Niczego nie można skontrolować, bo nie ma żadnych norm ►
17 grudnia odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Personelu Niemedycznego Ochrony Zdrowia. Odpowiadając na pytanie przewodniczącej zespołu Marceliny Zawiszy, co od roku zmieniło się w sytuacji pracowników medycznych, Krystian Krasowski, prezes OMZZ Personelu Pomocniczego w Ochronie Zdrowia, stwierdził lapidarnie, że nic.
Wszystko jest, jak było
Jak mówił Krystian Krasowski, pracownicy nadal odchodzą z pracy ze względu na złe traktowanie przez pracodawców, zarówno pod względem finansowym, jak i obciążania ich dodatkowymi obowiązkami. Nadal funkcjonuje zagrożenie „sprzedażą” pracowników do firm zewnętrznych, dalej nie ma norm zatrudnienia.
– W zasadzie od pięciu lat narażane jest bezpieczeństwo pacjentów. Nikt o zdrowych zmysłach nie może sobie wyobrazić kobiety, mającej ponad 50 lat, która sprząta trzy oddziały szpitalne według odpowiednich wymogów i procedur. Nie jest tego po prostu fizycznie w stanie zrobić. Powstaje w nas bunt, żal oraz pojawia się pytanie, co z pacjentami? Czy są bezpieczni w takich placówkach medycznych? Jeżeli nie zadbamy o to, żeby była odpowiednia liczba pracowników, którzy mogą wykonywać swoje obowiązki, to pacjenci nie będą bezpieczni – zauważył.
– Co udało się zrobić? Wprowadzono, dzięki Ministerstwu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, kosmetyczną zmianę w kodach zawodowych. Po pięciu latach dowiedziałem się, że sprawami pracowników niemedycznych tak naprawdę nie powinien zajmować się Departament Dialogu Społecznego w Ministerstwie Zdrowia, ale Departament Rozwoju Kadry Medycznej, bo to on reguluje kwestie związane z kodami zawodowymi – dodał prezes Krasowski, podkreślając, że zarówno przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, jak i Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zauważyli, że panuje chaos w grupach zawodowych, oraz że przepisy mogą wprowadzać w błąd pracowników i pracodawców. Choć wprowadzenie kodów nieco poukładało sytuację pod względem prawnym pracowników niemedycznych, to w praktyce nie zmieniło to nic.
– Sytuacja jest taka, jaką przedstawiło w odpowiedzi na interpelację poselską Ministerstwo Rodziny – wprowadzenie kodów nie jest prawem, to tylko jest opis zawodu. Wydawało się, że po tym ruchu resortu będziemy mogli rozmawiać o kolejnym etapie tworzenia prawa w zakresie uregulowania kwestii pracowników niemedycznych, szczególnie tych, którzy pracują w obszarze w przestrzeni pacjenta. Na ten następny krok nie widzimy jednak żadnych chęci. Powiem szczerze, jest gorzej niż przed zmianą władzy. Ubolewam nad tym, bo wiele obiecywano nam w kampanii wyborczej, przekonywano, że władza będzie bardziej otwarta na stronę społeczną. Niestety, tej zmiany nie ma – mówił prezes.
Aspekt finansowy
Jak podkreśliła Maria Michnicka, reprezentująca Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, środowisko pracowników niemedycznych w ochronie zdrowia miało nadzieję, że zostaną wprowadzone zmiany do ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia, które będą w jakiś sposób normowały pracę pracowników niemedycznych.
