Dziesięciokrotny wzrost liczby pacjentów z ciężkim przebiegiem COVID-19
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 12.10.2020
Źródło: PAP
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
– O faktycznym stanie epidemii świadczy liczba osób w szpitalu i pod respiratorami. Obecnie hospitalizowanych jest ok. 12 proc. chorych spośród 34-35 tys. przechodzących zakażenie COVID-19 – powiedział prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych szpitala MSWiA.
Zdaniem prof. Andrzej Fala do eskalacji epidemii, z którą mamy do czynienia, doprowadziło co najmniej kilka czynników: sposób, w jaki rozpoczęto rok szkolny, rozprężenie w czasie wakacji skutkujące nieprzestrzeganiem zasad sanitarnych oraz oparte na niewiedzy twierdzenia, że COVID-19 nie istnieje. –To niestety kosztuje zdrowie i życie – zauważa prof. Andrzej Fal.
Natomiast analizując sytuację epidemiologiczną stwierdził, że należy mniej przywiązywać się do liczby przeprowadzanych testów, bardziej do liczby hospitalizacji i skali wykorzystania respiratorów. Analizując statystyki profesor wskazał, że w ciągu półtora miesiąca mamy wzrost dziesięciokrotny osób, które są ciężko przechodzą COVID-19 i wymagają podłączenia do respiratora.
– To pokazuje realny rozwój epidemii w rozumieniu bezpieczeństwa ludności niezależnie od tego, ile osób jest poddawanych badaniom. Testowanie na obecność wirusa jest ważne dla monitorowania jego szerzenia się, ale nie dla oceny ciężkości przebiegu choroby – wyjaśnił prof. Fal.
Obecnie mamy 34-35 tys. aktywnie chorujących, a z tego mniej więcej 4 tys. chorych (ok. 12 proc.) przebywa w szpitalu. Natomiast 1 proc. pacjentów jest w stanie ciężkim.
– To pokazuje, że w porównaniu z krajami sąsiednimi przebieg epidemii w Polsce nadal jest łagodny. Niemniej jednak obserwujemy istotne pogorszenie sytuacji w stosunku do tej sprzed dwóch miesięcy. Jeżeli nie zaczniemy istotnie zmieniać swoich zachowań, to będziemy mieli podobną sytuację jak w krajach ościennych: Czechach, na Słowacji – zaznaczył prof. Andrzej Fal.
Jego zdaniem ważną i wartą wprowadzenia na jakiś czas restrykcją byłby zakaz nieuzasadnionego przemieszczania się. Chodzi głównie o powstrzymanie weekendowych wyjazdów. – Na przykład wyjazd na trzy dni do zatłoczonego schroniska lub pensjonatu nie jest dobrym pomysłem i nie służy ograniczaniu epidemii – przyznał prof. Fal.
Natomiast analizując sytuację epidemiologiczną stwierdził, że należy mniej przywiązywać się do liczby przeprowadzanych testów, bardziej do liczby hospitalizacji i skali wykorzystania respiratorów. Analizując statystyki profesor wskazał, że w ciągu półtora miesiąca mamy wzrost dziesięciokrotny osób, które są ciężko przechodzą COVID-19 i wymagają podłączenia do respiratora.
– To pokazuje realny rozwój epidemii w rozumieniu bezpieczeństwa ludności niezależnie od tego, ile osób jest poddawanych badaniom. Testowanie na obecność wirusa jest ważne dla monitorowania jego szerzenia się, ale nie dla oceny ciężkości przebiegu choroby – wyjaśnił prof. Fal.
Obecnie mamy 34-35 tys. aktywnie chorujących, a z tego mniej więcej 4 tys. chorych (ok. 12 proc.) przebywa w szpitalu. Natomiast 1 proc. pacjentów jest w stanie ciężkim.
– To pokazuje, że w porównaniu z krajami sąsiednimi przebieg epidemii w Polsce nadal jest łagodny. Niemniej jednak obserwujemy istotne pogorszenie sytuacji w stosunku do tej sprzed dwóch miesięcy. Jeżeli nie zaczniemy istotnie zmieniać swoich zachowań, to będziemy mieli podobną sytuację jak w krajach ościennych: Czechach, na Słowacji – zaznaczył prof. Andrzej Fal.
Jego zdaniem ważną i wartą wprowadzenia na jakiś czas restrykcją byłby zakaz nieuzasadnionego przemieszczania się. Chodzi głównie o powstrzymanie weekendowych wyjazdów. – Na przykład wyjazd na trzy dni do zatłoczonego schroniska lub pensjonatu nie jest dobrym pomysłem i nie służy ograniczaniu epidemii – przyznał prof. Fal.