123RF
Niepokojący związek wirusa dengi z zakażeniem SARS-CoV-2
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 06.11.2023
Źródło: Zbigniew Wojtasiński/PAP
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
Wirus dengi coraz bardziej się rozprzestrzenia w Europie, głównie we Francji i Włoszech. Zarazek ten sam w sobie jest groźny, a dodatkowo niepokoi, że może on napędzać poważne powikłania u osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2.
„Nature” alarmuje, że wirus dengi co roku zabija 40 tys. ludzi na świecie, a liczba zachorowań na początku października 2023 r. sięgnęła 4,2 mln w 79 krajach. Patogen ten przenoszą komary Aedes albopictus oraz Aedes aegypti, wywołując gorączkę, bóle głowy oraz zmęczenie. Na ogół występuje on w regionach tropikalnych, jednak na skutek zmian klimatu komary przenoszące dengę coraz lepiej czują się w Europie, na razie głównie w południowej części naszego kontynentu.
Wirusy dengi zawlekane są do Europy przez podróżnych, coraz częściej występują też komary tygrysie (Aedes albopictus). Po ukąszeniu zakażonej osoby wirusy mogą być przenoszone na innych ludzi. Za jakiś czas denga może stać się endemiczna dla naszego kontynentu, podobnie jak i dla Stanów Zjednoczonych. Może trafić także do innych regionów, nawet do Europy Północnej.
– Z naukowego punktu widzenia jest to możliwe. Potrzeba na to co najmniej kilku lat, przy zachowaniu obecnych trendów klimatycznych – powiedział „Nature” francuski epidemiolog Frederic Jourdain z Montpellier.
Pandemia COVID-19 sprawiła jednak, że jest więcej niepokojących doniesień związanych z rozprzestrzenianiem się dengi w Europie. Zwraca na to uwagę mikrobiolog z Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. – W dobie zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 i wobec jego pozostania w populacji człowieka rysuje się dodatkowy problem związany z obecnością wirusa dengi i perspektywą jego endemiczności w Europie – ostrzega na Twitterze.
Chodzi o niektóre reakcje odpornościowe naszego organizmu – tzw. zjawisko wzmocnienia zależnego od przeciwciał (antibody-dependent enhancement, ADE). Powoduje ono, że po kontakcie z wirusem choroba nasila się u osoby wcześniej narażonej na zakażenie lub zaszczepionej przeciw temu wirusowi. Jest to zatem reakcja odwrotna od tej, której zwykle można się spodziewać, czyli lepszej odpowiedzi systemu odpornościowego na zakażenie.
Nie ma jednak podstaw do obaw, że ta reakcja może nastąpić po szczepieniu przeciwko COVID-19. – ADE nie występuje ani u osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2, ani u zaszczepionych przeciw tej chorobie. ADE jest zjawiskiem stwierdzonym wcześniej w innych infekcjach, np. w odniesieniu do wirusów dengi – zapewnia portal szczepienia.info.
Serwis wyjaśnia, że badacze od początku z uwagą przyglądali się zjawisku ADE również w odniesieniu do SARS-CoV-2, ale nie znaleźli żadnych dowodów na jego występowanie przy koronawirusie. – U zwierząt doświadczalnych zaszczepionych przeciw SARS-CoV-2 nie doszło do nasilenia choroby po zakażeniu wirusem. Większość ludzi została zakażona różnymi koronawirusami w ciągu swojego życia, a ADE nie zostało zidentyfikowane w wyniku tych infekcji. W znaczącej grupie pacjentów hospitalizowanych przetaczano osocze ozdrowieńców, a więc przeciwciała przeciw SARS-CoV-2, i nie obserwowano nasilenia choroby – zaznacza portal szczepienia.info.
Prof. Szuster-Ciesielska tłumaczy, że zjawisko wzmocnienia odpowiedzi immunologicznej zależnej od przeciwciał zostało dobrze udokumentowane właśnie dla wirusów dengi. – Polega ono na tym, że przeciwciała powstałe po pierwszej infekcji jednym z czterech gatunków wirusa dengi, przy okazji zakażenia innym gatunkiem tego wirusa, wzmacniają (zamiast osłabiać) jego replikację. To prowadzi do rozwoju poważnych objawów chorobowych, łącznie z krwotocznymi – dodaje.
Jak to możliwe? Wynika to z tego, że powstają przeciwciała o małym poziomie neutralizacji wirusa, które łączą się z nim w taki sposób, że łatwiej wnika on do niektórych komórek. W efekcie zamiast chronić przed infekcją, takie przeciwciała o niskiej neutralizacji ją napędzają.
