Dawstwo to akt miłości
Autor: Andrzej Kordas
Data: 24.09.2015
Źródło: Marta Koblańska
Nigdzie na świecie nie jest tak, że grupy niechętne transplantologii wykorzystują wiarę i pisma katolickie do manifestowania swoich poglądów przy milczącej aprobacie zwierzchników. Ich zdanie jest sprzeczne tym samym z przekazem głoszonym przez dwóch papieży, w tym Jana Pawła II – mówi prof. Romuald Bohatyrewicz, przewodniczący ministerialnego Zespołu ds. Nowelizacji Kryteriów Stwierdzania Śmierci Mózgu z Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Ksiądz Jan Maria Norkowski, dominikanin, stwierdził, ze kwestie pobrania narządów od osób zmarłych należy ponownie rozpatrzeć także z punktu widzenia jaki reprezentowany jest przez Kościół Katolicki. Dlaczego?
Z mojej wiedzy wynika, że sam Benedykt XVI posiada Kartę Dawcy Narządów. W przemówieniu na Międzynarodowym Kongresie organizowanym przez Papieską Akademię dla Życia w październiku 2008 roku, papież wypowiada się pozytywnie o pobieraniu i przeszczepianiu organów. Jedynym zastrzeżeniem ujętym w kompendium Katechizmu katolickiego jest uzyskanie pewności, że dawca jest rzeczywiście zmarły. Wcześniej w 2000 roku na Kongres Transplantologów w Rzymie przyjechał Jan Paweł II i również wyraził się pozytywnie o koncepcji pobierania i przeszczepiania narządów. Miał jedynie zastrzeżenia do komórek zarodkowych, co jest zrozumiałe w świetle nauki Kościoła. Papież również powiedział, ze samo określanie śmierci leży w kompetencji lekarzy nie zaś Kościoła.
Ze strony Polonia Christiana pojawiają się jednak zastrzeżenia co do pewności śmierci po uwzględnieniu kryteriów neurologicznych.
Te kryteria wynikają z rozwoju wiedzy. Dawniej życie było kojarzone z oddychaniem. Później w okresie Oświecenia zauważono, że kluczowe dla życia jest krążenie krwi. I do dziś podstawowym operacyjnym kryterium stwierdzania śmierci człowieka jest zatrzymanie krążenia. Jest obecnie dla wszystkich oczywiste, choć mało kto wie, że pierwsi twórcy hipotez o funkcjonowaniu układu krążenia zostali przez Inkwizycje skazani na śmierć w początkach XVI wieku. Następna nowość pojawiła się w momencie powstania intensywnej terapii, kiedy nauczyliśmy się zastępować respiratorem pewne funkcje mózgu jakim jest na przykład generowanie napędu oddechowego i wentylować chorego. Jesteśmy w stanie również wspomagać różnymi lekami czynność serca, czy podłączyć człowieka do krążenia pozaustrojowego. Są także urządzenia, które można wszczepić do klatki piersiowej i wspomagać czynność serca. Można wreszcie na pewien czas wyjąć chore serce z klatki piersiowej, przeszczepić zdrowe i nikt nie mówi, że pacjent, który przez pewien czas funkcjonuje bez serca nie żyje. Jedynym organem, którego nie da się zastąpić jest mózg. Dlatego w 2012 roku w Montrealu odbyła się konferencja uzgodnieniowa, na której przyjęto ogólną definicję śmierci człowieka. Zgodnie z ustaleniami konferencji człowiek umiera wtedy, kiedy umiera jego mózg. Zaś śmierć mózgu może nastąpić w wyniku jego pierwotnego uszkodzenia lub wtórnie w wyniku jego niedotleniania wywołanego nieodwracalnym zatrzymaniem krążenia.
To jest jednak pewne uzgodnienie, ale czy można być pewnym, że nastąpiła śmierć mózgu?
