Prof. Gellert: na groźną chorobę nerek cierpi 4,5 mln Polaków; 90 proc. z nich o tym nie wie
Autor: Mariusz Bryl
Data: 14.03.2017
Źródło: Centrum Prasowe PAP /MB
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Na przewlekłą chorobę nerek (PChN) cierpi 4,5 mln Polaków. 90 proc. z nich o tym nie wie i nie leczy się, dlatego umrze przedwcześnie z powodu uszkodzenia różnych narządów. Większości tych zgonów można by uniknąć, dzięki regularnym badaniom moczu i krwi - mówi Centrum Prasowemu PAP konsultant krajowy w dziedzinie nefrologii prof. Ryszard Gellert z okazji Światowego Dnia Nerek, który przypada 9 marca
Specjalista od wielu lat angażuje się w upowszechnianie wiedzy na temat PChN w społeczeństwie oraz wśród lekarzy różnych specjalności. Jest m.in. ekspertem i partnerem kampanii z okazji Światowego Dnia Nerek organizowanej przez Nefron Sekcję Nefrologiczną Izby Gospodarczej Medycyna Polska we współpracy z Polskim Towarzystwem Nefrologicznym, Stowarzyszeniem Nefrologia Polska oraz pacjentami z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Osób Dializowanych.
W tym roku na Dzień Nerek w publicznych miejscach trzech miast Polski (Warszawa, Kraków, Poznań) stanęły mobilne stacje dializ. Nefrolodzy i pacjenci w ten sposób apelowali do Polaków o regularne badania nerek.
Centrum Prasowe PAP: Wiedza społeczeństwa na temat przewlekłej choroby nerek wciąż jest niewielka. O schorzeniu rzadko mówi się w mediach. Czy rzeczywiście jest to aż tak duży problem zdrowotny?
Prof. Ryszard Gellert: Przewlekła choroba nerek, która prowadzi do niewydolności nerek, jest poważnym problemem społecznym. Już teraz stanowi ona jedną z głównych przyczyn śmiertelności ludzi na świecie, także w Polsce. W krajach rozwijających się i średnio zamożnych zajmuje trzecie miejsce na liście przyczyn zgonów.
W Polsce cierpi na nią 4,5 mln osób. U 3 mln z nich choroba jest już tak zaawansowana, że stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia i życia. Jednak 90 proc. z tej grupy w ogóle nie wie, że ma chore nerki, a - co najgorsze - 95 proc. umrze przedwcześnie z tego powodu.
CP PAP: Dlaczego PChN dotyczy tak wielu milionów Polaków? Kto jest nią najbardziej zagrożony?
Prof. Gellert: Liczba chorych jest tak wysoka, ponieważ do rozwoju PChN przyczyniają się bardzo powszechne schorzenia, jak nadciśnienie tętnicze i cukrzyca, które są silnie powiązane z otyłością. Dlatego w tym roku z okazji Światowego Dnia Nerek zwracamy uwagę przede wszystkim na otyłość, jako przyczynę niewydolności nerek. Wśród pacjentów z chorobą nerek znacznie większy odsetek ma otyłość niż w całym społeczeństwie.
Do innych istotnych czynników ryzyka PChN zaliczamy też: palenie papierosów oraz niedoleczone infekcje układu moczowego. Ponadto, zwiększone ryzyko schorzenia dotyczy osób, których bliscy krewni chorują na nerki.
Ogółem, jedna trzecia populacji dorosłej ma czynniki ryzka PChN, a u co czwartej osoby z tej grupy - czyli u jednej na około 12 dorosłych - choroba się rozwinie.
PChN występuje w każdym wieku, ale najczęściej dotyczy osób po 60. roku życia. W młodszych grupach wiekowych występuje rzadziej i z reguły inne są też jej przyczyny - dominują choroby genetyczne i kłębuszków nerkowych.
CP PAP: Dlaczego PChN jest tak groźna, dlaczego skraca życie?
Prof. Gellert: Nerki działają jak filtr - oczyszczają nasz organizm, Gdy źle pracują, to organizm jest zatruty. Chorują wtedy wszystkie jego komórki – nerwowe, sercowe, mięśniowe, jelitowe, płucne, kostne. Jeżeli PChN nie zostanie odpowiednio szybko wykryta i jeżeli nie rozpocznie się leczenia, które ją zahamuje, to pacjenci umierają przedwcześnie i to przeważnie nie z powodu choroby nerek, ale z powodu zawału serca, udaru mózgu, infekcji, a także choroby nowotworowej. Niestety wiedza na ten temat w społeczeństwie i wśród lekarzy jest wciąż niewystarczająca.
