Specjalizacje, Kategorie, Działy
Archiwum prywatne

Diagnostyka obrazowa ma podstawowe znaczenie w leczeniu COVID-19 i post-COVID

Udostępnij:
O roli badań obrazowych w leczeniu COVID-19 i jego powikłań mówią prof. Jerzy Walecki i dr Bartosz Mruk z Zakładu Diagnostyki Radiologicznej i Obrazowej Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.
– Diagnostyka obrazowa ma podstawowe znaczenie. Bardzo często jest elementem postawienia rozpoznania, w innych przypadkach pozwala na jego pogłębienie. Ta rola zależy od sytuacji klinicznej – wyjaśnia prof. dr hab. Jerzy Walecki, kierownik Zakładu Diagnostyki Radiologicznej Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, konsultant krajowy w dziedzinie radiologii i diagnostyki obrazowej.

Diagnostyka obrazowa wykorzystywana w COVID-19 i jego powikłaniach to klasyczne badania rentgenowskie, tomografia komputerowa, także rezonans magnetyczny, ultrasonografia oraz PET.

– COVID-19 ma wiele postaci i z różnych stron chory jest narażony na poważne zagrożenie zdrowia i życia. Są to m.in. zmiany zakrzepowe manifestujące się zatorowością płucną. Dlatego poza tym, że w tomografii komputerowej diagnozujemy chorego pod kątem miąższu płucnego i oceniamy stopień zaawansowania zmian płucnych, diagnozujemy także tętnice płucne w celu wykluczenia zatorowości płucnej – mówi prof. Walecki.

Zmiany w mięśniu sercowym będące następstwem przebytej infekcji COVID-19 rozpoznawane są w rezonansie magnetycznym. W celu wykrycia zmian w układzie nerwowym we wczesnym okresie infekcji jeszcze w trakcie hospitalizacji chorego wykonuje się tomografię komputerową, ale przede wszystkim rezonans magnetyczny. W przypadku powikłań neurologicznych po zakażeniu SARS-CoV-2 przydatne jest badanie PET.

Nie ma jeszcze ogólnoświatowych wytycznych, które wskazywałyby, kiedy osoba, która przechorowała COVID-19, powinna zostać poddana diagnostyce obrazowej i jaką metodą. Są natomiast rekomendacje towarzystw naukowych.

Zmiany płucne u chorych na COVID-19 niekiedy ustępują jeszcze przed wyeliminowaniem wirusa z organizmu, a niekiedy mogą utrzymywać się wiele tygodni po wyzdrowieniu.

– Pacjentów po COVID-19 musimy podzielić na grupy. Pierwszą będą stanowić ci, u których przebieg infekcji był bardzo łagodny i nie mieli dotychczas badań obrazowych, bo przebieg choroby nie wskazywał na konieczność ich wykonania. Jeśli ci chorzy nie mają po przechorowaniu objawów ze strony układu oddechowego, nie muszą mieć obligatoryjnie wykonywanych badań obrazowych. Kolejną grupę stanowią chorzy, którzy mieli wykonywane badania obrazowe. U nich należy obserwować zmiany płucne do momentu, gdy ustąpią lub do rozpoznania zmian utrwalonych – tłumaczy dr n. med. Bartosz Mruk.

Wydaje się, że pacjenci z łagodnym i umiarkowanym przebiegiem infekcji 12 tygodni po przechorowaniu powinni być skontrolowani, czy nie mają nadal utrzymujących się zmian w płucach. Nieco innego podejścia wymagają pacjenci, którzy mieli ciężki przebieg choroby. Oni powinni być skontrolowani wcześniej, po 4-6 tygodniach. Z reguły pierwszym badaniem jest RTG klatki piersiowej. Jeżeli ono daje wynik negatywny, chory nie ma objawów, nie ma bezwzględnego wskazania do rozszerzania diagnostyki o badanie tomografii komputerowej. Natomiast jeśli zmiany w płucach się utrzymują, obowiązuje indywidualny protokół diagnostyczny z włączeniem tomografii komputerowej – dodaje dr Mruk.

Jeśli chodzi o inne objawy postcovidowe, to np. Francuzi u chorych, szczególnie młodych, którzy ciężko przechorowali COVID-19, wykonują obligatoryjnie badanie echo serca. Ci sami Francuzi, którzy zebrali największy materiał dotyczący mgły mózgowej i różnych powikłań neurologicznych, rekomendują wykonywanie rezonansu przed wypisem chorego ze szpitala – dodaje prof. Walecki.

Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy:

 
Partner serwisu
Archiwum prywatne
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.