123RF
Alergicy nie powinni przerywać leczenia z powodu koronawirusa
Autor: Monika Stelmach
Data: 01.04.2020
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
Osoby cierpiące na astmę i alergiczny nieżyt nosa są bardziej narażone na skutki zakażenia koronawirusem. – Tacy pacjenci nie powinni przerywać zalecanej terapii, bo to zwiększa ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 – mówi prof. Marek Jutel, prezydent Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej (EAACI).
Astma i alergiczny nieżyt nosa (ANN) to choroby układu oddechowego, które są też celem ataku koronawirusa. U osób dotkniętych alergią występuje przewlekły stan zapalny śluzówki. Z tego powodu wirus może łatwiej przez nią przeniknąć i dostać się krwioobiegu, a wywołana infekcja szybciej się rozwija u pacjentów, których drogi oddechowe są już uszkodzone z powodu przewlekłego stanu zapalnego.
– Mechanizmy, które działają w przypadku alergii i infekcji COVID-19, są do siebie zbliżone i mogą się wzajemnie potęgować. U pacjentów z ciężkim przebiegiem infekcji COVID-19 występuje spadek ilości eozynofilów we krwi, ponieważ wędrują one do płuc, które uszkadzają, co jest przyczyną zgonów. W astmie oskrzelowej te same komórki uszkadzają oskrzela, a to predestynuje do rozwoju choroby płuc spowodowanej zarażeniem koronawirusem – tłumaczy prof. Marek Jutel. Ekspert podkreśla, że chorzy, którzy stosują właściwe leczenie przeciwalergiczne i przeciwastmatyczne, zmniejszają u siebie to ryzyko. Kiedy kontrolują zapalenie alergiczne, mają większe szanse na łagodne przechorowanie infekcji koronawirusowej.
Farmakoterapia: uwaga na fake newsy
W mediach pojawiają się błędne informacje na temat bezpieczeństwa stosowania glikokortykosteroidów w czasie pandemii COVID-19. To bardzo ważne leki, które chorzy na alergiczny nieżyt nosa i astmę przyjmują w celu zwalczanie zapalenia w drogach oddechowych.
– Stanowisko wiodących światowych ekspertów w tej sprawie jest jasne. Nie wolno odstawiać glikokortykosteroidów: ani wziewnych w przypadku astmy, ani miejscowych w alergicznym nieżycie nosa. W tej formie i w takich dawkach glikokortykosteroidy nie mają działania immunosupresyjnego. Odstawienie ich np. w przypadku astmy może spowodować bardzo poważne konsekwencje, nawet bez infekcji COVID-19. A jeśli by do niej doszło, to pacjenci byliby bardzo narażeni na rozwinięcie się niebezpiecznej dla życia niewydolności oddechowej. W alergicznym nieżycie nosa glikokortykosteroidy również powinny być stosowane, aby ograniczyć stan zapalny w drogach oddechowych, co chroni przed ciężkim przebiegiem infekcji COVID-19. Nie słuchajmy niewłaściwych i szkodliwych rad – ostrzega prof. Jutel.
Odczulanie: kontynuować czy nie?
Na temat immunoterapii – dostępnej w zastrzykach lub tabletkach podjęzykowych – również pojawiają się niesprawdzone informacje. Pacjenci mają wątpliwości, w jaki sposób ją kontynuować. Immunoterapia jest jedyną metodą przyczynowego leczenia alergii. Stosuje się ją przez kilka lat, żeby nauczyć organizm tolerancji na alergen, czyli odczulić się. W związku z epidemią koronawirusa lekarze podkreślają, że żadna z metod leczenia alergii nie zmniejsza odporności, a wręcz przeciwnie – wszystkie ją poprawiają.
