123RF
Otyłość, czyli możliwość 200 powikłań
Autor: Iwona Kazimierska
Data: 05.03.2021
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Choroba otyłościowa sprzyja także zakażeniu COVID-19. Po zatym, pacjent z chorobą otyłościową zakażony SARS-CoV-2 ma zwiększone ryzyko konieczności hospitalizacji o 113 proc., ryzyko, że trafi na OIOM wzrasta o 74 proc., a ryzyko zgonu o blisko 50 proc.
- Otyłość to przewlekła choroba z tendencją do nawrotów, bez tendencji do samoustępowania i co bardzo ważne – z bardzo poważnymi konsekwencjami. To choroba, która przyjęła skalę prawdziwej pandemii, niespotykanej dotychczas w dziejach ludzkości. To choroba, która zabija na świecie więcej osób niż głód. Więcej ludzi umiera z powodu nadmiaru pożywienia niż z głodu – mówi prof. dr hab. n. med. Paweł Bogdański, kierownik Katedry Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych i Dietetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Częstość występowania otyłości przyspieszyła na całym świecie. W Polsce w ciągu ostatnich 20 lat trzykrotnie wzrosła liczba dzieci z nadwagą. Zajmujemy piąte miejsce na świecie pod względem liczby dzieci z nadmierną masą ciała. Polska przewodzi w Europie, jeśli chodzi o wzrost częstości występowania nadwagi i otyłości wśród dzieci i młodzieży. Według szacunków, w Polsce każdego roku będzie przybywać 400 tys. dzieci z nadmierną masa ciała, z których 80 tys. będzie otyłych. 4/5 nastolatków z nadwagą lub otyłością zostaje otyłymi dorosłymi.
Według danych NFZ - 68 proc. mężczyzn i 53 proc. kobiet w Polsce ma nadmierną masę ciała. Co czwarty Polak jest otyły i prawie co czwarta Polka. 44 proc. chłopców i 25 proc. dziewcząt ma nadmierną masę ciała.
– Te dane zatrważają, wymagają podjęcia działań na rożnych poziomach, bo otyłość to choroba, tak jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, jak choroba niedokrwienna serca i ma swój numer statystyczny (E66). Epidemia otyłości może w niedługim czasie doprowadzić do obniżenia się przeciętnej długości życia. Eksperci szacują, że czas życia tylko z powodu otyłości zostanie skrócony o blisko 4 lata – alarmuje prof. Bogdański.
Ponad 200 zaburzeń i powikłań
Coraz więcej wiadomo o przyczynach rozwoju tej choroby – jest to oczywiście zwiększony i niewłaściwy pobór energii i zmniejszony wydatek energetyczny, ale nie tylko. Wiadomo już, że w rozwoju otyłości mają znaczenie czynniki genetyczne, epigenetyczne, tkanka tłuszczowa jako organ endokrynny, trzustka, mikrobiota, wiele czynników środowiskowych.
– Otyłość nie zawsze jest spowodowana zaniedbaniami chorego. Wielu pacjentów, których leczę, to osoby predysponowane do jej rozwoju. To osoby obciążone genetycznie i epigenetycznie, środowiskowo, psychologicznie, społecznie, ale łączy je jedno – chorują na niezwykle poważną, przewlekłą chorobę. Często widzimy jedynie wierzchołek góry lodowej, czyli pacjenta z nadmierną masa ciała, ze zwiększonym obwodem pasa, tymczasem jest to osoba zagrożona rozwojem ponad 200 powikłań. Nie znam żadnej innej przewlekłej choroby, która może generować tak wiele zaburzeń, innych chorób i powikłań, jak otyłość – komentuje prof. Bogdański.
Choroba, która generuje kolejne choroby
Wraz ze wzrostem masy ciała, rośnie ryzyko cukrzycy typu 2. Przy BMI powyżej 35 kg/mkw. ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2 wzrasta 90-krotnie w porównaniu z osobą o prawidłowej masie ciała, czyli aż o ponad 9000 proc.! Wielu ekspertów uważa, że cukrzyca typu 2 to nie jest niezależna choroba, lecz klasyczne powikłanie otyłości. Im większa masa ciała, tym większe ryzyko nadciśnienia tętniczego – wzrasta ono sześcio-ośmiokrotnie. Szacuje się, że z 10 mln Polaków mających NT u połowy jest ono powiązane z otyłością.
90 proc. pacjentów z zespołem bezdechu sennego to osoby otyłe. Otyłość zwiększa ryzyko i przyspiesza progresję i postęp miażdżycy powodując jej kliniczne konsekwencje. U otyłych pacjentów częściej rozwija się choroba niedokrwienna serca, częściej dochodzi do zawału mięśnia sercowego, udaru mózgu, rozwoju niewydolności serca.
