Warszawskie dzieci z urazami oka trzeba wozić do Ciechanowa lub Radomia

Udostępnij:
Mija właśnie rok, od kiedy dzieci z Warszawy trzeba wozić na nocny dyżur okulistyczny do oddalonych o 100 km szpitali w Ciechanowie, Płocku czy Radomiu. W stolicy lekarzom nie opłaca się dyżurować.
Chodzi o pomoc w najbardziej niebezpiecznych wypadkach, np. dziecko nadziało się okiem na ostry pręt i bez pilnej operacji może stracić wzrok. Takich sytuacji jest kilka w miesiącu. Zdesperowani rodzice krążą między szpitalami i słyszą, że żaden nie może pomóc. Tak jak w opisywanej przez „GazetęStołeczną” we wrześniu zeszłego roku historii trzylatka, który przekłuł sobie oko nożyczkami. Chłopiec musiał czekać całą noc w domu, bo w żadnym ze szpitali nie było chirurga okulisty na dyżurze.

Chociaż w Warszawie jest sześć szpitali pediatrycznych, szpital okulistyczny i Kliniki uniwersyteckie, to mali warszawiacy z urazem oka na nagłe zabiegi muszą jeździć do oddalonych ok. 100 km od stolicy szpitali w Płocku, Radomiu, Ciechanowie, Siedlcach iOstrołęce (odgrafiku zależy, który szpital dyżuruje). Zdaniem rzecznika wojewody mazowieckiego Ivetty Biały dzieci są tam transportowane helikopterami Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. -Ale według relacji naszych czytelników nikt im takiego transportu nie oferuje - pisze "Metro". – Musicie państwo zawieźć dziecko do Płocka sami. Nie damy karetki, bo nasz kontrakt obowiązuje tylko do granic Warszawy – usłyszeli niedawno rodzice w szpitalu dziecięcym przy ul. Niekłańskiej.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.