In vitro technologią reprodukcji czy prokreacji?
Autor: Mariusz Bryl
Data: 05.07.2016
Źródło: MK/MB
Działy:
Doniesienia naukowe
Aktualności
Kościół zgłasza stanowcze nie wobec zapłodnienia pozaustrojowego in vitro. Profesorowie medycyny wyrażali nadzieję, że nauka Kościoła ulegnie zmianie, bo po in vitro sięgają praktykujący katolicy. Czy jednak tak się stanie? Odpowiedzi udzielili duchowni i świeccy uczestnicy konferencji "Ginekologia i Położnictwo – Nowe Trendy".
Czy nie można zaangażować Boga w zapłodnienie pozaustrojowe in vitro, skoro miłość między małżonkami decydującymi się na ten sposób poczęcia dziecka jest dużo większa niż przy samym akcie płciowym? – pytali profesorowie medycyny księdza Pawła Bortkiewicza podczas debaty na temat in vitro na konferencji Ginekologia i Położnictwo – Nowe Trendy. Nie – odpowiadał ksiądz, ponieważ godność ludzka od momentu poczęcia wyznacza podmiotowość człowieka i nie można instrumentalizować przy akcie poczęcia, którego warunkiem jest zjednoczenie cielesne kobiety i mężczyzny i tylko przezeń następuje przejście Boga z aktem stwórczym.
Profesor Sławomir Wołczyński zwracał uwagę, że podejście Kościoła wskazuje, że poczęcie dziecka za pomocą in vitro jest grzechem, ale księża w konfesjonale spowiadającej się z tego kobiecie mówią, że ją rozumieją i nawet, że jej się „nie dziwią”. Konflikt toczy się między tymi wskazującymi taki sposób prokreacji jako grzeszny i tymi, którzy zauważają, że prokreacja stanowi taki sam proces fizjologiczny jak każdy inny i stąd akceptowana jest wolność postępowania. Według tych pierwszych nie wolno ingerować w proces zapłodnienia, według drugich, skoro owocem cywilizacji jest niemożność poczęcia w sposób naturalny i dotyka to dużej grupy osób, a przy tym dokonał się postęp w medycynie i wprowadzono korzystną technologię to dlaczego jej nie zauważać, tym bardziej, że historia medycyny zna wiele sytuacji, w których nie wolno było wykorzystywać zdobytej wiedzy.
Prof. Rafał Kurzawa, zwrócił uwagę, że indukcja jajeczkowania w naprotechnologii jest tak samo sztuczna jak zapłodnienie pozaustrojowe. Wskazał, że semantyka nie może rzutować ta to co jest dobre, a co złe. – Dlaczego pojęcie prokreacja zdejmuje odium z in vitro, a reprodukcja je utrzymuje? Dlaczego nie można założyć, że Stwórca wspomaga przy darze nowego życia także techniką reprodukcji? – pytał, dodając, że tu nie chodzi nawet o miłość do samego dziecka, ale miłość dwojga ludzi, którzy pragną potomstwa.
Prof. Maciej Wilczak pytał wprost, czy nie można domniemywać, że in vitro skutkujące ciążą u kobiety może stać się elementem sytuacji biblijnego stwierdzenia matki o posiadaniu syna „ uzyskałam mężczyznę od Pana”.
Ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz wskazywał na problemy semantyczne dotyczące in vitro. Podkreślił, że Kościół nie jest przeciwny terapii, ale wskazuje na uprzedmiotowienie człowieka przy stosowaniu tej technologii. Kościół nie neguje przy tym celu jakim jest posiadanie dziecka, ale sposób dojścia do niego, ma zastrzeżenia co do istoty, przy czym najważniejszym argumentem przeciw nie jest nadprodukacja zarodków, ponieważ z tym medycyna sobie najpewniej poradzi, nie kwestie związane z manipulacją genetyczną embrionów, ale to, że akt poczęcia oderwany jest od aktu małżeńskiego, a tylko przezeń dokonuje się przejście Boga z aktem stwórczym.
Ksiądz pytał, czy cel może uświęcać środki, choć nie kwestionuje samej miłości między małżonkami ani do poczętego dziecka, ale przy in vitro dokonywana jest mikromanipulacja poprzez wprowadzenie plemników do komórki jajowej i choć to nazwy techniczne, to oddają istotę rzeczy. - Tak więc przy in vitro mamy do czynienia ze sferą manipulacji i reprodukcji – mówił ksiądz. Pragnienie posiadania dziecka może zaś zostać zrealizowane poprzez naprotechnologię lub adopcję.
