Szpitale, które same wystawiły zieloną kartę mają problem z rozliczeniem pacjentów

Udostępnij:
Na pakiecie onkologicznym suchej nitki nie zostawiają dyrektorzy szpitali, którzy przed wprowadzeniem pakietu onkologicznego wykonywali te procedury. Teraz nie mogą rozliczyć pacjentów, którym sami bez skierowania do poradni wystawili zielone karty.
Lekarze i dyrektorzy twierdzą, że co prawda na razie nie są w stanie ocenić, czy pomysł ministra zdrowia skróci kolejki, ale już wiadomo, że przybyło biurokracji i pojawiły się problemy z rozliczaniem świadczeń.

Youssef Sleiman, dyrektor szpitala w Czerwonej Górze wskazuje, że wydłużyły się także same procedury, a jeśli szpital chce pójść starą droga i je skrócić nie ma możliwości rozliczenia świadczeń w ramach ogólnego kontraktu.

Zgodnie z założeniami pacjent po "zieloną kartę" zgłasza się najpierw do przychodni lekarza rodzinnego, później trafia do poradni specjalistycznej, a następnie do szpitala, gdzie o jego ścieżce leczenia decyduje konsylium. - Do nas trafiali pacjenci prosto z POZ albo sami zakładaliśmy zieloną kartę. Nie było konieczności kierowania pacjenta do poradni. Przez to nie możemy rozliczyć tych pieniędzy - wyjaśnia Sleiman.

Do tego dochodzi biurokracja. - Wypełnienie jednej karty onkologicznej trwa 20-25 minut. Jest tam mnóstwo szczegółowych pytań. W dniu, kiedy przyjmuję masę pacjentów z infekcjami, poświęcenie aż tyle czasu na wypełnienie karty w moim przypadku byłoby niemożliwe - ocenia Janusz Franasik, lekarz rodzinny z Masłowa, cytowany przez Gazetę Wyborczą.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.