Wojciech Surdziel/Agencja Wyborcza
Współpraca onkologa z lekarzem rodzinnym
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 22.03.2022
Źródło: Janusz Meder
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Dr n. med. Janusz Meder z Narodowego Instytutu Onkologii – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie, prezes Polskiej Unii Onkologii, punktuje pięć zasad, które są ważne i dla pacjenta, i dla lekarza nie tylko w przykładowo wybranych chorobach układu chłonnego i krwiotwórczego.
1. Terapie coraz bardziej precyzyjne. Pośród ponad 200 podstawowych typów nowotworów możemy przykładowo wyróżnić kilkadziesiąt podtypów chłoniaków. W miarę dynamicznego postępu wiedzy medycznej i dzięki osiągnięciom w zakresie biologii molekularnej i genetyki podobnie wyróżniać będziemy coraz więcej podtypów innych nowotworów i leczyć chorych w sposób zindywidualizowany lekami innowacyjnymi ukierunkowanymi na cele molekularne i spożytkowując immunoterapię nowej generacji. Coraz częściej wkraczamy w erę medycyny precyzyjnej personalizowanej pozwalającej w oparciu o znane już markery molekularno-genetyczne leczyć chorych bardziej skutecznie i mniej toksycznie.
2. Nic nie zastąpi czujności onkologicznej. Z coraz większych możliwości współczesnej onkologii przejdźmy do realiów dnia codziennego – ludzie nie zawsze mają świadomość, że pewne objawy i dolegliwości, które bywają zwiastunem choroby nowotworowej, mogą nierzadko trwać latami, zanim się ona ujawni i zostanie rozpoznana. Często choroba jest bagatelizowana, usprawiedliwiana i postrzegana przez pacjentów jako przeziębienie czy stan podgorączkowy.
Pierwsza wskazówka i dla lekarzy, i dla pacjentów to pamiętanie o triadzie objawów ogólnych, które towarzyszą białaczkom, chłoniakom, szpiczakowi, czyli chorobom wywodzącym się z komórek krwiotwórczych i limfatycznych. Te objawy to temperatura powyżej 37,5 st. C, która nie ustępuje przez dwa tygodnie pod wpływem leczenia objawowego najwyżej jednym antybiotykiem, czyli jest to niewyjaśniona podwyższona temperatura, chudnięcie, brak łaknienia i silne poty nocne. Objawy, o których mówię, szczególnie pocenie się w nocy i stany gorączkowe, mogą towarzyszyć innym chorobom, ale generalnie są sygnałem, który nakazuje wykonanie rozszerzonych badań, żeby stwierdzić, jaka jest przyczyna.
Apeluję do lekarzy, nie tylko rodzinnych, ale i innych specjalności, żeby wykazywali czujność onkologiczną. Pacjenci też powinni być świadomi, że muszą brać aktywny udział zarówno w diagnozie, w leczeniu i przede wszystkim w troszczeniu się o swoje zdrowie. Nie mogą godzić się na teleporadę, jeśli mają niepokojące objawy, muszą też pamiętać, że karta DiLO zapewnia szybką ścieżkę diagnostyczno-terapeutyczną, która im się należy.
3. Diagnoza – bez paniki, ale i bez zwlekania. Ważna jest złota zasada dwóch–trzech tygodni. Mówi ona, że jeżeli objawy i dolegliwości, których do tej pory nie było, nie ustępują pod wpływem klasycznego leczenia objawowego przeciwzapalnego, przeciwbólowego i przeciwgorączkowego stosowanego w gabinecie POZ, powinna się zapalić czerwona lampka – wyklucz nowotwór, potem zajmij się diagnozowaniem innych chorób!
Chodzi o to, żeby pacjenci nie wpadali od razu w panikę, ale żeby zdawali sobie sprawę, że trzeba szybko wyjaśnić przyczyny dolegliwości, aby nie było większych problemów. Przy aktualnie dostępnych, nowoczesnych terapiach można wyleczyć albo znacząco wydłużyć życie pacjenta, bowiem choroba nowotworowa staje się chorobą przewlekłą. Przykład? W wielu podtypach chłoniaków tylko okresowo wymagane jest leczenie. Dodatkowo, a może przede wszystkim, przestrzeganie zasad zawartych w Europejskim Kodeksie Walki z Rakiem zwiększyłoby o 50 proc. szanse na całkowite uniknięcie zachorowania na bardzo wiele nowotworów!