CP PAP: Czy są jakieś objawy PChN, które powinny nas zaniepokoić, skłonić do wizyty u lekarza?
Prof. Gellert: Niestety, ta choroba nie daje żadnych objawów. To jest cichy zabójca. PChN postępuje bardzo powoli - nasz organizm jest zatruwany stopniowo i przyzwyczaja się do tego. Chory zaczyna odczuwać dolegliwości dopiero w stadium schyłkowej niewydolności nerek, gdy są one nieodwracalnie zniszczone. Wówczas niezbędne jest leczenie nerkozastępcze, czyli dializoterapia bądź przeszczepienie nerki, które daje lepsze efekty. Ale jedynie 5 proc. osób z PChN dożywa tego momentu, większość umiera nie doczekawszy diagnozy choroby.
CP PAP: Czy to znaczy, że w walce z PChN jesteśmy zupełnie bezbronni? Czy możemy coś zrobić, by uniknąć terapii nerkozastępczej, przedwczesnego zgonu?
Prof. Gellert: Na szczęście tę chorobę łątwo się wykrywa przy pomocy prostych i tanich badań profilaktycznych. Są to: badanie ogólne moczu i oznaczenie stężenia kreatyniny we krwi. Zmiany w moczu, które powinny nas zaniepokoić to białkomocz oraz obecność krwinek czerwonych, a także tzw. wałeczków ziarnistych. Stężenie kreatyniny służy z kolei do wyliczenia tzw. wskaźnika przesączania kłębkowego - eGFR, który w warunkach prawidłowych wynosi ponad 100. Najbardziej zagrożone PChN są osoby, u których eGFR jest niższy niż 60.
CP PAP: Jak często powinniśmy wykonywać te badania?
Prof. Gellert: Po 60. roku życia badanie ogólne moczu i oznaczanie poziomu kreatyniny powinno się wykonywać co roku. W młodszym wieku, jeżeli nie jesteśmy w grupie ryzyka wystarczy robić to co 5-10 lat, a gdy należymy do grupy zagrożonej PChN – co 3-5 lat. W przypadku, gdy już mamy chore nerki lekarz może zalecić powtarzanie tych badań co rok, raz na trzy miesiące, a nawet częściej.
Wczesne wykrycie PChN pozwala podjąć kroki mogące powstrzymać chorobę, uniknąć czasochłonnych dializ i zapobiec śmierci w zbyt młodym wieku. Dlatego wykonywanie tych badań profilaktycznych jest tak ważne. I dlatego w ramach akcji na Światowy Dzień Nerek propagujemy ideę badania moczu rozdając paski do samodzielnego testu w warunkach domowych.
Naprawdę lepiej zachować fragment własnej nerki niż korzystać ze sztucznej lub mieć przeszczepioną całą cudzą nerkę.
W tym roku na Dzień Nerek w publicznych miejscach trzech miast Polski (Warszawa, Kraków, Poznań) stanęły mobilne stacje dializ. Nefrolodzy i pacjenci w ten sposób apelowali do Polaków o regularne badania nerek.
Centrum Prasowe PAP: Wiedza społeczeństwa na temat przewlekłej choroby nerek wciąż jest niewielka. O schorzeniu rzadko mówi się w mediach. Czy rzeczywiście jest to aż tak duży problem zdrowotny?
Prof. Ryszard Gellert: Przewlekła choroba nerek, która prowadzi do niewydolności nerek, jest poważnym problemem społecznym. Już teraz stanowi ona jedną z głównych przyczyn śmiertelności ludzi na świecie, także w Polsce. W krajach rozwijających się i średnio zamożnych zajmuje trzecie miejsce na liście przyczyn zgonów.
W Polsce cierpi na nią 4,5 mln osób. U 3 mln z nich choroba jest już tak zaawansowana, że stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia i życia. Jednak 90 proc. z tej grupy w ogóle nie wie, że ma chore nerki, a - co najgorsze - 95 proc. umrze przedwcześnie z tego powodu.
CP PAP: Dlaczego PChN dotyczy tak wielu milionów Polaków? Kto jest nią najbardziej zagrożony?
Prof. Gellert: Liczba chorych jest tak wysoka, ponieważ do rozwoju PChN przyczyniają się bardzo powszechne schorzenia, jak nadciśnienie tętnicze i cukrzyca, które są silnie powiązane z otyłością. Dlatego w tym roku z okazji Światowego Dnia Nerek zwracamy uwagę przede wszystkim na otyłość, jako przyczynę niewydolności nerek. Wśród pacjentów z chorobą nerek znacznie większy odsetek ma otyłość niż w całym społeczeństwie.