Ta definicja jest definicja ogólną, a do niej muszą być dostosowane kryteria wykonawcze. W dzisiejszym świecie w większości krajów funkcjonują narodowe kryteria rozpoznawania śmierci mózgu. W Polsce zostały one opracowane po raz pierwszy w 1984 roku, a następnie były trzykrotnie nowelizowane. Te kryteria mogą się w drobnych szczegółach różnić, ale co do zasady jeśli w Polsce rozpoznajemy śmierć mózgu, w każdym innym kraju taka śmierć także zostałaby stwierdzona. W tej chwili jest zamysł unifikacji tych kryteriów, ale problem polega na różnorodności świata, bo oprócz różnego poziomu rozwoju mamy ogromne różnice kulturowe w tym religijne.
Jak odnoszą się różne związki wyznaniowe do zagadnień pobierania i przeszczepiania narządów ze zwłok ludzkich?
Wszystkie wiodące religie świata popierają transplantologię i dawstwo narządów. Jedynym znaczącym wyjątkiem jest grupa, która próbuje identyfikować się z polskim Kościołem Katolickim. Tak niestety jest. Dodam jeszcze, że jesteśmy krajem, w którym znakomita większość społeczeństwa deklaruje katolicyzm, ale także mamy wiernych Kościoła Ewangelicko-augsburskiego, prawosławnych, mamy świadków Jehowy, Adwentystów dnia siódmego, wyznawców judaizmu i potomków Tatarów wyznających Islam. Wszystkie te religie ustami swoich hierarchów odnoszą się pozytywnie do koncepcji pobrania narządów i ich przeszczepienia. Pośrednim dowodem na to jest fakt, że nigdy w czasie rozmów z rodzinami zmarłych, wyznawców tych religii nie spotykałem się ze sprzeciwem wobec zamiaru pobrania narządów po stwierdzeniu śmierci mózgu. Dlatego zupełnie niezrozumiałe jest głoszenie przeciwnych poglądów przez grupę ludzi, którzy w Polsce próbują identyfikować się z Kościołem Katolickim, czasem nawet występować jako Jego przedstawiciel i brak reakcji czynników zwierzchnich.
Z czego to wynika, że niektóre środowiska kościelne zachowują się z rezerwą wobec transplantologii i jakie kryteria polskie różnią się od opracowanych w innych krajach?
Jest to dla mnie niezrozumiałe. Przy okazji międzynarodowych kongresów i spotkań szkoleniowych zawsze omawiane są lokalne uwarunkowania. Inni są zdumieni, że w Polsce pod Kościół Katolicki podczepiają się grupy kwestionujące rozpoznawanie śmierci mózgu i dawstwo narządów. Jedną z takich osób jest ksiądz Jan Maria Norkowski, dominikanin. Budzi zdziwienie, że zakon nie kontroluje tego, co pozwala sobie publikować ksiądz i nie zakazuje tego. A jest to w opozycji do poglądów dwóch papieży. Wydaje mi się, że tutaj przydałaby się konsultacja ze specjalistami medycyny na szczeblu zgromadzenia zakonnego.
Przypomnijmy, że ksiądz Norkowski utrzymuje, że narządy pobierane są jeszcze od osób żywych bez znieczulenia i śmierć mózgu nie występuje jako taka. Z kolei przedstawiciele Zakonu twierdzą, że na każdą publikację ksiądz ma zgodę a skoro ją ma to nie głosi niczego co jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Jednocześnie Zakon dystansuje się od rozstrzygnięć medycznych.
Nasi dawcy z rozpoznana śmiercią mózgu, od których pobierane są narządy, są takimi samymi dawcami jak w innych krajach Europy i świata, nie różnią się niczym. I w całym świecie przyjęto, środki zwiotczające i przeciwbólowe mogą być podawane dawcy w czasie zabiegu pobrania narządów. Dawca ma martwy mózg, ale zachowany rdzeń kręgowy i zachowane krążenie. Na poziomie rdzeniowym mogą pojawić się reakcje ruchowe oraz krążeniowe, w tym wzrost ciśnienia tętniczego i przyspieszenie akcji serca. Rdzeń kręgowy jest w stanie bez mózgu funkcjonować.
