Rośnie popularność leków 75 plus, ale nadal część seniorów za nie płaci
Autor: Marta Koblańska
Data: 22.01.2019
Źródło: Marta Koblańska
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Resort zdrowia chwali się, że ponad 2 mln seniorów skorzystało z refundowanych w 100 procentach przez budżet państwa leków przysługującym osobom, które ukończyły 75. rok życia. Jednak w 2018 roku – według firmy doradczo-badawczej PEX PharmaSequence (PEX) - 16 proc. seniorów nadal płaciło za leki znajdujące się na liście, mimo że mieli uprawnienia do bezpłatnego ich otrzymania.
Część z tych leków nie mogła być wydana bezpłatnie ze względu na ograniczenia w refundacji dotyczące określonych wskazań do ich stosowania. Problem już zauważyli lekarze rodzinni.
- To dobrze, że istnieje możliwość bezpłatnego dostępu do leków dla seniorów, jednak otwartą kwestią pozostają wskazania do refundacji – wskazuje Bożena Janicka, prezes PPOZ. – Pacjent po wizycie u specjalisty, wracając do nas po receptę na bezpłatny lek, czuje się czasem zawiedziony, że nie możemy jej wystawić, mimo że jego sąsiad otrzymał refundację na ten sam preparat. Nie rozumie, dlaczego tak się dzieje - dodaje.
Czy wydatki na leki spadają, czy rosną?
Program „Leki 75” plus (lista S, zwany też programem 75+) został zapoczątkowany we wrześniu 2016 roku z budżetem 125 mln zł (dotacja Ministerstwa Zdrowia). W kolejnym roku budżet wyniósł już 564 mln zł. A w roku 2018, po nowelizacji ustawy, dofinansowanie z zakładanych 643 mln zł zwiększono do 693 mln zł.
- Realne wydatki seniorów na leki są wyższe niż dofinansowanie w ramach programu 75+ - są ku temu różne powody, między innymi brakuje na liście S leków z grup terapeutycznych nadal nie finansowanych w 100 proc. – mówi dr Jarosław Frąckowiak, wiceprezes firmy analitycznej PEX PharmaSequence. – Ale lista S cały czas jest wzbogacana o nowe molekuły. Dodanie każdej molekuły równa się dodaniu do listy wszystkich marek leków, które mają określone przez Ministerstwo Zdrowia wskazania. W roku 2018 zaistniała groźba przekroczenia budżetu ustawowego desygnowanego na darmowe leki dla seniorów, stąd jej nowelizacja – dodaje Frąckowiak.
Wzrost „popularności” listy S potwierdzają dane PEX, wskazujące, że w 2018 roku wydano około 60 mln opakowań darmowych leków dla seniorów objętych programem. W 2017 roku było to około 45 mln opakowań. Trend wzrostowy potwierdzają dane i obserwacje przytaczane przez lekarzy rodzinnych, które wskazują, że od początku funkcjonowania programu o 17 procent wzrosła, w POZ, liczba wystawianych recept w ogóle. Podobnie wzrosła liczba porad związana ściśle z wystawianiem recept na leki 75+.
Czy pacjenci realizują recepty?
- Seniorzy, obok osób chorych przewlekle oraz rodzin wielodzietnych, mają największe problemy z wykupywaniem leków i są to grupy, które najczęściej nie realizują recept - w całości lub części - ze względu na ich cenę. Dlatego każde działanie zmniejszające odpłatność za leki i zwiększające ich dostępność jest godne uwagi i wsparcia. Wobec powyższego dziwi to, że państwo nadal nie jest otwarte na rodziny wielodzietne i nie dopuszcza aptek do systemu karty dużej rodziny, gwarantującego zniżki na leki nierefundowane rodzinom z co najmniej trojgiem dzieci – ocenia Marcin Piskorski, prezes zarządu Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNet.
- Lista leków 75 plus stale i regularnie się wydłuża, a co za tym idzie, zwiększa się dostępność leków. Pacjenci stają się też zdecydowanie bardziej świadomi swoich praw i proszą lekarzy o zapisywanie tych leków, które znajdują się na listach leków 75 plus. Widać również, że lekarze wychodzą naprzeciw oczekiwaniom pacjentów i częściej wypisują leki znajdujące się na listach bezpłatnych leków dla seniorów. Wprowadzenie tego rozwiązania jest dużym ułatwieniem i odciążeniem dla pacjenta, oczywiście w zależności od choroby, z którą się zmaga. Pacjent dzięki bezpłatnym lekom potrafi zaoszczędzić nawet kilkaset złotych miesięcznie. Skutkiem wprowadzenia listy 75 plus jest także fakt, że pacjenci zdecydowanie rzadziej odchodzą od aptecznego okienka bez leków – wyjaśnia mgr. farm Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Kiedy lek znajdzie się na liście?
