Archiwum
Potrzebujemy przejrzystego systemu szczepień dorosłych i określenia grup ryzyka
Autor: Marzena Sygut-Mirek
Data: 21.12.2022
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
– Konieczne jest opracowanie katalogu szczepień dla dorosłych i ustalenie grup pacjentów, którzy zyskaliby najwięcej na takim zabezpieczeniu. Potrzebna jest też dyskusja, czy dla tych pacjentów szczepienia powinny być refundowane, a optymalnie bezpłatne – mówi w „Menedżerze Zdrowia” dr hab. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej.
Jak pani ocenia aktualnie obowiązujący kalendarz szczepień dla dzieci i jego realizację?
– Realizacja programu szczepień ochronnych obowiązkowych nadal jest na wysokim poziomie. Niestety od ok. 10 lat obserwujemy coraz więcej odmów rodziców dotyczących podania dzieciom niektórych szczepień, głównie MMR (odra, świnka, różyczka). Zauważalna jest tendencja wzrostowa w tym zakresie. Widać też, że odsetek dzieci niezaszczepionych szczepionkami obowiązkowymi się zwiększa. Na pewno duży wpływ na spadek wyszczepienia dzieci miała pandemia COVID-19, kiedy to część placówek POZ mocno ograniczyła funkcjonowanie, zawieszając lub znacznie ograniczając opiekę nad dziećmi zdrowymi, co miało wpływ zarówno na bilanse, jak i na realizację szczepień. Wydaje się jednak, że udało nam się ten dług pandemiczny nadrobić. Głównym problemem jest obecnie narastanie w społeczeństwie trendów antynaukowych. Coraz silniejszy staje się głos niedużych, ale bardzo nośnych w mediach społecznościowych środowisk antyszczepionkowych. Osoby te, dzięki mediom społecznościowym, pomimo braku wiedzy medycznej są w stanie swoimi poglądami zarazić innych. To jest w tej chwili główny problem.
Czy dysponujemy narzędziami, które pozwalają na ocenę efektywności prowadzonych szczepień?
– Powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne gromadzą dane pochodzące z realizacji szczepień oraz informacje, kto tych szczepień nie realizuje. Niestety dotychczas dane te w dużej mierze były zbierane w wersji papierowej. Z tego powodu sanepidy miały problemy, aby wszystkie zebrane dane scalić w jeden katalog. Oczywiście starano się to robić, ponieważ dane na temat realizacji szczepień były dostępne do wglądu, niemniej jednak było to dosyć duże wyzwanie. Dobra wiadomość jest taka, że od 2023 r. zacznie obowiązywać elektroniczna karta szczepień, której wypełnienie będzie obowiązkowe. Dzięki tym zmianom sprawozdawczość zdecydowanie się poprawi. Będziemy wiedzieć więcej, nie tylko o szczepieniach obowiązkowych, lecz także o szczepieniach zalecanych.
Jakiego rodzaju zmiany powinny znaleźć się w kalendarzu szczepień w kolejnych latach, a jakie z tych zmian przewidywane są w kalendarzu szczepień na najbliższy rok?
– W pierwszej kolejności powinniśmy pomyśleć o wprowadzeniu do katalogu szczepień obowiązkowych bezpłatnych szczepionek wysoko skojarzonych. Szczepionki te są komercyjnie dostępne od wielu lat i wielu rodziców się na nie decyduje. Jeśli jednak ktoś nie ma środków, to korzysta ze szczepionek pochodzących z sanepidu, a te narażają dziecko na wiele wkłuć i ogrom cierpienia. Jest to duże wyzwanie dla personelu medycznego, ale przede wszystkim dla dziecka, które musi w trakcie jednej wizyty otrzymać cztery wkłucia. Zwykle kończy się to tym, że nie zostają zrealizowane wszystkie wkłucia i wizyta rozbijana jest na dwie, trzy osobne. W konsekwencji czas tracą personel medyczny, rodzice, a dziecko jest opóźnione w realizacji szczepień. Chociażby z tego powodu, a także żeby nie narażać dziecka na cierpienie, wprowadzanie nowoczesnych, wysoko skojarzonych szczepionek powinno mieć miejsce w pierwszej kolejności. Na drugim miejscu w kalendarzu szczepień obowiązkowych bezpłatnych powinny się znaleźć szczepienia przeciwko meningokokom, zapobiegające sepsie meningokokowej. Do przyszłorocznego kalendarza na pewno wejdzie bezpłatne szczepienie przeciwko HPV. Wraz z jego wprowadzeniem pojawia się też nam nowa formuła szczepień – szczepienia zalecane, nieobowiązkowe ale bezpłatne. W tej właśnie formule zostanie wprowadzone szczepienie przeciwko HPV.
