Szpital im. Stefana Żeromskiego w Krakowie
Dr Stopyra: Niepokoi nas wzrost zachorowań na choroby autoimmunologiczne
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 18.10.2022
Źródło: Milena Motyl/PAP
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
– Notujemy duże wzrosty chorób autoimmunologicznych u dzieci po przebyciu COVID-19. Niepokojące są zwłaszcza przypadki występowania autoimmunologicznego zapalenia mózgu – powiedziała dr n. med. Lidia Stopyra, ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
We wrześniu w magazynie „JAMA Network Open” naukowcy z Case Western Reserve University School of Medicine wskazali, że u dzieci zakażonych COVID-19 o 72 proc. wzrasta ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 1.
Ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie dr Lidia Stopyra przyznała, że w Polsce także obserwuje się przypadki rozwoju cukrzycy typu 1 u dzieci po przebyciu COVID-19.
– Pierwsze symptomy cukrzycy skłaniają nas do tego, aby przeprowadzić badanie w kierunku obecności przeciwciał anty-SARS-CoV-2. Okazuje się, że dzieci, u których rozwinęła się cukrzyca, chorowały na COVID-19. Takie przypadki występują nawet u pacjentów, którzy przeszli zakażenie bezobjawowo lub skąpoobjawowo – zauważyła specjalistka.
Wskazała, że obserwuje się duże wzrosty schorzeń o podłożu immunologicznym u dzieci, które wcześniej chorowały na COVID-19. Diagnozowana jest nie tylko cukrzyca, lecz również choroby reumatologiczne czy zaburzenia w pracy tarczycy lub nerek.
– Niepokoi nas wzrost zachorowań na autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Jest to bardzo poważna i niebezpieczna choroba, której skutkiem mogą być zaburzenia widzenia, problemy z pamięcią, zaburzenia świadomości, zaburzenia ruchowe czy padaczka. Ogniskowe stany zapalne mózgu są szczególnie niebezpieczne dla dzieci do pierwszego roku życia – stwierdziła dr Stopyra.
Ekspertka podkreśliła, że choroby z autoagresji (choroby autoimmunologiczne) ujawniają się po infekcji i mają przewlekły przebieg. Cechą charakterystyczną takich schorzeń są rzuty chorobowe, które atakują jeden lub kilka narządów. Po wyleczeniu często dochodzi do nawrotu choroby. Zaburzenia autoimmunologiczne mogą prowadzić do trwałego kalectwa, a nawet do śmierci.
– SARS-CoV-2 jest o tyle specyficznym wirusem, że znacznie bardziej predysponuje do tych schorzeń, dominuje wśród innych wirusów i jest nadal wysoko zaraźliwy. Często po przechorowaniu COVID-19 dochodzi do rozchwiania immunologicznego. Dzieci, u których występują dodatkowo predyspozycje genetyczne, są znacznie bardziej narażone na wystąpienie choroby autoagresywnej. Liczba ujawnionych chorób autoimmunologicznych w ostatnim czasie jest naprawdę olbrzymia. Wzrost takich przypadków obserwuje się zwykle po falach covidu – wyjaśniła dr Stopyra.
Specjalistka wskazała, że do chorób autoimmunologicznych należy dodać również zapalenie wątroby, które w ostatnim okresie wywołało duży niepokój po raporcie z Wielkiej Brytanii i USA o zgonach i przeszczepach wątroby u dzieci w przebiegu tej choroby. Stwierdzono, że to zapalenie wątroby występowało u dzieci po przebyciu COVID-19 i zwykle związane było z dodatkowym zakażeniem adenowirusem, jednak nie u wszystkich małych pacjentów adenowirusy zostały potwierdzone.
Dr Stopyra przypomniała, że pacjenci nadal zmagają się z długim covidem. Nie sposób tutaj pominąć chorób o podłożu psychicznym, takich jak: wahania nastroju, lęk, problemy ze snem, zaburzenia odżywiania, problemy z koncentracją, czyli tzw. mgła pocovidowa.
– Oczywiście można dyskutować, czy problemy te związane są z lockdownem, czy przejściem zakażenia covidem, jednak obserwujemy bardzo dużo takich przypadków – podkreśliła ekspertka.
Obrazując sytuację w szpitalu, dr Stopyra wskazała, że choć większość dzieci nabyła już przeciwciała anty-SARS-CoV-2 poprzez przechorowanie lub zaszczepienie, na oddział nadal trafiają mali pacjenci, którzy wymagają leczenia szpitalnego z powodu COVID-19.
– Mamy w tej chwili na oddziale 30 łóżek, wszystkie są zajęte. Mniej więcej połowa hospitalizowanych to dzieci z covidem. Najczęściej są to niemowlęta, które nie nabyły jeszcze odporności na zakażenie SARS-CoV-2. Dzieci rodzą się z przeciwciałami od matki, jednak wygasają one w ciągu kilku miesięcy. Gdy takie nieuodpornione maluchy się zakażają, często chorują ciężko i wymagają leczenia na oddziale – zaznaczyła dr Stopyra.
Dodała, że bardzo ciężkie, zagrażające życiu przypadki są obecnie rzadkością, ale niektóre dzieci nadal wymagają podawania tlenu, nawadniania dożylnego, mają zaburzenia węchu, smaku, przestają jeść.