Kryteria ministerialne zakładają wprowadzenie danego preparatu na listę uprawniającą do bezpłatnego wydania leku w oparciu o m.in. poziom jego zużycia, dostępność oraz bezpieczeństwo a także cenę leku w stosunku do tzw. efektu zdrowotnego. To może tłumaczyć dlaczego największy udział w realizowanych receptach na dotowane przez budżet leki dla seniorów mają statyny – blisko 20 procent dla trzech z nich, w tym 10 procent wydatków i 8 procent spożycia dla atorwastatyny, która jednak według specjalistów nie musi być najlepiej tolerowana. Z drugiej strony najpopularniejszy lek przeciwkrzepliwy, nowej generacji, rywaroksaban to również aż 7 procent wydatków budżetowych na leki refundowane dla seniorów mimo że udział w ilości wydanych opakowań na ten lek to 1% wszystkich z listy S. Jest tak, bowiem leki nowych generacji są znacznie droższe niż starszych, szczególnie jeżeli nie mają jeszcze odpowiedników. Dla porównania wszystkie leki na nadciśnienie odpowiadają za 19 proc. wszystkich wydatków i 25 proc. opakowań wydanych w ramach programu. A jest ich wiele, różnorodnych.
Sukces, czy nie do końca?
Czy program jest więc rzeczywiście tak wielkim sukcesem jak chciałoby tego ministerstwo zdrowia? Na pewno zmniejsza wydatki na leki ponoszone przez część seniorów, jednak nadal 16 procent osób decyduje się zapłacić za preparaty, które według zaleceń lekarskich byłyby dla nich najlepszą opcją terapeutyczną a według decyzji refundacyjnych stanowią opcję dla nich bezpłatną. I choć odsetek ten zmniejsza się nominalnie, bo w 2017 roku za leki decydowało się płacić 19 procent seniorów, to realnie, po uwzględnieniu wzrostu wydanych opakowań oraz wystawianych recept liczba ta pozostaje znacząca. Dlaczego?
- Tak, to jest sporo – mimo, że część z nich nie jest objęta listą S ze względu na inne niż zatwierdzone w jej ramach wskazania, w których nie są za darmo. – przyznaje Jarosław Frąckowiak. – Trudno wskazać jedną przyczynę. Hipotetycznym wytłumaczeniem może być fakt, że część seniorów, z jakichś powodów, nie chce wracać od specjalistów - być może po wizycie prywatnej - do lekarzy POZ, którzy są jedyną uprawnioną grupą do wystawiania recept na leki z listy S, albo nie otrzymuje informacji, że dany lek można mieć za darmo. Lub - po prostu - cena wypisywanego leku jest na tyle przystępna, że nie ma sensu staranie się o receptę z uprawnieniami do bezpłatnego wydania– tłumaczy Frąckowiak.
- To dobrze, że istnieje możliwość bezpłatnego dostępu do leków dla seniorów, jednak otwartą kwestią pozostają wskazania do refundacji – wskazuje Bożena Janicka, prezes PPOZ. – Pacjent po wizycie u specjalisty, wracając do nas po receptę na bezpłatny lek, czuje się czasem zawiedziony, że nie możemy jej wystawić, mimo że jego sąsiad otrzymał refundację na ten sam preparat. Nie rozumie, dlaczego tak się dzieje - dodaje.
Czy wydatki na leki spadają, czy rosną?
Program „Leki 75” plus (lista S, zwany też programem 75+) został zapoczątkowany we wrześniu 2016 roku z budżetem 125 mln zł (dotacja Ministerstwa Zdrowia). W kolejnym roku budżet wyniósł już 564 mln zł. A w roku 2018, po nowelizacji ustawy, dofinansowanie z zakładanych 643 mln zł zwiększono do 693 mln zł.
- Realne wydatki seniorów na leki są wyższe niż dofinansowanie w ramach programu 75+ - są ku temu różne powody, między innymi brakuje na liście S leków z grup terapeutycznych nadal nie finansowanych w 100 proc. – mówi dr Jarosław Frąckowiak, wiceprezes firmy analitycznej PEX PharmaSequence. – Ale lista S cały czas jest wzbogacana o nowe molekuły. Dodanie każdej molekuły równa się dodaniu do listy wszystkich marek leków, które mają określone przez Ministerstwo Zdrowia wskazania. W roku 2018 zaistniała groźba przekroczenia budżetu ustawowego desygnowanego na darmowe leki dla seniorów, stąd jej nowelizacja – dodaje Frąckowiak.