Najlepszym dowodem jest poruszanie się kurczaka po odcięciu mu głowy. Podobne zjawisko występuje u osób z poprzecznym uszkodzeniem rdzenia nerwowego. Po podrażnianiu obszaru unerwionego przez część rdzenia kręgowego poniżej jego uszkodzenia, możemy wywołać reakcje ruchowe, których jednak taka osoba nie czuje. Mogą się też pojawić się reakcje krążeniowe w postaci dużego wzrostu ciśnienia i przyspieszenie tętna. Pacjent nie czuje bólu, ale wzrost ciśnienia tętniczego może spowodować silny ból głowy, a w skrajnych przypadkach wylew krwi do mózgu. Dlatego do większych zabiegów rutynowo znieczulamy pacjentów z poprzecznym przecięciem rdzenia kręgowego. Podobnie też stosujemy środki przeciwbólowe i zwiotczające, aby zapobiec reakcjom ruchowym, które utrudniają pobranie narządów. Jeśli nie ma reakcji rdzeniowych to można uniknąć stosowania tych leków, ale jeśli ona występuje, wtedy się je stosuje. Ksiądz Norkowski również twierdzi, że serce nie funkcjonuje bez mózgu. A to też nieprawda. I na studiach medycznych, które ukończył również ksiądz Norkowski mieliśmy zajęcia udowodniające, ze serce posiada własny układ bodźco-przewodzący, który może funkcjonować niezależnie od centralnego układu nerwowego. Demonstrowano to na przykładzie izolowanego mięśnia sercowego żaby, kurczącego się poza organizmem, w sposób oczywisty pozbawionego łączności z mózgiem. Podobnie zresztą serce przeszczepione też kurczy się dzięki funkcjonowaniu wewnętrznego układu bodźcowo-przewodzącego i też niewątpliwie nie ma połączenia z mózgiem.
Polonia Christiana stwierdza także, ze w wyniku przeszczepień dochodzi do szybszej śmierci.
Czasami się zdarza się że przeszczepiony narząd z różnych przyczyn nie podejmuje prawidłowej czynności i nasz pacjent umiera. Ponadto leki immunosupresyjne osłabiają odporność i mogą usposabiać do nowotworzenia. Jednakże w większości przypadków czas życia po przeszczepieniu jest dłuższy niż bez przeszczepienia. Najbardziej przekonywujące mogą być przykłady przeszczepienia wątroby, czy serca, gdzie zdarza się, ze potencjalny biorca ma czasem przewidywany bardzo krótki okres przeżycia, czasem liczony w godzinach lub dniach, z towarzyszącymi ogromnymi dolegliwościami. Zaś po skutecznym przeszczepieniu na kilkanaście lat wraca do normalnego funkcjonowania. Tak więc ogólny bilans jest zdecydowanie pozytywny.
Polonia Christiana podnosi także, że nacisk na pobranie narządów może prowadzić do pochopnego stwierdzenia śmieci mózgu. Czy rzeczywiście istnieje takie ryzyko?
Śmierć mózgu występuje niezależnie od tego, czy myślimy o transplantologii, czy nie. Mamy tutaj do czynienia ze zmarłym, który jest podłączony do respiratora, podtrzymywane jest więc oddychanie zaś krążenie jest podtrzymywane za pomocą wlewów katecholamin. Nauczyliśmy się już w tej chwili dość dobrze podtrzymywać funkcjonowanie organizmu w stanie śmierci mózgu. Przykładem są ciężarne, których czynności życiowe możemy podtrzymywać do czasu rozwiązania nawet przez kilka miesięcy.
Czy oprócz szczególnej sytuacji z ciężarną uzasadnione jest podtrzymywanie funkcji życiowej zmarłego, u którego stwierdzono śmierć mózgu?
Taka osoba leży na stanowisku intensywnej terapii, które jest bardzo drogie i kiedy jest zajmowane przez osobę zmarłą, która nie ma perspektywy powrotu do życia, to jest to marnowanie sił ludzkich i dość ograniczonych środków finansowych. Mamy do czynienia ze zwłokami, które są obracane, oklepywane i jest to w pewnym sensie profanacja zwłok. Wykonywane czynności niczemu nie służą, jest to tzw terapia daremna. Dlatego też śmierć mózgu jest coraz częściej rozpoznawana nie po to, aby pobierać narządy, ale po to, aby zakończyć niecelowe leczenie. Podsumowując te rozważania należy stwierdzić, ze podtrzymywanie czynności życiowych osoby zmarłej w mechanizmie śmierci mózgu jest uzasadnione przez krótki czas przygotowania do pobrania narządów a także wspomnianymi już względami dobra płodu. Wyjątkowo też przez krótki czas podtrzymujemy czynności życiowe zmarłego na prośbę rodziny żeby mogła dotrzeć do szpitala i pożegnać się z nim. Ale wtedy są to względy ludzkie a nie medyczne.