– Przebieg COVID-19 u osób dorosłych jest bardziej przewidywalny. Wiadomo, jaki wiek i które choroby współistniejące stanowią szczególne ryzyko. U dzieci nie sposób przewidzieć przebieg zakażenia – podkreśliła dr Lidia Stopyra.
Ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie dr Lidia Stopyra przyznała, że w Polsce także obserwuje się przypadki rozwoju cukrzycy typu 1 u dzieci po przebyciu COVID-19.
– Pierwsze symptomy cukrzycy skłaniają nas do tego, aby przeprowadzić badanie w kierunku obecności przeciwciał anty-SARS-CoV-2. Okazuje się, że dzieci, u których rozwinęła się cukrzyca, chorowały na COVID-19. Takie przypadki występują nawet u pacjentów, którzy przeszli zakażenie bezobjawowo lub skąpoobjawowo – zauważyła specjalistka.
Wskazała, że obserwuje się duże wzrosty schorzeń o podłożu immunologicznym u dzieci, które wcześniej chorowały na COVID-19. Diagnozowana jest nie tylko cukrzyca, lecz również choroby reumatologiczne czy zaburzenia w pracy tarczycy lub nerek.
– Niepokoi nas wzrost zachorowań na autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Jest to bardzo poważna i niebezpieczna choroba, której skutkiem mogą być zaburzenia widzenia, problemy z pamięcią, zaburzenia świadomości, zaburzenia ruchowe czy padaczka. Ogniskowe stany zapalne mózgu są szczególnie niebezpieczne dla dzieci do pierwszego roku życia – stwierdziła dr Stopyra.
Ekspertka podkreśliła, że choroby z autoagresji (choroby autoimmunologiczne) ujawniają się po infekcji i mają przewlekły przebieg. Cechą charakterystyczną takich schorzeń są rzuty chorobowe, które atakują jeden lub kilka narządów. Po wyleczeniu często dochodzi do nawrotu choroby. Zaburzenia autoimmunologiczne mogą prowadzić do trwałego kalectwa, a nawet do śmierci.
– SARS-CoV-2 jest o tyle specyficznym wirusem, że znacznie bardziej predysponuje do tych schorzeń, dominuje wśród innych wirusów i jest nadal wysoko zaraźliwy. Często po przechorowaniu COVID-19 dochodzi do rozchwiania immunologicznego. Dzieci, u których występują dodatkowo predyspozycje genetyczne, są znacznie bardziej narażone na wystąpienie choroby autoagresywnej. Liczba ujawnionych chorób autoimmunologicznych w ostatnim czasie jest naprawdę olbrzymia. Wzrost takich przypadków obserwuje się zwykle po falach covidu – wyjaśniła dr Stopyra.
Specjalistka wskazała, że do chorób autoimmunologicznych należy dodać również zapalenie wątroby, które w ostatnim okresie wywołało duży niepokój po raporcie z Wielkiej Brytanii i USA o zgonach i przeszczepach wątroby u dzieci w przebiegu tej choroby. Stwierdzono, że to zapalenie wątroby występowało u dzieci po przebyciu COVID-19 i zwykle związane było z dodatkowym zakażeniem adenowirusem, jednak nie u wszystkich małych pacjentów adenowirusy zostały potwierdzone.
Dr Stopyra przypomniała, że pacjenci nadal zmagają się z długim covidem. Nie sposób tutaj pominąć chorób o podłożu psychicznym, takich jak: wahania nastroju, lęk, problemy ze snem, zaburzenia odżywiania, problemy z koncentracją, czyli tzw. mgła pocovidowa.
– Oczywiście można dyskutować, czy problemy te związane są z lockdownem, czy przejściem zakażenia covidem, jednak obserwujemy bardzo dużo takich przypadków – podkreśliła ekspertka.
Obrazując sytuację w szpitalu, dr Stopyra wskazała, że choć większość dzieci nabyła już przeciwciała anty-SARS-CoV-2 poprzez przechorowanie lub zaszczepienie, na oddział nadal trafiają mali pacjenci, którzy wymagają leczenia szpitalnego z powodu COVID-19.
– Mamy w tej chwili na oddziale 30 łóżek, wszystkie są zajęte. Mniej więcej połowa hospitalizowanych to dzieci z covidem. Najczęściej są to niemowlęta, które nie nabyły jeszcze odporności na zakażenie SARS-CoV-2. Dzieci rodzą się z przeciwciałami od matki, jednak wygasają one w ciągu kilku miesięcy. Gdy takie nieuodpornione maluchy się zakażają, często chorują ciężko i wymagają leczenia na oddziale – zaznaczyła dr Stopyra.
Dodała, że bardzo ciężkie, zagrażające życiu przypadki są obecnie rzadkością, ale niektóre dzieci nadal wymagają podawania tlenu, nawadniania dożylnego, mają zaburzenia węchu, smaku, przestają jeść.
– Przebieg COVID-19 u osób dorosłych jest bardziej przewidywalny. Wiadomo, jaki wiek i które choroby współistniejące stanowią szczególne ryzyko. U dzieci nie sposób przewidzieć przebieg zakażenia – podkreśliła dr Lidia Stopyra.