Krzysztof Hadrian/Agencja Gazeta
Arłukowicz: Rządzący zapomnieli, że Polacy chorują nie tylko na COVID-19
Autor: Krystian Lurka
Data: 19.04.2020
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
Tagi: | Bartosz Arłukowicz, koronawirus |
- Niewybaczalnym błędem rządzących było to, że nie stworzyli na początku epidemii COVID-19 procedur dla tak zwanych białych szpitali, czyli niezakaźnych. Bo nie jest tak, że nagle po pojawieniu się koronawirusa Polacy przestali chorować onkologicznie czy kardiologicznie - mówi były minister zdrowia i poseł do Parlamentu Europejskiego Bartosz Arłukowicz w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. Polityk ocenia też koronawirusowy plan Andrzeja Sośnierza i komentuje to, że minister Łukasz Szumowski zagłosował za odrzuceniem poprawki o testach dla pracodawców medycznych.
Jak pan ocenia podjęte przez rząd działania, które miały zatrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa SARS-CoV-2?
- Największym, niewybaczalnym błędem było to, że nie stworzyli procedur dla tak zwanych białych szpitali, czyli niezakaźnych, które powinny funkcjonować bez zmian. Powstanie szpitali jednoimiennych to krok w dobrą stronę, ale, niestety, zdecydowanie niewystarczający. Konieczne było od razu utworzenie dwóch sztabów kryzysowych: jednego do zarządzania szpitalami zakaźnymi, testami, wykrywaniem zakażonych itd., drugi powinien zająć się zarządzaniem resztą systemu, czyli opracowaniem procedur postępowania z pacjentami dla szpitali niezakaźnych. Nie jest tak, że nagle po pojawieniu się koronawirusa Polacy przestali chorować onkologicznie czy kardiologicznie. Co gorsza, może być tak, że wkrótce chorzy na cokolwiek poza COVID-19 nie będą mieć żadnych szans na pomoc.
Niedoskonałości w działaniach rządzących dostrzega także poseł Andrzej Sośnierz. W rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” opisał swój czteropunktowy plan, zakładający zwiększenie liczby testów, izolację grupy najwyższego ryzyka, stworzenie bazy hoteli i sanatoriów dla izolowanych oraz większą kontrolę aktywności obywateli. Jak pan to skomentuje?
- Andrzej Sośnierz jest doświadczonym człowiekiem od lat funkcjonującym w systemie ochrony zdrowia. Najważniejszą kwestią, o którą apeluje, jest przeprowadzanie o wiele większej liczby testów. Podziela pogląd, który my jako opozycja prezentujemy już od dawna, róbmy testy, testy i jeszcze raz testy. Naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego rządzący nie przychylają się do tych apeli. Upowszechnienie testów leży w interesie nie tylko zdrowia i życia Polaków, ale także bezpieczeństwa gospodarczego Polski. Jeśli nie będzie się ich przeprowadzać na dużą skalę, to z „odmrażaniem gospodarki” może być krucho, a to spowoduje dramaty wielu rodzin i pracodawców. Brak miejsc pracy to z kolei zmniejszone wpływy do budżetu NFZ, a w takiej sytuacji, jaka jest obecnie, absolutnie nie można sobie na to pozwolić.
A minister Szumowski zagłosował za odrzuceniem poprawki, by pracownicy medyczni obowiązkowo raz w tygodniu, w celach prewencyjnych, przechodzili testy na obecność koronawirusa. Jak pan to skomentuje?
- Trudno to zrozumieć i zaakceptować. Testowanie pracowników medycznych leży w interesie każdego z nas, Polski w ogóle i jej gospodarki. Od dawna powtarzamy, że należałoby maksymalnie zwiększyć liczbę testów, także dla pracowników medycznych. Niestety, rządzący mają w tej kwestii inne zdanie.
Poza tym ogromnym błędem, który generuje potężne problemy, był brak procedur dla domów pomocy społecznej. Nie zabezpieczono w odpowiedni sposób ich codziennego funkcjonowania, nie przygotowano procedur na wypadek powstania ogniska zakażeń w tych instytucjach.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział postępowanie prokuratorskie w sprawie lekarzy, pielęgniarek i pracowników domów pomocy społecznej, którzy odmówili pracy z zakażonymi i nie stawili się na wezwanie wojewodów…
- W sytuacji, z którą mamy do czynienia, potrzebna jest pełna współpraca i solidarność. Tymczasem zaczyna się szukać kozłów ofiarnych i winnych problemów, które występują w tym przypadku w domach pomocy społecznej. To nie do zaakceptowania.
Patrząc z perspektywy czasu, czy kiedy był pan ministrem zdrowia, mógł pan podjąć dodatkowe działania, które mogłyby lepiej chronić Polskę przed pandemią?
