Salmonella i spółka, czyli jak zamiatają zakażenia pod dywan
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 07.06.2016
Źródło: Justyna Wojteczek/KL
Tylko 401 ognisk epidemicznych w nieco ponad 20 proc. polskich szpitali w 2014 r. To dane GUS. Nic, tylko się cieszyć, że tak bezpieczne mamy lecznictwo zamknięte. Tylko czy wynik nie jest naciągany? Problem w tym, że zakażenia szpitalne to w Polsce wielka niewiadoma, bo system ich raportowania i kontroli pozostawia wiele do życzenia. O problemie w najnowszym "Menedżerze" pisze Justyna Wojteczek.
Eksperci szacują, że w Europie z powodu zakażeń szpitalnych niepotrzebnie umiera kilkadziesiąt tysięcy pacjentów rocznie. Ilu w Polsce? Nie wiadomo, ale Grupa Ekspertów ds. Zwalczania Zakażeń Związanych z Opieką Zdrowotną uważa, że ich liczba sięga dziesiątek tysięcy.
– W szpitalu był brud i była możliwość zakażenia salmonellą – mówiła sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie, uzasadniając wyrok nakładający na znany stołeczny szpital kliniczny obowiązek wypłacenia poszkodowanej pacjentce miliona złotych zadośćuczynienia i dożywotniej renty w wysokości 6 tys. zł miesięcznie. Jedną ze szkód było zakażenie pacjentki podczas jej pobytu w tym szpitalu.
Roszczenia z tytułu zakażeń to pokaźna grupa spraw wpływających do wojewódzkich komisji orzekających o zdarzeniach medycznych. I choć większość jest oddalana jako niezasadna, to wciąż zakażenia szpitalne są jednym z największych zagrożeń w opiece zdrowotnej.
Grupa Ekspertów ds. Zwalczania Zakażeń Związanych z Opieką Zdrowotną, na czele z przewodniczącym prof. Andrzejem Gładyszem, sformułowała listę najważniejszych działań, których „wdrożenie pozwoliłoby opanować epidemię zakażeń szpitalnych i jednocześnie pomóc odbudować zaufanie pacjentów do placówek medycznych”. List z postulatami trafił do ministra zdrowia.
Termin nie został wybrany przypadkowo. W tym roku wreszcie ruszy kontraktowanie, a to właśnie płatnik może skutecznie oddziaływać na szpitale, stosując bodźce finansowe, by efektywnie przeciwdziałały rozwojowi zakażeń wewnątrzszpitalnych.
Według cytowanych wyżej szacunków Komisji Europejskiej w Unii Europejskiej każdego roku dochodzi do trzech milionów zakażeń związanych z opieką zdrowotną, a z ich powodu umiera rocznie około 50 tys. osób. Przy czym ECDC w raporcie opublikowanym w 2007 r. oceniło, że jednej trzeciej zakażeń można uniknąć. Kluczem jest wdrożenie i przestrzeganie procedur minimalizujących ryzyko zakażeń oraz sprawny system ich monitorowania i raportowania. Żeby to jednak osiągnąć, zgłaszający problem nie może się obawiać konsekwencji.
– Musimy dążyć do tego, żeby kontrolować i monitorować przypadki zakażeń – nie po to, by napiętnować środowisko lekarskie, ale żeby móc dokładnie przeanalizować sytuację i pochylić się nad wnioskami – mówił na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Zdrowia Publicznego prof. Gładysz. Dodał, że skala problemu jest duża i niestety niedoceniana zarówno przez decydentów w ochronie zdrowia, jak i wielu zarządzających szpitalami. Wtórował mu poseł Andrzej Sośnierz: – Udajemy, że nie ma tego problemu. Papier jest cierpliwy i zniesie wszystko – powiedział. Dodał, że w ubiegłym roku miał kontakt z pacjentami zakażonymi w szpitalu i zderzył się z „totalnym lekceważeniem problemu”. – Żaden z tych przypadków nie trafił do sprawozdań jako zakażenie szpitalne. Nie ma dochodzeń epidemiologicznych – stwierdził.
Sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana, co widać na przykładzie danych przekazanych przez GIS. W grupie szpitali, które zgłosiły do sanepidu ogniska epidemiczne przeważały… szpitale z akredytacją, certyfikatem jakości lub i jednym, i drugim. W grupie wszystkich szpitali, które zgłosiły ogniska epidemiczne, tylko niespełna 20 proc. nie miało żadnych certyfikatów jakości. A przecież w Polsce przeważają szpitale bez certyfikatów czy akredytacji. Wniosek, że te akredytowane są mniej bezpieczne, jest jednak pochopny. Szpitale akredytowane po prostu rzetelnie prowadzą monitoring i raportowanie problemów z zakażeniami.
Szpital Wolski w Warszawie jest jednym z tych, które mają zarówno akredytację Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia, jak i ISO.
– Na terenie szpitala rejestrujemy każde zakażenie. Zgodnie z prawem do sanepidu zgłaszamy ogniska. Porównujemy ilość zużywanych antybiotyków i środków dezynfekcyjnych. Prowadzimy nie bierny, ale czynny monitoring, starając się reagować nie dopiero wtedy, kiedy pojawią się objawy kliniczne u pacjenta, ale wtedy, gdy podejrzewamy, że może być źródłem zakażenia – informuje Arkadiusz Ciupak, zastępca dyrektora ds. leczniczych szpitala. Pomagają w tym przyjęte formularze, w których lekarz ocenia ryzyko danego pacjenta i w razie potrzeby może zlecić badanie mikrobiologiczne, by sprawdzić, czy nie został przyjęty pacjent skolonizowany przez niebezpieczny patogen.
Arkadiusz Ciupak podkreśla, że aby raportowanie było rzetelne, konieczna jest zdecydowana postawa zarządzających i komunikat, że priorytetem dla zarządu jest rzetelny monitoring i rozwiązanie problemu, a nie poszukiwanie winnych. – Tylko wtedy, gdy przeważa chęć bezpiecznego raportowania zakażeń nad obawą przed restrykcjami, statystyki dotyczące tego problemu nie będą odzwierciedlać rzeczywistości – mówi. Zaznacza, że jeśli okaże się, iż do zakażenia doszło wskutek nierzetelnego postępowania, konsekwencje są jednak wyciągane.
Efekt jest taki, że w tym warszawskim szpitalu wykrywa się… więcej zakażeń. – Nie dlatego że nasza sytuacja epidemiologiczna się pogarsza, ale dlatego że wzrasta świadomość pracowników – zaznacza Ciupak.
Stałe szkolenie pracowników medycznych i uwrażliwianie na ten problem to jedno z zaleceń EDCD sformułowane po tym, jak Rada Ministrów Unii Europejskiej przyjęła rezolucję w sprawie zakażeń związanych z opieką zdrowotną, uznając ten problem za jedno z największych wyzwań w obszarze opieki zdrowotnej na terenie UE.
Andrzej Sośnierz stwierdził, że pierwszym znakiem, że monitoring zakażeń w większości szpitali w Polsce naprawdę zaczął działać, będzie wzrost ich liczby. W statystykach, które teraz, zdaniem ekspertów, rzeczywistości nie odzwierciedlają.
– Ognisko epidemiczne to wierzchołek góry lodowej. Dane podawane przez GIS niewiele wnoszą, przede wszystkim istotne w nich jest to, jakie patogeny były powodem zgłoszeń – denerwuje się dr Paweł Grzesiowski, założyciel i prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń. Dodaje, że wystąpienie ogniska najczęściej wskazuje na niedochowanie procedur. Uważa, że obok raportowania zakażeń konieczna jest też ich walidacja, czyli weryfikacja danych nie tylko na podstawie badań mikrobiologicznych, lecz także m.in. zużycia antybiotyków, analizy przyczyn gorączki i analizy dokumentacji medycznej. Taką analizę ułatwi elektroniczny obieg dokumentacji medycznej. Jego zdaniem należy wprowadzić centralny rejestr kontroli zakażeń szpitalnych, co usprawni kontrolę nad rozprzestrzenianiem się infekcji.