Czy do stwierdzania śmierci mózgu używane jest angio-TK?
Kryteria z 2007 roku nie zawierają w badaniach instrumentalnych angio-TK. Angio -TK w rozpoznaniu śmierci mózgu jest nową metodą i w 2007 roku nie mieliśmy jeszcze doświadczenia w stosowaniu tych badań. Dlatego też przeprowadziliśmy badanie wieloośrodkowe, które potwierdziło przydatność angio-TK w rozpoznawaniu zatrzymania krążenia mózgowego, co pośrednio świadczy o śmierci mózgu. Tak więc przy okazji nowelizacji kryteriów śmierci mózgu angio-TK zostanie wprowadzone do panelu badań stwierdzających śmierć mózgu.
Jak często występuje śmierć mózgu?
Tyle mamy śmierci mózgu ile zgonów, bo każde nieodwracalne zatrzymanie krążenia ostatecznie w ciągu kilku minut prowadzi do śmierci mózgu z powodu jego niedotlenienia. Tylko że wtedy rutynowo rozpoznajemy śmierć w mechanizmie zatrzymania krążenia a nie śmierci mózgu. Zaś sama izolowana śmierć mózgu przy zachowanym krążeniu może występować z częstością około 70 przypadków na milion mieszkańców w oddziałach dysponujących stanowiskami wentylatorowymi, a więc w Polsce głównie w oddziałach intensywnej terapii . Śmierć mózgu rozpoznawano kiedyś najczęściej u osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych. Teraz znacznie częściej rozpoznawana jest u osób, u których doszło do tzw. katastrof naczyniowych – udarów niedokrwiennych i krwawień do centralnego układu nerwowego. Także w przypadku pozaszpitalnego zatrzymania krążenia zespołom ratunkowym niejednokrotnie udaje się przywrócić krążenie mimo że niedotlenienie doprowadziło do śmierci mózgu spowodowanej długim czasem niedokrwienia. I tych śmierci mózgu będzie coraz więcej – taka jest światowa prognoza.
Z mojej wiedzy wynika, że sam Benedykt XVI posiada Kartę Dawcy Narządów. W przemówieniu na Międzynarodowym Kongresie organizowanym przez Papieską Akademię dla Życia w październiku 2008 roku, papież wypowiada się pozytywnie o pobieraniu i przeszczepianiu organów. Jedynym zastrzeżeniem ujętym w kompendium Katechizmu katolickiego jest uzyskanie pewności, że dawca jest rzeczywiście zmarły. Wcześniej w 2000 roku na Kongres Transplantologów w Rzymie przyjechał Jan Paweł II i również wyraził się pozytywnie o koncepcji pobierania i przeszczepiania narządów. Miał jedynie zastrzeżenia do komórek zarodkowych, co jest zrozumiałe w świetle nauki Kościoła. Papież również powiedział, ze samo określanie śmierci leży w kompetencji lekarzy nie zaś Kościoła.
Ze strony Polonia Christiana pojawiają się jednak zastrzeżenia co do pewności śmierci po uwzględnieniu kryteriów neurologicznych.
