123RF
Ponad 80 proc. pacjentów twierdzi, że podczas epidemii ma utrudniony dostęp do lekarza
Autor: Monika Stelmach
Data: 28.05.2020
Źródło: Fundacja My Pacjenci
Działy:
Aktualności w Koronawirus
Aktualności
Tagi: | koronawirus, Fundacja My Pacjenci, Bartłomiej Chmielowiec, Bogna Cichowska-Duma, Magdalena Kołodziej |
– Dostęp do lekarza w sprawach niezwiązanych z koronawirusem jest utrudniony - twierdzi aż 80,6 proc. ankietowanych. Równocześnie pacjenci ze strachu przed zakażeniem nie korzystają ze świadczeń zdrowotnych (71,5 proc.), mimo że ich potrzebują – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Fundacji My Pacjenci.
Fundacja My Pacjenci zapytała Polaków o doświadczenia związane z funkcjonowaniem systemu ochrony zdrowia podczas pandemii. Celem badania jest ustalenie, w jakim zakresie korzystamy z systemu ochrony zdrowia w przypadkach niezwiązanych z COVID–19.
Trudny dostęp do lekarza, strach przed zarażeniem i niebezpieczne czekanie
Dostęp do lekarza w sprawach niezwiązanych z koronawirusem jest utrudniony - tak odpowiedziało 80,6 proc., pacjenci nie korzystają ze świadczeń zdrowotnych pomimo, że ich potrzebują ze strachu przed koronawirusem (71,5 proc.), a 44,6 proc. badanej grupy rozumie powagę sytuacji i spokojnie może czekać na możliwość odbycia wizyty lub zabiegu w przyszłości.
Polacy jako najważniejsze problemy pacjentów w aktualnej sytuacji wymieniają:
– niemożność skorzystania z zaplanowanych wizyt, badań, zabiegów – 70,1 proc.,
– wydłużanie się lub wypadanie z kolejek – 51,6 proc.,
– brak kluczowych świadczeń lub usług medycznych – 48,6 proc.,
– brak wsparcia osób bliskich w trakcie pobytów szpitalnych – 33,3 proc.,
– brak kontynuacji opieki nad pacjentami szpitali zamienionych na jednoimienne – 29 proc.,
– brak łatwo dostępnej informacji gdzie szukać pomocy – 24,8 proc.
– Ponad połowa pacjentów miała trudności z uzyskaniem pomocy medycznej. Przekształcanie szpitali w jednoimienne, które przed epidemią były ośrodkami leczenia wielu grup pacjentów, spowodowało wiele trudności w uzyskaniu świadczeń zdrowotnych przez osoby z innymi schorzeniami niż COVID–19. Sytuacja ta najbardziej dotknęła pacjentów z chorobami przewlekłymi. Musimy pamiętać, że w tych grupach postawienie diagnozy, podjęcie leczenia lub jego kontynuacji nie może czekać – mówi Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta.
RPO jednocześnie podkreśla, że w wielu szpitalach świadczenia były udzielane, a pacjent mógł otrzymać informacje telefonicznie. Wydłużenie się kolejek oczekujących w sytuacji epidemii to trudny problem. Dlatego bardzo dobrym posunięciem była koncentracja na teleporadach.
– Nie w każdym przypadku da się zastosować teleporadę. Nie można w ten sposób zbadać pacjenta. Jeśli lekarz, w oparciu o kryteria medyczne, stwierdzi potrzebę osobistej wizyty chorego w przychodni, musi się ona odbyć z zachowaniem zasad bezpieczeństwa – zastrzega Bartłomiej Chmielowiec.
Co należy poprawić?
Respondenci jako najbardziej pilne do poprawy wskazują:
– możliwość wykonywania badań diagnostycznych, które pozwolą podjąć decyzję o rozpoczęciu lub kontynuowaniu leczenia – 62,6 proc.,
– czas oczekiwania na pomoc, długość kolejek – 48,2 proc.,
– kontakt z personelem medycznym prowadzącym leczenie – 41 proc.,
– możliwość dostępu do leków ratujących życie – 40,5 proc.