Co sądzi pani na temat aktualnych rozwiązań profilaktyki poprzez szczepienia dla osób starszych, obciążonych innymi chorobami, będących w grupach ryzyka?
– Od lat mówi się o potrzebie opracowania katalogu szczepień dla dorosłych i ustaleniu grup pacjentów, którzy zyskaliby najwięcej na zabezpieczeniu poprzez szczepienia. Konieczna jest też dyskusja, czy dla tych pacjentów szczepienia powinny być refundowane, a optymalnie bezpłatne. Mamy świadomość, że refundacja receptowa dla dorosłych, która obecnie obowiązuje, nie do końca zdała egzamin. Oczywiście zniosła barierę finansową, ale jednocześnie zbudowała barierę w postaci większego ruchu w systemie. Teraz pacjent, który chce skorzystać z przysługującej mu refundacji, najpierw musi zgłosić się po receptę, następnie wykupić szczepionkę, a na końcu wrócić na szczepienie. Przed refundacją mógł zostać zaszczepiony u lekarza POZ, w trakcie jednej wizyty, a nierefundowane szczepionki można było kupić w przychodni.
Jeśli chodzi o same szczepienia, to jest kilka, które powinien regularnie przyjmować pacjent dorosły. Pierwsze z nich to szczepienie przeciwko COVID-19. Jego przyjmowanie jest w wypadku dorosłych bezdyskusyjne, mamy tu też jasno określone grupy ryzyka. Kolejne szczepienie, przeciwko grypie, jest bardzo dobrze przeanalizowane. Dostępne badania pokazują wyraźnie, że zaszczepienie się przeciwko grypie zapobiega zakażeniom, ciężkiemu przebiegowi i powikłaniom u chorych kardiologicznie, pulmonologicznie, onkologicznie, z osłabioną odpornością, w wieku podeszłym. Następne to szczepienie przeciwko pneumokokom. W populacji osób w wieku powyżej 65 lat śmiertelność z powodu inwazyjnej choroby pneumokokowej jest znacząco wyższa niż w populacji pediatrycznej, o której przede wszystkim myślimy w aspekcie zabezpieczania. Z tego powodu należałoby wprowadzić szczepienie przeciw pneumokokom w populacjach: geriatrycznej, dorosłych chorych przewlekle i chorych z upośledzoną odpornością. Kolejne to szczepienie przeciwko krztuścowi, obowiązkowe w populacji pediatrycznej. Zapominamy jednak, że co 10 lat należy zaaplikować dawkę przypominającą. Szczepionki te powinno się podawać przede wszystkim osobom z grup ryzyka. W tym wypadku jednak ważne jest nie tylko ryzyko kliniczne, ale również ryzyko epidemiologiczne. Mam tu na myśli osoby starsze, które mają kontakt z dziećmi, jak np. dziadkowie opiekujący się wnukami. Grypa i krztusiec to też szczepienia zalecane u kobiet ciężarnych. Jeśli chodzi z kolei o szczepienia przeciwko meningokokom, to powinno się je zalecać osobom z grup szczególnego ryzyka, z dużymi brakami odporności, np. spowodowanymi brakiem śledziony.
Jak usprawnić realizację szczepień i zwiększyć do nich dostępność?
