123RF

KSO – co może pójść nie tak...

Udostępnij:

Lekarze i pacjenci z nadzieją, ale i z niepokojem czekają na wdrożenie Krajowej Sieci Onkologicznej. Od dawna zapowiadana, przekładana, konstruowana pod presją utraty pieniędzy z KPO sieć startuje 1 kwietnia. „Menedżer Zdrowia” pyta ekspertów, czy to się uda. 

  • Prof. Piotr Rutkowski ocenia, że wojewódzkie ośrodki monitorujące i SOLO III są przygotowane
  • Prof. Jacek Jassem przyznaje, że będziemy wdrażali projekt ze świadomością, że wiele jego punktów trzeba będzie po jakimś czasie zmienić
  • W prima aprilis, bez e-DILO. – Czy to może się udać? Chyba nie w najbliższym czasie – twierdzi Joanna Frątczak-Kazana

Krajowa Sieć Onkologiczna miała zacząć obowiązywać od kwietnia 2024 roku, ale minister zdrowia Izabela Leszczyna uznała, że po dramatycznie złych wynikach pilotażu jej wprowadzenie byłoby niebezpieczne dla pacjentów. Przesunięto jej początek o rok – na 1 kwietnia 2025 r. 

– To odroczenie uratowało pacjentów przed katastrofą. Nie można było zaimplementować KSO, ponieważ zupełnie jej nie przygotowano. Brakowało rozporządzeń czy systemu informatycznego do zbierania danych. Zapomniano nawet o tak prozaicznej sprawie, jak wdrożenie elektronicznej karty DiLO, która jest konieczna do utworzenia ogólnopolskiej bazy danych – mówił rok temu „Menedżerowi Zdrowia” prof. Jacek Jassem.

Minął rok intensywnych przygotowań, KSO startuje. Wiemy, że nie udało się wszystkiego dopiąć na ostatni guzik...

Czy jej implementacja tym razem się uda?

  • Mimo wszystko jestem optymistą – komentarz prof. dr. hab. med. Piotra Rutkowskiego, kierownika Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków, pełnomocnika dyrektora do spraw Narodowej Strategii Onkologicznej i Badań Klinicznych, eksperta z Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, przewodniczącego Zespołu do spraw Narodowej Strategii Onkologicznej, przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Onkologicznego

Uważam, że implementacja się uda, ale na pewno nie 1 kwietnia. To będzie dziać się stopniowo. Mimo wszystko jestem optymistą, bo stworzenie Krajowej Sieci Onkologicznej to jest niezbędny kierunek. Generalnie bez sieci tak naprawdę nie osiągniemy w onkologii nic więcej.

Ze strony wojewódzkich ośrodków monitorujących i SOLO III jesteśmy przygotowani. Mamy ustalone pewne schematy działania, zakończone szkolenia dla koordynatorów, mamy też wytyczne. Jestem bardzo ciekaw po 1 kwietnia, jak będzie działać implementacja ze strony współpracujących z nami SOLO I i SOLO II. Natomiast pierwsze kontakty są bardzo dobre. I mam nadzieję, że współpraca będzie działać w obie strony. Przygotowaliśmy checklisty dla poszczególnych nowotworów – co powinno być przygotowane na konsylium, co należy zrobić, na danym poziomie referencyjności itd. Tak więc sporo elementów istnieje.

Problemem jest, że nie dostarczono nam systemów do telekonsultacji i sami musieliśmy je zbudować na poziomie województw. Nie ma nadal karty e-DiLO, która ma spinać elektronicznie wszystkie dane o pacjentach. Dobrą wiadomością jest to, że każdy chory w systemie KSO musi mieć wystawione DiLO. To bardzo poprawi sytuację, szczególnie w tych nowotworach, gdzie karta taka często nie istniała, np. w ginekologii, urologii czy w raku płuca.

Następny ważny problem – monitorowanie jakości. Jako Narodowy Instytut Onkologii testowaliśmy wewnętrznie wskaźniki i mierniki jakości działania krajowej sieci onkologicznej. Ale potrzebne jest formalne rozporządzenie.

I ostatnia rzecz, o którą już apelujemy od dłuższego czasu, która jest niezależna od ustawy, to zakończenie i wprowadzenie akredytacji ośrodków patomorfologii. W tej chwili 40 proc. ośrodków jest akredytowanych, ale akredytacja się kończy. Tymczasem jest to jedyny sposób na to, żeby dodatkowo finansować badania patomorfologiczne oraz żeby mieć wiarygodny i ustrukturyzowany, dobrej jakości wynik patomorfologii. Bez właściwej diagnostyki i patomorfologii opieka onkologiczna się nie poprawi. Zatem to jest element, który musi być zakończony.

Podsumowując – jestem na tak. Musimy jednak poczekać, żeby się przekonać, jak zadziałają elementy, które mają się pojawić w najbliższym czasie.

