123RF
Coraz mniej teleporad w poradach
Autor: Iwona Konarska
Data: 27.09.2021
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Tagi: | teleporada |
Nowego rozporządzenia jeszcze nie ma, ale z zapowiedzi wyłaniają się obostrzenia, które będą obowiązywać od 1 października. Teleporada ma być mocno ograniczona, a w niektórych przypadkach nawet wykluczona – konieczna będzie osobista wizyta u lekarza.
Z informacji krążących w mediach wynika, że urzędnicy skupili się na ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Jeśli chodzi o podstawową opiekę zdrowotną, w tym pediatrię, obostrzenia wprowadzono już jakiś czas temu – teraz czas na AOS. Według projektu rozporządzenia wizyty osobistej nie można zastąpić teleporadą m.in. wtedy, gdy pacjent po raz pierwszy kontaktuje się z lekarzem lub gdy sygnalizuje niewystępujący dotąd problem zdrowotny, a także wtedy, gdy pacjent w związku ze swoją chorobą sygnalizuje pogorszenie stanu zdrowia lub zaistniało jakiekolwiek podejrzenie choroby nowotworowej.
Jeśli rzeczywiście takie są nowości w ograniczeniach teleporad, trudno nie odnieść wrażenia, że sugerują one, iż lekarzom brakuje elementarnej wiedzy. Rok temu teleporady były nowością, bez jasnych przepisów, ich nauka odbywa się w trakcie pandemii. Fakt – popełniano błędy, nadużywano niekiedy wizyt online, a podejrzenie choroby nowotworowej nie zachęcało lekarzy do wystawiania skierowań na badania – byli tacy, którzy wyznaczali tylko termin kolejnej teleporady, np. za miesiąc.
Z drugiej strony zwolennicy precyzyjniejszych zapisów mówią, że teleporady nie pomagają w likwidacji długu zdrowotnego. Pacjentów trzeba zachęcać do wizyt u specjalistów, niebezpiecznie przyzwyczaili się do porad telefonicznych i wcale nie wrócili do tzw. aktywnego leczenia.
Przypomnijmy, że liczba udzielanych teleporad była osią sporu między lekarzami POZ a resortem zdrowia w czerwcu br. Opublikowano nawet czarną listę placówek, które miały stracić kontrakt z NFZ, bo z wyliczeń płatnika wynikało, że teleporady stanowiły nawet ponad 90 proc. świadczeń. Ostatecznie do tak drastycznego kroku nie doszło, strony się porozumiały. Obowiązuje mechanizm premiujący lekarzy POZ, u których wskaźnik udziału teleporad we wszystkich świadczeniach jest mniejszy niż 25 proc. Górna, akceptowalna granica to 75 proc.
Jeśli rzeczywiście takie są nowości w ograniczeniach teleporad, trudno nie odnieść wrażenia, że sugerują one, iż lekarzom brakuje elementarnej wiedzy. Rok temu teleporady były nowością, bez jasnych przepisów, ich nauka odbywa się w trakcie pandemii. Fakt – popełniano błędy, nadużywano niekiedy wizyt online, a podejrzenie choroby nowotworowej nie zachęcało lekarzy do wystawiania skierowań na badania – byli tacy, którzy wyznaczali tylko termin kolejnej teleporady, np. za miesiąc.
Z drugiej strony zwolennicy precyzyjniejszych zapisów mówią, że teleporady nie pomagają w likwidacji długu zdrowotnego. Pacjentów trzeba zachęcać do wizyt u specjalistów, niebezpiecznie przyzwyczaili się do porad telefonicznych i wcale nie wrócili do tzw. aktywnego leczenia.
Przypomnijmy, że liczba udzielanych teleporad była osią sporu między lekarzami POZ a resortem zdrowia w czerwcu br. Opublikowano nawet czarną listę placówek, które miały stracić kontrakt z NFZ, bo z wyliczeń płatnika wynikało, że teleporady stanowiły nawet ponad 90 proc. świadczeń. Ostatecznie do tak drastycznego kroku nie doszło, strony się porozumiały. Obowiązuje mechanizm premiujący lekarzy POZ, u których wskaźnik udziału teleporad we wszystkich świadczeniach jest mniejszy niż 25 proc. Górna, akceptowalna granica to 75 proc.