123RF
Screening w kierunku chorób sercowo-naczyniowych bezzasadny?
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Nasze zdrowie jest głównie w naszych rękach, nikt bowiem nie zadba za nas o zdrowy styl życia i przestrzeganie zaleceń lekarskich (jeżeli takowe wystąpią). Potwierdza to silny argument, który opublikowano na łamach prestiżowego „The New England Journal of Medicine”.
Wieloośrodkowy zespół duńskich naukowców przeprowadził randomizowane, populacyjne badanie (DANCAVAS), którego celem była ocena skuteczności programu badań przesiewowych w kierunku subklinicznych chorób sercowo-naczyniowych. Aż 46 526 mężczyzn w wieku od 65 do 74 lat zostało losowo przydzielonych w stosunku 1:2 do poddania się screeningowi lub do grupy kontrolnej, w której nie podejmowano interwencji.
Wspomniane wyżej badania przesiewowe obejmowały tomografię komputerową bez kontrastu z bramką elektrokardiograficzną w celu określenia stopnia uwapnienia tętnic wieńcowych oraz wykrywania tętniaków i migotania przedsionków; dodatkowo przeprowadzano pomiar wskaźnika kostka-ramię (ABI) oraz pobierano krew w celu oznaczenia glikemii i profilu lipidowego.
Po medianie obserwacji wynoszącej 5,6 roku nie odnotowano istotnej statystycznie różnicy w odsetku zgonów między grupami (odpowiednio 12,6 i 13,1 proc.). Wykazano natomiast niewielkie korzyści w zakresie redukcji ryzyka wystąpienia poszczególnych incydentów sercowo-naczyniowych. Przeprowadzenie screeningu wiązało się z 7-proc. spadkiem ryzyka wystąpienia udaru mózgu, 9-proc. redukcją ryzyka zawału serca, 5-proc. spadkiem ryzyka rozwarstwienia aorty i o 19 proc. mniejszą szansą na pęknięcie tętniaka tętnicy głównej.
Mimo korzyści (pozostaje pytanie o koszt i efektywność) widać wyraźnie, że po ponad 5 latach kompleksowy i drogi program badań przesiewowych w kierunku chorób sercowo-naczyniowych nie zmniejszył istotnie częstości zgonów z jakiejkolwiek przyczyny.
Dlatego pośrednio płynie przesłanie powtarzane w ostatnich latach niemal na każdym kroku – lepiej zapobiegać, niż leczyć, a parafrazując – lepiej zapobiegać, by screening nie był potrzebny.
Opracowanie: lek. Damian Matusiak
Wspomniane wyżej badania przesiewowe obejmowały tomografię komputerową bez kontrastu z bramką elektrokardiograficzną w celu określenia stopnia uwapnienia tętnic wieńcowych oraz wykrywania tętniaków i migotania przedsionków; dodatkowo przeprowadzano pomiar wskaźnika kostka-ramię (ABI) oraz pobierano krew w celu oznaczenia glikemii i profilu lipidowego.
Po medianie obserwacji wynoszącej 5,6 roku nie odnotowano istotnej statystycznie różnicy w odsetku zgonów między grupami (odpowiednio 12,6 i 13,1 proc.). Wykazano natomiast niewielkie korzyści w zakresie redukcji ryzyka wystąpienia poszczególnych incydentów sercowo-naczyniowych. Przeprowadzenie screeningu wiązało się z 7-proc. spadkiem ryzyka wystąpienia udaru mózgu, 9-proc. redukcją ryzyka zawału serca, 5-proc. spadkiem ryzyka rozwarstwienia aorty i o 19 proc. mniejszą szansą na pęknięcie tętniaka tętnicy głównej.
Mimo korzyści (pozostaje pytanie o koszt i efektywność) widać wyraźnie, że po ponad 5 latach kompleksowy i drogi program badań przesiewowych w kierunku chorób sercowo-naczyniowych nie zmniejszył istotnie częstości zgonów z jakiejkolwiek przyczyny.
Dlatego pośrednio płynie przesłanie powtarzane w ostatnich latach niemal na każdym kroku – lepiej zapobiegać, niż leczyć, a parafrazując – lepiej zapobiegać, by screening nie był potrzebny.
Opracowanie: lek. Damian Matusiak