- Pięć lat temu nikt nawet nie wyobrażał sobie, że będziemy mieli do czynienia z takim problemem. Nie zarzucam ministrowi Łukaszowi Szumowskiemu, że nie jest jasnowidzem, ale kiedy pojawiły problemy we Włoszech, od razu powinien stworzyć procedury dla wszystkich placówek w systemie. Skutkiem niedopatrzenia są problemy, które możemy obserwować, to jest zamykanie oddziałów szpitalnych i bardzo duża liczba chorujących lekarzy i pielęgniarek. Za chwilę nie będzie miał kto nas leczyć…
Przeczytaj także: „Ziobro: Prokuratura sprawdzi, czy personel medyczny naruszył procedury w DPS”, „Kozierkiewicz analizuje „strategie wyjścia” z kryzysu koronawirusowego”, „Sośnierz: Na wojnie z koronawirusem potrzebny jest generał i śmiała strategia, na przykład moja”, „Prof. Flisiak: COVID-19 zawita wkrótce do każdego szpitala” i „Prof. Simon: Nie jesteśmy przygotowani na COVID-19”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- Największym, niewybaczalnym błędem było to, że nie stworzyli procedur dla tak zwanych białych szpitali, czyli niezakaźnych, które powinny funkcjonować bez zmian. Powstanie szpitali jednoimiennych to krok w dobrą stronę, ale, niestety, zdecydowanie niewystarczający. Konieczne było od razu utworzenie dwóch sztabów kryzysowych: jednego do zarządzania szpitalami zakaźnymi, testami, wykrywaniem zakażonych itd., drugi powinien zająć się zarządzaniem resztą systemu, czyli opracowaniem procedur postępowania z pacjentami dla szpitali niezakaźnych. Nie jest tak, że nagle po pojawieniu się koronawirusa Polacy przestali chorować onkologicznie czy kardiologicznie. Co gorsza, może być tak, że wkrótce chorzy na cokolwiek poza COVID-19 nie będą mieć żadnych szans na pomoc.
Niedoskonałości w działaniach rządzących dostrzega także poseł Andrzej Sośnierz. W rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” opisał swój czteropunktowy plan, zakładający zwiększenie liczby testów, izolację grupy najwyższego ryzyka, stworzenie bazy hoteli i sanatoriów dla izolowanych oraz większą kontrolę aktywności obywateli. Jak pan to skomentuje?
- Andrzej Sośnierz jest doświadczonym człowiekiem od lat funkcjonującym w systemie ochrony zdrowia. Najważniejszą kwestią, o którą apeluje, jest przeprowadzanie o wiele większej liczby testów. Podziela pogląd, który my jako opozycja prezentujemy już od dawna, róbmy testy, testy i jeszcze raz testy. Naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego rządzący nie przychylają się do tych apeli. Upowszechnienie testów leży w interesie nie tylko zdrowia i życia Polaków, ale także bezpieczeństwa gospodarczego Polski. Jeśli nie będzie się ich przeprowadzać na dużą skalę, to z „odmrażaniem gospodarki” może być krucho, a to spowoduje dramaty wielu rodzin i pracodawców. Brak miejsc pracy to z kolei zmniejszone wpływy do budżetu NFZ, a w takiej sytuacji, jaka jest obecnie, absolutnie nie można sobie na to pozwolić.
A minister Szumowski zagłosował za odrzuceniem poprawki, by pracownicy medyczni obowiązkowo raz w tygodniu, w celach prewencyjnych, przechodzili testy na obecność koronawirusa. Jak pan to skomentuje?
- Trudno to zrozumieć i zaakceptować. Testowanie pracowników medycznych leży w interesie każdego z nas, Polski w ogóle i jej gospodarki. Od dawna powtarzamy, że należałoby maksymalnie zwiększyć liczbę testów, także dla pracowników medycznych. Niestety, rządzący mają w tej kwestii inne zdanie.
Poza tym ogromnym błędem, który generuje potężne problemy, był brak procedur dla domów pomocy społecznej. Nie zabezpieczono w odpowiedni sposób ich codziennego funkcjonowania, nie przygotowano procedur na wypadek powstania ogniska zakażeń w tych instytucjach.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział postępowanie prokuratorskie w sprawie lekarzy, pielęgniarek i pracowników domów pomocy społecznej, którzy odmówili pracy z zakażonymi i nie stawili się na wezwanie wojewodów…
- W sytuacji, z którą mamy do czynienia, potrzebna jest pełna współpraca i solidarność. Tymczasem zaczyna się szukać kozłów ofiarnych i winnych problemów, które występują w tym przypadku w domach pomocy społecznej. To nie do zaakceptowania.
Patrząc z perspektywy czasu, czy kiedy był pan ministrem zdrowia, mógł pan podjąć dodatkowe działania, które mogłyby lepiej chronić Polskę przed pandemią?
- Pięć lat temu nikt nawet nie wyobrażał sobie, że będziemy mieli do czynienia z takim problemem. Nie zarzucam ministrowi Łukaszowi Szumowskiemu, że nie jest jasnowidzem, ale kiedy pojawiły problemy we Włoszech, od razu powinien stworzyć procedury dla wszystkich placówek w systemie. Skutkiem niedopatrzenia są problemy, które możemy obserwować, to jest zamykanie oddziałów szpitalnych i bardzo duża liczba chorujących lekarzy i pielęgniarek. Za chwilę nie będzie miał kto nas leczyć…
Przeczytaj także: „Ziobro: Prokuratura sprawdzi, czy personel medyczny naruszył procedury w DPS”, „Kozierkiewicz analizuje „strategie wyjścia” z kryzysu koronawirusowego”, „Sośnierz: Na wojnie z koronawirusem potrzebny jest generał i śmiała strategia, na przykład moja”, „Prof. Flisiak: COVID-19 zawita wkrótce do każdego szpitala” i „Prof. Simon: Nie jesteśmy przygotowani na COVID-19”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.