123RF
Czy dla COVID-19 da się uzyskać odporność stadną?
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 04.04.2022
Źródło: Katarzyna Czechowicz/PAP, The Journal of Infectious Diseases: „The Concept of Classical Herd Immunity May Not Apply to COVID-19”.
Osiągnięcie odporności stadnej na SARS-CoV-2 może być niemożliwe – uważają naukowcy z USA. Jednak powszechne stosowanie dostępnych interwencji, które mają na celu zapobieganie i kontrolowanie COVID-19, umożliwi społeczeństwom wznowienie większości codziennych zachowań przy minimalnych zakłóceniach normalnego funkcjonowania.
Ogólna koncepcja odporności stadnej (zwanej też odpornością zbiorowiskową, populacyjną czy grupową) sugeruje, że obecność w populacji dużej liczby osób uodpornionych przeciwko danej chorobie zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania na tę chorobę również przez osoby nieuodpornione. Stan taki osiąga się dzięki szczepieniom ochronnym lub/i w wyniku przejścia infekcji danym patogenem.
Próg odporności zbiorowiskowej jest różny dla różnych chorób. Zwykle wymaga ponad 90 proc. populacji odpornej (np. dla odry czy krztuśca), jednak w przypadku np. różyczki i błonicy wystarcza już nieco ponad 80 proc., a świnki nawet 75 proc. Oznacza, że tyle osób w populacji musi być odpornych na konkretną chorobę, aby nie dochodziło do zakażeń na większą skalę.
Autorzy omawianej publikacji – badacze z amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych – wyjaśniają, że osiągnięcie odporności stadnej umożliwiło w zasadzie całkowite wyeliminowanie wielu groźnych niegdyś chorób, np. polio i odry. Jednak korzyści z osiągnięcia progów odporności populacyjnej wydają się być mniej skuteczne w przypadku wirusów oddechowych, takich jak grypa oraz właśnie COVID-19. Wszystko przez to, że powodujące je patogeny nieustannie mutują.
Główny autor artykułu dr Anthony Fauci uważa, że osiągnięcie klasycznej odporności stadnej na SARS-CoV-2 jest mało prawdopodobne ze względu na kombinację czynników, które obejmują cechy wirusa, a także obecną dynamikę społeczną.
– Chodzi przed wszystkim o zdolność wirusa do ciągłego mutowania w kierunku nowych wariantów, o bezobjawowe przenoszenie wirusa, co komplikuje strategie kontroli organom zdrowia publicznego, o to, że przechorowanie COVID-19 nie daje pełnej ochrony przed ponownym zakażeniem, o równy dostęp do szczepień oraz o przestrzeganie interwencji niefarmakologicznych – wyjaśnia ekspert.
Jak jednak zauważa Fauci, kontrolowanie COVID-19 bez większych zakłóceń dla życia społeczeństw jest możliwe. Daje to coraz większa odporność podstawowa, którą osiągamy poprzez szczepienia oraz poprzez wcześniejsze infekcje, dostępne dawki przypominające, leki przeciwwirusowe, terapie przeciwciałami monoklonalnymi i szeroko rozpowszechnione testy diagnostyczne. Kluczowe znaczenie mają też w tej chwili badania nad opracowaniem „uniwersalnych” szczepionek przeciwko koronawirusom, które mogłyby chronić przed różnymi przedstawicielami tej grupy patogenów albo chociaż przez wieloma wariantami SARS-CoV-2.
– Podobnie jak grypa, SARS-CoV-2 nieustannie mutuje, dzięki czemu może uciekać przed odpornością pochodzącą z infekcji i szczepionek. Na jego korzyść przemawia też to, że może być przekazywany bezobjawowo, co utrudnia kontrolę na epidemią. Dodatkowa niechęć społeczeństw do noszenia masek ochronnych i innych interwencji pozamedycznych może spowodować, że wirus będzie się rozprzestrzeniać w nieskończoność, choć miejmy nadzieję, że na niskim poziomie. Tak było np. z wirusem grypy pandemicznej z 1918 roku, którego potomkowie nadal powodują sezonowe epidemie, choć minęły już 104 lata – mówi dr Fauci.
Jak dodaje, kompilacja wymienionych wyżej czynników prawdopodobnie uniemożliwi całkowite zwalczenie wirusa SARS-CoV-2, nawet przy dobrym poziomie zaszczepienia społeczeństw.
– Tak więc COVID-19 prawdopodobnie będzie z nami już zawsze, choć raczej na niskim poziomie rozprzestrzeniania się i znacznie mniej dotkliwy. Bo, podobnie jak to jest w przypadku grypy, każdy poziom ochrony stadnej przed SARS-CoV-2 może zostać potencjalnie przezwyciężony przez ruchy ludzkie, zmiany społeczne, zaprzestanie szczepień, mutacje, itp. – twierdzi naukowiec.
Zdaniem dr Fauci zachęcające jest to, że po ponad dwóch latach obecności wirusa wśród nas i po ponad roku szczepień, mamy już dość wysoki stopień podstawowej odporności na SARS-CoV-2. Dysponujemy też medycznymi środkami zaradczymi, takimi jak leki przeciwwirusowe, przeciwciała monoklonalne oraz szeroko dostępne testy diagnostyczne. Dzięki temu z dużym prawdopodobieństwem uda nam się osiągnąć znaczną kontrolę nad wirusem i to bez dużych zakłóceń w życiu społeczności.