W sprawie stosowania immunoterapii w czasie COVID-19 stanowisko zajęła kilka dni temu prof. Karina Jahnz-Różyk, konsultant krajowy w dziedzinie alergologii. Pacjentom, którzy przez trzy lata przyjmują immunoterapię na alergeny wziewne w zastrzykach, radzi się zakończenie szczepień, a przyjmującym ją krócej niż trzy lata – odroczenie szczepień lub czasowe ich zaprzestanie i podjęcie ponownie w indywidualnie ustalonym terminie. W przypadku terapii podjęzykowej doradza się stosowanie jej na obecnych zasadach.
– Jeśli natomiast nie jesteśmy pewni, czy pacjent jest zdrowy lub czy możemy podać mu szczepionkę w formie zastrzyku w bezpiecznych warunkach, to lepiej zrezygnować. Konsekwencje ewentualnego zarażenia się koronawirusem byłyby poważniejsze niż skutki przerwania leczenia – tłumaczy te zalecenia prof. Jutel. Zdaniem eksperta, przerwanie immunoterapii na miesiąc czy dwa nie powinno zaprzepaścić jej efektów, ale jest to informacja skierowana dla tych pacjentów, którzy przyjmują tylko iniekcje. Jednak problemem jest to, że nie wiemy, jak długo potrwa pandemia koronawirusa i jak będzie wyglądała sytuacja epidemiologiczna w przyszłości.
– Być może wirus zostanie z nami tak jak grypa i będzie nawracał sezonowo. Biorąc to pod uwagę, należy dążyć do tego, by nie odstawiać leczenia przyczynowego alergii, czyli immunoterapii – przyznaje.
Bezpieczni w przyszłości
Niektórzy pacjenci zastanawiają się, czy mogą zamiast odczulania w zastrzyku zastosować w czasie epidemii tabletki podjęzykowe. – Szczepionki podjęzykowe można bezpiecznie stosować w domu. Jednak w tej chwili, kiedy mamy szczyt zachorowań na infekcje koronawirusowe, nie zalecam zmiany formy immunoterapii, czyli przerzucania się z zastrzyków na tabletki, ze względu na bezpieczeństwo – przekonuje profesor Jutel. Ekspert tłumaczy, że pierwsze przyjęcie tabletki podjęzykowej wymaga wizyty u lekarza, a lepiej jej nie planować dopóty, dopóki nie minie szczyt epidemii. – To można rozważyć po przejściu epidemii koronawirusa, biorąc pod uwagę jej ewentualne nawroty – dodaje.
Przeszkodą do zmiany formy odczulania jest również to, że immunoterapia podjęzykowa nie jest w Polsce refundowana.
– Po raz kolejny pacjenci leczeni z powodu alergicznego nieżytu nosa i astmy znaleźli się w trudnej sytuacji i bez alternatywy w postaci immunoterapii podjęzykowej. W tej chwili wiele osób będzie zmuszonych do przerwania leczenia, które jest szansą na trwałe wyzdrowienie. Być może ten krótki okres pandemii, nie wpłynie na zaprzepaszczenie dotychczasowego efektu terapeutycznego, ale tego my jako pacjenci nie jesteśmy pewni – mówi Joanna Zawadzka, prezes Fundacji Centrum Walki z Alergią.
I przypomina, że w ubiegłym roku osoby odczulające się na roztocza kurzu domowego, przez kilka miesięcy nie miały dostępu do immunoterapii w zastrzykach, jak również nie mogły skorzystać z innej formy podania leku. – Bylibyśmy spokojniejsi, gdyby podjęzykowa immunoterapia w tabletkach była refundowana. Nie może być tak, że pacjenci nie mają możliwości wyboru i są skazani tylko na iniekcje. W innych krajach europejskich np. w Czechach czy Słowacji pacjenci mają dostęp do obydwu form podania – dodaje Joanna Zawadzka.
– Ta sytuacja pokazuje, że powinno się rozważyć wprowadzenie leków stosowanych do immunoterapii podjęzykowej na listy leków refundowanych. W przypadku epidemii chorzy byliby zabezpieczeni lekowo. Nie mieliby potrzeby regularnych wizyt lekarskich, nie narażaliby się na ryzyko infekcji w gabinecie, a więc nie byliby zmuszeni do przerywania terapii – uważa prezydent Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej.