– Jeśli chodzi o kalendarz szczepień obowiązkowych u dzieci, to jest on szczelny i dobrze funkcjonuje. Opiera się na punktach szczepień w podstawowej opiece zdrowotnej. Pewnych zmian może wymagać jedynie system motywowania personelu do realizacji szczepień, chociażby zalecanych, np. poprzez premię za osiąganie określonych progów zaszczepienia. Dyskusji natomiast wymaga system szczepień u dorosłych. Z jednej strony wprowadza się ułatwienia dla pacjentów, zachęty w postaci dofinansowania, choćby 50-proc. refundację szczepionek przeciwko grypie czy pneumokokom w wybranych grupach, czy szczepienia w aptekach. Z drugiej jednak strony poprzez system recept wydłuża się znacznie ścieżkę pacjenta do zaszczepienia. Rodzi się pytanie, czy nie powinniśmy z tego systemu szczepień u pacjentów dorosłych zrezygnować i wprowadzić system taki, jaki był przy szczepieniach covidowych, czyli oparty na skierowaniu. Ponieważ mówimy o grupach ryzyka, np. populacji geriatrycznej czy z określoną jednostką chorobową, to w systemie stosunkowo łatwo można tych pacjentów wychwycić i wystawić automatycznie skierowanie na szczepienia w systemie. W takiej sytuacji pacjent nie musi mieć recepty, a do szczepienia zostanie zakwalifikowany, czy to poprzez ankietę w aptece, czy przez pielęgniarkę lub kwalifikację lekarską. Dzięki temu oszczędzilibyśmy czas personelu medycznego, którego i tak jest bardzo mało. Skrócilibyśmy też znacznie ścieżkę pacjenta, która teraz jest niepotrzebnie generowana.
Jak przekonać starzejące się społeczeństwo do szczepień?
– To chyba najtrudniejsze zagadnienie. Wciąż mamy zbyt mało narzędzi, żeby skutecznie przekonywać, a efekty, jakie osiągamy, są marne. Jedyne, co udało się osiągnąć, to szczepienie przeciwko COVID-19, którym zaszczepiliśmy prawie 60 proc. populacji. To dużo, ale wciąż znacznie mniej niż w krajach zachodnich. Kiedy z kolei popatrzymy na szczepienia przeciwko grypie, to mamy zaledwie kilka procent zaszczepionych. Jestem przekonana, że nie powtórzymy tego sukcesu jeszcze przez lata w żadnej grupie, ponieważ nie umiemy przebić się do świadomości ludzi. Jedyne, czym dziś dysponujemy, aby zmienić stosunek dorosłych do szczepień, to kampanie społeczne szerzące wiedzę na temat zagrożeń wynikających z choroby, przed którą zabezpieczamy, i pokazujące korzyści z zaszczepienia. Niemniej jednak ta ścieżka – teoretycznie wszędzie dostępna – rodzi wielki kłopot przy realizacji. Bardzo trudno bowiem z tą wiedzą przebić się do świadomości ludzi – zwłaszcza dziś, kiedy jest dużo hejtu wobec szczepień przeciwko COVID-19. Paradoksalnie szczepienia covidowe zamiast uruchomić świadomość dotyczącą wagi szczepień u dorosłych, spowodowały nieufność i niechęć do szczepień. Dlatego moim zdaniem konieczne jest budowanie wiedzy wśród personelu medycznego, który zachęcałby i propagował szczepienia wśród pacjentów. Dziś wszędzie słychać, jak ważne jest szczepienie przeciwko pneumokokom u dorosłych, a wyszczepialność w tym zakresie w ogóle się nie zwiększa, odsetek osób zaszczepionych sięga jedynie ułamka promila. Druga ścieżka to premiowanie personelu medycznego za efekt, czyli za wyszczepienie określonego odsetka populacji z grupy ryzyka.
W jaki sposób szczepienia dla dorosłych powinny być realizowane? Czy powinno to odbywać się w gabinecie lekarza, czy należałoby raczej wykorzystać farmaceutów, pielęgniarki?
– W wypadku szczepienia dorosłych należy zapewnić tej grupie szeroki dostęp. Z jednej strony pozostawić możliwość szczepienia w POZ, ponieważ pacjent ma tutaj swojego lekarza, pielęgniarkę i jest przyzwyczajony do korzystania z porady lekarza rodzinnego. Z drugiej strony należałoby wprowadzić równoległe ścieżki, jak np. umożliwić samodzielne szczepienia przez pielęgniarki, które mają uprawnienia do kwalifikowania i szczepienia, a także przez farmaceutów w aptekach. Z tych nowych ścieżek powinni móc korzystać zdrowi dorośli, u których kwalifikacja do szczepienia jest bardzo prosta – nie ma ostrej infekcji, w wywiadzie wstrząsu po szczepieniu – pacjent może być szczepiony. Są jednak pacjenci, np. w trakcie leczenia onkologicznego, gdzie wymagane jest ustalenie optymalnego czasu na szczepienie. W takim wypadku konieczna będzie kwalifikacja przez lekarza. Taki system, wraz z dobrym określeniem grup ryzyka i zapewnieniem bezpłatnych szczepień, jest prosty oraz przejrzysty i ma największą szansę zakończyć się sukcesem.