– Przeważającym problemem pacjentów pozostaje dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej i możliwość wykonywania badań diagnostycznych realizowanych w ramach organizacji ochrony zdrowia, zmodyfikowanej ze względu na stan epidemii w naszym kraju. Procedury wykonywane w związku z przeciwdziałaniem epidemii nie powinny jednak wpływać na płynność udzielania pozostałych świadczeń zdrowotnych. Opierając się na ostatnich doniesieniach trudno orzec, jak długo potrwa stan epidemii. W pierwszej kolejności musimy przywrócić pełne funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia dla pacjentów z innymi jednostkami chorobowymi. Ponadto, powinny zostać wypracowane ogólne wytyczne postępowania z pacjentami ambulatoryjnej opieki zdrowotnej i lecznictwa szpitalnego w dziedzinach chorób innych niż zakaźne – uważa Bartłomiej Chmielowiec.
„Mogę spokojnie poczekać bo boję się zarazić"
W odpowiedzi na pytanie: „Jeżeli pan/i lub pana/i bliskich zaplanowana wizyta lub zabieg zostały odwołane lub przełożone na inny termin, jak się pan/i poczuł/a w tej sytuacji? " prawie połowa badanych twierdzi, że rozumie powagę sytuacji i spokojnie może czekać na możliwość odbycia wizyty lub zabiegu – 44,6 proc. badanej grupy. Lęk o swoje lub bliskich zdrowie pojawił się wśród 19,6 proc. badanych, zaś poczucie niepewności – wśród 14,4 proc. badanych.
– Niepokojący jest wynik, wskazujący, że prawie połowa badanych (44 proc.) rozumiejąc sytuację wynikającą z COVID–19 uważa, że może „spokojnie czekać” na wizytę lekarską, zabieg medyczny czy badania diagnostyczne. Wynika z tego, że Polacy w obawie przed ewentualnym zarażeniem popadają w poczucie, że „moja choroba poczeka”. Jest to błędne i szkodliwe założenie, ponieważ mijają kolejne tygodnie, a sytuacja związana z dostępem do leczenia nie ulega poprawie. Kardiolodzy, onkolodzy już widzą, że zgłasza się do nich o wiele mniej pacjentów niż w normalnych realiach. Tak samo pacjenci chorzy przewlekle powinni być w stałym kontakcie ze swoim lekarzem. Apelujemy do wszystkich pacjentów, by leczyli się i korzystali z ochrony zdrowia w takim stopniu, w jakim jest to możliwe, nie czekając i nie zwlekając – mówi Magdalena Kołodziej, prezes Fundacji My Pacjenci.
Wyniki badania potwierdzają wcześniejsze obawy ekspertów. Na ograniczony dostęp pacjentów do świadczeń medycznych, poza kwestiami związanymi wprost z reorganizacją pracy systemu ochrony zdrowia w dobie pandemii, miał wpływ również uzasadniony strach przed zakażeniem. Część pacjentów za szeroko zinterpretowała apele rządu i ekspertów, aby pozostali w domach.
– Zbyt restrykcyjne zastosowanie się do zasady #zostańwdomu, unikanie kontaktu z lekarzem, w sytuacji gdy jest on wskazany, może długoterminowo wpłynąć na pogorszenie się wskaźników zdrowotnych naszego społeczeństwa. Dlatego konieczna jest edukacja chorych uświadamiająca konieczność prowadzenia diagnostyki i kontynuacji leczenia, niezależnie od sytuacji epidemiologicznej. W przeciwnym razie w perspektywie kilku miesięcy możemy mieć falę pośrednich ofiar pandemii – podkreśla Bogna Cichowska–Duma, dyrektor generalny Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA, który udzielił grantu na realizację badania.
Do apelu przyłącza się Rzecznik Praw Pacjenta, do którego również docierają informacje, że chorzy sami odmawiają leczenia lub też nie stawiają się na wyznaczone wizyty. – Apelujemy, aby nie zwlekać z leczeniem. Pamiętajmy, że obawa przed zakażeniem koronawirusem nie może nas powstrzymywać przed rozpoczęciem terapii ani jej kontynuacją – przypomina Bartłomiej Chmielowiec.
Respondentom przedstawiono osiem stwierdzeń. W największym stopniu badani zgadzali się z tym, że:
– brak środków ochrony osobistej w czasie pandemii dla lekarzy i innego personelu naraża na brak kadry medycznej i zwiększa ryzyko zakażenia personelu oraz pacjentów – 81,2 proc.,
– w okresie pandemii jest utrudniony dostęp do lekarza w sprawach niezwiązanych
z koronawirusem – 80,6 proc.,
– ograniczenie kontaktów międzyludzkich źle wpływa na kondycję psychiczną i wpływa na zaburzenia nastroju – 78,1 proc.,
– pacjenci nie korzystają ze świadczeń zdrowotnych pomimo, że ich potrzebują ze strachu przed koronawirusem – 71,5 proc.