Konsultacje online: jak udzielać, regulacje prawne, dobre praktyki w sytuacji epidemiologicznej. Dowiedz się wszystkiego na bezpłatnym szkoleniu online. Zapisz się już dziś >>
Materiał prasowy powstał w ramach kampanii edukacyjnej. Więcej informacji na stronie: www.facebook.com/Zerwij-z-alergia.
– Mechanizmy, które działają w przypadku alergii i infekcji COVID-19, są do siebie zbliżone i mogą się wzajemnie potęgować. U pacjentów z ciężkim przebiegiem infekcji COVID-19 występuje spadek ilości eozynofilów we krwi, ponieważ wędrują one do płuc, które uszkadzają, co jest przyczyną zgonów. W astmie oskrzelowej te same komórki uszkadzają oskrzela, a to predestynuje do rozwoju choroby płuc spowodowanej zarażeniem koronawirusem – tłumaczy prof. Marek Jutel. Ekspert podkreśla, że chorzy, którzy stosują właściwe leczenie przeciwalergiczne i przeciwastmatyczne, zmniejszają u siebie to ryzyko. Kiedy kontrolują zapalenie alergiczne, mają większe szanse na łagodne przechorowanie infekcji koronawirusowej.
Farmakoterapia: uwaga na fake newsy
W mediach pojawiają się błędne informacje na temat bezpieczeństwa stosowania glikokortykosteroidów w czasie pandemii COVID-19. To bardzo ważne leki, które chorzy na alergiczny nieżyt nosa i astmę przyjmują w celu zwalczanie zapalenia w drogach oddechowych.
– Stanowisko wiodących światowych ekspertów w tej sprawie jest jasne. Nie wolno odstawiać glikokortykosteroidów: ani wziewnych w przypadku astmy, ani miejscowych w alergicznym nieżycie nosa. W tej formie i w takich dawkach glikokortykosteroidy nie mają działania immunosupresyjnego. Odstawienie ich np. w przypadku astmy może spowodować bardzo poważne konsekwencje, nawet bez infekcji COVID-19. A jeśli by do niej doszło, to pacjenci byliby bardzo narażeni na rozwinięcie się niebezpiecznej dla życia niewydolności oddechowej. W alergicznym nieżycie nosa glikokortykosteroidy również powinny być stosowane, aby ograniczyć stan zapalny w drogach oddechowych, co chroni przed ciężkim przebiegiem infekcji COVID-19. Nie słuchajmy niewłaściwych i szkodliwych rad – ostrzega prof. Jutel.
Odczulanie: kontynuować czy nie?
Na temat immunoterapii – dostępnej w zastrzykach lub tabletkach podjęzykowych – również pojawiają się niesprawdzone informacje. Pacjenci mają wątpliwości, w jaki sposób ją kontynuować. Immunoterapia jest jedyną metodą przyczynowego leczenia alergii. Stosuje się ją przez kilka lat, żeby nauczyć organizm tolerancji na alergen, czyli odczulić się. W związku z epidemią koronawirusa lekarze podkreślają, że żadna z metod leczenia alergii nie zmniejsza odporności, a wręcz przeciwnie – wszystkie ją poprawiają.
W sprawie stosowania immunoterapii w czasie COVID-19 stanowisko zajęła kilka dni temu prof. Karina Jahnz-Różyk, konsultant krajowy w dziedzinie alergologii. Pacjentom, którzy przez trzy lata przyjmują immunoterapię na alergeny wziewne w zastrzykach, radzi się zakończenie szczepień, a przyjmującym ją krócej niż trzy lata – odroczenie szczepień lub czasowe ich zaprzestanie i podjęcie ponownie w indywidualnie ustalonym terminie. W przypadku terapii podjęzykowej doradza się stosowanie jej na obecnych zasadach.
