KOS-neurologia? Koniecznie ►
– Musimy postawić na neurologię. Tego żąda od nas demografia. Jest coraz więcej osób starszych dotkniętych chorobami neurologicznymi i potrzebujemy dla nich specjalistycznej opieki. KOS-neurologia to program, który rzeczywiście może się udać – stwierdził wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny.
- W neurologii są obszary, w których dokonał się przełom – poprawiły się możliwości leczenia, zwiększył się dostęp do wielu innowacyjnych terapii, są większe możliwości diagnostyczne. Ale niepokojem napawa nas brak lekarzy neurologów – zarówno w szpitalach, jak i w AOS
- Jak mówił wiceminister Wojciech Konieczny, resort musi postawić na neurologię, bo tego żąda od nas demografia. Rozwój społeczeństwa, wzrost gospodarczy i wszystko, co się przekłada na długość życia, powoduje, że osób starszych, które w dużej części są dotknięte chorobami neurologicznymi, przybywa i będzie przybywać. Potrzebujemy specjalistycznej opieki nakierunkowanej właśnie na takich pacjentów
- KOS-neurologia to jest pomysł, który może się udać. – Powinniśmy się dowiedzieć, dlaczego ludzie trafiają na oddziały udarowe – czyli profilaktyka pierwotna musi być poprawiona. Należy też sprawdzić, co się dzieje po leczeniu. Bo są możliwości, wytyczne, zakontraktowane oddziały, ale rzeczywiście koordynacja powinna być lepsza – ocenił wiceminister
- Wojciech Konieczny podjął też tematykę profilaktyki wśród dzieci i młodzieży. – Niedługo wprowadzamy do szkół przedmiot edukacja zdrowotna, w którym podjęta zostanie także tematyka dotycząca zdrowia mózgu i zagrożeń cyfrowych. Myślę, że dzieci, które przejdą przez ten program, będą miały szerszą wiedzą dotyczącą uzależnień między innymi behawioralnych – powiedział
W trakcie XXV Zjazdu Polskiego Towarzystwa Neurologicznego wiceminister zdrowia, lekarz neurolog Wojciech Konieczny podczas rozmowy z „Menedżerem Zdrowia” przedstawił aktualną sytuację w polskiej neurologii i plany resort na wzmocnienie kadrowe tej specjalizacji.
W jaki sposób ocenia pan – nie jako minister, ale jako lekarz neurolog – sytuację w polskiej neurologii?
– Mówiąc „językiem lekarskim”, zależy gdzie ucho przyłożyć. Są
obszary, w których w ostatnich latach dokonał się przełom – bardzo poprawiły nam
się możliwości terapeutyczne, zwiększył się dostęp do innowacyjnych terapii w wielu chorobach neurologicznych. Jest to efekt
działań refundacyjnych programów lekowych, które dokonały się w ostatnich latach.
Widzimy również duży postęp diagnostyczny – choć tutaj musimy jeszcze pewne
rzeczy poprawić. Natomiast to, co napawa niepokojem, to stan kadr – brakuje nam
lekarzy neurologów. Aby wykorzystać nowe możliwości neurologii, musimy mieć
medyków na oddziałach neurologicznych, w specjalistycznych klinikach, poradniach
i ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. I w tym zakresie mamy rzeczywiście kłopoty. Oczywiście podejmujemy działania, które mają tej sytuacji zaradzić,
ale nie przynoszą efektów tak szybko, jak wszyscy byśmy oczekiwali.
Prof. Alina Kułakowska uważa, że sytuacja zmieniłaby
się na korzyść, gdyby neurologia stała się specjalizacją priorytetową. Czy resort rozważa taką opcję?
– Neurologia poniekąd już jest dziedziną priorytetową – jest
w ten sposób traktowana, jeżeli chodzi o specjalizacje lekarskie. Mamy też Krajową
Radę do spraw Neurologii przy ministrze zdrowia, co jest przywilejem niewielu towarzystw
naukowych czy dyscyplin medycznych. Zatem nie można powiedzieć, że jest to obszar
zaniedbywany przez resort. Natomiast niewątpliwie potrzeba jeszcze impulsu
rozwojowego, musimy określić możliwie krótki plan dojścia do efektów, które
sobie zakładamy. Musimy postawić na neurologię, bo tego żąda od nas demografia.
Rozwój społeczeństwa, wzrost gospodarczy i wszystko, co się przekłada na długość
życia, powoduje, że osób starszych, które w dużej części są dotknięte chorobami
neurologicznymi, przybywa i będzie przybywać. I opieki nad nimi nie będą w
stanie przejąć oddziały geriatryczne, zakłady opiekuńczo-lecznicze czy oddziały
opieki długoterminowej. Potrzebujemy specjalistycznej opieki nakierunkowanej
właśnie na takich pacjentów.
Znakomite efekty, jeśli chodzi o program kompleksowej, specjalistycznej opieki nad pacjentami, przyniósł
program KOS-zawał. Może warto uruchomić program KOS-neurologia?
– Tak! KOS-neurologia to jest pomysł, który może się udać. Bo
nie wierzę w KOS-choroby pozapiramidowe, KOS-stwardnienie rozsiane, KOS-migrena,
KOS-padaczka. Za dużo KOS-ów, a za mało ludzi i infrastruktury. Dobrze
sprawdziłby się, powiedzmy, KOS-udar, bo to duża grupa pacjentów. Zresztą takie
mamy zamiary, aby po leczeniu trombolitycznym, po trombektomii, po oddziałach
udarowych, po oddziałach rehabilitacji neurologicznej sprawdzić, co z tymi
ludźmi się dzieje. Po pierwsze powinniśmy się dowiedzieć, dlaczego trafiają na
oddziały udarowe – czyli profilaktyka pierwotna musi być poprawiona. No i należy sprawdzić, co
się dzieje po tym leczeniu. Bo są możliwości, wytyczne, zakontraktowane
oddziały, ale rzeczywiście koordynacja powinna być lepsza.