– Coraz więcej wiemy o znaczeniu tkanki tłuszczowej trzewnej zlokalizowanej w obrębie jamy brzusznej w rozwoju powikłań kardiologicznych. Coraz lepiej rozumiemy, jak produkowane przez ten tłuszcz trzewny molekuły przedostające się do krwi i dochodzące do różnych miejsc naszego organizmu prowadza do miażdżycy i jej klinicznych konsekwencji – udaru, zawału, nagłego zgonu sercowego – przypomina prof. Bogdański.
Wreszcie otyłość zwiększa ryzyko chorób nowotworowych. Szacuje się, że ponad 100 tys. nowotworów z kilku milionów rozpoznawanych co roku w Unii Europejskiej jest skutkiem tylko i wyłącznie otyłości będącej niezależnym karcenogenem. Zwiększa ona ryzyko rozwoju raka jelita grubego, raka piersi, nerki, trzustki, przełyku. Lista chorób nowotworowych, dla których udowodniono związek z otyłością systematycznie się wydłuża. – To ryzyko rozwoju wielu powikłań związanych z otyłością, wpływa ostatecznie na długość życia. Osoby z prawidłową masa ciała mają szanse dożyć 70. r.ż. na 80 proc. Przy wskaźniku BMI między 35 a 40 kg/mkw. te szanse spadają do 60 proc., przy wskaźniku masy ciała powyżej 40 kg/mkw. - do 50 proc. – mówi prof. Bogdański.
Pandemia nałożona na pandemię
W minionym roku, roku pandemii COVID-19, spędziliśmy przed telewizorami, ekranami komputerów średnio o 1,5 godziny więcej dziennie. Narodowa kwarantanna oraz obostrzenia, w tym zdalny tryb pracy i edukacji, wpłynęły na masę ciała Polaków. Z badania zrealizowanego w ramach kampanii „Porozmawiajmy szczerze o otyłości” wynika, że średni przyrost masy ciała w całej populacji wyniósł 1,8 kg. Istotnie wyższy wynik odnotowano w grupie osób już chorujących na otyłość - 3,2 kg oraz osób z nadwagą - 1,98 kg.
– Po pierwsze, choroba otyłościowa sprzyja zakażeniu COVID-19. Po drugie, pacjent z chorobą otyłościową zakażony SARS-CoV-2 ma ma zwiększone ryzyko konieczności hospitalizacji o 113 proc., ryzyko, że trafi na OIOM wzrasta o 74 proc., a ryzyko zgonu o blisko 50 proc. Związane jest to m.in. ze zwiększonym oporem dróg oddechowych i małą objętością płuc, zmniejszoną siłą mięśni, a także towarzyszącymi otyłości zaburzeniami układu immunologicznego, nasilonym procesem zapalnym, zwiększoną produkcją w tkance tłuszczowej licznych adipocytokin. Jak wiemy, otyłości często towarzyszą choroby współistniejące nią spowodowane. Taka sytuacja generuje dodatkowe obciążenia dla pacjenta zdecydowanie pogarszając jego rokowania – wyjaśnia prof. Paweł Bogdański.
Otyłość należy leczyć, jak każdą inną chorobę
Otyłość to nie tylko choroby, choroba otyłościowa w dramatyczny sposób wpływa na jakość życia – powoduje, że dotknięte nią osoby mają mniejszą zdolności do pracy, mniej zarabiają, mają większe problemy ze znalezieniem pracy, częściej chorują na depresję, popełniają samobójstwa. – To także koszty ekonomiczne. Są one porównywalne z tymi, które ponosi świat na zbrojenie i konflikty zbrojne – przypomina prof. Bogdański.
– Jest też dobra wiadomość. W realny sposób możemy pomóc pacjentom chorującym na otyłość. Redukcja w zakresie 5-1 proc. wyjściowej masy ciała już przynosi korzyści. Wszystkie choroby, zaburzenia, powikłania, które generuje nieleczona, zaniedbana otyłość, jesteśmy w stanie zminimalizować – dodaje ekspert.
Niestety bardzo często samo leczenie niefarmakologiczne oparte na odpowiedniej, indywidualnie dobranej diecie, aktywności fizycznej, pomimo że pacjent i lekarz bardzo się starają, nie wystarczają. Z badań epidemiologicznych wynika, że skuteczność leczenia niefarmakologicznego daje utratę masy ciała o 3-5 proc. To często za mało.
