Tadeusz Jędrzejczyk: Od samego mieszania herbata nie stanie się słodsza
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 20.05.2016
Źródło: KL
- Obecne zapowiedzi ministra Radziwiłła o powołaniu funduszu celowego to tylko zmiana szyldów - mówi były prezes NFZ w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia". Dodaje również, że jest od lat konsekwentnie za rozwojem ubezpieczeń dodatkowych.
Zacznijmy od tego, co jest najbardziej aktualne. Czy likwidacja NFZ to dobry pomysł? I co z ewentualnym powołaniem funduszu celowanego?
- Warto podkreślić, że NFZ powstał jako krok wstecz w stosunku do samorządnych „kas chorych”. Potem zapowiadano likwidację instytucji, która nie następowała. Postępował jednak zupełnie inny proces. To jest pozbawianie kolejno płatnika kompetencji i przenoszenie ich do ministerstwa. Jednocześnie wszystkie dotychczasowe jak i nowe (np. związane wdrażaniem dyrektywy transgranicznej) zadania NFZ wykonywał zarówno poprzez centralę, jak i oddziały.
- Obecne zapowiedzi ministra Radziwiłła o powołaniu funduszu celowego wydają się iść raczej w kierunku zmiany szyldów lub wdrożenia powtarzanej od lat przez byłego ministra Balickiego (obecnie jest członkiem zespołu ds. zmian systemowych) likwidacji centrali poprzez wchłonięcie jej przez struktur ministerstwa zdrowia. Obydwie koncepcje są zwieńczeniem procesów centralizacyjnych i upolityczniających płatnika prowadzonych przez kolejnych ministrów zdrowia, niezależnie od barw politycznych.
- Uważam, że pierwszy - jeśli nie będzie związany z większym planem reorganizacji centralnych instytucji ochrony zdrowia - oznacza jedynie zmiany kosmetyczne, natomiast drugi pomysł jest nieefektywny.
- NFZ już obecnie jest wydzielonym prawnie - i do pewnego stopnia autonomicznym - funduszem celowym. Zalety jego utrzymania polegają przede wszystkim na amortyzowaniu czynników makroekonomicznych na wysokość środków na ochronę zdrowia i jednak pewnej przewidywalności.
Jaka - w ogóle - powinna być przyszłość systemu ochrony zdrowia w Polsce?
- Należy zacząć od konstatacji, że od samego mieszania herbata nie stanie się słodsza.
- Jestem od lat konsekwentnie za rozwojem ubezpieczeń dodatkowych. One już w Polsce działają lecz z punktu widzenia systemu są po prostu ignorowane. Z jednej strony państwo powinno zachęcić do ich rozwoju a z drugiej zagwarantować, aby ich rozwój służył wyznaczonym celom.
- Jednocześnie przy przeprowadzeniu tego typu zmian należy dopilnować aby pozytywnie wpłynęły one nie tylko na osoby, które będą mogły i zdecydują się na takie ubezpieczenia ale także tych, których na takie rozwiązanie nie stać.
- Drugim, nieco zaniedbanym filarem zmian powinna być koncentracja na jakości udzielanych świadczeń. Tu jest olbrzymie pole do potrzebnej poprawy, niestety nieatrakcyjne ani publicystycznie ani politycznie.
Odstąpmy od futurologii i powróćmy do teraźniejszości. Jakie kłopoty NFZ powinien rozwiązać w pierwszej kolejności?
- Największym wyzwaniem jest poprawa komunikacji z pacjentami. Niestety, ale bardzo trudno jest uzasadnić daną decyzję w sposób zrozumiały dla opinii publicznej ze względu na narastającą złożoność i skomplikowanie systemu prawnego. Warunkiem osiągnięcia tego celu było wiele równoległych decyzji i działań, które kontynuowałem po poprzednikach jak i podejmowałem nowe. Co do szczegółów odsyłam do dokumentu „NFZ. Realizacja zadań na rzecz Pacjentów. Podsumowanie działań i wyzwania na przyszłość”.
- Kolejnym ważnym zadaniem jest kontynuacja procesu demonopolizacji najważniejszych systemów teleinformatycznych i fundamentalna przebudowa - nie tylko samego oprogramowania – ale i reorganizacja całego pionu informatycznego w centrali i oddziałach. Decyzja o niezależnym rozwoju potencjału w NFZ i CSiOZ okazała się fundamentalnym błędem, skutkującym tym, że nadal czekamy na rozwiązania dla pacjentów, aptek, przychodni i szpitali, mimo ponoszenia olbrzymich nakładów.
