Temperatura spada, bezdomni szturmują warszawskie szpitale

Udostępnij:
Zmarznięci bezdomni trafiają do szpitali ze złamaniami kończyn i urazami głowy. Ich leczenie kosztuje placówki miliony złotych.
Przychodzą najczęściej z różnego rodzaju urazami, po pobiciach i awanturach: ze złamaniami kończyn czy uszkodzeniami twarzy – wylicza Katarzyna Maroń, zastępca dyrektora ds. współpracy z NFZ i Ośrodkami Ochrony Zdrowia w szpitalu klinicznym przy ul. Lindleya.

Do tej placówki najchętniej zgłaszają się osoby zamieszkujące okolice Dworca Centralnego. – Średnio przyjmujemy 20 bezdomnych miesięcznie. Teraz tylu pacjentów leczymy zaledwie w ciągu dwóch tygodni. A będzie ich jeszcze więcej, bo ściągają na zimę do stolicy – dodaje Maroń.

Dyrektorzy innych szpitali też z niepokojem patrzą na spadający słupek rtęci na termometrach. Lawinowo rośnie wtedy liczba bezdomnych szukających pomocy. Już teraz takich osób zgłasza się nawet dwa razy więcej niż np. latem.

– Każdego dnia przyjmujemy przynajmniej trzech takich pacjentów. Często są po spożyciu substancji niewiadomego pochodzenia i wymagają też detoksykacji – wyjaśnia Paweł Obermeyer, dyrektor Szpitala Praskiego. – W ostatnich dniach jest więcej cięższych przypadków: pacjentów z odmrożeniami, z urazami głowy – dodaje.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.