wspomniane lekarstwa. Jak twierdzi Radziwiłł, pacjent przyjmował właściwy lek kardiologiczny.
- Wstępna analiza sytuacji wskazuje na to, że leki, które przyjął pacjent to "Atram" i pacjent zmarł z jakiegoś innego powodu - powiedział Konstanty Radziwiłł w radiu "RMF FM".
Minister przyznał również, że analiza oparta jest między innymi na blistrach, które zachowały się po lekach przyjmowanych przez zmarłego pacjenta i zaznaczył, że w takich sytuacjach sprawą zajmuje się prokurator i ostateczne potwierdzenie tej informacji będzie możliwe dopiero po zakończeniu jego prac.
- Nic nie wskazuje na to, żeby tutaj cokolwiek odbyło się niezgodnie z procedurami. [...] Na początku września odpowiednik Głównego Inspektora Farmaceutycznego z Czech poinformował, że według niego należy zastosować taki alert nieco podwyższony, polegający na wycofywaniu leku, zastosowaniu tego, co zastosowaliśmy, czyli apelu do pacjentów, żeby oddali lek, który mają u siebie w domu - powiedział minister na antenie "RMF FM" i podkreślił, że uważa, że GIF postępuje według pewnych zasad, a wątpliwości dotyczące różnych leków pojawiają się kilkakrotnie w ciągu roku.
Przeczytaj również tekst pod tytułem: Czy to pierwszy śmiertelny przypadek zamiany leku w czeskiej fabryce?
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Minister przyznał również, że analiza oparta jest między innymi na blistrach, które zachowały się po lekach przyjmowanych przez zmarłego pacjenta i zaznaczył, że w takich sytuacjach sprawą zajmuje się prokurator i ostateczne potwierdzenie tej informacji będzie możliwe dopiero po zakończeniu jego prac.
- Nic nie wskazuje na to, żeby tutaj cokolwiek odbyło się niezgodnie z procedurami. [...] Na początku września odpowiednik Głównego Inspektora Farmaceutycznego z Czech poinformował, że według niego należy zastosować taki alert nieco podwyższony, polegający na wycofywaniu leku, zastosowaniu tego, co zastosowaliśmy, czyli apelu do pacjentów, żeby oddali lek, który mają u siebie w domu - powiedział minister na antenie "RMF FM" i podkreślił, że uważa, że GIF postępuje według pewnych zasad, a wątpliwości dotyczące różnych leków pojawiają się kilkakrotnie w ciągu roku.
Przeczytaj również tekst pod tytułem: Czy to pierwszy śmiertelny przypadek zamiany leku w czeskiej fabryce?
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.