- Następnym wyzwaniem jest rozpoczęcie wdrażania opieki koordynowanej. Obecnie są otwarte dopiero pierwsze rozdziały tego procesu, który z pewnością nie uda się zamknąć w perspektywie trzech lub czterech lat. Na dzisiaj ciągle jesteśmy na etapie rozumienia przez interesariuszy systemu na czym problem może polegać i jak każda zmiana będzie rodziła protesty tych, którzy – słusznie lub nie – poczują się zagrożeni przez nadchodzące zmiany. Takim polem zdobywania kompetencji i doświadczeń, zarówno dla zespołu funduszu jak i dla świadczeniodawców, jest obecnie koordynowana opieka nad matką i dzieckiem. Jak jednak łatwo sobie wyobrazić, dopiero projekty oparte na podstawowej opiece zdrowotnej będą stanowiły prawdziwe wyzwanie dla systemu.
- Co do konkursów to przez decydentów są wysyłane sprzeczne sygnały. Pojawił się co prawda projekt rozporządzenia określający kryteria ofert ale jednocześnie są wysyłane sygnały o powrocie do koncepcji sieci szpitali, co samą ideę konkursu, przynajmniej w zakresie lecznictwa zamkniętego w zasadzie wyklucza.
- Dodatkowo zmiany w POZ będą miały wpływ na opiekę specjalistyczną. Ostatnie wyzwanie, niemniej ważne. O ile kadry funduszu są generalnie w stanie zapewnić realizację podstawowych celów to konkursy, zwłaszcza te z dużą liczba uczestniczących podmiotów, są poza zasięgiem organizacyjnym w inny sposób, jak tylko przeprowadzać je przez około półtora roku. Z powodu kilku decyzji przesuwających terminy obowiązywania umów doszło bowiem obecnie do spiętrzenia „wygasających” umów na świadczenia. Zresztą same wspomniane konsultowane kryteria oceny są już daleko różne od pierwotnych, wykorzystywanych do poprzednich konkursów.
Które zadania lub projekty podczas pana pracy zostały najlepiej zrealizowane lub które udało się zakończyć?
- Półtora roku to zdecydowanie za krótko, żeby procesy zmian sfinalizować. Przy czym nie jest to wymówka, a realna przyczyna. Obecny prezes jest już czternastą osobą pełniącą tę funkcję w czasie niecałych dwunastu lat istnienia organizacji.
- Udało się utworzyć komórkę „sztabową”, to jest departament strategii i analiz. Kilka zespołów problemowych zaczęło funkcjonować przy dużym zaangażowaniu merytorycznych pracowników oddziału. Jednak namacalnych efektów pracy, jak choćby raport o potencjale podstawowej opiece zdrowotnej, udało się stworzyć zaledwie kilka.
- Podobnie w przypadku zreformowania funkcji kontrolnych. Założenia do nowej strategii (polegającej na podkreśleniu większej roli prewencji nadużyciom i edukacji, przy jednoczesnym bardziej intensywnym ograniczaniu patologicznego zjawiska rozliczania świadczeń, które w ogóle nie zostały udzielone) zostały najpierw przedstawione radzie funduszu, a upublicznione już po moim odwołaniu. Podobnie w przypadku poprawienia jakości infolinii dla pacjentów. Mam nadzieję, że duży nakład pracy w przygotowanie podstaw przyniesie, realnie odczuwaną przez pacjentów różnicę.
- „Last but not least” to public relations. Warto odnotować, że w rankingu zaufania NFZ dokonał znaczącej poprawy. Było to oparte nie tyle na „błyskotliwych” konferencjach prasowych, ale spowodowane przewidywalnymi, uczciwymi decyzjami, otwartością na argumenty i codzienną rzetelną pracą niewielkiego w gruncie rzeczy, zespołu.
Co było największym wyzwaniem, z którym musiał się zmagać podczas pracy w NFZ?
- Wielokrotnie do drzwi centrali pukały osoby czy środowiska, które danymi decyzjami wykonywanymi przez płatnika zaskoczone lub zbulwersowane. W przypadku oczywiście słusznych postulatów oznaczało to znaczące wydłużenie procesu decyzyjnego. Do zmian trzeba było bowiem przekonać dużo więcej osób i instytucji.
- Jednocześnie realizowane zmiany, jak choćby realizacja pakietu onkologicznego, spadała w praktyce na barki funduszu i oczywiście świadczeniodawców.
- Drugim dużym wyzwaniem była ciągła zmiana i zbyt duża presja na szybkie wdrażanie zmian w prawie. Każdy projekt zmiany przepisów w ubezpieczeniach społecznych oznacza od dziewięciu do dwunastu miesięcy vacatio legis dla instytucji ZUS. W przypadku funduszu osiągnięcie czterech miesięcy bywało już sukcesem.
Z byłym prezesem NFZ rozmawiał Krystian Lurka.
