
Fot. Arch. szpital.lublin.pl
Zarzuty molestowania seksualnego dla lubelskiego kierownika szpitala
7 maja prokuratura lubelska prokuratura postawiła cztery zarzuty byłemu kierownikowi oddziału gastroenterologii szpitala im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie. Doktor Antoni W. miał przez trzy lata, często na oczach personelu, uporczywie nękać cztery młode lekarki, a trzy z nich również obmacywać po piersiach, pośladkach czy dociskać do ściany. Przez lata nikt na to nie reagował.
Antoni W. tylko sieci zapracował sobie na uznanie - ma średnią ocenę dobijającą pięciu gwiazdek na jednym ze znanych portali medycznych. Inaczej oceniały go młode rezydentki.
"W lutym w "Wyborczej" ujawniliśmy kulisy dyscyplinarnego zwolnienia doktora z podległej marszałkowi lecznicy. Jedna z rezydentek z gastroenterologii oświadczyła, że boi się wrócić z urlopu macierzyńskiego, bo nie chce mieć już do czynienia z przełożonym. Trzy inne lekarki z oddziału W. również podpisały oświadczenie opisujące jego niewłaściwe zachowanie. Wskazały na "wielokrotne naruszenie nietykalności osobistej", tj. "podszczypywanie, głaskanie, obmacywanie", a także składanie im "propozycji czynności seksualnych" i "propozycji rozwoju zawodowego za usługi seksualne" - pisze Wyborcza.
Także "Dziennik Wschodni" przytoczył relacje niektórych z nich: "Mówił, że mam nosić mini, bo chce oglądać moje nogi. Molestował mnie, kiedy byłam panną, byłam w ciąży i wyszłam za mąż. Nasze gabinety są na poziomie -1, a oddział na 7. piętrze. Ja przez niego bałam się wejść do windy. On często tam czekał" albo "Wiedział, że wychodzę za mąż. Na jednym z zebrań powiedział, że jest coś takiego jak prawo do sprawdzenia czystości przedślubnej i on musi to u mnie sprawdzić. Powiedział to publicznie, przy mężczyznach".
W czwartek Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe przy ul. Chmielnej przedstawiliśmy Antoniemu W cztery zarzuty dotyczące zachowań wobec czterech kobiet.
Były ordynator gastroenterologii nie przyznał się do winy. - Absolutnie nie było zachowań przekraczających granice normalnych kontaktów międzyludzkich - tłumaczy mediom mecenas Stanisław Estreich, reprezentujący Antoniego W.
Z zeznań młodych lekarek wynika, że kierownik gastroenterologii wykorzystywał je prawie przez trzy lata, do dyscyplinarnego zwolnienia w lutym tego roku - działo się to też za milczącym przyzwoleniem personelu. Nikt jednak nie reagował. Śledztwo ma zakończyć się aktem oskarżenia prawdopodobnie w maju. Lekarzowi grozi do trzech lat więzienia.
Antoni W. złożył w sądzie pozew, w którym domaga się przywrócenia na stanowisko w szpitalu przy al. Kraśnickiej.
"W lutym w "Wyborczej" ujawniliśmy kulisy dyscyplinarnego zwolnienia doktora z podległej marszałkowi lecznicy. Jedna z rezydentek z gastroenterologii oświadczyła, że boi się wrócić z urlopu macierzyńskiego, bo nie chce mieć już do czynienia z przełożonym. Trzy inne lekarki z oddziału W. również podpisały oświadczenie opisujące jego niewłaściwe zachowanie. Wskazały na "wielokrotne naruszenie nietykalności osobistej", tj. "podszczypywanie, głaskanie, obmacywanie", a także składanie im "propozycji czynności seksualnych" i "propozycji rozwoju zawodowego za usługi seksualne" - pisze Wyborcza.
Także "Dziennik Wschodni" przytoczył relacje niektórych z nich: "Mówił, że mam nosić mini, bo chce oglądać moje nogi. Molestował mnie, kiedy byłam panną, byłam w ciąży i wyszłam za mąż. Nasze gabinety są na poziomie -1, a oddział na 7. piętrze. Ja przez niego bałam się wejść do windy. On często tam czekał" albo "Wiedział, że wychodzę za mąż. Na jednym z zebrań powiedział, że jest coś takiego jak prawo do sprawdzenia czystości przedślubnej i on musi to u mnie sprawdzić. Powiedział to publicznie, przy mężczyznach".
W czwartek Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe przy ul. Chmielnej przedstawiliśmy Antoniemu W cztery zarzuty dotyczące zachowań wobec czterech kobiet.
Były ordynator gastroenterologii nie przyznał się do winy. - Absolutnie nie było zachowań przekraczających granice normalnych kontaktów międzyludzkich - tłumaczy mediom mecenas Stanisław Estreich, reprezentujący Antoniego W.
Z zeznań młodych lekarek wynika, że kierownik gastroenterologii wykorzystywał je prawie przez trzy lata, do dyscyplinarnego zwolnienia w lutym tego roku - działo się to też za milczącym przyzwoleniem personelu. Nikt jednak nie reagował. Śledztwo ma zakończyć się aktem oskarżenia prawdopodobnie w maju. Lekarzowi grozi do trzech lat więzienia.
Antoni W. złożył w sądzie pozew, w którym domaga się przywrócenia na stanowisko w szpitalu przy al. Kraśnickiej.