Centrum Dobrej Terapii
Oficjalne statystyki nie oddają skali epidemii
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 02.11.2020
Źródło: PAP
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
Tagi: | Monika Bociąga-Jasik, testy, epidemia, COVID-19 |
– Sytuacja wymyka się spod kontroli. System testowania w Polsce jest już niewydolny. Nie można się dostać do punktów wymazowych. Część osób mimo objawów zakażenia woli więc pozostać w domu bez wykonywania badań – oceniła dr hab. med. Monika Bociąga-Jasik, specjalistka chorób zakaźnych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Dr Monika Bociąga-Jasik zauważa, że sytuacja wymyka się albo już wymknęła spod kontroli. Liczba nowych zakażeń SARS-CoV-2 w naszym kraju jest bardzo duża. Coraz więcej pacjentów w szpitalach jest w stanie ciężkim i bardzo ciężkim, wymaga zastosowania tlenoterapii. Na OIT trafiają niejednokrotnie osoby młode, bez schorzeń współistniejących.
Jak przyznała, personel medyczny nie jest już w stanie skutecznie, efektywnie walczyć z epidemią. A do tego w dwóch najbliższych tygodniach liczba chorych może znacznie się zwiększyć. Ma to związek z nieodpowiedzialnymi decyzjami, które spowodowały, że mimo zagrożenia epidemicznego ludzie wyszli na ulicę.
– W moim odczuciu to, co widzimy, jest szczytem góry lodowej. Oficjalne liczby nie pokazują faktycznej skali zakażeń, a system testowania w Polsce jest już niewydolny. Pacjenci nie mogą się dostać do punktów wymazowych, a nie chcą godzinami czekać w kolejkach, by wykonać badanie. Na wynik testu w wielu miejscach trzeba czekać od trzech do pięciu dni. Wiele osób mimo objawów zakażenia woli pozostać więc w domu bez wykonywania badań, obawiając się skazania członków swoich rodzin na kwarantannę – powiedziała dr Monika Bociąga-Jasik.
Ekspert zwraca też uwagę, że w przestrzeni publicznej mnożą się opinie, że w ostatnich latach specjalizacja chorób zakaźnych była zaniedbywana, a oddziały zakaźne zamykano. – W Polsce jest nas zdecydowanie za mało. Specjalizacja chorób zakaźnych od wielu lat była deficytowa. Uważano, że choroby zakaźne nie są zagrożeniem dla nowoczesnego, dobrze zorganizowanego społeczeństwa – przyznała i równocześnie podkreśliła, że w swojej pracy spotyka fantastycznych ludzi, często entuzjastów, a bez młodych rezydentów Oddział Kliniczny Chorób Zakaźnych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie nie sprostałby epidemii.
Jak przyznała, personel medyczny nie jest już w stanie skutecznie, efektywnie walczyć z epidemią. A do tego w dwóch najbliższych tygodniach liczba chorych może znacznie się zwiększyć. Ma to związek z nieodpowiedzialnymi decyzjami, które spowodowały, że mimo zagrożenia epidemicznego ludzie wyszli na ulicę.
– W moim odczuciu to, co widzimy, jest szczytem góry lodowej. Oficjalne liczby nie pokazują faktycznej skali zakażeń, a system testowania w Polsce jest już niewydolny. Pacjenci nie mogą się dostać do punktów wymazowych, a nie chcą godzinami czekać w kolejkach, by wykonać badanie. Na wynik testu w wielu miejscach trzeba czekać od trzech do pięciu dni. Wiele osób mimo objawów zakażenia woli pozostać więc w domu bez wykonywania badań, obawiając się skazania członków swoich rodzin na kwarantannę – powiedziała dr Monika Bociąga-Jasik.
Ekspert zwraca też uwagę, że w przestrzeni publicznej mnożą się opinie, że w ostatnich latach specjalizacja chorób zakaźnych była zaniedbywana, a oddziały zakaźne zamykano. – W Polsce jest nas zdecydowanie za mało. Specjalizacja chorób zakaźnych od wielu lat była deficytowa. Uważano, że choroby zakaźne nie są zagrożeniem dla nowoczesnego, dobrze zorganizowanego społeczeństwa – przyznała i równocześnie podkreśliła, że w swojej pracy spotyka fantastycznych ludzi, często entuzjastów, a bez młodych rezydentów Oddział Kliniczny Chorób Zakaźnych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie nie sprostałby epidemii.