Przeczytaj także inne teksty o byłym prezesie Narodowego Fundusz Zdrowia. To: "Tadeusz Jędrzejczyk: Nie było żadnego uzasadnienia decyzji o odwołaniu", "Tadeusz Jędrzejczyk nie prezesuje, a... bloguje i krytyki się nie boi" i "Tadeusz Jędrzejczyk przestrzega przed nowymi taryfikatorami"
- Warto podkreślić, że NFZ powstał jako krok wstecz w stosunku do samorządnych „kas chorych”. Potem zapowiadano likwidację instytucji, która nie następowała. Postępował jednak zupełnie inny proces. To jest pozbawianie kolejno płatnika kompetencji i przenoszenie ich do ministerstwa. Jednocześnie wszystkie dotychczasowe jak i nowe (np. związane wdrażaniem dyrektywy transgranicznej) zadania NFZ wykonywał zarówno poprzez centralę, jak i oddziały.
- Obecne zapowiedzi ministra Radziwiłła o powołaniu funduszu celowego wydają się iść raczej w kierunku zmiany szyldów lub wdrożenia powtarzanej od lat przez byłego ministra Balickiego (obecnie jest członkiem zespołu ds. zmian systemowych) likwidacji centrali poprzez wchłonięcie jej przez struktur ministerstwa zdrowia. Obydwie koncepcje są zwieńczeniem procesów centralizacyjnych i upolityczniających płatnika prowadzonych przez kolejnych ministrów zdrowia, niezależnie od barw politycznych.
- Uważam, że pierwszy - jeśli nie będzie związany z większym planem reorganizacji centralnych instytucji ochrony zdrowia - oznacza jedynie zmiany kosmetyczne, natomiast drugi pomysł jest nieefektywny.
- NFZ już obecnie jest wydzielonym prawnie - i do pewnego stopnia autonomicznym - funduszem celowym. Zalety jego utrzymania polegają przede wszystkim na amortyzowaniu czynników makroekonomicznych na wysokość środków na ochronę zdrowia i jednak pewnej przewidywalności.
Jaka - w ogóle - powinna być przyszłość systemu ochrony zdrowia w Polsce?
- Należy zacząć od konstatacji, że od samego mieszania herbata nie stanie się słodsza.
- Jestem od lat konsekwentnie za rozwojem ubezpieczeń dodatkowych. One już w Polsce działają lecz z punktu widzenia systemu są po prostu ignorowane. Z jednej strony państwo powinno zachęcić do ich rozwoju a z drugiej zagwarantować, aby ich rozwój służył wyznaczonym celom.
- Jednocześnie przy przeprowadzeniu tego typu zmian należy dopilnować aby pozytywnie wpłynęły one nie tylko na osoby, które będą mogły i zdecydują się na takie ubezpieczenia ale także tych, których na takie rozwiązanie nie stać.
- Drugim, nieco zaniedbanym filarem zmian powinna być koncentracja na jakości udzielanych świadczeń. Tu jest olbrzymie pole do potrzebnej poprawy, niestety nieatrakcyjne ani publicystycznie ani politycznie.
Odstąpmy od futurologii i powróćmy do teraźniejszości. Jakie kłopoty NFZ powinien rozwiązać w pierwszej kolejności?
- Największym wyzwaniem jest poprawa komunikacji z pacjentami. Niestety, ale bardzo trudno jest uzasadnić daną decyzję w sposób zrozumiały dla opinii publicznej ze względu na narastającą złożoność i skomplikowanie systemu prawnego. Warunkiem osiągnięcia tego celu było wiele równoległych decyzji i działań, które kontynuowałem po poprzednikach jak i podejmowałem nowe. Co do szczegółów odsyłam do dokumentu „NFZ. Realizacja zadań na rzecz Pacjentów. Podsumowanie działań i wyzwania na przyszłość”.
- Kolejnym ważnym zadaniem jest kontynuacja procesu demonopolizacji najważniejszych systemów teleinformatycznych i fundamentalna przebudowa - nie tylko samego oprogramowania – ale i reorganizacja całego pionu informatycznego w centrali i oddziałach. Decyzja o niezależnym rozwoju potencjału w NFZ i CSiOZ okazała się fundamentalnym błędem, skutkującym tym, że nadal czekamy na rozwiązania dla pacjentów, aptek, przychodni i szpitali, mimo ponoszenia olbrzymich nakładów.
- Następnym wyzwaniem jest rozpoczęcie wdrażania opieki koordynowanej. Obecnie są otwarte dopiero pierwsze rozdziały tego procesu, który z pewnością nie uda się zamknąć w perspektywie trzech lub czterech lat. Na dzisiaj ciągle jesteśmy na etapie rozumienia przez interesariuszy systemu na czym problem może polegać i jak każda zmiana będzie rodziła protesty tych, którzy – słusznie lub nie – poczują się zagrożeni przez nadchodzące zmiany. Takim polem zdobywania kompetencji i doświadczeń, zarówno dla zespołu funduszu jak i dla świadczeniodawców, jest obecnie koordynowana opieka nad matką i dzieckiem. Jak jednak łatwo sobie wyobrazić, dopiero projekty oparte na podstawowej opiece zdrowotnej będą stanowiły prawdziwe wyzwanie dla systemu.