Przeczytaj także: „Michał Seweryn: Katalog szczepień ochronnych musi być żywy”, „Szczepmy się przeciwko HPV”, „Szczepienie przeciw grypie bez skierowania? Jest zapowiedź wiceministra Kraski”.
– Realizacja programu szczepień ochronnych obowiązkowych nadal jest na wysokim poziomie. Niestety od ok. 10 lat obserwujemy coraz więcej odmów rodziców dotyczących podania dzieciom niektórych szczepień, głównie MMR (odra, świnka, różyczka). Zauważalna jest tendencja wzrostowa w tym zakresie. Widać też, że odsetek dzieci niezaszczepionych szczepionkami obowiązkowymi się zwiększa. Na pewno duży wpływ na spadek wyszczepienia dzieci miała pandemia COVID-19, kiedy to część placówek POZ mocno ograniczyła funkcjonowanie, zawieszając lub znacznie ograniczając opiekę nad dziećmi zdrowymi, co miało wpływ zarówno na bilanse, jak i na realizację szczepień. Wydaje się jednak, że udało nam się ten dług pandemiczny nadrobić. Głównym problemem jest obecnie narastanie w społeczeństwie trendów antynaukowych. Coraz silniejszy staje się głos niedużych, ale bardzo nośnych w mediach społecznościowych środowisk antyszczepionkowych. Osoby te, dzięki mediom społecznościowym, pomimo braku wiedzy medycznej są w stanie swoimi poglądami zarazić innych. To jest w tej chwili główny problem.
Czy dysponujemy narzędziami, które pozwalają na ocenę efektywności prowadzonych szczepień?
– Powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne gromadzą dane pochodzące z realizacji szczepień oraz informacje, kto tych szczepień nie realizuje. Niestety dotychczas dane te w dużej mierze były zbierane w wersji papierowej. Z tego powodu sanepidy miały problemy, aby wszystkie zebrane dane scalić w jeden katalog. Oczywiście starano się to robić, ponieważ dane na temat realizacji szczepień były dostępne do wglądu, niemniej jednak było to dosyć duże wyzwanie. Dobra wiadomość jest taka, że od 2023 r. zacznie obowiązywać elektroniczna karta szczepień, której wypełnienie będzie obowiązkowe. Dzięki tym zmianom sprawozdawczość zdecydowanie się poprawi. Będziemy wiedzieć więcej, nie tylko o szczepieniach obowiązkowych, lecz także o szczepieniach zalecanych.
Jakiego rodzaju zmiany powinny znaleźć się w kalendarzu szczepień w kolejnych latach, a jakie z tych zmian przewidywane są w kalendarzu szczepień na najbliższy rok?
– W pierwszej kolejności powinniśmy pomyśleć o wprowadzeniu do katalogu szczepień obowiązkowych bezpłatnych szczepionek wysoko skojarzonych. Szczepionki te są komercyjnie dostępne od wielu lat i wielu rodziców się na nie decyduje. Jeśli jednak ktoś nie ma środków, to korzysta ze szczepionek pochodzących z sanepidu, a te narażają dziecko na wiele wkłuć i ogrom cierpienia. Jest to duże wyzwanie dla personelu medycznego, ale przede wszystkim dla dziecka, które musi w trakcie jednej wizyty otrzymać cztery wkłucia. Zwykle kończy się to tym, że nie zostają zrealizowane wszystkie wkłucia i wizyta rozbijana jest na dwie, trzy osobne. W konsekwencji czas tracą personel medyczny, rodzice, a dziecko jest opóźnione w realizacji szczepień. Chociażby z tego powodu, a także żeby nie narażać dziecka na cierpienie, wprowadzanie nowoczesnych, wysoko skojarzonych szczepionek powinno mieć miejsce w pierwszej kolejności. Na drugim miejscu w kalendarzu szczepień obowiązkowych bezpłatnych powinny się znaleźć szczepienia przeciwko meningokokom, zapobiegające sepsie meningokokowej. Do przyszłorocznego kalendarza na pewno wejdzie bezpłatne szczepienie przeciwko HPV. Wraz z jego wprowadzeniem pojawia się też nam nowa formuła szczepień – szczepienia zalecane, nieobowiązkowe ale bezpłatne. W tej właśnie formule zostanie wprowadzone szczepienie przeciwko HPV.