Profesor Sławomir Wołczyński pytał, jak w takim razie dojść do porozumienia? Ksiądz odpowiedział, że to pytanie szalenie trudne. Elementy, które mają charakter terapeutyczny nie budzą kontrowersji, ale z punktu widzenia etyki i teologii choć samo posiadanie dziecka jest darem i jest dobre to dążenie do tego nie budzi kontrowersji jeśli jest istotowo dobre, a in vitro stanowi akt reprodukcyjny, załamujący istotę poczęcia. Zdaniem księdza tak jak są pewne aksjomaty biologiczne, tak są te związane z Biblią i niezależnie od naszej woli istnieje depozyt wiary, który opiera się na prostych aksjomatach, że godność od chwili poczęcia wyznacza podmiotowość i przy poczęciu nie można instrumentalizować w żaden sposób.
Profesor Sławomir Wołczyński zwracał uwagę, że podejście Kościoła wskazuje, że poczęcie dziecka za pomocą in vitro jest grzechem, ale księża w konfesjonale spowiadającej się z tego kobiecie mówią, że ją rozumieją i nawet, że jej się „nie dziwią”. Konflikt toczy się między tymi wskazującymi taki sposób prokreacji jako grzeszny i tymi, którzy zauważają, że prokreacja stanowi taki sam proces fizjologiczny jak każdy inny i stąd akceptowana jest wolność postępowania. Według tych pierwszych nie wolno ingerować w proces zapłodnienia, według drugich, skoro owocem cywilizacji jest niemożność poczęcia w sposób naturalny i dotyka to dużej grupy osób, a przy tym dokonał się postęp w medycynie i wprowadzono korzystną technologię to dlaczego jej nie zauważać, tym bardziej, że historia medycyny zna wiele sytuacji, w których nie wolno było wykorzystywać zdobytej wiedzy.
Prof. Rafał Kurzawa, zwrócił uwagę, że indukcja jajeczkowania w naprotechnologii jest tak samo sztuczna jak zapłodnienie pozaustrojowe. Wskazał, że semantyka nie może rzutować ta to co jest dobre, a co złe. – Dlaczego pojęcie prokreacja zdejmuje odium z in vitro, a reprodukcja je utrzymuje? Dlaczego nie można założyć, że Stwórca wspomaga przy darze nowego życia także techniką reprodukcji? – pytał, dodając, że tu nie chodzi nawet o miłość do samego dziecka, ale miłość dwojga ludzi, którzy pragną potomstwa.
Prof. Maciej Wilczak pytał wprost, czy nie można domniemywać, że in vitro skutkujące ciążą u kobiety może stać się elementem sytuacji biblijnego stwierdzenia matki o posiadaniu syna „ uzyskałam mężczyznę od Pana”.
Ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz wskazywał na problemy semantyczne dotyczące in vitro. Podkreślił, że Kościół nie jest przeciwny terapii, ale wskazuje na uprzedmiotowienie człowieka przy stosowaniu tej technologii. Kościół nie neguje przy tym celu jakim jest posiadanie dziecka, ale sposób dojścia do niego, ma zastrzeżenia co do istoty, przy czym najważniejszym argumentem przeciw nie jest nadprodukacja zarodków, ponieważ z tym medycyna sobie najpewniej poradzi, nie kwestie związane z manipulacją genetyczną embrionów, ale to, że akt poczęcia oderwany jest od aktu małżeńskiego, a tylko przezeń dokonuje się przejście Boga z aktem stwórczym.
Ksiądz pytał, czy cel może uświęcać środki, choć nie kwestionuje samej miłości między małżonkami ani do poczętego dziecka, ale przy in vitro dokonywana jest mikromanipulacja poprzez wprowadzenie plemników do komórki jajowej i choć to nazwy techniczne, to oddają istotę rzeczy. - Tak więc przy in vitro mamy do czynienia ze sferą manipulacji i reprodukcji – mówił ksiądz. Pragnienie posiadania dziecka może zaś zostać zrealizowane poprzez naprotechnologię lub adopcję.
Profesor Sławomir Wołczyński pytał, jak w takim razie dojść do porozumienia? Ksiądz odpowiedział, że to pytanie szalenie trudne. Elementy, które mają charakter terapeutyczny nie budzą kontrowersji, ale z punktu widzenia etyki i teologii choć samo posiadanie dziecka jest darem i jest dobre to dążenie do tego nie budzi kontrowersji jeśli jest istotowo dobre, a in vitro stanowi akt reprodukcyjny, załamujący istotę poczęcia. Zdaniem księdza tak jak są pewne aksjomaty biologiczne, tak są te związane z Biblią i niezależnie od naszej woli istnieje depozyt wiary, który opiera się na prostych aksjomatach, że godność od chwili poczęcia wyznacza podmiotowość i przy poczęciu nie można instrumentalizować w żaden sposób.