Profesor Gładysz stoi na stanowisku, że już teraz Polska ma przyzwoite przepisy dotyczące bezpieczeństwa pacjentów w szpitalach pod względem epidemiologicznym. Problem jest z ich egzekucją – papier wszystko wytrzyma, a nie zawsze kadra zarządzająca widzi oszczędności w prowadzeniu rzetelnej kontroli ryzyka zakażeń. [...]
Artykuł w całości będzie opublikowany w najnowszym „Menedżerze Zdrowia”
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
– W szpitalu był brud i była możliwość zakażenia salmonellą – mówiła sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie, uzasadniając wyrok nakładający na znany stołeczny szpital kliniczny obowiązek wypłacenia poszkodowanej pacjentce miliona złotych zadośćuczynienia i dożywotniej renty w wysokości 6 tys. zł miesięcznie. Jedną ze szkód było zakażenie pacjentki podczas jej pobytu w tym szpitalu.
Roszczenia z tytułu zakażeń to pokaźna grupa spraw wpływających do wojewódzkich komisji orzekających o zdarzeniach medycznych. I choć większość jest oddalana jako niezasadna, to wciąż zakażenia szpitalne są jednym z największych zagrożeń w opiece zdrowotnej.
Grupa Ekspertów ds. Zwalczania Zakażeń Związanych z Opieką Zdrowotną, na czele z przewodniczącym prof. Andrzejem Gładyszem, sformułowała listę najważniejszych działań, których „wdrożenie pozwoliłoby opanować epidemię zakażeń szpitalnych i jednocześnie pomóc odbudować zaufanie pacjentów do placówek medycznych”. List z postulatami trafił do ministra zdrowia.
Termin nie został wybrany przypadkowo. W tym roku wreszcie ruszy kontraktowanie, a to właśnie płatnik może skutecznie oddziaływać na szpitale, stosując bodźce finansowe, by efektywnie przeciwdziałały rozwojowi zakażeń wewnątrzszpitalnych.
Według cytowanych wyżej szacunków Komisji Europejskiej w Unii Europejskiej każdego roku dochodzi do trzech milionów zakażeń związanych z opieką zdrowotną, a z ich powodu umiera rocznie około 50 tys. osób. Przy czym ECDC w raporcie opublikowanym w 2007 r. oceniło, że jednej trzeciej zakażeń można uniknąć. Kluczem jest wdrożenie i przestrzeganie procedur minimalizujących ryzyko zakażeń oraz sprawny system ich monitorowania i raportowania. Żeby to jednak osiągnąć, zgłaszający problem nie może się obawiać konsekwencji.
– Musimy dążyć do tego, żeby kontrolować i monitorować przypadki zakażeń – nie po to, by napiętnować środowisko lekarskie, ale żeby móc dokładnie przeanalizować sytuację i pochylić się nad wnioskami – mówił na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Zdrowia Publicznego prof. Gładysz. Dodał, że skala problemu jest duża i niestety niedoceniana zarówno przez decydentów w ochronie zdrowia, jak i wielu zarządzających szpitalami. Wtórował mu poseł Andrzej Sośnierz: – Udajemy, że nie ma tego problemu. Papier jest cierpliwy i zniesie wszystko – powiedział. Dodał, że w ubiegłym roku miał kontakt z pacjentami zakażonymi w szpitalu i zderzył się z „totalnym lekceważeniem problemu”. – Żaden z tych przypadków nie trafił do sprawozdań jako zakażenie szpitalne. Nie ma dochodzeń epidemiologicznych – stwierdził.
Sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana, co widać na przykładzie danych przekazanych przez GIS. W grupie szpitali, które zgłosiły do sanepidu ogniska epidemiczne przeważały… szpitale z akredytacją, certyfikatem jakości lub i jednym, i drugim. W grupie wszystkich szpitali, które zgłosiły ogniska epidemiczne, tylko niespełna 20 proc. nie miało żadnych certyfikatów jakości. A przecież w Polsce przeważają szpitale bez certyfikatów czy akredytacji. Wniosek, że te akredytowane są mniej bezpieczne, jest jednak pochopny. Szpitale akredytowane po prostu rzetelnie prowadzą monitoring i raportowanie problemów z zakażeniami.