Co sądzi pani na temat aktualnych rozwiązań profilaktyki poprzez szczepienia dla osób starszych, obciążonych innymi chorobami, będących w grupach ryzyka?
– Od lat mówi się o potrzebie opracowania katalogu szczepień dla dorosłych i ustaleniu grup pacjentów, którzy zyskaliby najwięcej na zabezpieczeniu poprzez szczepienia. Konieczna jest też dyskusja, czy dla tych pacjentów szczepienia powinny być refundowane, a optymalnie bezpłatne. Mamy świadomość, że refundacja receptowa dla dorosłych, która obecnie obowiązuje, nie do końca zdała egzamin. Oczywiście zniosła barierę finansową, ale jednocześnie zbudowała barierę w postaci większego ruchu w systemie. Teraz pacjent, który chce skorzystać z przysługującej mu refundacji, najpierw musi zgłosić się po receptę, następnie wykupić szczepionkę, a na końcu wrócić na szczepienie. Przed refundacją mógł zostać zaszczepiony u lekarza POZ, w trakcie jednej wizyty, a nierefundowane szczepionki można było kupić w przychodni.
Jeśli chodzi o same szczepienia, to jest kilka, które powinien regularnie przyjmować pacjent dorosły. Pierwsze z nich to szczepienie przeciwko COVID-19. Jego przyjmowanie jest w wypadku dorosłych bezdyskusyjne, mamy tu też jasno określone grupy ryzyka. Kolejne szczepienie, przeciwko grypie, jest bardzo dobrze przeanalizowane. Dostępne badania pokazują wyraźnie, że zaszczepienie się przeciwko grypie zapobiega zakażeniom, ciężkiemu przebiegowi i powikłaniom u chorych kardiologicznie, pulmonologicznie, onkologicznie, z osłabioną odpornością, w wieku podeszłym. Następne to szczepienie przeciwko pneumokokom. W populacji osób w wieku powyżej 65 lat śmiertelność z powodu inwazyjnej choroby pneumokokowej jest znacząco wyższa niż w populacji pediatrycznej, o której przede wszystkim myślimy w aspekcie zabezpieczania. Z tego powodu należałoby wprowadzić szczepienie przeciw pneumokokom w populacjach: geriatrycznej, dorosłych chorych przewlekle i chorych z upośledzoną odpornością. Kolejne to szczepienie przeciwko krztuścowi, obowiązkowe w populacji pediatrycznej. Zapominamy jednak, że co 10 lat należy zaaplikować dawkę przypominającą. Szczepionki te powinno się podawać przede wszystkim osobom z grup ryzyka. W tym wypadku jednak ważne jest nie tylko ryzyko kliniczne, ale również ryzyko epidemiologiczne. Mam tu na myśli osoby starsze, które mają kontakt z dziećmi, jak np. dziadkowie opiekujący się wnukami. Grypa i krztusiec to też szczepienia zalecane u kobiet ciężarnych. Jeśli chodzi z kolei o szczepienia przeciwko meningokokom, to powinno się je zalecać osobom z grup szczególnego ryzyka, z dużymi brakami odporności, np. spowodowanymi brakiem śledziony.
Jak usprawnić realizację szczepień i zwiększyć do nich dostępność?
– Jeśli chodzi o kalendarz szczepień obowiązkowych u dzieci, to jest on szczelny i dobrze funkcjonuje. Opiera się na punktach szczepień w podstawowej opiece zdrowotnej. Pewnych zmian może wymagać jedynie system motywowania personelu do realizacji szczepień, chociażby zalecanych, np. poprzez premię za osiąganie określonych progów zaszczepienia. Dyskusji natomiast wymaga system szczepień u dorosłych. Z jednej strony wprowadza się ułatwienia dla pacjentów, zachęty w postaci dofinansowania, choćby 50-proc. refundację szczepionek przeciwko grypie czy pneumokokom w wybranych grupach, czy szczepienia w aptekach. Z drugiej jednak strony poprzez system recept wydłuża się znacznie ścieżkę pacjenta do zaszczepienia. Rodzi się pytanie, czy nie powinniśmy z tego systemu szczepień u pacjentów dorosłych zrezygnować i wprowadzić system taki, jaki był przy szczepieniach covidowych, czyli oparty na skierowaniu. Ponieważ mówimy o grupach ryzyka, np. populacji geriatrycznej czy z określoną jednostką chorobową, to w systemie stosunkowo łatwo można tych pacjentów wychwycić i wystawić automatycznie skierowanie na szczepienia w systemie. W takiej sytuacji pacjent nie musi mieć recepty, a do szczepienia zostanie zakwalifikowany, czy to poprzez ankietę w aptece, czy przez pielęgniarkę lub kwalifikację lekarską. Dzięki temu oszczędzilibyśmy czas personelu medycznego, którego i tak jest bardzo mało. Skrócilibyśmy też znacznie ścieżkę pacjenta, która teraz jest niepotrzebnie generowana.