– Chodzi o art. 5. Wciąż jest on różnie interpretowany przez pracodawców. Wiem, że zależy to w dużej mierze od sytuacji finansowej konkretnego zakładu pracy, ale różnice w wynagrodzeniu zasadniczym pracowników w różnych zakładach, nawet w obrębie jednego województwa, czasami nawet w obrębie jednego miasta, dochodzą do 2 tys. zł. Dalej jest olbrzymia dysproporcja między pracownikami medycznymi i niemedycznymi na stanowiskach, gdzie wymagane jest podobne wykształcenie zgodne z regulaminem zatrudnienia i wynagradzania. Ta różnica przekracza czasem nawet 3 tys. zł. Pracownicy niemedyczni mają wynagrodzenie dużo niższe niż opiekunowie medyczni, gdzie wymagane jest wykształcenie średnie, mimo że w wielu przypadkach, na przykład w administracji, mają wykształcenie wyższe – mówiła przedstawicielka OPZZ.
– Ochrona zdrowia to nie tylko szpitale, podstawowa opieka zdrowotna i uzdrowiska. To także laboratoria i placówki, które wykonują prace zlecone na rzecz ochrony zdrowia. To obejmuje bardzo dużą rzeszę zatrudnionych osób, a przecież wiemy, że w ochronie zdrowia potrzebni są wszyscy pracownicy. Nawzajem się uzupełniamy. Jeżeli ten najniższy personel nie zabezpieczy odpowiednich warunków pracy personelu medycznego, bezpiecznego pobytu pacjenta w placówkach medycznych i warunków do wykonywania procedur medycznych, to będzie się to wiązało z poważnymi konsekwencjami – zakażeniami, dłuższymi pobytami pacjentów w szpitalu, a to wszystko generuje dodatkowe koszty – dodała.
PIP nie skontroluje, bo nie ma odniesienia do norm. To absurd
W czasie dyskusji padło pytanie pod adresem Państwowej Inspekcji Pracy, czy mogłaby, chociażby punktowo, sprawdzić, czy na przykład jest realnie możliwe, z uwzględnieniem wszystkich przynależnych przerw w pracy, aby jeden pracownik mógł zgodnie z wymogami na przykład posprzątać trzy oddziały szpitalne.
– Nie zgadzam się z tym, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie ma nic tu do powiedzenia. To jest kuriozum. To kwestie, które powinny być uregulowane przez państwo. Zarówno ten resort, jak i zdrowia powinny współpracować w tym zakresie, bo mówimy również o przestrzeganiu BHP zarówno z perspektywy zdrowia pracownika, jak i bezpieczeństwa pacjenta – mówiła przewodnicząca Marcelina Zawisza.
Jak zauważyła Anna Jaworska, przedstawicielka Departamentu Prawnego w Głównym Inspektoracie Pracy, w przypadku norm określających chociażby wielkość powierzchni do sprzątania nie ma takich norm prawnych.
– My jako PIP kontrolujemy jedynie, na ile przestrzegane są obowiązujące przepisy. Natomiast jeżeli nie ma odpowiedniego przepisu określającego normy, to nie jesteśmy w stanie w ogóle tego skontrolować, bo nie ma do czego się odnieść – zaznaczyła.
– To pokazuje, z jakim absurdem mamy do czynienia. To oznacza, że możemy mieć salową, która ma do posprzątania pięć oddziałów i wszyscy wiedzą, że ona tego nie zrobi, ponieważ nie ma po prostu do tego ludzkich możliwości, które pozwalałyby na to, żeby wysprzątać te oddziały zgodnie ze wszystkimi normami i standardami. Narażamy tę osobę na to, że się przepracuje i że straci swoje zdrowie, narażamy pacjentów i personel medyczny na to, że będzie dochodziło do zakażeń szpitalnych. I nie ma narzędzi i instrumentów, żeby temu przeciwdziałać – mówiła posłanka Zawisza, zwracając się do Jakuba Bydłonia, dyrektora Departamentu Dialogu Społecznego w resorcie zdrowia do przyjrzenia się temu absurdowi.
Poniżej pełny zapis wideo posiedzenia Parlamentarnego Zespołu do spraw Personelu Niemedycznego Ochrony Zdrowia.
Wideo pochodzi ze strony internetowej: www.sejm.gov.pl/004F8BA6.
Przeczytaj także: „Pracownicy drugiej i trzeciej kategorii”.