Szpital Wolski w Warszawie jest jednym z tych, które mają zarówno akredytację Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia, jak i ISO.
– Na terenie szpitala rejestrujemy każde zakażenie. Zgodnie z prawem do sanepidu zgłaszamy ogniska. Porównujemy ilość zużywanych antybiotyków i środków dezynfekcyjnych. Prowadzimy nie bierny, ale czynny monitoring, starając się reagować nie dopiero wtedy, kiedy pojawią się objawy kliniczne u pacjenta, ale wtedy, gdy podejrzewamy, że może być źródłem zakażenia – informuje Arkadiusz Ciupak, zastępca dyrektora ds. leczniczych szpitala. Pomagają w tym przyjęte formularze, w których lekarz ocenia ryzyko danego pacjenta i w razie potrzeby może zlecić badanie mikrobiologiczne, by sprawdzić, czy nie został przyjęty pacjent skolonizowany przez niebezpieczny patogen.
Arkadiusz Ciupak podkreśla, że aby raportowanie było rzetelne, konieczna jest zdecydowana postawa zarządzających i komunikat, że priorytetem dla zarządu jest rzetelny monitoring i rozwiązanie problemu, a nie poszukiwanie winnych. – Tylko wtedy, gdy przeważa chęć bezpiecznego raportowania zakażeń nad obawą przed restrykcjami, statystyki dotyczące tego problemu nie będą odzwierciedlać rzeczywistości – mówi. Zaznacza, że jeśli okaże się, iż do zakażenia doszło wskutek nierzetelnego postępowania, konsekwencje są jednak wyciągane.
Efekt jest taki, że w tym warszawskim szpitalu wykrywa się… więcej zakażeń. – Nie dlatego że nasza sytuacja epidemiologiczna się pogarsza, ale dlatego że wzrasta świadomość pracowników – zaznacza Ciupak.
Stałe szkolenie pracowników medycznych i uwrażliwianie na ten problem to jedno z zaleceń EDCD sformułowane po tym, jak Rada Ministrów Unii Europejskiej przyjęła rezolucję w sprawie zakażeń związanych z opieką zdrowotną, uznając ten problem za jedno z największych wyzwań w obszarze opieki zdrowotnej na terenie UE.
Andrzej Sośnierz stwierdził, że pierwszym znakiem, że monitoring zakażeń w większości szpitali w Polsce naprawdę zaczął działać, będzie wzrost ich liczby. W statystykach, które teraz, zdaniem ekspertów, rzeczywistości nie odzwierciedlają.
– Ognisko epidemiczne to wierzchołek góry lodowej. Dane podawane przez GIS niewiele wnoszą, przede wszystkim istotne w nich jest to, jakie patogeny były powodem zgłoszeń – denerwuje się dr Paweł Grzesiowski, założyciel i prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń. Dodaje, że wystąpienie ogniska najczęściej wskazuje na niedochowanie procedur. Uważa, że obok raportowania zakażeń konieczna jest też ich walidacja, czyli weryfikacja danych nie tylko na podstawie badań mikrobiologicznych, lecz także m.in. zużycia antybiotyków, analizy przyczyn gorączki i analizy dokumentacji medycznej. Taką analizę ułatwi elektroniczny obieg dokumentacji medycznej. Jego zdaniem należy wprowadzić centralny rejestr kontroli zakażeń szpitalnych, co usprawni kontrolę nad rozprzestrzenianiem się infekcji.
Profesor Gładysz stoi na stanowisku, że już teraz Polska ma przyzwoite przepisy dotyczące bezpieczeństwa pacjentów w szpitalach pod względem epidemiologicznym. Problem jest z ich egzekucją – papier wszystko wytrzyma, a nie zawsze kadra zarządzająca widzi oszczędności w prowadzeniu rzetelnej kontroli ryzyka zakażeń. [...]
Artykuł w całości będzie opublikowany w najnowszym „Menedżerze Zdrowia”
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.