4. Po zakończonym leczeniu nie żegnaj się z onkologiem. Po leczeniu, które zwykle przebiega kilka, kilkanaście miesięcy, bo tak długo trwa chemioterapia lub użycie leków ukierunkowanych na cele molekularne czy też immunoterapia, przynajmniej przez 2–3 lata pacjenci zgłaszają się regularnie do onkologów. Może wystąpić wiele powikłań wczesnych, czasem późnych, więc lepiej, by pacjenci byli pod opieką onkologów, a dopiero później można planować, żeby zajęli się nimi lekarze POZ. Wczesne powikłania po zastosowaniu skojarzonej terapii przeciwnowotworowej to nudności, wymioty, objawy neurologiczne, możliwe są także zaburzenia wewnątrznarządowe, niewydolność serca, wątroby – pamiętajmy, że wiele leków wykazuje kardiotoksyczność, neurotoksyczność i nefrotoksyczność. Tu strażnikiem jest onkolog sprawujący nad chorym holistyczną opiekę kompleksową koordynowaną i wielodyscyplinarną.
Jest coraz więcej pacjentów, coraz więcej zachorowań, a do tego dołączyła się pandemia, co oznaczało opóźnienia w diagnozie i w leczeniu. To właśnie w tym kontekście mówimy o długu zdrowotnym. Wielu pacjentów zgłasza się dzisiaj w wyższych stopniach zaawansowania chorób nowotworowych. Trudno byłoby lekarzy rodzinnych obarczyć wszystkimi badaniami kontrolnymi, szczególnie w tak trudnych nowotworach, jakimi są białaczki czy chłoniaki.
5. Lekarz rodzinny partnerem onkologa. Jestem przeciwnikiem ogólnych sformułowań, a więc tworzenia ogólnej zasady, że każdy pacjent musi przez sztywno wyznaczone lata być pod opieką onkologa. Wszystko zależy od lekarza prowadzącego. Jedni, w skomplikowanych sytuacjach, są dłużej pod opieką onkologów, inni, gdy nowotwór został wcześniej wykryty, szybciej mogą wracać do życia zawodowego i być pod opieką lekarza rodzinnego. Kontaktuję się z wieloma lekarzami rodzinnymi, którzy mają ukształtowaną świetną czujność onkologiczną i wiem, że można im powierzyć obserwację tych pacjentów. Jednak z badań unijnych wynika, że w Polsce trzeba na cito zatrudnić dodatkowo 10 tys. lekarzy rodzinnych, żeby wypełniali wszystkie swoje zadania. Współpraca lekarzy musi polegać na precyzyjnej informacji, którą pacjent ma zapisaną w karcie informacyjnej albo w liście do lekarza rodzinnego, jeśli chcemy powierzyć mu pacjenta. Wtedy lekarz rodzinny czuje się bezpiecznie, może poprosić onkologa o wskazówki, a nie odsyłać pacjenta od razu do ośrodka specjalistycznego. Będzie to coraz łatwiejsze w związku z dynamicznym rozwojem i wdrażaniem różnych narzędzi z zakresu e-medycyny oraz metod sztucznej inteligencji.
2. Nic nie zastąpi czujności onkologicznej. Z coraz większych możliwości współczesnej onkologii przejdźmy do realiów dnia codziennego – ludzie nie zawsze mają świadomość, że pewne objawy i dolegliwości, które bywają zwiastunem choroby nowotworowej, mogą nierzadko trwać latami, zanim się ona ujawni i zostanie rozpoznana. Często choroba jest bagatelizowana, usprawiedliwiana i postrzegana przez pacjentów jako przeziębienie czy stan podgorączkowy.
Pierwsza wskazówka i dla lekarzy, i dla pacjentów to pamiętanie o triadzie objawów ogólnych, które towarzyszą białaczkom, chłoniakom, szpiczakowi, czyli chorobom wywodzącym się z komórek krwiotwórczych i limfatycznych. Te objawy to temperatura powyżej 37,5 st. C, która nie ustępuje przez dwa tygodnie pod wpływem leczenia objawowego najwyżej jednym antybiotykiem, czyli jest to niewyjaśniona podwyższona temperatura, chudnięcie, brak łaknienia i silne poty nocne. Objawy, o których mówię, szczególnie pocenie się w nocy i stany gorączkowe, mogą towarzyszyć innym chorobom, ale generalnie są sygnałem, który nakazuje wykonanie rozszerzonych badań, żeby stwierdzić, jaka jest przyczyna.
Apeluję do lekarzy, nie tylko rodzinnych, ale i innych specjalności, żeby wykazywali czujność onkologiczną. Pacjenci też powinni być świadomi, że muszą brać aktywny udział zarówno w diagnozie, w leczeniu i przede wszystkim w troszczeniu się o swoje zdrowie. Nie mogą godzić się na teleporadę, jeśli mają niepokojące objawy, muszą też pamiętać, że karta DiLO zapewnia szybką ścieżkę diagnostyczno-terapeutyczną, która im się należy.
