Wyzwaniem współczesnej gastroenterologii dobrze wykształcona kadra
Autor: Małgosia Michalak
Data: 20.01.2014
Źródło: KG
O systemie szkolenia gastroenterologów, przyczynach wzrostu zachorowań na raka jelita grubego oraz wzroście odsetka pięcioletnich przeżyć w tym nowotworze portal eGastroenterologia rozmawia z prof. Witoldem Bartnikiem z Kliniki Gastroenterologii i Hepatologii CMKP Centrum Onkologii – Instytut im. M. Skłodowskiej-Curie, doświadczonym oraz cenionym klinicystą i wykładowcą.
Rak jelita grubego to coraz większy problem epidemiologiczny w Polsce. Znajduje się na drugim miejscu po względem liczby zachorowań na nowotwory złośliwe. Z czego to wynika? Jak można temu przeciwdziałać?
- Wzrost zachorowalności związany jest głównie z działaniem czynników środowiskowych i genetycznych. Wśród tych pierwszych, należy brać pod uwagę aspekt żywieniowy. Trzeba pamiętać, iż niezdrowe odżywianie – oparte na tłuszczach i mięsie zwierzęcym – zwłaszcza czerwonym, sprzyja rozwojowi raka jelita grubego. Czynnikiem zwiększającym ryzyko zachorowania jest też nadwaga. Zmiana nawyków żywieniowych jest kluczowa dla ograniczenia zachorowalności na raka jelita grubego. Zalecamy zmniejszenie liczby posiłków mięsnych - do dwóch w tygodniu - i zwiększenie spożycia produktów roślinnych. Ważne jest też ograniczenie wagi i to już wśród dzieci. Niestety, w ostatnich latach zauważalny jest wzrost liczby dzieci z nadwagą, co zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów, nie tylko jelita grubego. Wiadomo też, że spożywanie dużych ilości niesteroidowych leków przeciwzapalnych, w tym aspiryny, która stosowana jest powszechnie np. z powodu wskazań kardiologicznych, przekłada się na zmniejszenie zachorowalności na raka jelita grubego. Nawiązując zaś do zaburzeń genetycznych zwiększających ryzyko zachorowania na ten nowotwór, warto zaznaczyć, że czynniki środowiskowe współdziałają z czynnikami genetycznymi.
Jedną z głównych przyczyn wzrostu zachorowań m.in. na raka jelita grubego jest starzenie się społeczeństwa. Czy systemowo jesteśmy przygotowani do zapowiadanego wzrostu zachorowań na ten typ nowotworu, a także np. na chorobę refluksową czy choroby zapalne jelit?
- Niestety, nie jesteśmy przygotowani, ponieważ generalnie w Polsce jest problem z kompleksową opieką nad osobami starszymi. Brakuje m.in. oddziałów, na których seniorzy mogliby przebywać, być diagnozowani i leczeni. Odnosząc się do mojej dziedziny, widzę, że wyzwaniem staje się gastroenterologia senioralna.
W ostatnich latach odsetek pięcioletnich przeżyć chorych na raka jelita grubego poprawia się i wynosi prawie 50 proc. Jak na tym tle wypadamy w porównaniu z Europą Zachodnią?
Faktycznie wskaźniki się poprawiają. Jednak wciąż mamy gorsze wyniki niż Europa Zachodnia. Należy jednak pamiętać, że jest znacznie lepiej niż było 20 czy 30 lat temu. Wówczas odsetek pięcioletnich przeżyć wynosił nieco ponad 30 proc. Bezsprzecznie trzeba stale pracować nad poprawą takich statystyk w naszym kraju.
Podstawę stanowi wczesne wykrycie choroby. Niestety, pacjenci zgłaszają się do lekarza, gdy nowotwór jest już zaawansowany, co zmniejsza szansę na wyleczenie. Z czego to wynika – niewiedzy, lęku, stereotypów, czy tego, że lepiej nie wiedzieć o chorobie?
- Składa się na to wiele elementów. Sadzę, że w dużej mierze wynika to z tzw. braku czujności onkologicznej w Polsce. Dotyczy to zarówno pacjentów, jak i środowiska lekarskiego. Wiele osób bagatelizuje objawy wskazujące na nowotwór, wypierają ze świadomości, że mogą być chorzy i nie zgłaszają się do lekarza. Lekarze zaś, słysząc od pacjentów o niepokojących ich objawach, nie zawsze wiążą je z nowotworami. To opóźnia podjęcie prawidłowych, wczesnych działań diagnostycznych i leczniczych. Z pewnością wymaga to zmiany. Istotne jest, by lekarze kształceni byli z uwzględnieniem zagadnień onkologicznych.
Co - pana zdaniem - powinno się zmienić w gastroenterologii, by poprawić diagnozowanie pacjentów i polepszyć dostęp do leczenia i terapii?
- Po pierwsze, powinna być odpowiednia liczba nowocześnie wyszkolonych gastroenterologów, by mogli podejmować wyzwania, jakie stawia gastroenterologia. Ważne też, by owe wyzwania mogły być realizowane dzięki odpowiedniemu, nowoczesnemu wyposażeniu, np. w sprzęt ultrasonograficzny, radiologiczny czy endoskopowy. Dopóki nie będzie takiej kadry i dostępności do nowoczesnego sprzętu diagnostycznego, gastroenterologia nie ruszy z miejsca, podobnie jak wiele innych dziedzin medycyny. W prawdzie zwiększa się liczba osób rozpoczynających specjalizację, ale ostatnie posunięcia resortu zdrowia prowadzą do skrócenia czasu specjalizacji, uproszczenia egzaminów, co może prowadzić do wykształcenia lekarzy, którzy nie będą wystarczająco przygotowani do podejmowania wyzwań współczesnej gastroenterologii. Co z tego, że będziemy mieć więcej gastroenterologów, skoro poziom ich wyszkolenia może się okazać niewystarczający w stosunku do potrzeb.
