Archiwum
Jak zagospodarować miliony dawek szczepionki, które zostały w Polsce?
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 02.06.2022
Źródło: Tomasz Więcławski/PAP
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
Tagi: | Włodzimierz Gut, COVID-19 |
– Nie ma szans na to, że zużyjemy w Polsce kolejne miliony dawek szczepionki przeciw COVID-19 – twierdzi wirusolog prof. Włodzimierz Gut. Ocenił, że doszczepiane powinny być jeszcze grupy pacjentów z obniżoną odpornością i w zaawansowanym wieku, a także osoby nieszczepione, które przybyły do Polski z Ukrainy.
Zdaniem prof. Włodzimierza Guta jest kilka sposobów, aby zagospodarować miliony dawek szczepionki przeciw COVID-19, które zostały w Polsce. Najprostsze w jego ocenie jest wsparcie jakiegoś znacznie biedniejszego kraju i przekazanie tych szczepionek tam, dokąd nie dotarły one wcześniej, a są poszukiwane.
– Najprościej bowiem powiedzieć, że można je wyrzucić, ale to dość kosztowny interes. Trudno będzie raczej je sprzedać, bo ci, którzy mieli pieniądze, dawno je kupili i się zaszczepili. Możemy oczywiście nadal namawiać do szczepień osoby, które tego nie zrobiły, ale powodzenie takiej akcji wobec nich jest więcej niż wątpliwe. Były w Polsce osoby umierające na COVID-19 nadal kwestionujące istnienie tej choroby – podkreślił ekspert.
Dodał, że szczepić należałoby osoby przybywające do Polski z Ukrainy, które wcześniej nie zabezpieczyły się przed tą chorobą i jej ciężkim przebiegiem. – Problem w tym, że to społeczeństwo jest najmniej w Europie skłonne do tych szczepień – wskazał.
– Na pewno będzie też potrzeba wzmocnienia odporności kolejną dawką u osób osłabionych wiekiem bądź innymi chorobami współistniejącymi. W Polsce nie ma jednak przymusowych szczepień, więc wszystko zależy od woli obywateli. W sprawie masowej chęci doszczepiania jestem pesymistą – powiedział prof. Gut.
Jego zdaniem o swoje bezpieczeństwo powinni również cały czas dbać ci, którzy mają stały kontakt z wirusem.
– Zostaje więc przekazanie tych szczepionek biedniejszym krajom. Wylewanie ich to marnotrawstwo, a do tego też koszt. Przecież ktoś to musi zrobić fizycznie, trzeba zutylizować opakowania itd. Wcale więc nie jest to, w mojej ocenie, najmniej kosztowna opcja. Poza tym, lepiej komuś pomóc, niż zmarnować te produkty – podkreślił prof. Gut.
Wiceszef Ministerstwa Zdrowia Waldemar Kraska – zapytany 16 maja, kiedy przestał obowiązywać stan epidemii, na antenie Polskiego Radia 24 o praktyczne konsekwencje tego stanu rzeczy, a także o szczepienia – powiedział, że okres wakacyjny należy wykorzystać m.in. na promocję szczepień. – Myślę, że troszeczkę już o tym zapominamy. Pełną dawką mamy zaszczepionych prawie 60 proc. wszystkich obywateli. Ponad 32 proc. przyjęło dawkę trzecią, przypominającą. Jest także szczepienie czwartą dawką, czyli drugą przypominającą, m.in. dla osób powyżej 80 lat – wskazał.
Stwierdził, że jesień „jest pewną niewiadomą i trzeba się przygotować”. – Ważne, by osoby, które mają wielochorobowość, zaawansowany wiek zaszczepiły się dawką przypominającą, ponieważ zdecydowanie zmniejsza to ryzyko śmiertelnego powikłania – zaznaczył.
– Widać to w statystykach, hospitalizowane są głównie osoby niezaszczepione. Te, które przegrywają walkę, umierają – to osoby powyżej 70. roku życia – powiedział.
Optymalny okres na szczepienie przed okresem jesiennym – jak wskazał – to sierpień. – Będziemy planowali, by w sierpniu akcję promocyjną szczepień wzmocnić – zapowiedział.
Tytuł pochodzi od redakcji
– Najprościej bowiem powiedzieć, że można je wyrzucić, ale to dość kosztowny interes. Trudno będzie raczej je sprzedać, bo ci, którzy mieli pieniądze, dawno je kupili i się zaszczepili. Możemy oczywiście nadal namawiać do szczepień osoby, które tego nie zrobiły, ale powodzenie takiej akcji wobec nich jest więcej niż wątpliwe. Były w Polsce osoby umierające na COVID-19 nadal kwestionujące istnienie tej choroby – podkreślił ekspert.
Dodał, że szczepić należałoby osoby przybywające do Polski z Ukrainy, które wcześniej nie zabezpieczyły się przed tą chorobą i jej ciężkim przebiegiem. – Problem w tym, że to społeczeństwo jest najmniej w Europie skłonne do tych szczepień – wskazał.
– Na pewno będzie też potrzeba wzmocnienia odporności kolejną dawką u osób osłabionych wiekiem bądź innymi chorobami współistniejącymi. W Polsce nie ma jednak przymusowych szczepień, więc wszystko zależy od woli obywateli. W sprawie masowej chęci doszczepiania jestem pesymistą – powiedział prof. Gut.
Jego zdaniem o swoje bezpieczeństwo powinni również cały czas dbać ci, którzy mają stały kontakt z wirusem.
– Zostaje więc przekazanie tych szczepionek biedniejszym krajom. Wylewanie ich to marnotrawstwo, a do tego też koszt. Przecież ktoś to musi zrobić fizycznie, trzeba zutylizować opakowania itd. Wcale więc nie jest to, w mojej ocenie, najmniej kosztowna opcja. Poza tym, lepiej komuś pomóc, niż zmarnować te produkty – podkreślił prof. Gut.
Wiceszef Ministerstwa Zdrowia Waldemar Kraska – zapytany 16 maja, kiedy przestał obowiązywać stan epidemii, na antenie Polskiego Radia 24 o praktyczne konsekwencje tego stanu rzeczy, a także o szczepienia – powiedział, że okres wakacyjny należy wykorzystać m.in. na promocję szczepień. – Myślę, że troszeczkę już o tym zapominamy. Pełną dawką mamy zaszczepionych prawie 60 proc. wszystkich obywateli. Ponad 32 proc. przyjęło dawkę trzecią, przypominającą. Jest także szczepienie czwartą dawką, czyli drugą przypominającą, m.in. dla osób powyżej 80 lat – wskazał.
Stwierdził, że jesień „jest pewną niewiadomą i trzeba się przygotować”. – Ważne, by osoby, które mają wielochorobowość, zaawansowany wiek zaszczepiły się dawką przypominającą, ponieważ zdecydowanie zmniejsza to ryzyko śmiertelnego powikłania – zaznaczył.
– Widać to w statystykach, hospitalizowane są głównie osoby niezaszczepione. Te, które przegrywają walkę, umierają – to osoby powyżej 70. roku życia – powiedział.
Optymalny okres na szczepienie przed okresem jesiennym – jak wskazał – to sierpień. – Będziemy planowali, by w sierpniu akcję promocyjną szczepień wzmocnić – zapowiedział.
Tytuł pochodzi od redakcji