3. Diagnoza – bez paniki, ale i bez zwlekania. Ważna jest złota zasada dwóch–trzech tygodni. Mówi ona, że jeżeli objawy i dolegliwości, których do tej pory nie było, nie ustępują pod wpływem klasycznego leczenia objawowego przeciwzapalnego, przeciwbólowego i przeciwgorączkowego stosowanego w gabinecie POZ, powinna się zapalić czerwona lampka – wyklucz nowotwór, potem zajmij się diagnozowaniem innych chorób!
Chodzi o to, żeby pacjenci nie wpadali od razu w panikę, ale żeby zdawali sobie sprawę, że trzeba szybko wyjaśnić przyczyny dolegliwości, aby nie było większych problemów. Przy aktualnie dostępnych, nowoczesnych terapiach można wyleczyć albo znacząco wydłużyć życie pacjenta, bowiem choroba nowotworowa staje się chorobą przewlekłą. Przykład? W wielu podtypach chłoniaków tylko okresowo wymagane jest leczenie. Dodatkowo, a może przede wszystkim, przestrzeganie zasad zawartych w Europejskim Kodeksie Walki z Rakiem zwiększyłoby o 50 proc. szanse na całkowite uniknięcie zachorowania na bardzo wiele nowotworów!
4. Po zakończonym leczeniu nie żegnaj się z onkologiem. Po leczeniu, które zwykle przebiega kilka, kilkanaście miesięcy, bo tak długo trwa chemioterapia lub użycie leków ukierunkowanych na cele molekularne czy też immunoterapia, przynajmniej przez 2–3 lata pacjenci zgłaszają się regularnie do onkologów. Może wystąpić wiele powikłań wczesnych, czasem późnych, więc lepiej, by pacjenci byli pod opieką onkologów, a dopiero później można planować, żeby zajęli się nimi lekarze POZ. Wczesne powikłania po zastosowaniu skojarzonej terapii przeciwnowotworowej to nudności, wymioty, objawy neurologiczne, możliwe są także zaburzenia wewnątrznarządowe, niewydolność serca, wątroby – pamiętajmy, że wiele leków wykazuje kardiotoksyczność, neurotoksyczność i nefrotoksyczność. Tu strażnikiem jest onkolog sprawujący nad chorym holistyczną opiekę kompleksową koordynowaną i wielodyscyplinarną.
Jest coraz więcej pacjentów, coraz więcej zachorowań, a do tego dołączyła się pandemia, co oznaczało opóźnienia w diagnozie i w leczeniu. To właśnie w tym kontekście mówimy o długu zdrowotnym. Wielu pacjentów zgłasza się dzisiaj w wyższych stopniach zaawansowania chorób nowotworowych. Trudno byłoby lekarzy rodzinnych obarczyć wszystkimi badaniami kontrolnymi, szczególnie w tak trudnych nowotworach, jakimi są białaczki czy chłoniaki.
5. Lekarz rodzinny partnerem onkologa. Jestem przeciwnikiem ogólnych sformułowań, a więc tworzenia ogólnej zasady, że każdy pacjent musi przez sztywno wyznaczone lata być pod opieką onkologa. Wszystko zależy od lekarza prowadzącego. Jedni, w skomplikowanych sytuacjach, są dłużej pod opieką onkologów, inni, gdy nowotwór został wcześniej wykryty, szybciej mogą wracać do życia zawodowego i być pod opieką lekarza rodzinnego. Kontaktuję się z wieloma lekarzami rodzinnymi, którzy mają ukształtowaną świetną czujność onkologiczną i wiem, że można im powierzyć obserwację tych pacjentów. Jednak z badań unijnych wynika, że w Polsce trzeba na cito zatrudnić dodatkowo 10 tys. lekarzy rodzinnych, żeby wypełniali wszystkie swoje zadania. Współpraca lekarzy musi polegać na precyzyjnej informacji, którą pacjent ma zapisaną w karcie informacyjnej albo w liście do lekarza rodzinnego, jeśli chcemy powierzyć mu pacjenta. Wtedy lekarz rodzinny czuje się bezpiecznie, może poprosić onkologa o wskazówki, a nie odsyłać pacjenta od razu do ośrodka specjalistycznego. Będzie to coraz łatwiejsze w związku z dynamicznym rozwojem i wdrażaniem różnych narzędzi z zakresu e-medycyny oraz metod sztucznej inteligencji.