Zjednoczeni w proteście - w Świebodzinie pikietowali razem lekarze i pielęgniarki
Redaktor: Janusz Maciejowski
Data: 04.12.2014
Źródło: JM/Gazeta Wyborcza
Tuż pod murami świebodzińskiego szpitala lekarze i pielęgniarki zorganizowali w środę pikietę. Od blisko czterech lat starają się o znaczne podwyżki. Po raz pierwszy solidarnie protestuje cały personel medyczny.
Pod szpitalem przy ul. Młyńskiej spotkali się pracownicy świebodzińskiej i krośnieńskiej lecznicy, kilkunastu świebodzińskich firm oraz przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych oraz NSZZ "Solidarność". Na pikiecie pojawiło się ok. 80 osób.
"Na początku roku zażądali podwyżek po 300 zł dla każdego pracownika. Z czasem lista postulatów znacznie się wydłużyła. Pracownicy domagają się pieniędzy na podwyżki w przyszłych latach, corocznych wypłat z utworzonego funduszu premiowego z zysku (nie mniej niż 10 proc.) i wypłat dodatkowych wynagrodzeń z tzw. nadwykonań przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie chcąc dłużej czekać, we wrześniu podjęli decyzję o zgłoszeniu sporu zbiorowego, a niedawno o utworzeniu pogotowia protestacyjnego. Pod szpital wybrali się z transparentami regionalnego oddziału "Solidarności" i postulatami wypisanymi na sporych tablicach" - czytamy w Gazecie Wyborczej.
- W obecności wszystkich przekonywałem, że pikieta to dopiero pierwszy punkt ze wszystkich zaplanowanych działań związanych z realizacją żądań załogi. Na adres prezesa grupy Nowy Szpital wysłaliśmy też specjalną petycję - mówi Bogusław Motowidełko, przewodniczący "S" Ziemi Świebodzińskiej.
Sytuacja była bardzo napięta - prezes lecznicy nie dość, że nie chciał podpisać protokołu rozbieżności, to jeszcze wyszedł z sali obrad. Przedstawiciele szpitalnej "Solidarności" wysłali zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez osoby zarządzające spółką i uniemożliwieniu wywieszenia transparentu protestacyjnego. A ministra pracy poprosili, by przysłał mediatora.
- Nie widać woli zakończenia tej sytuacji. Nie ma żadnych propozycji ze strony prezesa. Wczoraj podpisaliśmy co prawda porozumienie w sprawie wypłaty z zysków i wypłata pojawi się na kontach 19 grudnia, ale to kropla w morzu. Dzisiaj na pikiecie też nie pojawił się nikt z zarządu - informuje Motowidełko.
"Na początku roku zażądali podwyżek po 300 zł dla każdego pracownika. Z czasem lista postulatów znacznie się wydłużyła. Pracownicy domagają się pieniędzy na podwyżki w przyszłych latach, corocznych wypłat z utworzonego funduszu premiowego z zysku (nie mniej niż 10 proc.) i wypłat dodatkowych wynagrodzeń z tzw. nadwykonań przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie chcąc dłużej czekać, we wrześniu podjęli decyzję o zgłoszeniu sporu zbiorowego, a niedawno o utworzeniu pogotowia protestacyjnego. Pod szpital wybrali się z transparentami regionalnego oddziału "Solidarności" i postulatami wypisanymi na sporych tablicach" - czytamy w Gazecie Wyborczej.
- W obecności wszystkich przekonywałem, że pikieta to dopiero pierwszy punkt ze wszystkich zaplanowanych działań związanych z realizacją żądań załogi. Na adres prezesa grupy Nowy Szpital wysłaliśmy też specjalną petycję - mówi Bogusław Motowidełko, przewodniczący "S" Ziemi Świebodzińskiej.
Sytuacja była bardzo napięta - prezes lecznicy nie dość, że nie chciał podpisać protokołu rozbieżności, to jeszcze wyszedł z sali obrad. Przedstawiciele szpitalnej "Solidarności" wysłali zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez osoby zarządzające spółką i uniemożliwieniu wywieszenia transparentu protestacyjnego. A ministra pracy poprosili, by przysłał mediatora.
- Nie widać woli zakończenia tej sytuacji. Nie ma żadnych propozycji ze strony prezesa. Wczoraj podpisaliśmy co prawda porozumienie w sprawie wypłaty z zysków i wypłata pojawi się na kontach 19 grudnia, ale to kropla w morzu. Dzisiaj na pikiecie też nie pojawił się nikt z zarządu - informuje Motowidełko.