Jak przekonać starzejące się społeczeństwo do szczepień?
– To chyba najtrudniejsze zagadnienie. Wciąż mamy zbyt mało narzędzi, żeby skutecznie przekonywać, a efekty, jakie osiągamy, są marne. Jedyne, co udało się osiągnąć, to szczepienie przeciwko COVID-19, którym zaszczepiliśmy prawie 60 proc. populacji. To dużo, ale wciąż znacznie mniej niż w krajach zachodnich. Kiedy z kolei popatrzymy na szczepienia przeciwko grypie, to mamy zaledwie kilka procent zaszczepionych. Jestem przekonana, że nie powtórzymy tego sukcesu jeszcze przez lata w żadnej grupie, ponieważ nie umiemy przebić się do świadomości ludzi. Jedyne, czym dziś dysponujemy, aby zmienić stosunek dorosłych do szczepień, to kampanie społeczne szerzące wiedzę na temat zagrożeń wynikających z choroby, przed którą zabezpieczamy, i pokazujące korzyści z zaszczepienia. Niemniej jednak ta ścieżka – teoretycznie wszędzie dostępna – rodzi wielki kłopot przy realizacji. Bardzo trudno bowiem z tą wiedzą przebić się do świadomości ludzi – zwłaszcza dziś, kiedy jest dużo hejtu wobec szczepień przeciwko COVID-19. Paradoksalnie szczepienia covidowe zamiast uruchomić świadomość dotyczącą wagi szczepień u dorosłych, spowodowały nieufność i niechęć do szczepień. Dlatego moim zdaniem konieczne jest budowanie wiedzy wśród personelu medycznego, który zachęcałby i propagował szczepienia wśród pacjentów. Dziś wszędzie słychać, jak ważne jest szczepienie przeciwko pneumokokom u dorosłych, a wyszczepialność w tym zakresie w ogóle się nie zwiększa, odsetek osób zaszczepionych sięga jedynie ułamka promila. Druga ścieżka to premiowanie personelu medycznego za efekt, czyli za wyszczepienie określonego odsetka populacji z grupy ryzyka.
W jaki sposób szczepienia dla dorosłych powinny być realizowane? Czy powinno to odbywać się w gabinecie lekarza, czy należałoby raczej wykorzystać farmaceutów, pielęgniarki?
– W wypadku szczepienia dorosłych należy zapewnić tej grupie szeroki dostęp. Z jednej strony pozostawić możliwość szczepienia w POZ, ponieważ pacjent ma tutaj swojego lekarza, pielęgniarkę i jest przyzwyczajony do korzystania z porady lekarza rodzinnego. Z drugiej strony należałoby wprowadzić równoległe ścieżki, jak np. umożliwić samodzielne szczepienia przez pielęgniarki, które mają uprawnienia do kwalifikowania i szczepienia, a także przez farmaceutów w aptekach. Z tych nowych ścieżek powinni móc korzystać zdrowi dorośli, u których kwalifikacja do szczepienia jest bardzo prosta – nie ma ostrej infekcji, w wywiadzie wstrząsu po szczepieniu – pacjent może być szczepiony. Są jednak pacjenci, np. w trakcie leczenia onkologicznego, gdzie wymagane jest ustalenie optymalnego czasu na szczepienie. W takim wypadku konieczna będzie kwalifikacja przez lekarza. Taki system, wraz z dobrym określeniem grup ryzyka i zapewnieniem bezpłatnych szczepień, jest prosty oraz przejrzysty i ma największą szansę zakończyć się sukcesem.
Przeczytaj także: „Michał Seweryn: Katalog szczepień ochronnych musi być żywy”, „Szczepmy się przeciwko HPV”, „Szczepienie przeciw grypie bez skierowania? Jest zapowiedź wiceministra Kraski”.