- Co do konkursów to przez decydentów są wysyłane sprzeczne sygnały. Pojawił się co prawda projekt rozporządzenia określający kryteria ofert ale jednocześnie są wysyłane sygnały o powrocie do koncepcji sieci szpitali, co samą ideę konkursu, przynajmniej w zakresie lecznictwa zamkniętego w zasadzie wyklucza.
- Dodatkowo zmiany w POZ będą miały wpływ na opiekę specjalistyczną. Ostatnie wyzwanie, niemniej ważne. O ile kadry funduszu są generalnie w stanie zapewnić realizację podstawowych celów to konkursy, zwłaszcza te z dużą liczba uczestniczących podmiotów, są poza zasięgiem organizacyjnym w inny sposób, jak tylko przeprowadzać je przez około półtora roku. Z powodu kilku decyzji przesuwających terminy obowiązywania umów doszło bowiem obecnie do spiętrzenia „wygasających” umów na świadczenia. Zresztą same wspomniane konsultowane kryteria oceny są już daleko różne od pierwotnych, wykorzystywanych do poprzednich konkursów.
Które zadania lub projekty podczas pana pracy zostały najlepiej zrealizowane lub które udało się zakończyć?
- Półtora roku to zdecydowanie za krótko, żeby procesy zmian sfinalizować. Przy czym nie jest to wymówka, a realna przyczyna. Obecny prezes jest już czternastą osobą pełniącą tę funkcję w czasie niecałych dwunastu lat istnienia organizacji.
- Udało się utworzyć komórkę „sztabową”, to jest departament strategii i analiz. Kilka zespołów problemowych zaczęło funkcjonować przy dużym zaangażowaniu merytorycznych pracowników oddziału. Jednak namacalnych efektów pracy, jak choćby raport o potencjale podstawowej opiece zdrowotnej, udało się stworzyć zaledwie kilka.
- Podobnie w przypadku zreformowania funkcji kontrolnych. Założenia do nowej strategii (polegającej na podkreśleniu większej roli prewencji nadużyciom i edukacji, przy jednoczesnym bardziej intensywnym ograniczaniu patologicznego zjawiska rozliczania świadczeń, które w ogóle nie zostały udzielone) zostały najpierw przedstawione radzie funduszu, a upublicznione już po moim odwołaniu. Podobnie w przypadku poprawienia jakości infolinii dla pacjentów. Mam nadzieję, że duży nakład pracy w przygotowanie podstaw przyniesie, realnie odczuwaną przez pacjentów różnicę.
- „Last but not least” to public relations. Warto odnotować, że w rankingu zaufania NFZ dokonał znaczącej poprawy. Było to oparte nie tyle na „błyskotliwych” konferencjach prasowych, ale spowodowane przewidywalnymi, uczciwymi decyzjami, otwartością na argumenty i codzienną rzetelną pracą niewielkiego w gruncie rzeczy, zespołu.
Co było największym wyzwaniem, z którym musiał się zmagać podczas pracy w NFZ?
- Wielokrotnie do drzwi centrali pukały osoby czy środowiska, które danymi decyzjami wykonywanymi przez płatnika zaskoczone lub zbulwersowane. W przypadku oczywiście słusznych postulatów oznaczało to znaczące wydłużenie procesu decyzyjnego. Do zmian trzeba było bowiem przekonać dużo więcej osób i instytucji.
- Jednocześnie realizowane zmiany, jak choćby realizacja pakietu onkologicznego, spadała w praktyce na barki funduszu i oczywiście świadczeniodawców.
- Drugim dużym wyzwaniem była ciągła zmiana i zbyt duża presja na szybkie wdrażanie zmian w prawie. Każdy projekt zmiany przepisów w ubezpieczeniach społecznych oznacza od dziewięciu do dwunastu miesięcy vacatio legis dla instytucji ZUS. W przypadku funduszu osiągnięcie czterech miesięcy bywało już sukcesem.
Z byłym prezesem NFZ rozmawiał Krystian Lurka.
Przeczytaj także inne teksty o byłym prezesie Narodowego Fundusz Zdrowia. To: "Tadeusz Jędrzejczyk: Nie było żadnego uzasadnienia decyzji o odwołaniu", "Tadeusz Jędrzejczyk nie prezesuje, a... bloguje i krytyki się nie boi" i "Tadeusz Jędrzejczyk przestrzega przed nowymi taryfikatorami"