Specjalizacje, Kategorie, Działy
Archiwum

Kiedy neurologia dogoni kardiologię?

Udostępnij:

– Zawały serca i udary mają tę samą etiologię. Ale podczas gdy zawały potrafimy bardzo dobrze leczyć i udało nam się zredukować śmiertelność z tego powodu, takich sukcesów nie mamy z udarami mózgu. Skutkują zgonem lub trwałym inwalidztwem i koniecznością opieki osób trzecich – powiedział prof. Krzysztof J. Filipiak.

  • Choroby układu krążenia nadal są pierwszą przyczyną zgonów w Polsce – odpowiadają za ich 38 proc. Dla porównania, choroby nowotworowe są przyczyną 24 proc. zgonów
  • Kardiolog prof. Krzysztof J. Filipiak ocenił, że mamy fantastycznie zorganizowaną kardiologię inwazyjną, dzięki której można w krótkim czasie dowieźć pacjenta do pracowni kardiologii inwazyjnej w każdym miejscu Polski, otworzyć naczynie i leczyć zawał przyczynowo, dzięki czemu pacjent często może wyjść ze zdarzenia bez szwanku
  • W przypadku udaru niedokrwiennego mózgu moglibyśmy pomyśleć o lepszym rokowaniu pacjenta, gdyby istniała sieć 24-godzinnych ośrodków, gdzie byłyby wykonywane zabiegi w świeżym udarze mózgu – wskazał ekspert
  • Gdyby wyeliminować u każdego pacjenta czynniki ryzyka – nadciśnienie tętnicze, zaburzenia lipidowe, cukrzycę, palenie papierosów oraz nadwagę lub otyłość – ryzyko zawału serca bądź udaru mózgu zmniejszyłoby się o 90 proc. – podkreślił rolę prewencji prof. Filipiak

– Udary mózgu i zawały serca mają dokładnie taką samą etiologię, czynniki ryzyka ich wystąpienia są identyczne. To nadciśnienie tętnicze, zaburzenia lipidowe, cukrzyca, palenie papierosów oraz nadwaga/otyłość. W przypadku udaru niedokrwiennego mózgu dochodzi kilka innych czynników ryzyka – w tym niezdiagnozowane/nieleczone migotanie przedsionków. Gdyby wyeliminować u każdej osoby te czynniki ryzyka – co zostało potwierdzone w różnych badaniach epidemiologicznych na świecie – ryzyko zawału bądź udaru zmniejszyłoby się o 90 proc. – powiedział prof. Krzysztof J. Filipiak, kardiolog, specjalista chorób wewnętrznych, hipertensjolog, farmakolog kliniczny oraz prezes Polskiego Towarzystwa Postępów Medycyny – Medycyna XXI.

Udary stają się większym problemem niż zawały

Jak podkreślił ekspert, obecnie większym problemem niż zawały stają się udary.

– Z zawałami dobrze sobie radzimy, potrafimy je dobrze leczyć, więc wydłużamy życie naszym pacjentom. W Polsce mamy fantastycznie zorganizowaną kardiologię inwazyjną. Jeżeli chodzi o organizację kardiologii inwazyjnej, mamy jedną z najlepszych sieci pracowni hemodynamicznych w Europie i możemy w szybkim czasie dowieźć pacjenta do pracowni kardiologii inwazyjnej w każdym miejscu Polski, otworzyć naczynie i leczyć zawał przyczynowo. Faktycznie, bardzo często jest tak, że pacjent wychodzi z tego bez szwanku albo z niewielką niewydolnością serca.

Prof. Filipiak wyjaśnił, że udary występują u ludzi dekadę, dwie dekady później niż zawał serca. Dlatego, choć udało się zredukować śmiertelność z powodu zawału serca, takich sukcesów nie mamy z udarami mózgu, które skutkują zgonem lub trwałym inwalidztwem i koniecznością opieki osób trzecich.

– W przypadku udaru niedokrwiennego mózgu moglibyśmy pomyśleć o lepszym rokowaniu pacjenta, gdyby istniała sieć analogicznych 24-godzinnych ośrodków, gdzie byłyby wykonywane zabiegi w świeżym udarze mózgu, ale wolałbym pozostawić temat tej optymalnej organizacji leczenia udarowego koleżankom i kolegom neurologom – dodał ekspert.

Brakuje ośrodków, które uczestniczą w programie leczenia inwazyjnego udaru mózgu

Prof. Krzysztof Filipiak wskazał, że aktualnie ośrodki, które uczestniczą w programie leczenia inwazyjnego udaru mózgu, są na pewno nieadekwatne do skali występowania udarów mózgu, a samo środowisko neurologiczne w Polsce nie wykształciło jeszcze odpowiedniej liczby neurologów inwazyjnych.

– Postawiłbym trochę paternalistycznie brzmiącą tezę, że neurologia powtarza ścieżki kardiologii, tylko z 30-, 40-letnim opóźnieniem. My kiedyś leczyliśmy zawał serca metodą leżenia w łóżku. Później mieliśmy niesamowity przełom, bo weszły do użytku leki trombolityczne, czyli, jak czasem tłumaczę studentom, środki będące takim farmakologicznym „kretem”, podawanym do naczyń w celu rozpuszczenia zakrzepu na pękniętej blaszce. Przy czym tę epokę kardiologia ma już za sobą, bo kardiologia inwazyjna wyparła leczenia trombolityczne w świeżym zawale serca. A neurologia stosunkowo niedawno weszła w fazę leczenia trombolitycznego, a dekadę leczenia inwazyjnego – w skali ogólnopolskiej – dopiero rozpoczyna – zauważył prezes PTPM.

Podkreślił także, że przy udarze mózgu dochodzi dodatkowy czynnik, który nie jest istotny dla przyczyn zawału serca, czyli migotanie przedsionków. – Bardzo wiele udarów niedokrwiennych jest nim spowodowanych, zwłaszcza jeśli nie zostało zdiagnozowane i nie podlegało leczeniu. Natomiast jeżeli się wcześniej zdiagnozuje migotanie (a często występuje ono bezobjawowo) i poda przewlekle leki przeciwkrzepliwe, pacjent udaru niedokrwiennego mózgu nie dostanie.

Zarządzanie własnym zdrowiem

– Bardzo się cieszę, że w szeroko rozumianej prewencji do użytku wchodzą urządzenia określane w piśmiennictwie anglosaskim mianem „health self-management” – zarządzanie własnym zdrowiem. To na przykład inteligentne smartwatche, które potrafią badać tętno, są w stanie zinterpretować nawet krótkie jednokanałowe zapisy EKG z opuszki palca i są w stanie zaalarmować: „hej, masz migotanie przedsionków”. Taki pacjent szybciej zgłasza się do lekarza, żeby za pomocą profesjonalnych badań potwierdzić lub zaprzeczyć takiej diagnozie. Popularyzacja tego typu urządzeń może w przyszłości przyczyni się także do zmniejszenia częstotliwości występowania udaru mózgu – podkreślił prof. Krzysztof Filipak.

Ekspert podniósł także wagę profilaktyki. – Gdyby wyeliminować u każdego pacjenta czynniki ryzyka – nadciśnienie tętnicze, zaburzenia lipidowe, cukrzycę, palenie papierosów oraz nadwagę lub otyłość – ryzyko zawału serca bądź udaru mózgu zmniejszyłoby się o 90 proc. – podsumował.

Neurologia subskrybuj newsletter

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.