Rezydenci na gigancie: czy czeka nas wielki „niepowrót” po akcji opt-out

Udostępnij:
Za wcześnie mówić o tym w tonie kategorycznym, przesądzającym. Ale jedno jest pewne: młodzi lekarze wahają się, czy z powrotem podpisać opt-out. Możliwe, że... uwierzyli w życie poza szpitalnym „matrixem” i postanowili radzić sobie poza szpitalami.
W województwie kujawsko - pomorskim z prawie 120 rezydentów, którzy w wypowiedzieli umowy ponowne jej podpisanie zadeklarowało do tej pory 40 lekarzy. Trwają rozmowy o ich powrocie. Nieco lepiej, ale w gruncie rzeczy podobnie jest w innych regionach. Szpitale kuszą, trwają negocjacje, a zainteresowani… wahają się.

Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Jedną z najważniejszych zachęt dla lekarzy do podejmowania dyżurów był system wynagradzania. Stosunkowo niska pensja, ale za to wysoka zapłata za dyżury. Bez dyżurów trudno było dopiąć domowy budżet, z dyżurami wyglądał nieźle. Ale na lekarzy, także tych najmłodszych stażem, w Polsce czeka wiele miejsc pracy poza szpitalami. Wyliczmy je, przypomnijmy: Ale i dla początkujących lekarzy jest ich wiele. Potrzebują ich pogotowie ratunkowe, potrzebują stacje krwiodawstwa, znaleźć je można także w przychodniach, czy pomocy wieczorowej i świątecznej. Spore zapotrzebowanie mają też firmy farmaceutyczne, a lekarze potrzebni są także w firmach prowadzących badania kliniczne, wreszcie jest też zapotrzebowanie na lekarzy prowadzących własne badania naukowe.

To właśnie z tą ofertą konkuruje oferta szpitali, proponujące lekarzom dyżury. Może nie za każdą ofertą stoją duże pieniądze, ale – stoją znośnie i w większości wypadków nie wymagające takiego nakładu czasu, jak dyżury, nie dezorganizujące życia prywatnego. Podczas akcji opt-out mieli okazję przymierzyć się do tych pozaszpitalnych ofert, niektórzy nawet podjąć je. I nie dziwię się, że dziś wahają się co do powrotu na dyżury. Zwłaszcza, że w wielu szpitalach nie są traktowani najlepiej, coś jakby lekarze drugiej kategorii. To także powinno się zmienić, o ile mają wrócić do dyżurowania.

Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia:
- O tym mówi się najmniej, ale ja zwróciłbym uwagę na najzwyczajniejszy, ludzki wymiar. Ci lekarze, którzy ostro dyżurowali – i naraz podczas akcji opt-out przestali, zauważyli jak duży koszt w życiu prywatnym, w relacjach osobistych ponoszą podporządkowując swoje życie pracy. W Polsce tymczasem brakuje lekarzy nie tylko w szpitalach. Brakuje ich w całym systemie. I odnalezienie dla siebie innych form aktywności zawodowej nie powinno nastręczyć wielu problemów. Może właśnie dokonują takiej próby? Rezultat łatwo przewidzieć – niektórym z nich uda się to w większym stopniu, innym – w mniejszym, niesatysfakcjonującym.

Szpitale jednak potrzebują ich dramatycznie. I skłaniam się ku poglądowi, że jedynym pomysłem jaki można wdrożyć „na szybko” są jednak pieniądze, czyli podwyższenie i tak wysokich stawek za dyżury.

Przeczytaj także: "Agresywny pacjent kontra funkcjonariusz publiczny?".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.