- Wzrost zachorowalności związany jest głównie z działaniem czynników środowiskowych i genetycznych. Wśród tych pierwszych, należy brać pod uwagę aspekt żywieniowy. Trzeba pamiętać, iż niezdrowe odżywianie – oparte na tłuszczach i mięsie zwierzęcym – zwłaszcza czerwonym, sprzyja rozwojowi raka jelita grubego. Czynnikiem zwiększającym ryzyko zachorowania jest też nadwaga. Zmiana nawyków żywieniowych jest kluczowa dla ograniczenia zachorowalności na raka jelita grubego. Zalecamy zmniejszenie liczby posiłków mięsnych - do dwóch w tygodniu - i zwiększenie spożycia produktów roślinnych. Ważne jest też ograniczenie wagi i to już wśród dzieci. Niestety, w ostatnich latach zauważalny jest wzrost liczby dzieci z nadwagą, co zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów, nie tylko jelita grubego. Wiadomo też, że spożywanie dużych ilości niesteroidowych leków przeciwzapalnych, w tym aspiryny, która stosowana jest powszechnie np. z powodu wskazań kardiologicznych, przekłada się na zmniejszenie zachorowalności na raka jelita grubego. Nawiązując zaś do zaburzeń genetycznych zwiększających ryzyko zachorowania na ten nowotwór, warto zaznaczyć, że czynniki środowiskowe współdziałają z czynnikami genetycznymi.
Jedną z głównych przyczyn wzrostu zachorowań m.in. na raka jelita grubego jest starzenie się społeczeństwa. Czy systemowo jesteśmy przygotowani do zapowiadanego wzrostu zachorowań na ten typ nowotworu, a także np. na chorobę refluksową czy choroby zapalne jelit?
- Niestety, nie jesteśmy przygotowani, ponieważ generalnie w Polsce jest problem z kompleksową opieką nad osobami starszymi. Brakuje m.in. oddziałów, na których seniorzy mogliby przebywać, być diagnozowani i leczeni. Odnosząc się do mojej dziedziny, widzę, że wyzwaniem staje się gastroenterologia senioralna.
W ostatnich latach odsetek pięcioletnich przeżyć chorych na raka jelita grubego poprawia się i wynosi prawie 50 proc. Jak na tym tle wypadamy w porównaniu z Europą Zachodnią?
Faktycznie wskaźniki się poprawiają. Jednak wciąż mamy gorsze wyniki niż Europa Zachodnia. Należy jednak pamiętać, że jest znacznie lepiej niż było 20 czy 30 lat temu. Wówczas odsetek pięcioletnich przeżyć wynosił nieco ponad 30 proc. Bezsprzecznie trzeba stale pracować nad poprawą takich statystyk w naszym kraju.
Podstawę stanowi wczesne wykrycie choroby. Niestety, pacjenci zgłaszają się do lekarza, gdy nowotwór jest już zaawansowany, co zmniejsza szansę na wyleczenie. Z czego to wynika – niewiedzy, lęku, stereotypów, czy tego, że lepiej nie wiedzieć o chorobie?
- Składa się na to wiele elementów. Sadzę, że w dużej mierze wynika to z tzw. braku czujności onkologicznej w Polsce. Dotyczy to zarówno pacjentów, jak i środowiska lekarskiego. Wiele osób bagatelizuje objawy wskazujące na nowotwór, wypierają ze świadomości, że mogą być chorzy i nie zgłaszają się do lekarza. Lekarze zaś, słysząc od pacjentów o niepokojących ich objawach, nie zawsze wiążą je z nowotworami. To opóźnia podjęcie prawidłowych, wczesnych działań diagnostycznych i leczniczych. Z pewnością wymaga to zmiany. Istotne jest, by lekarze kształceni byli z uwzględnieniem zagadnień onkologicznych.
Co - pana zdaniem - powinno się zmienić w gastroenterologii, by poprawić diagnozowanie pacjentów i polepszyć dostęp do leczenia i terapii?
- Po pierwsze, powinna być odpowiednia liczba nowocześnie wyszkolonych gastroenterologów, by mogli podejmować wyzwania, jakie stawia gastroenterologia. Ważne też, by owe wyzwania mogły być realizowane dzięki odpowiedniemu, nowoczesnemu wyposażeniu, np. w sprzęt ultrasonograficzny, radiologiczny czy endoskopowy. Dopóki nie będzie takiej kadry i dostępności do nowoczesnego sprzętu diagnostycznego, gastroenterologia nie ruszy z miejsca, podobnie jak wiele innych dziedzin medycyny. W prawdzie zwiększa się liczba osób rozpoczynających specjalizację, ale ostatnie posunięcia resortu zdrowia prowadzą do skrócenia czasu specjalizacji, uproszczenia egzaminów, co może prowadzić do wykształcenia lekarzy, którzy nie będą wystarczająco przygotowani do podejmowania wyzwań współczesnej gastroenterologii. Co z tego, że będziemy mieć więcej gastroenterologów, skoro poziom ich wyszkolenia może się okazać niewystarczający w stosunku do potrzeb.