Czy resort zdrowia ma w zanadrzu jakieś rozwiązania systemowe, dzięki
którym udałoby się zachęcić młodych lekarzy do wyboru specjalizacji
neurologicznej?
– Młodych lekarzy powinniśmy zainteresować na różne sposoby –
nie ma jednej drogi. Neurologia jest dziedziną bardzo ciekawą, piękną, zróżnicowaną
dającą możliwości wielokierunkowego rozwoju. Jeśli ktoś lubi pracować w szpitalu,
lubi pracę dyżurową, konsultacje, żeby być w takim sprincie lekarskim, to jak
najbardziej neurologia do tego się nadaje. Możliwości, jakie dają trombektomia, tromboliza czy różne możliwości terapeutyczne
w innych chorobach, na to pozwalają. A jeśli ktoś lubi skupić się na
działalności naukowej, na tym, żeby zająć się genetyką, immunologią czy farmakoterapią, to też jest dziedzina, która na to pozwala. Musimy więc skierować się do
różnych grup i wskazać różne atrakcyjne dla nich punkty tej neurologii. Natomiast
oczywiście mówimy również o sprawach finansowych, choć to nie do końca się
przekłada na wzbudzenie zainteresowania wśród młodych lekarzy. Mamy obecnie
sytuację, w której będzie więcej studentów, absolwentów, a tym samym lekarzy, i
myślę że to również przełoży się na zainteresowanie neurologią jako dziedziną
przyszłości.
Jakie szanse na edukację mają młodzi lekarze, którzy wybiorą neurologię jako
specjalizację ?
– Dojście do poziomu specjalisty neurologa odbywa się w
odpowiednim trybie szkoleń, kursów, staży i myślę, że system w tym obszarze jest
dobrze zorganizowany. Poprawy wymaga za to edukacja na oddziałach szpitalnych, ukierunkowanie
na pewną dziedzinę. Jeżeli dany oddział specjalizuje się, powiedzmy, w kierunku stwardnienia
rozsianego, to być może ta edukacja powinna być łatwiejsza, dostępniejsza, aby taką „podspecjalizację” rozwijać. Natomiast jeśli chodzi o
edukację już po uzyskaniu tytułu specjalisty neurologa – mamy spore możliwości: kliniki, miejsca referencyjne, gdzie lekarze mogą się doszkalać, uczyć nowych
metod. Jednak rzeczywiście musimy się temu bliżej przyjrzeć. O ile szkolenie
specjalizacyjne jest bezpłatne, a więc dostępniejsze, o tyle szkolenia pospecjalizacyjne
wiążą się czasami z dużymi wydatkami. Powinniśmy zatem w zależności od potrzeb, które zidentyfikujemy jako ministerstwo, wspierać to, na czym zarówno nam, jak i lekarzom
zależy. I myślę, że współpraca zostanie nawiązana.
Prof. Alina Kułakowska wskazuje na potrzebę edukacji
neurologicznej wśród społeczeństwa, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Młodzi
ludzie coraz częściej stają się ofiarami uzależnień behawioralnych od internetu,
mediów społecznościowych, co obciąża nadmiernie ich układ nerwowy. Czy ministerstwo
podejmuje działania w tym kierunku?
– Mamy różne programy edukacyjne dla dzieci i młodzieży, z
tym że traktujemy w nich zdrowie mózgu jako całość – w kontekście profilaktyki
mówimy zarówno o zdrowiu psychicznym, jak i zdrowiu neurologicznym. Choć być może
bardziej programy te są kojarzone z psychiatrią, a przynajmniej więcej o tym się mówi. Niedługo
wprowadzamy do szkół przedmiot edukacja zdrowotna, w którym podjęta zostanie
także tematyka dotycząca zdrowia mózgu i zagrożeń cyfrowych. Myślę, że dzieci,
które przejdą przez ten program, będą miały szerszą wiedzę dotyczącą uzależnień m.in.
behawioralnych, a także zagrożeń związanych z niewłaściwą dietą, brakiem ruchu,
otyłością i związaną z nią falą zachorowań na cukrzycę typu 2.
W szkołach rozpoczął się program edukacyjny związany ze
szczepieniem przeciwko HPV. Miejmy nadzieję, że przyniesie oczekiwane efekty i
wyszczepialność dzieci się zwiększy...
– Myślę, że program szczepień przeciwko HPV w swojej istocie przywróci
zaufanie do programu szczepień ogólnie. Dzięki profilaktyce, którą są szczepienia, możemy zapobiec rozwojowi chorób i tym samym uniknąć niepotrzebnego
zaangażowania systemu ochrony zdrowia w sprowadzanie leków na te choroby, w leczenie
i zapewnianie miejsca w szpitalach. Jeśli chcemy to osiągnąć, musimy wzmocnić
edukację, „odkręcić” nieprawdziwe informacje rozprzestrzeniane przez ruchy
antyszczepionkowe i sprawić, żeby odporność na tego rodzaju antynaukowe tezy
była w społeczeństwie większa.
Rozmowa z wiceministrem poniżej.
Przeczytaj także: „Konieczny reset systemu”.