Do innych istotnych czynników ryzyka PChN zaliczamy też: palenie papierosów oraz niedoleczone infekcje układu moczowego. Ponadto, zwiększone ryzyko schorzenia dotyczy osób, których bliscy krewni chorują na nerki.
Ogółem, jedna trzecia populacji dorosłej ma czynniki ryzka PChN, a u co czwartej osoby z tej grupy - czyli u jednej na około 12 dorosłych - choroba się rozwinie.
PChN występuje w każdym wieku, ale najczęściej dotyczy osób po 60. roku życia. W młodszych grupach wiekowych występuje rzadziej i z reguły inne są też jej przyczyny - dominują choroby genetyczne i kłębuszków nerkowych.
CP PAP: Dlaczego PChN jest tak groźna, dlaczego skraca życie?
Prof. Gellert: Nerki działają jak filtr - oczyszczają nasz organizm, Gdy źle pracują, to organizm jest zatruty. Chorują wtedy wszystkie jego komórki – nerwowe, sercowe, mięśniowe, jelitowe, płucne, kostne. Jeżeli PChN nie zostanie odpowiednio szybko wykryta i jeżeli nie rozpocznie się leczenia, które ją zahamuje, to pacjenci umierają przedwcześnie i to przeważnie nie z powodu choroby nerek, ale z powodu zawału serca, udaru mózgu, infekcji, a także choroby nowotworowej. Niestety wiedza na ten temat w społeczeństwie i wśród lekarzy jest wciąż niewystarczająca.
CP PAP: Czy są jakieś objawy PChN, które powinny nas zaniepokoić, skłonić do wizyty u lekarza?
Prof. Gellert: Niestety, ta choroba nie daje żadnych objawów. To jest cichy zabójca. PChN postępuje bardzo powoli - nasz organizm jest zatruwany stopniowo i przyzwyczaja się do tego. Chory zaczyna odczuwać dolegliwości dopiero w stadium schyłkowej niewydolności nerek, gdy są one nieodwracalnie zniszczone. Wówczas niezbędne jest leczenie nerkozastępcze, czyli dializoterapia bądź przeszczepienie nerki, które daje lepsze efekty. Ale jedynie 5 proc. osób z PChN dożywa tego momentu, większość umiera nie doczekawszy diagnozy choroby.
CP PAP: Czy to znaczy, że w walce z PChN jesteśmy zupełnie bezbronni? Czy możemy coś zrobić, by uniknąć terapii nerkozastępczej, przedwczesnego zgonu?
Prof. Gellert: Na szczęście tę chorobę łątwo się wykrywa przy pomocy prostych i tanich badań profilaktycznych. Są to: badanie ogólne moczu i oznaczenie stężenia kreatyniny we krwi. Zmiany w moczu, które powinny nas zaniepokoić to białkomocz oraz obecność krwinek czerwonych, a także tzw. wałeczków ziarnistych. Stężenie kreatyniny służy z kolei do wyliczenia tzw. wskaźnika przesączania kłębkowego - eGFR, który w warunkach prawidłowych wynosi ponad 100. Najbardziej zagrożone PChN są osoby, u których eGFR jest niższy niż 60.
CP PAP: Jak często powinniśmy wykonywać te badania?
Prof. Gellert: Po 60. roku życia badanie ogólne moczu i oznaczanie poziomu kreatyniny powinno się wykonywać co roku. W młodszym wieku, jeżeli nie jesteśmy w grupie ryzyka wystarczy robić to co 5-10 lat, a gdy należymy do grupy zagrożonej PChN – co 3-5 lat. W przypadku, gdy już mamy chore nerki lekarz może zalecić powtarzanie tych badań co rok, raz na trzy miesiące, a nawet częściej.
Wczesne wykrycie PChN pozwala podjąć kroki mogące powstrzymać chorobę, uniknąć czasochłonnych dializ i zapobiec śmierci w zbyt młodym wieku. Dlatego wykonywanie tych badań profilaktycznych jest tak ważne. I dlatego w ramach akcji na Światowy Dzień Nerek propagujemy ideę badania moczu rozdając paski do samodzielnego testu w warunkach domowych.
Naprawdę lepiej zachować fragment własnej nerki niż korzystać ze sztucznej lub mieć przeszczepioną całą cudzą nerkę.