  • Niektóre z założeń KSO uda się wdrożyć, z innymi będą problemy – komentarz prof. dr. hab. n. med. Jacka Jassema, specjalisty w dziedzinie onkologii klinicznej i radioterapii onkologicznej, wieloletniego kierownika Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, prezesa zarządu Polskiej Ligi Walki z Rakiem i przewodniczącego Central and East European Oncology Group

Trudno odpowiedzieć na to pytanie w kategorii zero-jedynkowej. Najpewniej niektóre z założeń sieci uda się wdrożyć, z innymi będą problemy. Należałoby także określić czas, w którym ma się ten proces dokonać.

Koncepcja KSO obarczona jest wadą pierwotną – zakładała, że wprowadzenie hierarchicznej struktury opieki onkologicznej automatycznie poprawi jej jakość. To klasyczny przykład myślenia życzeniowego. Obecnie wiadomo, jakie są zasadnicze wady KSO, ale jest to jeden z „kamieni milowych” Krajowego Planu Odbudowy zgłoszonych przez PiS, a Komisja Europejska domaga się wdrożenia sieci w pierwotnej wersji.

Oznacza to, że będziemy wdrażali projekt ze świadomością, że wiele jego punktów trzeba będzie po jakimś czasie zmienić. Najłatwiej uda się wdrożyć didaskalia, takie jak podział ośrodków onkologicznych na trzy kategorie (moim zdaniem zupełnie niepotrzebny) czy powołanie koordynatorów opieki onkologicznej (funkcja obecna w systemie od ponad 10 lat). Dużo trudniejsze będzie wdrożenie tego, co naprawdę istotne – profesjonalnego systemu oceny jakości opieki. Będzie to pionierskie przedsięwzięcie nie tylko w onkologii, ale w całej polskiej ochronie zdrowia. Nie udało się tego zrobić podczas czteroletniego pilotażu, choć być może dlatego, że był on fatalnie zaplanowany i źle przeprowadzony.

Monitorowanie jakości wymaga pełnej cyfryzacji opieki onkologicznej – inaczej nie da się zebrać surowych danych. Trzeba opracować wskaźniki i mierniki jakości, zwalidować je i zbudować system monitorowania. Takiego systemu nie było w pilotażu i nie wiem, czy w ogóle istnieje. W Polsce brakuje instytucji mającej doświadczenie w monitorowaniu jakości opieki medycznej. Na szczęście wycofano się z niefortunnego pomysłu, aby robiły to podmioty lecznicze. Podobno ma się tym zająć Narodowy Fundusz Zdrowia, ale będzie to długi i skomplikowany proces. Najważniejsze jednak jest to, że wdrożenie sieci nie może być celem samym w sobie. Kluczowe jest to, czy poprawią się wyniki leczenia nowotworów – a na to pytanie odpowiedzieć najtrudniej.

  • Nie w najbliższym czasie – komentarz Joanny Frątczak-Kazany, wicedyrektor Fundacji Onkologicznej Alivia, członkini zarządu Ogólnopolskiej Federacji Onkologicznej oraz prezydium Rady Organizacji Pacjentów przy Rzeczniku Praw Pacjenta

W naszej ocenie w perspektywie najbliższych miesięcy nie należy spodziewać się poprawy w zakresie dostępności świadczeń onkologicznych dla pacjentów. Wręcz przeciwnie – implementacja KSO może spowodować pewien chaos, zarówno wśród pacjentów, jak i pracowników placówek medycznych. Nie wdrożono dotychczas narzędzi do komunikacji i wymiany informacji pomiędzy koordynatorami onkologicznymi z różnych placówek, już dzisiaj widać problem ze sprawną komunikacją, a  proces koordynacji w szczególności między SOLO I i SOLO III będzie dodatkowym wyzwaniem. Ponadto do dzisiaj nie przeszkolono nawet 50 proc. wszystkich koordynatorów!

Jednak najbardziej problematyczne, z perspektywy realizacji celów KSO, jest opóźnienie we wdrożeniu karty e-DiLO. Bez tego rozwiązania nie będzie możliwe ani zapewnienie diagnostyki i leczenia opartych na kluczowych zaleceniach i jednakowych standardach diagnostyczno-terapeutycznych, ani monitoring wdrażanych rozwiązań.

Już w momencie projektowania sieci alarmowaliśmy, że model wykorzystujący hierarchiczną strukturę, w którym dodatkowo ośrodki monitorujące oceniają same siebie, nie będzie służył transparentności i poprawie efektywności. Wnioski z pilotażu nie dawały odpowiedzi, czy proponowany model przyniesie korzyści, a mimo to podjęto decyzję o jego realizacji.

Wdrożenie, przesuwane najpierw o dwa lata ze względu na przedłużanie pilotażu i problemy z jego ewaluacją, przez nowy rząd procedowane priorytetowo z powodu ryzyka utraty środków z KPO,  i znowu przesunięte o kolejny rok z powodu opóźnień z wdrożeniem e-DILO i kluczowych zaleceń, zaplanowano na 1 kwietnia 2025 roku. W prima aprilis. Bez e-DILO. Czy to może się udać? Chyba nie w najbliższym czasie.

Przeczytaj także: „Onkologia – jest dobrze, będzie jeszcze lepiej”.

Menedzer Zdrowia facebook

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.