– Tak jak w przypadku każdej innej choroby przewlekłej, kiedy leczenie niefarmkologiczne nie wystarcza, musimy rozważyć wdrożenie kolejnego etapu leczenia – farmakoterapię, a u niektórych pacjentów leczenie chirurgiczne. Bierne przyglądanie się rozwojowi kolejnych powikłań otyłości i niepodjęcie próby wykorzystania skutecznych metod terapeutycznych, w tym farmakoterapii, powinno być oceniane jako zaniechanie, podobnie jak w przypadku braku zastosowania odpowiednich metod leczenia u chorych na nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, hipercholesterolemię, uzależnienie od wyrobów tytoniowych i inne choroby przewlekłe – komentuje prof. Bogdański.
Kryteria włączenia farmakoterapii u chorych na otyłość są bardzo jasno określone. Powinny to być osoby dorosłe, z BMI powyżej 30 kg/mkw. lub BMI powyżej 27 kg/mkw., czyli okolice nadwagi, przy współistnieniu co najmniej jednej choroby związanej z nieprawidłową masą ciała (zaburzenia gospodarki węglowodanowej, stan przedcukrzycowy i/lub cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, dyslipidemia, obturacyjny bezdech senny).
W Unii Europejskiej zostały zarejestrowane trzy grupy leków do leczenia otyłości: lek blokujący wchłanianie tłuszczu (inhibitor lipazy), lek złożony z dwóch substancji w postaci tabletek oraz długo działający analog ludzkiego hormonu glukagonopodobnego peptydu-1 (GLP-1).
– Wszystkie inne preparaty, leki, po które wielu pacjentów chętnie sięga, a nie zostały zarejestrowane do leczenia otyłości, nie powinny być rekomendowane. W terapii otyłości nie zaleca się również wykorzystywania niezarejestrowanych leków OTC – przestrzega ekspert.
Potrzeba więcej wiedzy o realnym zagrożeniu
– Największym wyzwaniem w rozumieniu i leczeniu otyłości jest w moim mniemaniu fakt, że niestety nadal duża część Polaków nie postrzega otyłości jako choroby przewlekłej, co potwierdzają najnowsze wyniki badania opinii zrealizowanego z końcem lutego tego roku. Wynika z nich, że tylko 13 proc. Polaków definiuje otyłość jako chorobę. Dużo pracy przed nami, by edukować, że otyłość nie jest wyborem pacjenta, efektem słabości charakteru czy lenistwa. Niemal codziennie w swojej pracy muszę wyjaśniać pacjentom, że otyłości nie należy odchudzać – otyłość należy leczyć, ponieważ realnie zagraża zdrowiu. Jak podają amerykańskie badania pacjenci z otyłością potrafią latami mierzyć się z chorobą, zanim ktoś ją u nich zdiagnozuje – podsumowuje prof. Bogdański.
Częstość występowania otyłości przyspieszyła na całym świecie. W Polsce w ciągu ostatnich 20 lat trzykrotnie wzrosła liczba dzieci z nadwagą. Zajmujemy piąte miejsce na świecie pod względem liczby dzieci z nadmierną masą ciała. Polska przewodzi w Europie, jeśli chodzi o wzrost częstości występowania nadwagi i otyłości wśród dzieci i młodzieży. Według szacunków, w Polsce każdego roku będzie przybywać 400 tys. dzieci z nadmierną masa ciała, z których 80 tys. będzie otyłych. 4/5 nastolatków z nadwagą lub otyłością zostaje otyłymi dorosłymi.
Według danych NFZ - 68 proc. mężczyzn i 53 proc. kobiet w Polsce ma nadmierną masę ciała. Co czwarty Polak jest otyły i prawie co czwarta Polka. 44 proc. chłopców i 25 proc. dziewcząt ma nadmierną masę ciała.
– Te dane zatrważają, wymagają podjęcia działań na rożnych poziomach, bo otyłość to choroba, tak jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, jak choroba niedokrwienna serca i ma swój numer statystyczny (E66). Epidemia otyłości może w niedługim czasie doprowadzić do obniżenia się przeciętnej długości życia. Eksperci szacują, że czas życia tylko z powodu otyłości zostanie skrócony o blisko 4 lata – alarmuje prof. Bogdański.
Ponad 200 zaburzeń i powikłań
Coraz więcej wiadomo o przyczynach rozwoju tej choroby – jest to oczywiście zwiększony i niewłaściwy pobór energii i zmniejszony wydatek energetyczny, ale nie tylko. Wiadomo już, że w rozwoju otyłości mają znaczenie czynniki genetyczne, epigenetyczne, tkanka tłuszczowa jako organ endokrynny, trzustka, mikrobiota, wiele czynników środowiskowych.