– Naszym celem nie powinna więc być nieuchwytna idea odporności stada, ale raczej kontrola nad wirusem. A ta ostatnia jak najbardziej jest w naszym zasięgu. Powrót do normalności jest możliwy nawet bez osiągnięcia klasycznej odporności populacyjnej – podsumowuje dr Anthony Fauci.
Próg odporności zbiorowiskowej jest różny dla różnych chorób. Zwykle wymaga ponad 90 proc. populacji odpornej (np. dla odry czy krztuśca), jednak w przypadku np. różyczki i błonicy wystarcza już nieco ponad 80 proc., a świnki nawet 75 proc. Oznacza, że tyle osób w populacji musi być odpornych na konkretną chorobę, aby nie dochodziło do zakażeń na większą skalę.
Autorzy omawianej publikacji – badacze z amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych – wyjaśniają, że osiągnięcie odporności stadnej umożliwiło w zasadzie całkowite wyeliminowanie wielu groźnych niegdyś chorób, np. polio i odry. Jednak korzyści z osiągnięcia progów odporności populacyjnej wydają się być mniej skuteczne w przypadku wirusów oddechowych, takich jak grypa oraz właśnie COVID-19. Wszystko przez to, że powodujące je patogeny nieustannie mutują.
Główny autor artykułu dr Anthony Fauci uważa, że osiągnięcie klasycznej odporności stadnej na SARS-CoV-2 jest mało prawdopodobne ze względu na kombinację czynników, które obejmują cechy wirusa, a także obecną dynamikę społeczną.
– Chodzi przed wszystkim o zdolność wirusa do ciągłego mutowania w kierunku nowych wariantów, o bezobjawowe przenoszenie wirusa, co komplikuje strategie kontroli organom zdrowia publicznego, o to, że przechorowanie COVID-19 nie daje pełnej ochrony przed ponownym zakażeniem, o równy dostęp do szczepień oraz o przestrzeganie interwencji niefarmakologicznych – wyjaśnia ekspert.
Jak jednak zauważa Fauci, kontrolowanie COVID-19 bez większych zakłóceń dla życia społeczeństw jest możliwe. Daje to coraz większa odporność podstawowa, którą osiągamy poprzez szczepienia oraz poprzez wcześniejsze infekcje, dostępne dawki przypominające, leki przeciwwirusowe, terapie przeciwciałami monoklonalnymi i szeroko rozpowszechnione testy diagnostyczne. Kluczowe znaczenie mają też w tej chwili badania nad opracowaniem „uniwersalnych” szczepionek przeciwko koronawirusom, które mogłyby chronić przed różnymi przedstawicielami tej grupy patogenów albo chociaż przez wieloma wariantami SARS-CoV-2.
– Podobnie jak grypa, SARS-CoV-2 nieustannie mutuje, dzięki czemu może uciekać przed odpornością pochodzącą z infekcji i szczepionek. Na jego korzyść przemawia też to, że może być przekazywany bezobjawowo, co utrudnia kontrolę na epidemią. Dodatkowa niechęć społeczeństw do noszenia masek ochronnych i innych interwencji pozamedycznych może spowodować, że wirus będzie się rozprzestrzeniać w nieskończoność, choć miejmy nadzieję, że na niskim poziomie. Tak było np. z wirusem grypy pandemicznej z 1918 roku, którego potomkowie nadal powodują sezonowe epidemie, choć minęły już 104 lata – mówi dr Fauci.
Jak dodaje, kompilacja wymienionych wyżej czynników prawdopodobnie uniemożliwi całkowite zwalczenie wirusa SARS-CoV-2, nawet przy dobrym poziomie zaszczepienia społeczeństw.
– Tak więc COVID-19 prawdopodobnie będzie z nami już zawsze, choć raczej na niskim poziomie rozprzestrzeniania się i znacznie mniej dotkliwy. Bo, podobnie jak to jest w przypadku grypy, każdy poziom ochrony stadnej przed SARS-CoV-2 może zostać potencjalnie przezwyciężony przez ruchy ludzkie, zmiany społeczne, zaprzestanie szczepień, mutacje, itp. – twierdzi naukowiec.
Zdaniem dr Fauci zachęcające jest to, że po ponad dwóch latach obecności wirusa wśród nas i po ponad roku szczepień, mamy już dość wysoki stopień podstawowej odporności na SARS-CoV-2. Dysponujemy też medycznymi środkami zaradczymi, takimi jak leki przeciwwirusowe, przeciwciała monoklonalne oraz szeroko dostępne testy diagnostyczne. Dzięki temu z dużym prawdopodobieństwem uda nam się osiągnąć znaczną kontrolę nad wirusem i to bez dużych zakłóceń w życiu społeczności.
– Naszym celem nie powinna więc być nieuchwytna idea odporności stada, ale raczej kontrola nad wirusem. A ta ostatnia jak najbardziej jest w naszym zasięgu. Powrót do normalności jest możliwy nawet bez osiągnięcia klasycznej odporności populacyjnej – podsumowuje dr Anthony Fauci.