Dostępność leków
Na problem z uzyskaniem recepty wskazuje 15,2 proc. badanych, 14,1 proc. problem z kontynuacją podawania leczenia przez szpital lub poradnię przyszpitalną. 11 proc. respondentów odnotowuje problem z wykupieniem leków z powodu ich braku, podobna ilość obawia się, że w aktualnej sytuacji brak nadzieli na wprowadzenie do refundacji nowych leków (11,8 proc.).
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
Trudny dostęp do lekarza, strach przed zarażeniem i niebezpieczne czekanie
Dostęp do lekarza w sprawach niezwiązanych z koronawirusem jest utrudniony - tak odpowiedziało 80,6 proc., pacjenci nie korzystają ze świadczeń zdrowotnych pomimo, że ich potrzebują ze strachu przed koronawirusem (71,5 proc.), a 44,6 proc. badanej grupy rozumie powagę sytuacji i spokojnie może czekać na możliwość odbycia wizyty lub zabiegu w przyszłości.
Polacy jako najważniejsze problemy pacjentów w aktualnej sytuacji wymieniają:
– niemożność skorzystania z zaplanowanych wizyt, badań, zabiegów – 70,1 proc.,
– wydłużanie się lub wypadanie z kolejek – 51,6 proc.,
– brak kluczowych świadczeń lub usług medycznych – 48,6 proc.,
– brak wsparcia osób bliskich w trakcie pobytów szpitalnych – 33,3 proc.,
– brak kontynuacji opieki nad pacjentami szpitali zamienionych na jednoimienne – 29 proc.,
– brak łatwo dostępnej informacji gdzie szukać pomocy – 24,8 proc.
– Ponad połowa pacjentów miała trudności z uzyskaniem pomocy medycznej. Przekształcanie szpitali w jednoimienne, które przed epidemią były ośrodkami leczenia wielu grup pacjentów, spowodowało wiele trudności w uzyskaniu świadczeń zdrowotnych przez osoby z innymi schorzeniami niż COVID–19. Sytuacja ta najbardziej dotknęła pacjentów z chorobami przewlekłymi. Musimy pamiętać, że w tych grupach postawienie diagnozy, podjęcie leczenia lub jego kontynuacji nie może czekać – mówi Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta.
RPO jednocześnie podkreśla, że w wielu szpitalach świadczenia były udzielane, a pacjent mógł otrzymać informacje telefonicznie. Wydłużenie się kolejek oczekujących w sytuacji epidemii to trudny problem. Dlatego bardzo dobrym posunięciem była koncentracja na teleporadach.
– Nie w każdym przypadku da się zastosować teleporadę. Nie można w ten sposób zbadać pacjenta. Jeśli lekarz, w oparciu o kryteria medyczne, stwierdzi potrzebę osobistej wizyty chorego w przychodni, musi się ona odbyć z zachowaniem zasad bezpieczeństwa – zastrzega Bartłomiej Chmielowiec.
Co należy poprawić?
Respondenci jako najbardziej pilne do poprawy wskazują:
– możliwość wykonywania badań diagnostycznych, które pozwolą podjąć decyzję o rozpoczęciu lub kontynuowaniu leczenia – 62,6 proc.,
– czas oczekiwania na pomoc, długość kolejek – 48,2 proc.,
– kontakt z personelem medycznym prowadzącym leczenie – 41 proc.,
– możliwość dostępu do leków ratujących życie – 40,5 proc.
– Przeważającym problemem pacjentów pozostaje dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej i możliwość wykonywania badań diagnostycznych realizowanych w ramach organizacji ochrony zdrowia, zmodyfikowanej ze względu na stan epidemii w naszym kraju. Procedury wykonywane w związku z przeciwdziałaniem epidemii nie powinny jednak wpływać na płynność udzielania pozostałych świadczeń zdrowotnych. Opierając się na ostatnich doniesieniach trudno orzec, jak długo potrwa stan epidemii. W pierwszej kolejności musimy przywrócić pełne funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia dla pacjentów z innymi jednostkami chorobowymi. Ponadto, powinny zostać wypracowane ogólne wytyczne postępowania z pacjentami ambulatoryjnej opieki zdrowotnej i lecznictwa szpitalnego w dziedzinach chorób innych niż zakaźne – uważa Bartłomiej Chmielowiec.