– Otyłość nie zawsze jest spowodowana zaniedbaniami chorego. Wielu pacjentów, których leczę, to osoby predysponowane do jej rozwoju. To osoby obciążone genetycznie i epigenetycznie, środowiskowo, psychologicznie, społecznie, ale łączy je jedno – chorują na niezwykle poważną, przewlekłą chorobę. Często widzimy jedynie wierzchołek góry lodowej, czyli pacjenta z nadmierną masa ciała, ze zwiększonym obwodem pasa, tymczasem jest to osoba zagrożona rozwojem ponad 200 powikłań. Nie znam żadnej innej przewlekłej choroby, która może generować tak wiele zaburzeń, innych chorób i powikłań, jak otyłość – komentuje prof. Bogdański.
Choroba, która generuje kolejne choroby
Wraz ze wzrostem masy ciała, rośnie ryzyko cukrzycy typu 2. Przy BMI powyżej 35 kg/mkw. ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2 wzrasta 90-krotnie w porównaniu z osobą o prawidłowej masie ciała, czyli aż o ponad 9000 proc.! Wielu ekspertów uważa, że cukrzyca typu 2 to nie jest niezależna choroba, lecz klasyczne powikłanie otyłości. Im większa masa ciała, tym większe ryzyko nadciśnienia tętniczego – wzrasta ono sześcio-ośmiokrotnie. Szacuje się, że z 10 mln Polaków mających NT u połowy jest ono powiązane z otyłością.
90 proc. pacjentów z zespołem bezdechu sennego to osoby otyłe. Otyłość zwiększa ryzyko i przyspiesza progresję i postęp miażdżycy powodując jej kliniczne konsekwencje. U otyłych pacjentów częściej rozwija się choroba niedokrwienna serca, częściej dochodzi do zawału mięśnia sercowego, udaru mózgu, rozwoju niewydolności serca.
– Coraz więcej wiemy o znaczeniu tkanki tłuszczowej trzewnej zlokalizowanej w obrębie jamy brzusznej w rozwoju powikłań kardiologicznych. Coraz lepiej rozumiemy, jak produkowane przez ten tłuszcz trzewny molekuły przedostające się do krwi i dochodzące do różnych miejsc naszego organizmu prowadza do miażdżycy i jej klinicznych konsekwencji – udaru, zawału, nagłego zgonu sercowego – przypomina prof. Bogdański.
Wreszcie otyłość zwiększa ryzyko chorób nowotworowych. Szacuje się, że ponad 100 tys. nowotworów z kilku milionów rozpoznawanych co roku w Unii Europejskiej jest skutkiem tylko i wyłącznie otyłości będącej niezależnym karcenogenem. Zwiększa ona ryzyko rozwoju raka jelita grubego, raka piersi, nerki, trzustki, przełyku. Lista chorób nowotworowych, dla których udowodniono związek z otyłością systematycznie się wydłuża. – To ryzyko rozwoju wielu powikłań związanych z otyłością, wpływa ostatecznie na długość życia. Osoby z prawidłową masa ciała mają szanse dożyć 70. r.ż. na 80 proc. Przy wskaźniku BMI między 35 a 40 kg/mkw. te szanse spadają do 60 proc., przy wskaźniku masy ciała powyżej 40 kg/mkw. - do 50 proc. – mówi prof. Bogdański.
Pandemia nałożona na pandemię
W minionym roku, roku pandemii COVID-19, spędziliśmy przed telewizorami, ekranami komputerów średnio o 1,5 godziny więcej dziennie. Narodowa kwarantanna oraz obostrzenia, w tym zdalny tryb pracy i edukacji, wpłynęły na masę ciała Polaków. Z badania zrealizowanego w ramach kampanii „Porozmawiajmy szczerze o otyłości” wynika, że średni przyrost masy ciała w całej populacji wyniósł 1,8 kg. Istotnie wyższy wynik odnotowano w grupie osób już chorujących na otyłość - 3,2 kg oraz osób z nadwagą - 1,98 kg.
– Po pierwsze, choroba otyłościowa sprzyja zakażeniu COVID-19. Po drugie, pacjent z chorobą otyłościową zakażony SARS-CoV-2 ma ma zwiększone ryzyko konieczności hospitalizacji o 113 proc., ryzyko, że trafi na OIOM wzrasta o 74 proc., a ryzyko zgonu o blisko 50 proc. Związane jest to m.in. ze zwiększonym oporem dróg oddechowych i małą objętością płuc, zmniejszoną siłą mięśni, a także towarzyszącymi otyłości zaburzeniami układu immunologicznego, nasilonym procesem zapalnym, zwiększoną produkcją w tkance tłuszczowej licznych adipocytokin. Jak wiemy, otyłości często towarzyszą choroby współistniejące nią spowodowane. Taka sytuacja generuje dodatkowe obciążenia dla pacjenta zdecydowanie pogarszając jego rokowania – wyjaśnia prof. Paweł Bogdański.