Te kryteria wynikają z rozwoju wiedzy. Dawniej życie było kojarzone z oddychaniem. Później w okresie Oświecenia zauważono, że kluczowe dla życia jest krążenie krwi. I do dziś podstawowym operacyjnym kryterium stwierdzania śmierci człowieka jest zatrzymanie krążenia. Jest obecnie dla wszystkich oczywiste, choć mało kto wie, że pierwsi twórcy hipotez o funkcjonowaniu układu krążenia zostali przez Inkwizycje skazani na śmierć w początkach XVI wieku. Następna nowość pojawiła się w momencie powstania intensywnej terapii, kiedy nauczyliśmy się zastępować respiratorem pewne funkcje mózgu jakim jest na przykład generowanie napędu oddechowego i wentylować chorego. Jesteśmy w stanie również wspomagać różnymi lekami czynność serca, czy podłączyć człowieka do krążenia pozaustrojowego. Są także urządzenia, które można wszczepić do klatki piersiowej i wspomagać czynność serca. Można wreszcie na pewien czas wyjąć chore serce z klatki piersiowej, przeszczepić zdrowe i nikt nie mówi, że pacjent, który przez pewien czas funkcjonuje bez serca nie żyje. Jedynym organem, którego nie da się zastąpić jest mózg. Dlatego w 2012 roku w Montrealu odbyła się konferencja uzgodnieniowa, na której przyjęto ogólną definicję śmierci człowieka. Zgodnie z ustaleniami konferencji człowiek umiera wtedy, kiedy umiera jego mózg. Zaś śmierć mózgu może nastąpić w wyniku jego pierwotnego uszkodzenia lub wtórnie w wyniku jego niedotleniania wywołanego nieodwracalnym zatrzymaniem krążenia.
To jest jednak pewne uzgodnienie, ale czy można być pewnym, że nastąpiła śmierć mózgu?
Ta definicja jest definicja ogólną, a do niej muszą być dostosowane kryteria wykonawcze. W dzisiejszym świecie w większości krajów funkcjonują narodowe kryteria rozpoznawania śmierci mózgu. W Polsce zostały one opracowane po raz pierwszy w 1984 roku, a następnie były trzykrotnie nowelizowane. Te kryteria mogą się w drobnych szczegółach różnić, ale co do zasady jeśli w Polsce rozpoznajemy śmierć mózgu, w każdym innym kraju taka śmierć także zostałaby stwierdzona. W tej chwili jest zamysł unifikacji tych kryteriów, ale problem polega na różnorodności świata, bo oprócz różnego poziomu rozwoju mamy ogromne różnice kulturowe w tym religijne.
Jak odnoszą się różne związki wyznaniowe do zagadnień pobierania i przeszczepiania narządów ze zwłok ludzkich?
Wszystkie wiodące religie świata popierają transplantologię i dawstwo narządów. Jedynym znaczącym wyjątkiem jest grupa, która próbuje identyfikować się z polskim Kościołem Katolickim. Tak niestety jest. Dodam jeszcze, że jesteśmy krajem, w którym znakomita większość społeczeństwa deklaruje katolicyzm, ale także mamy wiernych Kościoła Ewangelicko-augsburskiego, prawosławnych, mamy świadków Jehowy, Adwentystów dnia siódmego, wyznawców judaizmu i potomków Tatarów wyznających Islam. Wszystkie te religie ustami swoich hierarchów odnoszą się pozytywnie do koncepcji pobrania narządów i ich przeszczepienia. Pośrednim dowodem na to jest fakt, że nigdy w czasie rozmów z rodzinami zmarłych, wyznawców tych religii nie spotykałem się ze sprzeciwem wobec zamiaru pobrania narządów po stwierdzeniu śmierci mózgu. Dlatego zupełnie niezrozumiałe jest głoszenie przeciwnych poglądów przez grupę ludzi, którzy w Polsce próbują identyfikować się z Kościołem Katolickim, czasem nawet występować jako Jego przedstawiciel i brak reakcji czynników zwierzchnich.
Z czego to wynika, że niektóre środowiska kościelne zachowują się z rezerwą wobec transplantologii i jakie kryteria polskie różnią się od opracowanych w innych krajach?
Jest to dla mnie niezrozumiałe. Przy okazji międzynarodowych kongresów i spotkań szkoleniowych zawsze omawiane są lokalne uwarunkowania. Inni są zdumieni, że w Polsce pod Kościół Katolicki podczepiają się grupy kwestionujące rozpoznawanie śmierci mózgu i dawstwo narządów. Jedną z takich osób jest ksiądz Jan Maria Norkowski, dominikanin. Budzi zdziwienie, że zakon nie kontroluje tego, co pozwala sobie publikować ksiądz i nie zakazuje tego. A jest to w opozycji do poglądów dwóch papieży. Wydaje mi się, że tutaj przydałaby się konsultacja ze specjalistami medycyny na szczeblu zgromadzenia zakonnego.