Wzrost „popularności” listy S potwierdzają dane PEX, wskazujące, że w 2018 roku wydano około 60 mln opakowań darmowych leków dla seniorów objętych programem. W 2017 roku było to około 45 mln opakowań. Trend wzrostowy potwierdzają dane i obserwacje przytaczane przez lekarzy rodzinnych, które wskazują, że od początku funkcjonowania programu o 17 procent wzrosła, w POZ, liczba wystawianych recept w ogóle. Podobnie wzrosła liczba porad związana ściśle z wystawianiem recept na leki 75+.
Czy pacjenci realizują recepty?
- Seniorzy, obok osób chorych przewlekle oraz rodzin wielodzietnych, mają największe problemy z wykupywaniem leków i są to grupy, które najczęściej nie realizują recept - w całości lub części - ze względu na ich cenę. Dlatego każde działanie zmniejszające odpłatność za leki i zwiększające ich dostępność jest godne uwagi i wsparcia. Wobec powyższego dziwi to, że państwo nadal nie jest otwarte na rodziny wielodzietne i nie dopuszcza aptek do systemu karty dużej rodziny, gwarantującego zniżki na leki nierefundowane rodzinom z co najmniej trojgiem dzieci – ocenia Marcin Piskorski, prezes zarządu Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNet.
- Lista leków 75 plus stale i regularnie się wydłuża, a co za tym idzie, zwiększa się dostępność leków. Pacjenci stają się też zdecydowanie bardziej świadomi swoich praw i proszą lekarzy o zapisywanie tych leków, które znajdują się na listach leków 75 plus. Widać również, że lekarze wychodzą naprzeciw oczekiwaniom pacjentów i częściej wypisują leki znajdujące się na listach bezpłatnych leków dla seniorów. Wprowadzenie tego rozwiązania jest dużym ułatwieniem i odciążeniem dla pacjenta, oczywiście w zależności od choroby, z którą się zmaga. Pacjent dzięki bezpłatnym lekom potrafi zaoszczędzić nawet kilkaset złotych miesięcznie. Skutkiem wprowadzenia listy 75 plus jest także fakt, że pacjenci zdecydowanie rzadziej odchodzą od aptecznego okienka bez leków – wyjaśnia mgr. farm Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Kiedy lek znajdzie się na liście?
Kryteria ministerialne zakładają wprowadzenie danego preparatu na listę uprawniającą do bezpłatnego wydania leku w oparciu o m.in. poziom jego zużycia, dostępność oraz bezpieczeństwo a także cenę leku w stosunku do tzw. efektu zdrowotnego. To może tłumaczyć dlaczego największy udział w realizowanych receptach na dotowane przez budżet leki dla seniorów mają statyny – blisko 20 procent dla trzech z nich, w tym 10 procent wydatków i 8 procent spożycia dla atorwastatyny, która jednak według specjalistów nie musi być najlepiej tolerowana. Z drugiej strony najpopularniejszy lek przeciwkrzepliwy, nowej generacji, rywaroksaban to również aż 7 procent wydatków budżetowych na leki refundowane dla seniorów mimo że udział w ilości wydanych opakowań na ten lek to 1% wszystkich z listy S. Jest tak, bowiem leki nowych generacji są znacznie droższe niż starszych, szczególnie jeżeli nie mają jeszcze odpowiedników. Dla porównania wszystkie leki na nadciśnienie odpowiadają za 19 proc. wszystkich wydatków i 25 proc. opakowań wydanych w ramach programu. A jest ich wiele, różnorodnych.
Sukces, czy nie do końca?
Czy program jest więc rzeczywiście tak wielkim sukcesem jak chciałoby tego ministerstwo zdrowia? Na pewno zmniejsza wydatki na leki ponoszone przez część seniorów, jednak nadal 16 procent osób decyduje się zapłacić za preparaty, które według zaleceń lekarskich byłyby dla nich najlepszą opcją terapeutyczną a według decyzji refundacyjnych stanowią opcję dla nich bezpłatną. I choć odsetek ten zmniejsza się nominalnie, bo w 2017 roku za leki decydowało się płacić 19 procent seniorów, to realnie, po uwzględnieniu wzrostu wydanych opakowań oraz wystawianych recept liczba ta pozostaje znacząca. Dlaczego?
- Tak, to jest sporo – mimo, że część z nich nie jest objęta listą S ze względu na inne niż zatwierdzone w jej ramach wskazania, w których nie są za darmo. – przyznaje Jarosław Frąckowiak. – Trudno wskazać jedną przyczynę. Hipotetycznym wytłumaczeniem może być fakt, że część seniorów, z jakichś powodów, nie chce wracać od specjalistów - być może po wizycie prywatnej - do lekarzy POZ, którzy są jedyną uprawnioną grupą do wystawiania recept na leki z listy S, albo nie otrzymuje informacji, że dany lek można mieć za darmo. Lub - po prostu - cena wypisywanego leku jest na tyle przystępna, że nie ma sensu staranie się o receptę z uprawnieniami do bezpłatnego wydania– tłumaczy Frąckowiak.