Otyłość należy leczyć, jak każdą inną chorobę
Otyłość to nie tylko choroby, choroba otyłościowa w dramatyczny sposób wpływa na jakość życia – powoduje, że dotknięte nią osoby mają mniejszą zdolności do pracy, mniej zarabiają, mają większe problemy ze znalezieniem pracy, częściej chorują na depresję, popełniają samobójstwa. – To także koszty ekonomiczne. Są one porównywalne z tymi, które ponosi świat na zbrojenie i konflikty zbrojne – przypomina prof. Bogdański.
– Jest też dobra wiadomość. W realny sposób możemy pomóc pacjentom chorującym na otyłość. Redukcja w zakresie 5-1 proc. wyjściowej masy ciała już przynosi korzyści. Wszystkie choroby, zaburzenia, powikłania, które generuje nieleczona, zaniedbana otyłość, jesteśmy w stanie zminimalizować – dodaje ekspert.
Niestety bardzo często samo leczenie niefarmakologiczne oparte na odpowiedniej, indywidualnie dobranej diecie, aktywności fizycznej, pomimo że pacjent i lekarz bardzo się starają, nie wystarczają. Z badań epidemiologicznych wynika, że skuteczność leczenia niefarmakologicznego daje utratę masy ciała o 3-5 proc. To często za mało.
– Tak jak w przypadku każdej innej choroby przewlekłej, kiedy leczenie niefarmkologiczne nie wystarcza, musimy rozważyć wdrożenie kolejnego etapu leczenia – farmakoterapię, a u niektórych pacjentów leczenie chirurgiczne. Bierne przyglądanie się rozwojowi kolejnych powikłań otyłości i niepodjęcie próby wykorzystania skutecznych metod terapeutycznych, w tym farmakoterapii, powinno być oceniane jako zaniechanie, podobnie jak w przypadku braku zastosowania odpowiednich metod leczenia u chorych na nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, hipercholesterolemię, uzależnienie od wyrobów tytoniowych i inne choroby przewlekłe – komentuje prof. Bogdański.
Kryteria włączenia farmakoterapii u chorych na otyłość są bardzo jasno określone. Powinny to być osoby dorosłe, z BMI powyżej 30 kg/mkw. lub BMI powyżej 27 kg/mkw., czyli okolice nadwagi, przy współistnieniu co najmniej jednej choroby związanej z nieprawidłową masą ciała (zaburzenia gospodarki węglowodanowej, stan przedcukrzycowy i/lub cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, dyslipidemia, obturacyjny bezdech senny).
W Unii Europejskiej zostały zarejestrowane trzy grupy leków do leczenia otyłości: lek blokujący wchłanianie tłuszczu (inhibitor lipazy), lek złożony z dwóch substancji w postaci tabletek oraz długo działający analog ludzkiego hormonu glukagonopodobnego peptydu-1 (GLP-1).
– Wszystkie inne preparaty, leki, po które wielu pacjentów chętnie sięga, a nie zostały zarejestrowane do leczenia otyłości, nie powinny być rekomendowane. W terapii otyłości nie zaleca się również wykorzystywania niezarejestrowanych leków OTC – przestrzega ekspert.
Potrzeba więcej wiedzy o realnym zagrożeniu
– Największym wyzwaniem w rozumieniu i leczeniu otyłości jest w moim mniemaniu fakt, że niestety nadal duża część Polaków nie postrzega otyłości jako choroby przewlekłej, co potwierdzają najnowsze wyniki badania opinii zrealizowanego z końcem lutego tego roku. Wynika z nich, że tylko 13 proc. Polaków definiuje otyłość jako chorobę. Dużo pracy przed nami, by edukować, że otyłość nie jest wyborem pacjenta, efektem słabości charakteru czy lenistwa. Niemal codziennie w swojej pracy muszę wyjaśniać pacjentom, że otyłości nie należy odchudzać – otyłość należy leczyć, ponieważ realnie zagraża zdrowiu. Jak podają amerykańskie badania pacjenci z otyłością potrafią latami mierzyć się z chorobą, zanim ktoś ją u nich zdiagnozuje – podsumowuje prof. Bogdański.