– Jeśli natomiast nie jesteśmy pewni, czy pacjent jest zdrowy lub czy możemy podać mu szczepionkę w formie zastrzyku w bezpiecznych warunkach, to lepiej zrezygnować. Konsekwencje ewentualnego zarażenia się koronawirusem byłyby poważniejsze niż skutki przerwania leczenia – tłumaczy te zalecenia prof. Jutel. Zdaniem eksperta, przerwanie immunoterapii na miesiąc czy dwa nie powinno zaprzepaścić jej efektów, ale jest to informacja skierowana dla tych pacjentów, którzy przyjmują tylko iniekcje. Jednak problemem jest to, że nie wiemy, jak długo potrwa pandemia koronawirusa i jak będzie wyglądała sytuacja epidemiologiczna w przyszłości.
– Być może wirus zostanie z nami tak jak grypa i będzie nawracał sezonowo. Biorąc to pod uwagę, należy dążyć do tego, by nie odstawiać leczenia przyczynowego alergii, czyli immunoterapii – przyznaje.
Bezpieczni w przyszłości
Niektórzy pacjenci zastanawiają się, czy mogą zamiast odczulania w zastrzyku zastosować w czasie epidemii tabletki podjęzykowe. – Szczepionki podjęzykowe można bezpiecznie stosować w domu. Jednak w tej chwili, kiedy mamy szczyt zachorowań na infekcje koronawirusowe, nie zalecam zmiany formy immunoterapii, czyli przerzucania się z zastrzyków na tabletki, ze względu na bezpieczeństwo – przekonuje profesor Jutel. Ekspert tłumaczy, że pierwsze przyjęcie tabletki podjęzykowej wymaga wizyty u lekarza, a lepiej jej nie planować dopóty, dopóki nie minie szczyt epidemii. – To można rozważyć po przejściu epidemii koronawirusa, biorąc pod uwagę jej ewentualne nawroty – dodaje.
Przeszkodą do zmiany formy odczulania jest również to, że immunoterapia podjęzykowa nie jest w Polsce refundowana.
– Po raz kolejny pacjenci leczeni z powodu alergicznego nieżytu nosa i astmy znaleźli się w trudnej sytuacji i bez alternatywy w postaci immunoterapii podjęzykowej. W tej chwili wiele osób będzie zmuszonych do przerwania leczenia, które jest szansą na trwałe wyzdrowienie. Być może ten krótki okres pandemii, nie wpłynie na zaprzepaszczenie dotychczasowego efektu terapeutycznego, ale tego my jako pacjenci nie jesteśmy pewni – mówi Joanna Zawadzka, prezes Fundacji Centrum Walki z Alergią.
I przypomina, że w ubiegłym roku osoby odczulające się na roztocza kurzu domowego, przez kilka miesięcy nie miały dostępu do immunoterapii w zastrzykach, jak również nie mogły skorzystać z innej formy podania leku. – Bylibyśmy spokojniejsi, gdyby podjęzykowa immunoterapia w tabletkach była refundowana. Nie może być tak, że pacjenci nie mają możliwości wyboru i są skazani tylko na iniekcje. W innych krajach europejskich np. w Czechach czy Słowacji pacjenci mają dostęp do obydwu form podania – dodaje Joanna Zawadzka.
– Ta sytuacja pokazuje, że powinno się rozważyć wprowadzenie leków stosowanych do immunoterapii podjęzykowej na listy leków refundowanych. W przypadku epidemii chorzy byliby zabezpieczeni lekowo. Nie mieliby potrzeby regularnych wizyt lekarskich, nie narażaliby się na ryzyko infekcji w gabinecie, a więc nie byliby zmuszeni do przerywania terapii – uważa prezydent Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej.
Konsultacje online: jak udzielać, regulacje prawne, dobre praktyki w sytuacji epidemiologicznej. Dowiedz się wszystkiego na bezpłatnym szkoleniu online. Zapisz się już dziś >>
Materiał prasowy powstał w ramach kampanii edukacyjnej. Więcej informacji na stronie: www.facebook.com/Zerwij-z-alergia.