Przypomnijmy, że ksiądz Norkowski utrzymuje, że narządy pobierane są jeszcze od osób żywych bez znieczulenia i śmierć mózgu nie występuje jako taka. Z kolei przedstawiciele Zakonu twierdzą, że na każdą publikację ksiądz ma zgodę a skoro ją ma to nie głosi niczego co jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Jednocześnie Zakon dystansuje się od rozstrzygnięć medycznych.
Nasi dawcy z rozpoznana śmiercią mózgu, od których pobierane są narządy, są takimi samymi dawcami jak w innych krajach Europy i świata, nie różnią się niczym. I w całym świecie przyjęto, środki zwiotczające i przeciwbólowe mogą być podawane dawcy w czasie zabiegu pobrania narządów. Dawca ma martwy mózg, ale zachowany rdzeń kręgowy i zachowane krążenie. Na poziomie rdzeniowym mogą pojawić się reakcje ruchowe oraz krążeniowe, w tym wzrost ciśnienia tętniczego i przyspieszenie akcji serca. Rdzeń kręgowy jest w stanie bez mózgu funkcjonować.
Najlepszym dowodem jest poruszanie się kurczaka po odcięciu mu głowy. Podobne zjawisko występuje u osób z poprzecznym uszkodzeniem rdzenia nerwowego. Po podrażnianiu obszaru unerwionego przez część rdzenia kręgowego poniżej jego uszkodzenia, możemy wywołać reakcje ruchowe, których jednak taka osoba nie czuje. Mogą się też pojawić się reakcje krążeniowe w postaci dużego wzrostu ciśnienia i przyspieszenie tętna. Pacjent nie czuje bólu, ale wzrost ciśnienia tętniczego może spowodować silny ból głowy, a w skrajnych przypadkach wylew krwi do mózgu. Dlatego do większych zabiegów rutynowo znieczulamy pacjentów z poprzecznym przecięciem rdzenia kręgowego. Podobnie też stosujemy środki przeciwbólowe i zwiotczające, aby zapobiec reakcjom ruchowym, które utrudniają pobranie narządów. Jeśli nie ma reakcji rdzeniowych to można uniknąć stosowania tych leków, ale jeśli ona występuje, wtedy się je stosuje. Ksiądz Norkowski również twierdzi, że serce nie funkcjonuje bez mózgu. A to też nieprawda. I na studiach medycznych, które ukończył również ksiądz Norkowski mieliśmy zajęcia udowodniające, ze serce posiada własny układ bodźco-przewodzący, który może funkcjonować niezależnie od centralnego układu nerwowego. Demonstrowano to na przykładzie izolowanego mięśnia sercowego żaby, kurczącego się poza organizmem, w sposób oczywisty pozbawionego łączności z mózgiem. Podobnie zresztą serce przeszczepione też kurczy się dzięki funkcjonowaniu wewnętrznego układu bodźcowo-przewodzącego i też niewątpliwie nie ma połączenia z mózgiem.
Polonia Christiana stwierdza także, ze w wyniku przeszczepień dochodzi do szybszej śmierci.
Czasami się zdarza się że przeszczepiony narząd z różnych przyczyn nie podejmuje prawidłowej czynności i nasz pacjent umiera. Ponadto leki immunosupresyjne osłabiają odporność i mogą usposabiać do nowotworzenia. Jednakże w większości przypadków czas życia po przeszczepieniu jest dłuższy niż bez przeszczepienia. Najbardziej przekonywujące mogą być przykłady przeszczepienia wątroby, czy serca, gdzie zdarza się, ze potencjalny biorca ma czasem przewidywany bardzo krótki okres przeżycia, czasem liczony w godzinach lub dniach, z towarzyszącymi ogromnymi dolegliwościami. Zaś po skutecznym przeszczepieniu na kilkanaście lat wraca do normalnego funkcjonowania. Tak więc ogólny bilans jest zdecydowanie pozytywny.