„Mogę spokojnie poczekać bo boję się zarazić"
W odpowiedzi na pytanie: „Jeżeli pan/i lub pana/i bliskich zaplanowana wizyta lub zabieg zostały odwołane lub przełożone na inny termin, jak się pan/i poczuł/a w tej sytuacji? " prawie połowa badanych twierdzi, że rozumie powagę sytuacji i spokojnie może czekać na możliwość odbycia wizyty lub zabiegu – 44,6 proc. badanej grupy. Lęk o swoje lub bliskich zdrowie pojawił się wśród 19,6 proc. badanych, zaś poczucie niepewności – wśród 14,4 proc. badanych.
– Niepokojący jest wynik, wskazujący, że prawie połowa badanych (44 proc.) rozumiejąc sytuację wynikającą z COVID–19 uważa, że może „spokojnie czekać” na wizytę lekarską, zabieg medyczny czy badania diagnostyczne. Wynika z tego, że Polacy w obawie przed ewentualnym zarażeniem popadają w poczucie, że „moja choroba poczeka”. Jest to błędne i szkodliwe założenie, ponieważ mijają kolejne tygodnie, a sytuacja związana z dostępem do leczenia nie ulega poprawie. Kardiolodzy, onkolodzy już widzą, że zgłasza się do nich o wiele mniej pacjentów niż w normalnych realiach. Tak samo pacjenci chorzy przewlekle powinni być w stałym kontakcie ze swoim lekarzem. Apelujemy do wszystkich pacjentów, by leczyli się i korzystali z ochrony zdrowia w takim stopniu, w jakim jest to możliwe, nie czekając i nie zwlekając – mówi Magdalena Kołodziej, prezes Fundacji My Pacjenci.
Wyniki badania potwierdzają wcześniejsze obawy ekspertów. Na ograniczony dostęp pacjentów do świadczeń medycznych, poza kwestiami związanymi wprost z reorganizacją pracy systemu ochrony zdrowia w dobie pandemii, miał wpływ również uzasadniony strach przed zakażeniem. Część pacjentów za szeroko zinterpretowała apele rządu i ekspertów, aby pozostali w domach.
– Zbyt restrykcyjne zastosowanie się do zasady #zostańwdomu, unikanie kontaktu z lekarzem, w sytuacji gdy jest on wskazany, może długoterminowo wpłynąć na pogorszenie się wskaźników zdrowotnych naszego społeczeństwa. Dlatego konieczna jest edukacja chorych uświadamiająca konieczność prowadzenia diagnostyki i kontynuacji leczenia, niezależnie od sytuacji epidemiologicznej. W przeciwnym razie w perspektywie kilku miesięcy możemy mieć falę pośrednich ofiar pandemii – podkreśla Bogna Cichowska–Duma, dyrektor generalny Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA, który udzielił grantu na realizację badania.
Do apelu przyłącza się Rzecznik Praw Pacjenta, do którego również docierają informacje, że chorzy sami odmawiają leczenia lub też nie stawiają się na wyznaczone wizyty. – Apelujemy, aby nie zwlekać z leczeniem. Pamiętajmy, że obawa przed zakażeniem koronawirusem nie może nas powstrzymywać przed rozpoczęciem terapii ani jej kontynuacją – przypomina Bartłomiej Chmielowiec.
Respondentom przedstawiono osiem stwierdzeń. W największym stopniu badani zgadzali się z tym, że:
– brak środków ochrony osobistej w czasie pandemii dla lekarzy i innego personelu naraża na brak kadry medycznej i zwiększa ryzyko zakażenia personelu oraz pacjentów – 81,2 proc.,
– w okresie pandemii jest utrudniony dostęp do lekarza w sprawach niezwiązanych
z koronawirusem – 80,6 proc.,
– ograniczenie kontaktów międzyludzkich źle wpływa na kondycję psychiczną i wpływa na zaburzenia nastroju – 78,1 proc.,
– pacjenci nie korzystają ze świadczeń zdrowotnych pomimo, że ich potrzebują ze strachu przed koronawirusem – 71,5 proc.
Dostępność leków
Na problem z uzyskaniem recepty wskazuje 15,2 proc. badanych, 14,1 proc. problem z kontynuacją podawania leczenia przez szpital lub poradnię przyszpitalną. 11 proc. respondentów odnotowuje problem z wykupieniem leków z powodu ich braku, podobna ilość obawia się, że w aktualnej sytuacji brak nadzieli na wprowadzenie do refundacji nowych leków (11,8 proc.).
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.