123RF
Pandemia plus alkohol
Autor: Iwona Konarska
Data: 03.11.2022
Źródło: PAP/IKA
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Tagi: | alkoholizm, pandemia, Bohdan Woronowicz |
Coraz więcej zgonów z ostatnich lat można powiązać z alkoholem. Pandemia zadziałała jak efekt domina – atakował koronawirus, ale zaraz za nim pojawiały się inne, często zaniedbane choroby. I izolacja sprzyjająca piciu. To wszystko dotyczy także Polski.
Nadmierne spożycie alkoholu to najczęstsza z możliwych do uniknięcia przyczyn przedwczesnej śmierci w USA – podało CNN, powołując się na badania opublikowane w czasopiśmie medycznym „JAMA Network Open”. – W przedziale osób w wieku od 20 do 49 lat 20 proc. zgonów powiązać można z alkoholem – powiedziała korespondentka medyczna CNN dr Tamara Narula.
Omawiając wyniki badań, podkreśliła, że „umiarkowane picie alkoholu może być względnie bezpieczne”. – Umiarkowane, czyli w przypadku mężczyzn równowartość dwóch kieliszków wina na dobę, dla kobiet – jednego – wyjaśniła.
Według wyników badań śmierci powiązane z nadmiernym spożyciem alkoholu w USA w ostatnich latach wzrosły. – W przedziale osób w wieku od 20 do 49 lat 20 proc. zgonów powiązać można z alkoholem – stwierdziła dr Narula.
Ostatnie lata, do których odnosiła się ekspertka, to także czas pandemii. W Polsce lawinowo wzrosła liczba zgonów, skróceniu uległa długość życia. Przyczyna zgonu: COVID-19 – taka diagnoza w aktach zgonu wpisywana była często, ale kryły się za nią i inne choroby przewlekłe, zaniedbane w lęku przed koronawirusem. Krył się także alkoholizm.
W jaki sposób te ostatnie lata, czyli okres pandemii, wpłynęły na spożycie alkoholu w Polsce? Dr Bohdan Woronowicz, psychiatra i psychoterapeuta uzależnień, zauważył, że alkohol wymknął się spod społecznej kontroli. – Przed pandemią trzeba było dziecko odprowadzić do szkoły, wsiąść w samochód, pojechać do pracy. Wszędzie był kontakt z kimś innym, policja mogła sprawdzić trzeźwość. Co najwyżej kupowano małpkę, którą wypijano w toalecie. Teraz mamy pracę zdalną, więc i kontrola jest mniejsza – wytłumaczył psychoterapeuta.
I można od razu kupić większą butelkę.
Jeśli dorośli w dobie pandemii poczuli się pewniejsi w piciu, to z kolei młodzi ludzie nie widzą (jeszcze) sensu w „samotnym” kieliszku. Piwo oznaczało towarzystwo. W tym przypadku jednak można przypuszczać, że pojawiły się inne uzależnienia.
Polskie picie w dobie pandemii, coraz groźniejsze dla życia, jest tak łatwe – zdaniem dr. Woronowicza – także dlatego, że możliwe są u nas zachęty – promocje czy zapewnienia, że część dochodu z butelki piwa zostanie przeznaczona na szlachetny cel.
Wśród pacjentów dr. Woronowicza wielu nie stroniło wcześniej od alkoholu, ale dopiero teraz zdecydowanie przekroczyło granicę.
Omawiając wyniki badań, podkreśliła, że „umiarkowane picie alkoholu może być względnie bezpieczne”. – Umiarkowane, czyli w przypadku mężczyzn równowartość dwóch kieliszków wina na dobę, dla kobiet – jednego – wyjaśniła.
Według wyników badań śmierci powiązane z nadmiernym spożyciem alkoholu w USA w ostatnich latach wzrosły. – W przedziale osób w wieku od 20 do 49 lat 20 proc. zgonów powiązać można z alkoholem – stwierdziła dr Narula.
Ostatnie lata, do których odnosiła się ekspertka, to także czas pandemii. W Polsce lawinowo wzrosła liczba zgonów, skróceniu uległa długość życia. Przyczyna zgonu: COVID-19 – taka diagnoza w aktach zgonu wpisywana była często, ale kryły się za nią i inne choroby przewlekłe, zaniedbane w lęku przed koronawirusem. Krył się także alkoholizm.
W jaki sposób te ostatnie lata, czyli okres pandemii, wpłynęły na spożycie alkoholu w Polsce? Dr Bohdan Woronowicz, psychiatra i psychoterapeuta uzależnień, zauważył, że alkohol wymknął się spod społecznej kontroli. – Przed pandemią trzeba było dziecko odprowadzić do szkoły, wsiąść w samochód, pojechać do pracy. Wszędzie był kontakt z kimś innym, policja mogła sprawdzić trzeźwość. Co najwyżej kupowano małpkę, którą wypijano w toalecie. Teraz mamy pracę zdalną, więc i kontrola jest mniejsza – wytłumaczył psychoterapeuta.
I można od razu kupić większą butelkę.
Jeśli dorośli w dobie pandemii poczuli się pewniejsi w piciu, to z kolei młodzi ludzie nie widzą (jeszcze) sensu w „samotnym” kieliszku. Piwo oznaczało towarzystwo. W tym przypadku jednak można przypuszczać, że pojawiły się inne uzależnienia.
Polskie picie w dobie pandemii, coraz groźniejsze dla życia, jest tak łatwe – zdaniem dr. Woronowicza – także dlatego, że możliwe są u nas zachęty – promocje czy zapewnienia, że część dochodu z butelki piwa zostanie przeznaczona na szlachetny cel.
Wśród pacjentów dr. Woronowicza wielu nie stroniło wcześniej od alkoholu, ale dopiero teraz zdecydowanie przekroczyło granicę.