Prof. Szuster-Ciesielska przypomina, że wykryto przeciwciała przeciwko SARS-CoV-2 (niezależnie od jego wariantu) wykazujące znaczną reaktywność krzyżową z DENV-2 (wirus dengi 2) oraz zależne od przeciwciał wzmocnienie zakażenia tym wirusem. – W praktyce to oznacza, że u osób po infekcji SARS-CoV-2, które rozwinęły odpowiedź humoralną, w przypadku zakażenia wirusem dengi 2 mogą pojawić się poważne objawy chorobowe – przestrzega.
Wirusy dengi zawlekane są do Europy przez podróżnych, coraz częściej występują też komary tygrysie (Aedes albopictus). Po ukąszeniu zakażonej osoby wirusy mogą być przenoszone na innych ludzi. Za jakiś czas denga może stać się endemiczna dla naszego kontynentu, podobnie jak i dla Stanów Zjednoczonych. Może trafić także do innych regionów, nawet do Europy Północnej.
– Z naukowego punktu widzenia jest to możliwe. Potrzeba na to co najmniej kilku lat, przy zachowaniu obecnych trendów klimatycznych – powiedział „Nature” francuski epidemiolog Frederic Jourdain z Montpellier.
Pandemia COVID-19 sprawiła jednak, że jest więcej niepokojących doniesień związanych z rozprzestrzenianiem się dengi w Europie. Zwraca na to uwagę mikrobiolog z Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. – W dobie zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 i wobec jego pozostania w populacji człowieka rysuje się dodatkowy problem związany z obecnością wirusa dengi i perspektywą jego endemiczności w Europie – ostrzega na Twitterze.
Chodzi o niektóre reakcje odpornościowe naszego organizmu – tzw. zjawisko wzmocnienia zależnego od przeciwciał (antibody-dependent enhancement, ADE). Powoduje ono, że po kontakcie z wirusem choroba nasila się u osoby wcześniej narażonej na zakażenie lub zaszczepionej przeciw temu wirusowi. Jest to zatem reakcja odwrotna od tej, której zwykle można się spodziewać, czyli lepszej odpowiedzi systemu odpornościowego na zakażenie.
Nie ma jednak podstaw do obaw, że ta reakcja może nastąpić po szczepieniu przeciwko COVID-19. – ADE nie występuje ani u osób zakażonych wirusem SARS-CoV-2, ani u zaszczepionych przeciw tej chorobie. ADE jest zjawiskiem stwierdzonym wcześniej w innych infekcjach, np. w odniesieniu do wirusów dengi – zapewnia portal szczepienia.info.
Serwis wyjaśnia, że badacze od początku z uwagą przyglądali się zjawisku ADE również w odniesieniu do SARS-CoV-2, ale nie znaleźli żadnych dowodów na jego występowanie przy koronawirusie. – U zwierząt doświadczalnych zaszczepionych przeciw SARS-CoV-2 nie doszło do nasilenia choroby po zakażeniu wirusem. Większość ludzi została zakażona różnymi koronawirusami w ciągu swojego życia, a ADE nie zostało zidentyfikowane w wyniku tych infekcji. W znaczącej grupie pacjentów hospitalizowanych przetaczano osocze ozdrowieńców, a więc przeciwciała przeciw SARS-CoV-2, i nie obserwowano nasilenia choroby – zaznacza portal szczepienia.info.
Prof. Szuster-Ciesielska tłumaczy, że zjawisko wzmocnienia odpowiedzi immunologicznej zależnej od przeciwciał zostało dobrze udokumentowane właśnie dla wirusów dengi. – Polega ono na tym, że przeciwciała powstałe po pierwszej infekcji jednym z czterech gatunków wirusa dengi, przy okazji zakażenia innym gatunkiem tego wirusa, wzmacniają (zamiast osłabiać) jego replikację. To prowadzi do rozwoju poważnych objawów chorobowych, łącznie z krwotocznymi – dodaje.
Jak to możliwe? Wynika to z tego, że powstają przeciwciała o małym poziomie neutralizacji wirusa, które łączą się z nim w taki sposób, że łatwiej wnika on do niektórych komórek. W efekcie zamiast chronić przed infekcją, takie przeciwciała o niskiej neutralizacji ją napędzają.
Prof. Szuster-Ciesielska przypomina, że wykryto przeciwciała przeciwko SARS-CoV-2 (niezależnie od jego wariantu) wykazujące znaczną reaktywność krzyżową z DENV-2 (wirus dengi 2) oraz zależne od przeciwciał wzmocnienie zakażenia tym wirusem. – W praktyce to oznacza, że u osób po infekcji SARS-CoV-2, które rozwinęły odpowiedź humoralną, w przypadku zakażenia wirusem dengi 2 mogą pojawić się poważne objawy chorobowe – przestrzega.