Polonia Christiana podnosi także, że nacisk na pobranie narządów może prowadzić do pochopnego stwierdzenia śmieci mózgu. Czy rzeczywiście istnieje takie ryzyko?
Śmierć mózgu występuje niezależnie od tego, czy myślimy o transplantologii, czy nie. Mamy tutaj do czynienia ze zmarłym, który jest podłączony do respiratora, podtrzymywane jest więc oddychanie zaś krążenie jest podtrzymywane za pomocą wlewów katecholamin. Nauczyliśmy się już w tej chwili dość dobrze podtrzymywać funkcjonowanie organizmu w stanie śmierci mózgu. Przykładem są ciężarne, których czynności życiowe możemy podtrzymywać do czasu rozwiązania nawet przez kilka miesięcy.
Czy oprócz szczególnej sytuacji z ciężarną uzasadnione jest podtrzymywanie funkcji życiowej zmarłego, u którego stwierdzono śmierć mózgu?
Taka osoba leży na stanowisku intensywnej terapii, które jest bardzo drogie i kiedy jest zajmowane przez osobę zmarłą, która nie ma perspektywy powrotu do życia, to jest to marnowanie sił ludzkich i dość ograniczonych środków finansowych. Mamy do czynienia ze zwłokami, które są obracane, oklepywane i jest to w pewnym sensie profanacja zwłok. Wykonywane czynności niczemu nie służą, jest to tzw terapia daremna. Dlatego też śmierć mózgu jest coraz częściej rozpoznawana nie po to, aby pobierać narządy, ale po to, aby zakończyć niecelowe leczenie. Podsumowując te rozważania należy stwierdzić, ze podtrzymywanie czynności życiowych osoby zmarłej w mechanizmie śmierci mózgu jest uzasadnione przez krótki czas przygotowania do pobrania narządów a także wspomnianymi już względami dobra płodu. Wyjątkowo też przez krótki czas podtrzymujemy czynności życiowe zmarłego na prośbę rodziny żeby mogła dotrzeć do szpitala i pożegnać się z nim. Ale wtedy są to względy ludzkie a nie medyczne.
Czy do stwierdzania śmierci mózgu używane jest angio-TK?
Kryteria z 2007 roku nie zawierają w badaniach instrumentalnych angio-TK. Angio -TK w rozpoznaniu śmierci mózgu jest nową metodą i w 2007 roku nie mieliśmy jeszcze doświadczenia w stosowaniu tych badań. Dlatego też przeprowadziliśmy badanie wieloośrodkowe, które potwierdziło przydatność angio-TK w rozpoznawaniu zatrzymania krążenia mózgowego, co pośrednio świadczy o śmierci mózgu. Tak więc przy okazji nowelizacji kryteriów śmierci mózgu angio-TK zostanie wprowadzone do panelu badań stwierdzających śmierć mózgu.
Jak często występuje śmierć mózgu?
Tyle mamy śmierci mózgu ile zgonów, bo każde nieodwracalne zatrzymanie krążenia ostatecznie w ciągu kilku minut prowadzi do śmierci mózgu z powodu jego niedotlenienia. Tylko że wtedy rutynowo rozpoznajemy śmierć w mechanizmie zatrzymania krążenia a nie śmierci mózgu. Zaś sama izolowana śmierć mózgu przy zachowanym krążeniu może występować z częstością około 70 przypadków na milion mieszkańców w oddziałach dysponujących stanowiskami wentylatorowymi, a więc w Polsce głównie w oddziałach intensywnej terapii . Śmierć mózgu rozpoznawano kiedyś najczęściej u osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych. Teraz znacznie częściej rozpoznawana jest u osób, u których doszło do tzw. katastrof naczyniowych – udarów niedokrwiennych i krwawień do centralnego układu nerwowego. Także w przypadku pozaszpitalnego zatrzymania krążenia zespołom ratunkowym niejednokrotnie udaje się przywrócić krążenie mimo że niedotlenienie doprowadziło do śmierci mózgu spowodowanej długim czasem niedokrwienia. I tych śmierci mózgu będzie coraz więcej – taka jest światowa prognoza.